620
Dariusz Konstantynów
wyraz swej sympatii do twórczości autora Dirce zarzucił Diagilewowi, że w imię nowych
wartości zbyt szybko „grzebie" Siemiradzkiego, nie docenia jego „wielkiego talentu i za-
sług", co uważa za postępowanie typowe dla „nowatorów", niszczących to wszystko, co
w ich mniemaniu uchodzi za przestarzałe. Poruszony komentarzem Amfitieatrowa Diagi-
lew tym razem bez ogródek powiedział, co myśli na temat Siemiradzkiego i jego sztuki.
Nazwał go wprost „dekadentem swego kierunku", niemającym żadnego znaczenia, chyba
że tylko negatywne, a dalej nakreślił obszerniejszą charakterystykę jego malarstwa: „Sie-
miradzkiego nie uważam ani za wielki talent, ani za wybitnego przedstawiciela swojej
szkoły, do której należały postaci nieporównanie doskonalsze i poważniejsze od niego,
chociażby Briułłow, Cornelius, Couture, Feuerbach czy nawet Delaroche i Piloty. Siemi-
radzki i Bakałowicz ciągną się w ogonie szkoły, to typowi «dekadenci» swojego kierunku.
[...] Siemiradzki - to mieszanina pseudoklasycyzmu z pseudoromantyzmem (nie Dela-
croix, lecz Piloty) i ogólnie rzecz ujmując przedstawiciel suchego i koturnowego akade-
mizmu"153.
Historia wystaw Dirce w Petersburgu i Moskwie pokazuje, że u progu XX stulecia
Henryk Siemiradzki mimo licznych i radykalnych krytyk wciąż był jedną z ważniejszych
postaci w rosyjskim życiu artystycznym. Chociaż malarstwo, jakie uprawiał, czas rozkwi-
tu miało już za sobą i było przedmiotem ataków zarówno ze strony wyznawców ortodok-
syjnego realizmu, jak i zwolenników jego unowocześnionej wersji, a także „dekadentów",
dzieło Siemiradzkiego jednak skupiało na sobie uwagę. Publiczność tłumnie odwiedzała
wszystkie trzy wystawy, na których Dirce prezentowano, krytycy zaś pisali obszerne jej
analizy, spierali się zarówno o sam obraz, jak i o sztukę Siemiradzkiego w ogóle. Zdaniem
publicysty „Kraju", Kazimierza Waliszewskiego, obserwującego losy dzieła Siemiradz-
kiego w Petersburgu, ta różnorodność i żywość reakcji mogła tylko cieszyć autora Dirce:
„Obraz jest imponujący, a jeżeli wywołał liczne polemiki i krytyki prócz słów uznania,
jest to rezultat, którego artyście jedynie powinszować należy, bo stanowi dowód, że dzieło
jego poruszyło umysły i wyobraźnię, że przemówiło do duszy, pobudziło do rozmyślań
i przemogło największego wroga, zagrażającego wytworom artystycznej twórczości: obo-
jętność. Krytyki takie i spory o wartość dzieła lepiej świadczą o sile twórczej artysty niż
jednomyślny, konwencjonalny zachwyt, witający nieraz dzieła banalne, choć głośne;
świadczą tak, choćby już dlatego, że dowodzą, iż dzieło podnieciło umysły ogółu do sa-
modzielnego fermentu, a więc wpływ wywarło potężny"154. Przyznać jednak trzeba, że
sukces Dirce był już tylko echem tego, jaki stał się udziałem Siemiradzkiego w roku 1877,
kiedy nad Newę przywiózł Pochodnie Nerona, czy w 1889, gdy w Petersburgu prezento-
wał Fryne.
z Rzymu list (datowany 9/21 IV 1900), w którym wyjaśniał, że nie neguje całkowicie nowatorskich poszukiwań
w sztuce współczesnej, jest tylko przeciwny „karykaturalnej przesadzie", widocznej w pracach „pozbawionych talentu
samouków, epatujących negowaniem wszystkiego, co w sztuce piękne i prawdziwe"; zob. „IlncBMa B peąaKu,mo. I",
Hoeoe epeMS, 1900, nr 8672 (20 IV), s. 2.
153 Cepreh /JREUJIEB, „Xyąox(ecTBeHHBie kphthkh", Mup ucryccmea, 1900, nr 7/8; cyt. za: CepeeuH^wiee upyceKoe
ucKyccmeo..., s. 106-107.
154 Wierzbięta [Kazimierz WALISZEWSKI], „Artyści polscy w Petersburgu..." , s. 170. W tej kwestii opinia Waliszew-
skiego była taka sama jak Amfitieatrowa; zob. Old Gentleman [Aleksandr AMFITIEATROW], „Otrąbi. LII", s. 2.
