In Memoriam
401
zu Slonim: Untersuchungen zur Geschichte der po-
Inischen Kultur und ihrer europdischen Beziehun-
gen im 18. Jahrhundert. Zmarłemu zdarzało się rów-
nież pisać na tematy stricte genealogiczne, jak
również sponsorować badania i publikacje w tym
zakresie, dotyczące zarówno Jego własnej rodziny
(S. V. Dumin, A. Rachuba, J. Sikorska-Kulesza, Cie-
chanowieccy herbu Dąbrowa, Warszawa 1997;
Dzieje rodu Ciechanowieckich herbu Dąbrowa
(XIV-XXI wiek), red. A. Rachuba, Warszawa 2013)
jak i innych rodów (np. S. J. Rostworowski, Mono-
grafia rodziny Rostworowskich: lata 1386-2012,
Warszawa 2013). Jego ogromna wiedza pod tym
względem oraz wsparcie udzielane tego typu stu-
diom, przyniosło Zmarłemu honorowe członkostwo
w Polskim Towarzystwie Heraldycznym.
Zawodowy badacz sztuki o arystokratycznym
pochodzeniu to wprawdzie nie wyjątkowy przypa-
dek w powojennej rzeczywistości, również w kraju,
aby wymienić chociażby Marka Rostworowskiego,
Urszulę Czartoryską czy Jacka Woźniakowskiego.
Tym, co jednak wyróżniało Zmarłego, czyniąc Jego
przypadek nadzwyczajnym, to w przede wszystkim
własna działalność kolekcjonerska, która nawet je-
żeli nie była uskuteczniana dzięki rodowej fortunie
(takowej i tak już nie było z powodu utraty Boczej-
kowa w wyniku zmiany granic po I wojnie świato-
wej), bezpośrednio nawiązywała do tradycyjnych
praktyk charakterystycznych dla tej specyficznej
grupy społecznej, z której Zmarły się wywodził
i mocno identyfikował. Tym bardziej, jako dar-
czyńca i mecenas, Andrzej S. Ciechanowiecki
w najwyższym stopniu wcielał dawny ideał arysto-
kraty-społecznika, dla którego pochodzenie było
bardziej obowiązkiem niż przywilejem. Pod tym
względem można śmiało powiedzieć, że Zmarły
łączył w swoim zawodowym życiu dwie epoki.
Całe środowisko historyków sztuki niepowetowa-
nie straciło w Nim swojego nestora i dobroczyńcę
zarazem, człowieka, którego dokonania w doniosły
sposób zaznaczyły się w najnowszych dziejach
uprawianej przez nas dziedziny. Oby pamięć o Nim
nigdy nie przeminęła, a wzór Jego drogi życiowej
wciąż zachowywał swoją moc zwłaszcza dla tych,
którzy mają środki, aby z chwałą własną i pożyt-
kiem ogółu iść w Jego ślady.
Mikołaj Getka-Kenig
401
zu Slonim: Untersuchungen zur Geschichte der po-
Inischen Kultur und ihrer europdischen Beziehun-
gen im 18. Jahrhundert. Zmarłemu zdarzało się rów-
nież pisać na tematy stricte genealogiczne, jak
również sponsorować badania i publikacje w tym
zakresie, dotyczące zarówno Jego własnej rodziny
(S. V. Dumin, A. Rachuba, J. Sikorska-Kulesza, Cie-
chanowieccy herbu Dąbrowa, Warszawa 1997;
Dzieje rodu Ciechanowieckich herbu Dąbrowa
(XIV-XXI wiek), red. A. Rachuba, Warszawa 2013)
jak i innych rodów (np. S. J. Rostworowski, Mono-
grafia rodziny Rostworowskich: lata 1386-2012,
Warszawa 2013). Jego ogromna wiedza pod tym
względem oraz wsparcie udzielane tego typu stu-
diom, przyniosło Zmarłemu honorowe członkostwo
w Polskim Towarzystwie Heraldycznym.
Zawodowy badacz sztuki o arystokratycznym
pochodzeniu to wprawdzie nie wyjątkowy przypa-
dek w powojennej rzeczywistości, również w kraju,
aby wymienić chociażby Marka Rostworowskiego,
Urszulę Czartoryską czy Jacka Woźniakowskiego.
Tym, co jednak wyróżniało Zmarłego, czyniąc Jego
przypadek nadzwyczajnym, to w przede wszystkim
własna działalność kolekcjonerska, która nawet je-
żeli nie była uskuteczniana dzięki rodowej fortunie
(takowej i tak już nie było z powodu utraty Boczej-
kowa w wyniku zmiany granic po I wojnie świato-
wej), bezpośrednio nawiązywała do tradycyjnych
praktyk charakterystycznych dla tej specyficznej
grupy społecznej, z której Zmarły się wywodził
i mocno identyfikował. Tym bardziej, jako dar-
czyńca i mecenas, Andrzej S. Ciechanowiecki
w najwyższym stopniu wcielał dawny ideał arysto-
kraty-społecznika, dla którego pochodzenie było
bardziej obowiązkiem niż przywilejem. Pod tym
względem można śmiało powiedzieć, że Zmarły
łączył w swoim zawodowym życiu dwie epoki.
Całe środowisko historyków sztuki niepowetowa-
nie straciło w Nim swojego nestora i dobroczyńcę
zarazem, człowieka, którego dokonania w doniosły
sposób zaznaczyły się w najnowszych dziejach
uprawianej przez nas dziedziny. Oby pamięć o Nim
nigdy nie przeminęła, a wzór Jego drogi życiowej
wciąż zachowywał swoją moc zwłaszcza dla tych,
którzy mają środki, aby z chwałą własną i pożyt-
kiem ogółu iść w Jego ślady.
Mikołaj Getka-Kenig