388
Lechosław Lameński
się wydrukować tylko dwa nieduże rozdziały11. Na
treść Selfborn Image Maker składa się autobiografia
artysty napisana do 1923 r., prezentująca stanowi-
sko autora w momencie jej powstawania (a więc
w latach 60. XX w.), dlatego do zawartych w maszy-
nopisie informacji o charakterze historycznym nale-
ży podchodzić - zdaniem Doroty Chudzickiej -
z dużą dozą krytycyzmu i poddawać je weryfikacji.
Warto również zwrócić uwagę na ilustracje to-
warzyszące tekstowi. Nie jest ich zbyt dużo, tylko
68, ale zostały zestawione wyjątkowo starannie
i trafnie, z myślą o czytelniku. Znaczna część z nich
to bardzo dobre (kompozycyjnie) fotografie rzeźb
wykonane przez samego Szukalskiego. Artysta
przykładał dużą wagę nie tylko do formy swoich
dzieł, ale także do tego, jak były reprodukowane.
W efekcie pozostawił po sobie bardzo interesujący
zbiór liczący około pięćdziesięciu podpisanych
zdjęć, z którego Dorota Chudzicka wybrała tylko te
eksponaty, które stanowią dopełnienie do dobrze
napisanej książki, tworzącej całość ze wszech miar
spójną i zachęcającą do wnikliwej lektury12.
A skoro mowa o ilustracjach, to warto pamiętać,
że ogromna część dorobku twórczego Stanisława
Szukalskiego przywiezionego przez niego w 1935 r.
do Polski nie powróciła wraz z nim we wrześniu
1939 r. do USA, lecz zaginęła lub też uległa znisz-
czeniu w trakcie zawieruchy wojennej zapewne na
terenie Katowic i Górnego Śląska. A przecież arty-
sta miał w swym dorobku kilkadziesiąt figurek ludz-
kich lub ich fragmentów oraz popiersi, wykonanych
przede wszystkim w gipsie patynowanym, w nielicz-
nych przypadkach odlanych w brązie, a także setki
fantastycznych szkiców, rysunków, grafik (m.in.
chętnie projektował ekslibrisy), a nawet - bardzo
rzadkich w jego twórczości do 1939 r. - obrazów
malowanych farbami olejnymi. Poza tym nie wiado-
mo, co stało się z jego, podobno bardzo cennym,
zbiorem zawierającym grafiki i rysunki wielkich mi-
strzów, które kolekcjonował z pasją przez wiele lat.
I chociaż w dalszym ciągu w dostępnych publicz-
nie zbiorach w Polsce twórczość Stanisława Szukal-
skiego i jego uczniów jest reprezentowana więcej niż
skromnie (przede wszystkim w Muzeum Górnoślą-
skim w Bytomiu, Muzeum Narodowym w Warszawie
i Muzeum Okręgowym w Toruniu), z radością należy
przyjmować każdą wiadomość o pojawieniu się na
naszym rynku antykwarycznym dzieł artysty uzna-
nych dotychczas za zaginione lub też takich, o któ-
rych istnieniu badacze w ogóle nie mieli pojęcia.
W przygotowanym przeze mnie do druku tomie
tekstów Szukalskiego opublikowałem po raz pierw-
12 Około dwa lata temu zwrócił się do mnie, bliżej mi nie
znany kolekcjoner amerykański, proponując kupno tych
fotografii. Niestety, zaproponowana cena przerastała moje
szy w kolorze - teraz czynię to po raz drugi - niedu-
ży, bardzo charakterystyczny dla stylu artysty obraz
Niewolnik muzy (1915, olej na kartonie, 23x21cm),
znajdujący się w zbiorach prywatnych (il. 2). Ten
moim zdaniem bardzo piękny obraz o dużych walo-
rach plastycznych znany był dotychczas wyłącznie
z czarno-białej reprodukcji zamieszczonej w albu-
mie The Work of Szukalski. Reprodukcję tę zamie-
ścił następnie Tadeusz Dobrowolski w Nowocze-
snym malarstwie polskim (t. 3, s. 281, il. 142).
