PRZEGLĄD LITERATURY I WYSTAW
Wizje malarskie neogotyku w ujęciach romantycznych. Impresje
romantyczne ma raczej charakter szkicu bądź eseju na temat
przedstawień architektury gotyckiej w malarstwie romantycznym,
i pozwolę go sobie tu pominąć6. Drugim jest artykuł Joanny Lu-
bos-Kozieł Czy istniała „gotycka”formuła malarstwa kościelne-
go? Obraz religijny jako dopełnienie neogotyckiego Gesamtkun-
stwerku. Autorka przedstawia trudności, jakie napotykali malarze
i teoretycy malarstwa próbujący odrodzić malarstwo gotyckie tak
aby przypominało je jeżeli nie w formie, to przynajmniej duchem.
Zagadnienie to analizuje na przykładzie sakralnej sztuki z kręgu
późnych nazareńczyków i jej recepcji w sztuce śląskiej. Autorka
zwraca też uwagę na istnienie zjawiska określanego mianem neo-
gotyckiego Gesamtkunstwerku, wspomina przy tym Alexisa Lan-
gera, wrocławskiego architekta projektującego nie tylko świątynie,
ale też ich cały wystrój, którego dopełnieniem było neogotyckie
malarstwo. Ale neogotyk w świątyni to nie tylko architektura, wys-
trój, to także jego wyposażenie - wieczne lampy, katafalki, kielichy,
szaty liturgiczne, etc. Szkoda, że tej problematyki w tym tomie za-
brakło. Luki tej bowiem nie wypełnia jedyny artykuł, poświęcony
neogotyckiej sztuce zdobniczej, Renaty Sobczak-Jaskulskiej Neo-
gotyckie złotnictwo z Hanau. Dwa puchary ze zbiorów Muzeum Na-
rodowego w Poznaniu. Prezentowane przez Autorkę obiekty,
niewątpliwie ciekawe, nie są jednak reprezentatywne dla neogotyc-
kiego rzemiosła. Żałować należy, że dla równowagi i dopełnienia
obrazu neogotyckiego złotnictwa nie pojawił się w tym zbiorze
tekst prezentujący neogotyckie wyroby takich firm, jak Fraget czy
Werner, których produkcja jest nader często spotykana w polskich
kościołach.
Równie niewiele, co o większości wspomnianych tu artykułów,
można powiedzieć o tekście Cezarego Wąsa, Wrocławski pomnik
zwycięstwa w wojnie 1870-1871 roku. Cóż, jeszcze jedna prezenta-
cja obiektu, nie wnosząca nic do naszej wiedzy o neogotyku poza
informacją, iż czasami w tym stylu wznoszono pomniki.
Od dłuższego czasu zwyczajem Ogólnopolskich Sesji SHS
jest zapraszanie do wystąpień prelegentów „spoza branży”; by-
wają nimi historycy literatury, muzykolodzy, czasami historycy.
Z reguły są to wystąpienia dobre lub bardzo dobre, pozwalające
nam widzieć zjawiska zdawałoby się wyłącznie dotyczące sztuki
w innym świetle. Ten dobry zwyczaj przeniesiono do Łodzi. Czego
efektem jest zamieszczony w tym tomie artykuł Bogusława Dopar-
ta Mroczne fikcje. W poszukiwaniu wyznaczników oświeconego go-
tycyzmu. Przedstawia on nie tylko rozwój powieści gotyckiej, ana-
lizując jej cechy charakterystyczne, ale zmienność treści, jakie ze
sobą niesie. Nie mniej ważne jest pokazanie co oznacza i jak jest
interpretowana gotyckość czy gotycyzacja w literaturze. Niewątpli-
wie artykuł ten znacznie rozszerza pole widzenia przeciętnego his-
toryka sztuki poza Walpole’owskie Zamczysko w Otranto.
W 1991 roku Stowarzyszenie Historyków Sztuki zorganizo-
wało sesję pt. „Klasycyzm i klasycyzmy”. Jej zadaniem było po-
kazanie złożoności problematyki tego zagadnienia, wyjaśnienie
licznych zawiłości i ukazanie nowych aspektów wciąż żywego kla-
sycyzmu. W opinii wielu kolegów była to jedna z najbardziej uda-
nych sesji Stowarzyszenia w ostatnich latach. Słysząc, że przygoto-
wywana jest sesja o neogotyku miałem nadzieję, że jej organizato-
rzy spróbują pokazać nowe kierunki badań nad neogotykiem,
zechcą w jakiś sposób podsumować dotychczasowy dorobek
i wskazać te obszary, do których nie dotarliśmy. Nie byłem na ses-
ji, ale opublikowane z niej materiały srodze mnie zawiodły. Okazu-
je się bowiem, że nie stać nas na jakieś szersze spojrzenie, że z nie-
licznymi wyjątkami nie potrafimy wyjść poza wyliczanie obiek-
tów na danym terenie czy przedstawianie poszczególnych, cza-
sem rzeczywiście wspaniałych, dzieł. Rzadkością są artykuły poś-
więcone pojedynczym obiektom, w których próbuje się znaleźć dla
nich jedynie szerszy kontekst. Z opublikowanych w tym numerze
„Miscellaneów Łódzkich” wyróżniłbym jedynie kilka jako cieka-
we, dające pewne rokowania na przyszłość. Ich autorami są Bo-
gusław Dopart, Wojciech Bałus i Piotr Krasny, Rafał Makała, Joan-
na Lubos-Kozieł. Ale są też i takie teksty, które nie powinny się tu
znaleźć, bo są zwyczajnie nie na temat. Bolejąc nad generalnie nis-
kim poziomem sesji „neogotyckiej”, nie pozostaje mi nic innego
jak mieć nadzieję, że ten temat nie został zamknięty i za jakiś czas
wróci, oby tylko w lepszej formie.