Dariusz Konstantynów
wyraz swej sympatii do twórczości autora Dirce zarzucił Diagilewowi, że w imię nowych
wartości zbyt szybko „grzebie" Siemiradzkiego, nie docenia jego „wielkiego talentu i za-
sług", co uważa za postępowanie typowe dla „nowatorów", niszczących to wszystko, co
w ich mniemaniu uchodzi za przestarzałe. Poruszony komentarzem Amfitieatrowa Diagi-
lew tym razem bez ogródek powiedział, co myśli na temat Siemiradzkiego i jego sztuki.
Nazwał go wprost „dekadentem swego kierunku", niemającym żadnego znaczenia, chyba
że tylko negatywne, a dalej nakreślił obszerniejszą charakterystykę jego malarstwa: „Sie-
miradzkiego nie uważam ani za wielki talent, ani za wybitnego przedstawiciela swojej
szkoły, do której należały postaci nieporównanie doskonalsze i poważniejsze od niego,
chociażby Briułłow, Cornelius, Couture, Feuerbach czy nawet Delaroche i Piloty. Siemi-
radzki i Bakałowicz ciągną się w ogonie szkoły, to typowi «dekadenci» swojego kierunku.
[...] Siemiradzki - to mieszanina pseudoklasycyzmu z pseudoromantyzmem (nie Dela-
croix, lecz Piloty) i ogólnie rzecz ujmując przedstawiciel suchego i koturnowego akade-
mizmu"153.
Historia wystaw Dirce w Petersburgu i Moskwie pokazuje, że u progu XX stulecia
Henryk Siemiradzki mimo licznych i radykalnych krytyk wciąż był jedną z ważniejszych
postaci w rosyjskim życiu artystycznym. Chociaż malarstwo, jakie uprawiał, czas rozkwi-
tu miało już za sobą i było przedmiotem ataków zarówno ze strony wyznawców ortodok-
syjnego realizmu, jak i zwolenników jego unowocześnionej wersji, a także „dekadentów",
dzieło Siemiradzkiego jednak skupiało na sobie uwagę. Publiczność tłumnie odwiedzała
wszystkie trzy wystawy, na których Dirce prezentowano, krytycy zaś pisali obszerne jej
analizy, spierali się zarówno o sam obraz, jak i o sztukę Siemiradzkiego w ogóle. Zdaniem
publicysty „Kraju", Kazimierza Waliszewskiego, obserwującego losy dzieła Siemiradz-
kiego w Petersburgu, ta różnorodność i żywość reakcji mogła tylko cieszyć autora Dirce:
„Obraz jest imponujący, a jeżeli wywołał liczne polemiki i krytyki prócz słów uznania,
jest to rezultat, którego artyście jedynie powinszować należy, bo stanowi dowód, że dzieło
jego poruszyło umysły i wyobraźnię, że przemówiło do duszy, pobudziło do rozmyślań
i przemogło największego wroga, zagrażającego wytworom artystycznej twórczości: obo-
jętność. Krytyki takie i spory o wartość dzieła lepiej świadczą o sile twórczej artysty niż
jednomyślny, konwencjonalny zachwyt, witający nieraz dzieła banalne, choć głośne;
świadczą tak, choćby już dlatego, że dowodzą, iż dzieło podnieciło umysły ogółu do sa-
modzielnego fermentu, a więc wpływ wywarło potężny"154. Przyznać jednak trzeba, że
sukces Dirce był już tylko echem tego, jaki stał się udziałem Siemiradzkiego w roku 1877,
kiedy nad Newę przywiózł Pochodnie Nerona, czy w 1889, gdy w Petersburgu prezento-
wał Fryne.
z Rzymu list (datowany 9/21 IV 1900), w którym wyjaśniał, że nie neguje całkowicie nowatorskich poszukiwań
w sztuce współczesnej, jest tylko przeciwny „karykaturalnej przesadzie", widocznej w pracach „pozbawionych talentu
samouków, epatujących negowaniem wszystkiego, co w sztuce piękne i prawdziwe"; zob. „IlncBMa B peąaKu,mo. I",
Hoeoe epeMS, 1900, nr 8672 (20 IV), s. 2.
153 Cepreh /JREUJIEB, „Xyąox(ecTBeHHBie kphthkh", Mup ucryccmea, 1900, nr 7/8; cyt. za: CepeeuH^wiee upyceKoe
ucKyccmeo..., s. 106-107.
154 Wierzbięta [Kazimierz WALISZEWSKI], „Artyści polscy w Petersburgu..." , s. 170. W tej kwestii opinia Waliszew-
skiego była taka sama jak Amfitieatrowa; zob. Old Gentleman [Aleksandr AMFITIEATROW], „Otrąbi. LII", s. 2.