Z kolei dzięki przypadkowemu spotkaniu i roz-
mowie udało mi się nabyć w jednym z salonów
„Desy" grafikę i wyrzeźbiony w kawałku patynowa-
nego gipsu gwizdek, które także reprodukowałem
w drugiej mojej książce o Szukalskim. Grafika to
Człowiek idący do kościoła (1916, sucha igła, pa-
pier, 17,5x11,7 cm), której inny egzemplarz stano-
wiący własność Archives Szukalski w Symar, Kali-
fornia, reprodukuje w swojej książce Dorota
Chudzicka (il. 3). Jeżeli chodzi o gwizdek, to jest to
jedna z co najmniej kilku (być może kilkunastu) nie-
dużych form rzeźbiarskich artysty znajdujących się
w rękach prywatnych, które nazwałem „zabawka-
mi". Pokazują one inne, nieznane krytykom i szero-
kiej publiczności oblicze artysty, który w rzadkich
chwilach relaksu tworzył dla przyjemności drobne
formy rzeźbiarskie, będące być może zabawkami dla
dzieci. Gwizdek, sygnowany i datowany ręką Szukal-
skiego, to wyjątkowo efektowna kompozycja (7,2 cm
długości, 3,8 cm szerokości i 2,5 cm grubości) kształ-
tem swym przypominająca od frontu uproszczoną,
mocno wydłużoną twarz (maskę) z wyrazistą brodą,
w której stylistyce można się dopatrzyć zarówno
związków ze sztuką ludów pierwotnych obu Ameryk,
przede wszystkim Azteków i Majów, jak i totemicz-
nych głów ludzkich z Wyspy Wielkanocnej, ulubio-
nej wyspy Szukalskiego (il. 4-5).
W ważnym dla artysty, bogato ilustrowanym al-
bumie Projects in Design znajdują się m.in. rysunki
z projektami fantazyjnych, bardzo charakterystycz-
nych dla jego stylu obramień otworów wejściowych
(il. 6). Jest wśród nich także zdjęcie bardzo cieka-
wej, zamkniętej półkolistym lukiem bramy z bogatą
ornamentyką - ponad zwieńczeniem - w typie krysz-
tałkowym, wyrzeźbionej prawdopodobnie w kawał-
ku gipsu. Kilka lat temu okazało się, że rzeczywiście
chodzi o klocek gipsowy (zachowany w dobrym sta-
nie w prywatnych rękach), w którego ściance fronto-
wej Szukalski wyciął przy pomocy ostrego nożyka
bramę z jej efektowną dekoracją. Dzięki życzliwo-
ści właścicielki reprodukuję go także po raz drugi
(il. 7).
skromne możliwości finansowe i nie pozwalała mi nabyć
chociażby kilku z nich.
Lechosław Lameński
się wydrukować tylko dwa nieduże rozdziały11. Na
treść Selfborn Image Maker składa się autobiografia
artysty napisana do 1923 r., prezentująca stanowi-
sko autora w momencie jej powstawania (a więc
w latach 60. XX w.), dlatego do zawartych w maszy-
nopisie informacji o charakterze historycznym nale-
ży podchodzić - zdaniem Doroty Chudzickiej -
z dużą dozą krytycyzmu i poddawać je weryfikacji.
Warto również zwrócić uwagę na ilustracje to-
warzyszące tekstowi. Nie jest ich zbyt dużo, tylko
68, ale zostały zestawione wyjątkowo starannie
i trafnie, z myślą o czytelniku. Znaczna część z nich
to bardzo dobre (kompozycyjnie) fotografie rzeźb
wykonane przez samego Szukalskiego. Artysta
przykładał dużą wagę nie tylko do formy swoich
dzieł, ale także do tego, jak były reprodukowane.
W efekcie pozostawił po sobie bardzo interesujący
zbiór liczący około pięćdziesięciu podpisanych
zdjęć, z którego Dorota Chudzicka wybrała tylko te
eksponaty, które stanowią dopełnienie do dobrze
napisanej książki, tworzącej całość ze wszech miar
spójną i zachęcającą do wnikliwej lektury12.
A skoro mowa o ilustracjach, to warto pamiętać,
że ogromna część dorobku twórczego Stanisława
Szukalskiego przywiezionego przez niego w 1935 r.
do Polski nie powróciła wraz z nim we wrześniu
1939 r. do USA, lecz zaginęła lub też uległa znisz-
czeniu w trakcie zawieruchy wojennej zapewne na
terenie Katowic i Górnego Śląska. A przecież arty-
sta miał w swym dorobku kilkadziesiąt figurek ludz-
kich lub ich fragmentów oraz popiersi, wykonanych
przede wszystkim w gipsie patynowanym, w nielicz-
nych przypadkach odlanych w brązie, a także setki
fantastycznych szkiców, rysunków, grafik (m.in.
chętnie projektował ekslibrisy), a nawet - bardzo
rzadkich w jego twórczości do 1939 r. - obrazów
malowanych farbami olejnymi. Poza tym nie wiado-
mo, co stało się z jego, podobno bardzo cennym,
zbiorem zawierającym grafiki i rysunki wielkich mi-
strzów, które kolekcjonował z pasją przez wiele lat.
