RECENZJE I POLEMIKI
wracała starożytna idea siedziby z ogrodem jako refugium. Można
tu, uzupełniając cenne spostrzeżenia Autorki, zwrócić uwagę, na
wyłaniającą się istotę różnicy między parkiem krajobrazowym,
takim jaki powstał w Anglii 1. połowy XVIII stulecia, a jego kon-
tynentalnymi naśladownictwami. Nowa siedziba angielska, to była
po prostu siedziba bez ogrodu, pałac postawiony w krajo-
brazie; właśnie to rzucało się w oczy angielskim wojażerom
pośród włoskich willi - fattorii. Parki „angielskie” natomiast,
zakładane później na kontynencie, były ogrodami kom-
ponowanymi starannie według skomplikowanych i niezliczonych
prawideł. Nie sposób przecenić znaczenia palladiańskich willi dla
rozwoju ogrodu europejskiego6, którego twórcy w tych dziełach o
czystych kształtach, śmiałych przestrzeniach i tajemniczej
muzyce liczb znaleźli najbardziej im odpowiadającą postać an-
tyku.
„Losy willi włoskiej na północ od Alp” to ostatni, ósmy roz-
dział, uzasadniający niejako sens podjęcia tematu książki. Autorka
przedstawia nam bowiem szerokie i trwałe rozprzestrzenianie się
w Europie modelu włoskiej siedziby willowej. Jego nieodpartą
atrakcyjność aż do naszych dni ilustruje garścią głośnych przykła-
dów -jakkolwiek czytelnik nieraz odnosi wrażenie, że opowiada
mu się o rozpowszechnianiu po prostu wzorów renesansu włos-
kiego, o europejskich dokonaniach włoskich artystów i o kontak-
tach z Italią ich możnych zleceniodawców. Polski czytelnik, za-
poznając się z przykładami węgierskimi, francuskimi, hiszpański-
mi, niemieckimi, angielskimi i amerykańskimi, musi sam uzupeł-
nić ten przegląd o jakże ważne dla dziejów polskiej sztuki zjawis-
ko renesansowej i neorenesansowej willi all 'italiana1.
Książka Margherity Azzi Visentini bogaty w treści problem
przedstawia z rzadką jasnością i sugestywnością. Tej prostocie
sprzyja metoda prezentacji wykładu na kanwie ograniczonej ilości
przykładów - przykładów, powiedzielibyśmy, podręcznikowych,
ale i dlatego właśnie przykładów znakomitych, świadczących o
artystycznej randze zjawiska. Autorka przekonująco dowodzi, że
myśl o reaktywowaniu starożytnego życia była najważniejszym
czynnikiem kształtującym formę oraz ideę renesansowej willi.
Badaczom ogrodów zwraca uwagę na fakt, że niepodobieństwem
jest mówić o ogrodach willowych z pominięciem architektury
(i odwrotnie), bo były to jednolite zespoły, w których przestrzenie
naturalne i krajobrazowe, bryły i wnętrza architektoniczne, freski,
woda, rzeźby, balustrady, muzyka dobiegająca z loggi, uzupeł-
niały się, rywalizowały ze sobą, powtarzały się jak lustrzane odbi-
cia. Zaletą książki jest obecność takich tematów (niestety tylko
zasygnalizowanych), jak wpływ teatru na kształtowanie zespołów
willowych, czy też rozszalały w willach 2. połowy XVI stulecia
żywioł wody.
Zaprezentowana przez M. Azzi Visentini jednolitość zjawiska
willi, od wczesnych realizacji Quattrocenta po XVII-wieczne już
siedziby Frascati w pełni usprawiedliwia nie używanie przez nią
pojęcia manieryzmu. To jeden z dowodów, że porządkujące sche-
maty historii sztuki nie wszystko mogą z jednakową dokładnością
rozmieścić w swych przedziałach. Humanistyczna willa włoska
trwa przez blisko dwieście lat kształtowana przez niezmienne
ideowe założenia. Wydaje się, że rozwijanie się dialogu ze staro-
żytnością, poszerzanie się wiedzy o niej i co za tym idzie zmienia-
nie się potrzeb estetycznych, było ważniejszym czynnikiem ewo-
lucji willi niż paralelne zmiany stylowe w architekturze.
