210 Listy do Redakcji
z nami wszystko. Niestety wielu z nich odeszło i nie możemy powołać ich na świadków. Więc
dlaczego Witalis Wolny nigdy nie wystąpił za ich życia? Dlaczego nie ogłaszał swoich rewelacji
przez 40 lat, a zwłaszcza w 1967 r., kiedy to zebrałyśmy tęgie baty w głośnej dyskusji na temat
autorstwa obrazu? Dlaczego nadal milczał w 1974 r. gdy podczas prac konserwatorskich nad ob-
razem odsłonięto sygnaturę mistrza, co potwierdziło naszą atrybucję, a my zostałyśmy nagrodzo-
ne za artykuł w Biuletynie z 1967 r. p.t. „Nieznany obraz w Kosowie z serii franciszkańskiej
El Greca"?!. Bardzo nam jest gorzko, że po 30 latach pracy w Instytucie i całkowitego oddania się
sprawie inwentaryzacji dotyka nas taka niesprawiedliwa przykrość. Wiemy, że sukces ma wielu
ojców, ale dlaczego dopiero teraz? Wyjątkowo perfidne i znów nieprawdziwe jest zdanie w liście
W. Wolnego, że naszą wielką zasługą jest to, iż uroczyście wystawiono obraz św. Franciszka
w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach oraz, że nie został zaproszony na uroczystość. Akurat na-
sza zasługa w upublicznieniu obrazu była żadna, bo to wyłącznie sprawa kościoła i biskupa sie-
dleckiego. Natomiast osobiście dopilnowałyśmy, aby Witalis Wolny był na liście indywidualnie
zaproszonych gości i nawet specjalnie dzwoniłyśmy do niego do domu po adres.
Wiemy, że pamięć ludzka jest zawodna i że w umyśle człowieka powstają niekiedy persewera-
cyjne konstrukcje myślowe, które z biegiem czasu przyjmuje on za prawdziwe. Ale ta wiedza nie
umniejsza naszego głębokiego żalu, że po tylu latach pracy w Instytucie, pełnych przyjaznych
i dobrych wspomnień, zostałyśmy obrzucone błotem, zaś młodsi koledzy, którzy nie pamiętają
przecież całej historii z El Greco, a tylko doniesienia medialne z zeszłego roku, będą uważali, że
w liście Wolnego do redakcji BHS prawda wychodzi na jaw.
Na koniec jeszcze jedno zdanie: jest nam bardzo przykro, że Redakcja BHS - dając widocznie
wiarę jednej tylko stronie - nie zapoznała nas z tym listem przed wydrukowaniem go, abyśmy
mogły odpowiedzieć na łamach tego samego numeru.
Izabella Galicka, Hanna Sygietyńska
Warszawa 27.06.05
Uprzejmie informujemy, że redakcja „Biuletynu Historii Sztuki" nie ingeruje w treść
NADSYŁANYCH LISTÓW. PRZYJĘLIŚMY RÓWNIEŻ ZASADĘ, ŻE - PODOBNIE JAK W PRZYPADKU POZSTALYCH
TEKSTÓW - NIE UPOWSZECHNIAMY I NIE UDOSTĘPNIAMY ICH PRZED PUBLIKACJĄ.
Prawo do tego zostawiamy Autorom.
Na EWENTUALNE POLEMIKI SĄ OTWARTE LAMY NASTĘPNYCH NUMERÓW „BIULETYNU".
z nami wszystko. Niestety wielu z nich odeszło i nie możemy powołać ich na świadków. Więc
dlaczego Witalis Wolny nigdy nie wystąpił za ich życia? Dlaczego nie ogłaszał swoich rewelacji
przez 40 lat, a zwłaszcza w 1967 r., kiedy to zebrałyśmy tęgie baty w głośnej dyskusji na temat
autorstwa obrazu? Dlaczego nadal milczał w 1974 r. gdy podczas prac konserwatorskich nad ob-
razem odsłonięto sygnaturę mistrza, co potwierdziło naszą atrybucję, a my zostałyśmy nagrodzo-
ne za artykuł w Biuletynie z 1967 r. p.t. „Nieznany obraz w Kosowie z serii franciszkańskiej
El Greca"?!. Bardzo nam jest gorzko, że po 30 latach pracy w Instytucie i całkowitego oddania się
sprawie inwentaryzacji dotyka nas taka niesprawiedliwa przykrość. Wiemy, że sukces ma wielu
ojców, ale dlaczego dopiero teraz? Wyjątkowo perfidne i znów nieprawdziwe jest zdanie w liście
W. Wolnego, że naszą wielką zasługą jest to, iż uroczyście wystawiono obraz św. Franciszka
w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach oraz, że nie został zaproszony na uroczystość. Akurat na-
sza zasługa w upublicznieniu obrazu była żadna, bo to wyłącznie sprawa kościoła i biskupa sie-
dleckiego. Natomiast osobiście dopilnowałyśmy, aby Witalis Wolny był na liście indywidualnie
zaproszonych gości i nawet specjalnie dzwoniłyśmy do niego do domu po adres.
Wiemy, że pamięć ludzka jest zawodna i że w umyśle człowieka powstają niekiedy persewera-
cyjne konstrukcje myślowe, które z biegiem czasu przyjmuje on za prawdziwe. Ale ta wiedza nie
umniejsza naszego głębokiego żalu, że po tylu latach pracy w Instytucie, pełnych przyjaznych
i dobrych wspomnień, zostałyśmy obrzucone błotem, zaś młodsi koledzy, którzy nie pamiętają
przecież całej historii z El Greco, a tylko doniesienia medialne z zeszłego roku, będą uważali, że
w liście Wolnego do redakcji BHS prawda wychodzi na jaw.
Na koniec jeszcze jedno zdanie: jest nam bardzo przykro, że Redakcja BHS - dając widocznie
wiarę jednej tylko stronie - nie zapoznała nas z tym listem przed wydrukowaniem go, abyśmy
mogły odpowiedzieć na łamach tego samego numeru.
Izabella Galicka, Hanna Sygietyńska
Warszawa 27.06.05
Uprzejmie informujemy, że redakcja „Biuletynu Historii Sztuki" nie ingeruje w treść
NADSYŁANYCH LISTÓW. PRZYJĘLIŚMY RÓWNIEŻ ZASADĘ, ŻE - PODOBNIE JAK W PRZYPADKU POZSTALYCH
TEKSTÓW - NIE UPOWSZECHNIAMY I NIE UDOSTĘPNIAMY ICH PRZED PUBLIKACJĄ.
Prawo do tego zostawiamy Autorom.
Na EWENTUALNE POLEMIKI SĄ OTWARTE LAMY NASTĘPNYCH NUMERÓW „BIULETYNU".