Robert Pasieczny
PRZYPISY
1. Chrzanowski jedynie wspomina poprzedzające ten okres
neogotyk około 1600 i barokowy gotycyzm.
2. Na sesji został wygłoszony jeszcze jeden tekst mieszczący się
w tej grupie: J. SALM, Dzieje recepcji gotyku w architekturze
dawnych Prus Wschodnich od XVIII wieku po okres między-
wojenny.
3. Artykuł ten jest wyjątkiem z pracy doktorskiej J. Żywickiego
dotyczącej architektury neogotyckiej na Lubelszczyźnie.
Mam nadzieję, że książka, która powstała w oparciu o tę pra-
cę, i która podobno ma się wkrótce ukazać drukiem, nadrobi
niedociągnięcia artykułu.
4. Kościół w Wielączy należy do grupy świątyń związanych
z rezydencjami, a mających charakter mauzoleum. Być może
do tej grupy, prócz wymienionych przez autorów kościołów
w Opatówku, Krzeszowicach, Wilanowie, należałoby zali-
czyć też neogotycki kościół w Opinogórze fundacji Wincen-
tego Krasińskiego, o ile świątynia ta istniała.
5. Wyżej nieco trzeba ocenić rangę problemu poruszonego
przez Boruckiego. W tym bowiem przypadku omawiane
dzieło - polichromie Matejki w kościele Mariackim w Krako-
wie - ma kluczowe znaczenie dla rozwoju malarstwa
młodopolskiego, więc problemy odwoływania się do gotyku,
problemy konserwacji nabierają większego znaczenia.
6. Jako znacznie ciekawszą i w dużej mierze wyczerpującą za-
gadnienie poleciłbym książkę G. KRÓLIKIEWICZ, Teryto-
rium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, Kraków
1993.
147
Wizje malarskie neogotyku w ujęciach romantycznych. Impresje
romantyczne ma raczej charakter szkicu bądź eseju na temat
przedstawień architektury gotyckiej w malarstwie romantycznym,
i pozwolę go sobie tu pominąć6. Drugim jest artykuł Joanny Lu-
bos-Kozieł Czy istniała „gotycka”formuła malarstwa kościelne-
go? Obraz religijny jako dopełnienie neogotyckiego Gesamtkun-
stwerku. Autorka przedstawia trudności, jakie napotykali malarze
i teoretycy malarstwa próbujący odrodzić malarstwo gotyckie tak
aby przypominało je jeżeli nie w formie, to przynajmniej duchem.
Zagadnienie to analizuje na przykładzie sakralnej sztuki z kręgu
późnych nazareńczyków i jej recepcji w sztuce śląskiej. Autorka
zwraca też uwagę na istnienie zjawiska określanego mianem neo-
gotyckiego Gesamtkunstwerku, wspomina przy tym Alexisa Lan-
gera, wrocławskiego architekta projektującego nie tylko świątynie,
ale też ich cały wystrój, którego dopełnieniem było neogotyckie
malarstwo. Ale neogotyk w świątyni to nie tylko architektura, wys-
trój, to także jego wyposażenie - wieczne lampy, katafalki, kielichy,
szaty liturgiczne, etc. Szkoda, że tej problematyki w tym tomie za-
brakło. Luki tej bowiem nie wypełnia jedyny artykuł, poświęcony
neogotyckiej sztuce zdobniczej, Renaty Sobczak-Jaskulskiej Neo-
gotyckie złotnictwo z Hanau. Dwa puchary ze zbiorów Muzeum Na-
rodowego w Poznaniu. Prezentowane przez Autorkę obiekty,
niewątpliwie ciekawe, nie są jednak reprezentatywne dla neogotyc-
kiego rzemiosła. Żałować należy, że dla równowagi i dopełnienia
obrazu neogotyckiego złotnictwa nie pojawił się w tym zbiorze
tekst prezentujący neogotyckie wyroby takich firm, jak Fraget czy
Werner, których produkcja jest nader często spotykana w polskich
kościołach.
Równie niewiele, co o większości wspomnianych tu artykułów,
można powiedzieć o tekście Cezarego Wąsa, Wrocławski pomnik
zwycięstwa w wojnie 1870-1871 roku. Cóż, jeszcze jedna prezenta-
cja obiektu, nie wnosząca nic do naszej wiedzy o neogotyku poza
informacją, iż czasami w tym stylu wznoszono pomniki.