Dziś często pomija się nowożytne, a z antyku wzięte, znacze-
nie willi jako wiejskiej posiadłości: zespołu dziedzińców i zabu-
dowań gospodarczych, ogrodów, łąk, winnic, plantacji (np. oli-
wek, pinii), pól uprawnych, królikami, pasiek, gajów przysposo-
bionych do polowania na ptaki, terenów łowieckich. To co, dziś
nazywamy „willą”, w obrębie willi nowożytnej nazywało się „do-
mem pańskim” (casa padronale). Nie brak i w Polsce pięknych
przykładów tak rozumianych willi, jak na przykład Wazowska
Villa Regia ze zwierzyńcem, na obrzeżach Warszawy, czy też póź-
niejszy Wilanów z obszerną częścią gospodarczą, wielce korzys-
tający z wergiliańskiego mitu „moralnej” i szczęście dającej Agri-
cultury. Przy lekturze omawianej książki odczuwa się brak anali-
zy willi właśnie jako tak szeroko pojmowanych założeń. Rozu-
mienie willi jako posiadłości wiejskiej sprawiało, że powstawały
względnie jednolicie kształtowane wielkie zespoły krajobrazowe,
harmonijnie wplatające się w pejzaż i stanowiące swoistą szkołę
architektury krajobrazu, poprzedzające komponowanie rezydencji
w dobie baroku.
Czytając o Villa Giulia, stykamy się z innym, równie waż-
nym, a przez Autorkę nie podjętym problemem winnic. We Wło-
szech „winnica” w płaszczyźnie myśli znaczyła coś bardzo zbli-
żonego do „willi” (yilla suburbana). To był podmiejski dom z
ogrodem dokąd udawano się nie tylko, by przypilnować prac w
winnicy, lecz jakże często dla bankietów z przyjaciółmi, dysput,
twórczości, polowań8. Do winnicy przenoszono się z miasta na
lato. Winnice stały się bardzo wcześnie miejscem, gdzie umiesz-
czano kolekcję rzeźb starożytnych, zwłaszcza dużych i trudnych
do włączenia do miejskiego pałacu (np. rzymskie winnice
V. da Carpi i kardynała Cesi). W winnicach spotykający się tam
uczeni mężowie zakładali akademie (jak niemieckiego humanisty
osiadłego w Rzymie - H.Goritza). Winnice, jako szczególny wa-
riant willi, są tematem oczekującym wciąż na gruntowne zbadanie.
Książka M.Azzi Visentini porządkuje i efektownie przed-
stawia problem dla historii sztuki ważny i wciąż otwarty, bo
równie godne uwagi, jak temat włoskiej willi w czasach, które ją
stworzyły, jest jej magiczne wprost oddziaływanie na ludzi XVIII,
XIX i początków XX wieku. Znajdowali oni w willi różne ważne
dla siebie wątki, różnie ją rozumieli i niejednakowo powtarzali.