I chociaż w dalszym ciągu w dostępnych publicz-
nie zbiorach w Polsce twórczość Stanisława Szukal-
skiego i jego uczniów jest reprezentowana więcej niż
skromnie (przede wszystkim w Muzeum Górnoślą-
skim w Bytomiu, Muzeum Narodowym w Warszawie
i Muzeum Okręgowym w Toruniu), z radością należy
przyjmować każdą wiadomość o pojawieniu się na
naszym rynku antykwarycznym dzieł artysty uzna-
nych dotychczas za zaginione lub też takich, o któ-
rych istnieniu badacze w ogóle nie mieli pojęcia.
W przygotowanym przeze mnie do druku tomie
tekstów Szukalskiego opublikowałem po raz pierw-
12 Około dwa lata temu zwrócił się do mnie, bliżej mi nie
znany kolekcjoner amerykański, proponując kupno tych
fotografii. Niestety, zaproponowana cena przerastała moje
szy w kolorze - teraz czynię to po raz drugi - niedu-
ży, bardzo charakterystyczny dla stylu artysty obraz
Niewolnik muzy (1915, olej na kartonie, 23x21cm),
znajdujący się w zbiorach prywatnych (il. 2). Ten
moim zdaniem bardzo piękny obraz o dużych walo-
rach plastycznych znany był dotychczas wyłącznie
z czarno-białej reprodukcji zamieszczonej w albu-
mie The Work of Szukalski. Reprodukcję tę zamie-
ścił następnie Tadeusz Dobrowolski w Nowocze-
snym malarstwie polskim (t. 3, s. 281, il. 142).
Z kolei dzięki przypadkowemu spotkaniu i roz-
mowie udało mi się nabyć w jednym z salonów
„Desy" grafikę i wyrzeźbiony w kawałku patynowa-
nego gipsu gwizdek, które także reprodukowałem
w drugiej mojej książce o Szukalskim. Grafika to
Człowiek idący do kościoła (1916, sucha igła, pa-
pier, 17,5x11,7 cm), której inny egzemplarz stano-
wiący własność Archives Szukalski w Symar, Kali-
fornia, reprodukuje w swojej książce Dorota
Chudzicka (il. 3). Jeżeli chodzi o gwizdek, to jest to
jedna z co najmniej kilku (być może kilkunastu) nie-
dużych form rzeźbiarskich artysty znajdujących się
w rękach prywatnych, które nazwałem „zabawka-
mi". Pokazują one inne, nieznane krytykom i szero-
kiej publiczności oblicze artysty, który w rzadkich
chwilach relaksu tworzył dla przyjemności drobne
formy rzeźbiarskie, będące być może zabawkami dla
dzieci. Gwizdek, sygnowany i datowany ręką Szukal-
skiego, to wyjątkowo efektowna kompozycja (7,2 cm
długości, 3,8 cm szerokości i 2,5 cm grubości) kształ-
tem swym przypominająca od frontu uproszczoną,
mocno wydłużoną twarz (maskę) z wyrazistą brodą,
w której stylistyce można się dopatrzyć zarówno
związków ze sztuką ludów pierwotnych obu Ameryk,
przede wszystkim Azteków i Majów, jak i totemicz-
nych głów ludzkich z Wyspy Wielkanocnej, ulubio-
nej wyspy Szukalskiego (il. 4-5).
W ważnym dla artysty, bogato ilustrowanym al-
bumie Projects in Design znajdują się m.in. rysunki
z projektami fantazyjnych, bardzo charakterystycz-
nych dla jego stylu obramień otworów wejściowych
(il. 6). Jest wśród nich także zdjęcie bardzo cieka-
wej, zamkniętej półkolistym lukiem bramy z bogatą
ornamentyką - ponad zwieńczeniem - w typie krysz-
tałkowym, wyrzeźbionej prawdopodobnie w kawał-
ku gipsu. Kilka lat temu okazało się, że rzeczywiście
chodzi o klocek gipsowy (zachowany w dobrym sta-
nie w prywatnych rękach), w którego ściance fronto-
wej Szukalski wyciął przy pomocy ostrego nożyka
bramę z jej efektowną dekoracją. Dzięki życzliwo-
ści właścicielki reprodukuję go także po raz drugi
(il. 7).
skromne możliwości finansowe i nie pozwalała mi nabyć
chociażby kilku z nich.