Od dłuższego czasu zwyczajem Ogólnopolskich Sesji SHS
jest zapraszanie do wystąpień prelegentów „spoza branży”; by-
wają nimi historycy literatury, muzykolodzy, czasami historycy.
Z reguły są to wystąpienia dobre lub bardzo dobre, pozwalające
nam widzieć zjawiska zdawałoby się wyłącznie dotyczące sztuki
w innym świetle. Ten dobry zwyczaj przeniesiono do Łodzi. Czego
efektem jest zamieszczony w tym tomie artykuł Bogusława Dopar-
ta Mroczne fikcje. W poszukiwaniu wyznaczników oświeconego go-
tycyzmu. Przedstawia on nie tylko rozwój powieści gotyckiej, ana-
lizując jej cechy charakterystyczne, ale zmienność treści, jakie ze
sobą niesie. Nie mniej ważne jest pokazanie co oznacza i jak jest
interpretowana gotyckość czy gotycyzacja w literaturze. Niewątpli-
wie artykuł ten znacznie rozszerza pole widzenia przeciętnego his-
toryka sztuki poza Walpole’owskie Zamczysko w Otranto.
W 1991 roku Stowarzyszenie Historyków Sztuki zorganizo-
wało sesję pt. „Klasycyzm i klasycyzmy”. Jej zadaniem było po-
kazanie złożoności problematyki tego zagadnienia, wyjaśnienie
licznych zawiłości i ukazanie nowych aspektów wciąż żywego kla-
sycyzmu. W opinii wielu kolegów była to jedna z najbardziej uda-
nych sesji Stowarzyszenia w ostatnich latach. Słysząc, że przygoto-
wywana jest sesja o neogotyku miałem nadzieję, że jej organizato-
rzy spróbują pokazać nowe kierunki badań nad neogotykiem,
zechcą w jakiś sposób podsumować dotychczasowy dorobek
i wskazać te obszary, do których nie dotarliśmy. Nie byłem na ses-
ji, ale opublikowane z niej materiały srodze mnie zawiodły. Okazu-
je się bowiem, że nie stać nas na jakieś szersze spojrzenie, że z nie-
licznymi wyjątkami nie potrafimy wyjść poza wyliczanie obiek-
tów na danym terenie czy przedstawianie poszczególnych, cza-
sem rzeczywiście wspaniałych, dzieł. Rzadkością są artykuły poś-
więcone pojedynczym obiektom, w których próbuje się znaleźć dla
nich jedynie szerszy kontekst. Z opublikowanych w tym numerze
„Miscellaneów Łódzkich” wyróżniłbym jedynie kilka jako cieka-
we, dające pewne rokowania na przyszłość. Ich autorami są Bo-
gusław Dopart, Wojciech Bałus i Piotr Krasny, Rafał Makała, Joan-
na Lubos-Kozieł. Ale są też i takie teksty, które nie powinny się tu
znaleźć, bo są zwyczajnie nie na temat. Bolejąc nad generalnie nis-
kim poziomem sesji „neogotyckiej”, nie pozostaje mi nic innego
jak mieć nadzieję, że ten temat nie został zamknięty i za jakiś czas
wróci, oby tylko w lepszej formie.
Robert Pasieczny
PRZYPISY
1. Chrzanowski jedynie wspomina poprzedzające ten okres
neogotyk około 1600 i barokowy gotycyzm.
2. Na sesji został wygłoszony jeszcze jeden tekst mieszczący się
w tej grupie: J. SALM, Dzieje recepcji gotyku w architekturze
dawnych Prus Wschodnich od XVIII wieku po okres między-
wojenny.
3. Artykuł ten jest wyjątkiem z pracy doktorskiej J. Żywickiego
dotyczącej architektury neogotyckiej na Lubelszczyźnie.
Mam nadzieję, że książka, która powstała w oparciu o tę pra-
cę, i która podobno ma się wkrótce ukazać drukiem, nadrobi
niedociągnięcia artykułu.
4. Kościół w Wielączy należy do grupy świątyń związanych
z rezydencjami, a mających charakter mauzoleum. Być może
do tej grupy, prócz wymienionych przez autorów kościołów
w Opatówku, Krzeszowicach, Wilanowie, należałoby zali-
czyć też neogotycki kościół w Opinogórze fundacji Wincen-
tego Krasińskiego, o ile świątynia ta istniała.
5. Wyżej nieco trzeba ocenić rangę problemu poruszonego
przez Boruckiego. W tym bowiem przypadku omawiane
dzieło - polichromie Matejki w kościele Mariackim w Krako-
wie - ma kluczowe znaczenie dla rozwoju malarstwa
młodopolskiego, więc problemy odwoływania się do gotyku,
problemy konserwacji nabierają większego znaczenia.
6. Jako znacznie ciekawszą i w dużej mierze wyczerpującą za-
gadnienie poleciłbym książkę G. KRÓLIKIEWICZ, Teryto-
rium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, Kraków
1993.
147