Tym, co kusiło wszystkich, był niedościgniony ideał antyku prze-
świecający przez takie czy inne formy nowożytne. Spójrzmy więc
na koniec oczami romantyka na willę d’Este w Tivoli, której sens
współtworzy jakże wymowne sąsiedztwo ruin willi starożytnego
Tibur: „Spędziłem prawie cały dzień w tej wspaniałej willi; nie
mogłem oderwać się od podziwiania perspektywy z wysokości ta-
rasów: pod wami rozciągają się ogrody ze swymi platanami i cy-
prysami; za ogrodami następują pozostałości domu Mecenasa; za
rzeką, na wzgórzu, króluje gaj starych drzew oliwnych, gdzie
znajdują się ruiny willi Warrona. [...] Byłoby trudno znaleźć na ca-
łym świecie widok bardziej poruszający i bardziej zdolny budzić
poważne refleksje.”9
126
wracała starożytna idea siedziby z ogrodem jako refugium. Można
tu, uzupełniając cenne spostrzeżenia Autorki, zwrócić uwagę, na
wyłaniającą się istotę różnicy między parkiem krajobrazowym,
takim jaki powstał w Anglii 1. połowy XVIII stulecia, a jego kon-
tynentalnymi naśladownictwami. Nowa siedziba angielska, to była
po prostu siedziba bez ogrodu, pałac postawiony w krajo-
brazie; właśnie to rzucało się w oczy angielskim wojażerom
pośród włoskich willi - fattorii. Parki „angielskie” natomiast,
zakładane później na kontynencie, były ogrodami kom-
ponowanymi starannie według skomplikowanych i niezliczonych
prawideł. Nie sposób przecenić znaczenia palladiańskich willi dla
rozwoju ogrodu europejskiego6, którego twórcy w tych dziełach o
czystych kształtach, śmiałych przestrzeniach i tajemniczej
muzyce liczb znaleźli najbardziej im odpowiadającą postać an-
tyku.
„Losy willi włoskiej na północ od Alp” to ostatni, ósmy roz-
dział, uzasadniający niejako sens podjęcia tematu książki. Autorka
przedstawia nam bowiem szerokie i trwałe rozprzestrzenianie się
w Europie modelu włoskiej siedziby willowej. Jego nieodpartą
atrakcyjność aż do naszych dni ilustruje garścią głośnych przykła-
dów -jakkolwiek czytelnik nieraz odnosi wrażenie, że opowiada
mu się o rozpowszechnianiu po prostu wzorów renesansu włos-
kiego, o europejskich dokonaniach włoskich artystów i o kontak-
tach z Italią ich możnych zleceniodawców. Polski czytelnik, za-
poznając się z przykładami węgierskimi, francuskimi, hiszpański-
mi, niemieckimi, angielskimi i amerykańskimi, musi sam uzupeł-
nić ten przegląd o jakże ważne dla dziejów polskiej sztuki zjawis-
ko renesansowej i neorenesansowej willi all 'italiana1.
Książka Margherity Azzi Visentini bogaty w treści problem
przedstawia z rzadką jasnością i sugestywnością. Tej prostocie
sprzyja metoda prezentacji wykładu na kanwie ograniczonej ilości
przykładów - przykładów, powiedzielibyśmy, podręcznikowych,
ale i dlatego właśnie przykładów znakomitych, świadczących o
artystycznej randze zjawiska. Autorka przekonująco dowodzi, że
myśl o reaktywowaniu starożytnego życia była najważniejszym
czynnikiem kształtującym formę oraz ideę renesansowej willi.
Badaczom ogrodów zwraca uwagę na fakt, że niepodobieństwem
jest mówić o ogrodach willowych z pominięciem architektury
(i odwrotnie), bo były to jednolite zespoły, w których przestrzenie
naturalne i krajobrazowe, bryły i wnętrza architektoniczne, freski,
woda, rzeźby, balustrady, muzyka dobiegająca z loggi, uzupeł-
niały się, rywalizowały ze sobą, powtarzały się jak lustrzane odbi-
cia. Zaletą książki jest obecność takich tematów (niestety tylko
zasygnalizowanych), jak wpływ teatru na kształtowanie zespołów
willowych, czy też rozszalały w willach 2. połowy XVI stulecia
żywioł wody.
Zaprezentowana przez M. Azzi Visentini jednolitość zjawiska
willi, od wczesnych realizacji Quattrocenta po XVII-wieczne już
siedziby Frascati w pełni usprawiedliwia nie używanie przez nią
pojęcia manieryzmu. To jeden z dowodów, że porządkujące sche-
maty historii sztuki nie wszystko mogą z jednakową dokładnością
rozmieścić w swych przedziałach. Humanistyczna willa włoska
trwa przez blisko dwieście lat kształtowana przez niezmienne
ideowe założenia. Wydaje się, że rozwijanie się dialogu ze staro-
żytnością, poszerzanie się wiedzy o niej i co za tym idzie zmienia-
nie się potrzeb estetycznych, było ważniejszym czynnikiem ewo-
lucji willi niż paralelne zmiany stylowe w architekturze.
Dziś często pomija się nowożytne, a z antyku wzięte, znacze-
nie willi jako wiejskiej posiadłości: zespołu dziedzińców i zabu-
dowań gospodarczych, ogrodów, łąk, winnic, plantacji (np. oli-
wek, pinii), pól uprawnych, królikami, pasiek, gajów przysposo-
bionych do polowania na ptaki, terenów łowieckich. To co, dziś
nazywamy „willą”, w obrębie willi nowożytnej nazywało się „do-
mem pańskim” (casa padronale). Nie brak i w Polsce pięknych
przykładów tak rozumianych willi, jak na przykład Wazowska
Villa Regia ze zwierzyńcem, na obrzeżach Warszawy, czy też póź-
niejszy Wilanów z obszerną częścią gospodarczą, wielce korzys-
tający z wergiliańskiego mitu „moralnej” i szczęście dającej Agri-
cultury. Przy lekturze omawianej książki odczuwa się brak anali-
zy willi właśnie jako tak szeroko pojmowanych założeń. Rozu-
mienie willi jako posiadłości wiejskiej sprawiało, że powstawały
względnie jednolicie kształtowane wielkie zespoły krajobrazowe,
harmonijnie wplatające się w pejzaż i stanowiące swoistą szkołę
architektury krajobrazu, poprzedzające komponowanie rezydencji
w dobie baroku.
Czytając o Villa Giulia, stykamy się z innym, równie waż-
nym, a przez Autorkę nie podjętym problemem winnic. We Wło-
szech „winnica” w płaszczyźnie myśli znaczyła coś bardzo zbli-
żonego do „willi” (yilla suburbana). To był podmiejski dom z
ogrodem dokąd udawano się nie tylko, by przypilnować prac w
winnicy, lecz jakże często dla bankietów z przyjaciółmi, dysput,
twórczości, polowań8. Do winnicy przenoszono się z miasta na
lato. Winnice stały się bardzo wcześnie miejscem, gdzie umiesz-
czano kolekcję rzeźb starożytnych, zwłaszcza dużych i trudnych
do włączenia do miejskiego pałacu (np. rzymskie winnice
V. da Carpi i kardynała Cesi). W winnicach spotykający się tam
uczeni mężowie zakładali akademie (jak niemieckiego humanisty
osiadłego w Rzymie - H.Goritza). Winnice, jako szczególny wa-
riant willi, są tematem oczekującym wciąż na gruntowne zbadanie.
Książka M.Azzi Visentini porządkuje i efektownie przed-
stawia problem dla historii sztuki ważny i wciąż otwarty, bo
równie godne uwagi, jak temat włoskiej willi w czasach, które ją
stworzyły, jest jej magiczne wprost oddziaływanie na ludzi XVIII,
XIX i początków XX wieku. Znajdowali oni w willi różne ważne
dla siebie wątki, różnie ją rozumieli i niejednakowo powtarzali.
Tym, co kusiło wszystkich, był niedościgniony ideał antyku prze-
świecający przez takie czy inne formy nowożytne. Spójrzmy więc
na koniec oczami romantyka na willę d’Este w Tivoli, której sens
współtworzy jakże wymowne sąsiedztwo ruin willi starożytnego
Tibur: „Spędziłem prawie cały dzień w tej wspaniałej willi; nie
mogłem oderwać się od podziwiania perspektywy z wysokości ta-
rasów: pod wami rozciągają się ogrody ze swymi platanami i cy-
prysami; za ogrodami następują pozostałości domu Mecenasa; za
rzeką, na wzgórzu, króluje gaj starych drzew oliwnych, gdzie
znajdują się ruiny willi Warrona. [...] Byłoby trudno znaleźć na ca-
łym świecie widok bardziej poruszający i bardziej zdolny budzić
poważne refleksje.”9
126