D1RCE CHRZEŚCIJAŃSKA HeNRYKA Siemiradzkiego W PETERSBURGU I MOSKWIE (1898)
619
przypominał mu pisarza, który pod koniec XIX stulecia używałby języka XVIII-wiecz-
nych tragedii Aleksandra Sumarokowa. Czymś właśnie takim - „echem dawnych dobrych
czasów" - była dla Gniedicza Dirce149.
Amfitieatrow, ukryty adresat niektórych uwag „Rectusa", zareagował obszerną repliką,
w której skomentował opinie swego adwersarza. Przede wszystkim wytknął niestosow-
ność porównywania Siemiradzkiego z wielkimi mistrzami przeszłości: „Siemiradzki to
po prostu bardzo dobry artysta, który namalował kilka obrazów na bardzo interesujące
tematy piękniej niż czyni to większość współczesnych mu malarzy rosyjskich, i to wszyst-
ko". Za równie niewłaściwe uważał zestawianie autora Dirce z Briułłowem. Twórca
Ostatniego dnia Pompejów - przekonywał „Old Gentleman" - to artysta, który dał począ-
tek nowoczesnemu malarstwu rosyjskiemu, to „cała epoka" w jego historii. Siemiradzki
zaś jest co prawda „wspaniałą ozdobą naszego czasu", ale z pewnością nie najważniejszą
postacią współczesnego świata sztuki, jaką w epoce Mikołaja I był Briułłow. „Nie śmiem
twierdzić - kończył Amfitieatrow - aby «Dirce», tak bardzo zrugana przez znawców i tak
uwielbiana przez tłum, miała siłę płócien Briułłowa, z którymi zrównuje ją p. Rectus. Ale
może jednak uda jej się przeżyć swój czas?"150.
Dirce była ostatnim większym dziełem Siemiradzkiego widzianym i komentowanym
w Rosji. Chociaż aż do śmierci artysty w sierpniu 1902 r. rosyjscy krytycy nie mieli szcze-
gólnych powodów, by o nim pisać, wciąż jednak pamiętano i interesowano się twórczo-
ścią autora Pochodni Nerona. Na początku roku 1900 pracownię przy via Gaeta odwiedził
korespondent dziennika „Nowoje wriemia", któremu malarz szczegółowo opowiedział
o swojej pracy i planach na przyszłość. W rozmowie wyjawił też swój stosunek do moder-
nizmu: „Jak już powiedziałem, boję się go, a poza tym uważam, że jest nonsensowny. Te
wszystkie czerwone krowy i zielone konie wprawiają mnie wręcz w przerażenie". Dalej
podawał w wątpliwość szczerość działań nowatorów, nazywając je „wulgarną bufonadą",
świadomie obliczoną na szukającą ekscentrycznych podniet publiczność, ich samych zaś
uważał za „beztalencia" i „nieudaczników", którzy nie będąc w stanie zaistnieć w inny
sposób, chwytają się „nowych recept". Jego zdaniem zarówno malarstwo, jak i literatura
przeżywają obecnie okres upadku, wierzył jednak w ponowny rozkwit sztuki i w to, że na
wystawach znów pojawią się „prawdziwe dzieła, a nie wydumane obrazy panów nowato-
rów"151. Wypowiedzią tą Siemiradzki zadeklarował swą przynależność do obozu prze-
ciwników ruchu nowoczesnego w sztuce rosyjskiej i stanął obok Władimira Stasowa, od
dawna zwalczającego sztukę Siemiradzkiego, a teraz także nieprzejednanego wroga „de-
kadentów". Na wywiad zareagował Siergiej Diagilew, przywódca rosyjskich „nowato-
rów". W ostrej replice na „złośliwą paplaninę", usankcjonowaną przez „tani autorytet
naszej niegdysiejszej znakomitości", bronił „nowej sztuki" ijej twórców, wykazywał fał-
szywość i absurdalność niektórych myśli Siemiradzkiego, wykpiwałje, nie szczędząc przy
tym kąśliwych uwag na temat twórczości malarza, którego nazwisko „znane jest każdej
«porządnej» rodzinie"152. Redakcja pisma publikującego odpowiedź Diagilewa poprze-
dziła ją polemicznym wstępem Aleksandra Amfitieatrowa. Krytyk wielekroć dający
149 Ibid.
150 Old Gentleman [Aleksandr AMFITIEATROW], „3t^bl LII", s. 2.
151 Viator., „PyccKue xy^o>KHMKM B PiiMe. F. FI. CeMHpaACKuii", Hoeoe epeMS, 1900, nr 8643 (20 III), s. 2.
152 Cepreił AHTHJIEB, „HnTepBbK) c r.CeMupaACKUM. IIhcbmo b pe^aKijmo", Poccus, 1900, nr 327 (23 III); cyt. za:
Cepjeu Jjmujiee u pyccKoe ucryccmso: cmarnbu, omKpbimbie nucbMa, unmepsbio. PepenucKa. Co6peMeHHUKu
o p^ujiese. B ^Byx TOMax. CocTaBUTenn, aBTOpBi BCiyiiiiTejibHoM CTaTBn u KOMMeHTapneB Huba C. 3nnb6epniTeiiH
ii BnaAHMHp A. CaMKOB, t. II, MocKBa 1982, s. 100-102. Po ukazaniu się odpowiedzi Diagilewa Siemiradzki nadesłał
619
przypominał mu pisarza, który pod koniec XIX stulecia używałby języka XVIII-wiecz-
nych tragedii Aleksandra Sumarokowa. Czymś właśnie takim - „echem dawnych dobrych
czasów" - była dla Gniedicza Dirce149.
Amfitieatrow, ukryty adresat niektórych uwag „Rectusa", zareagował obszerną repliką,
w której skomentował opinie swego adwersarza. Przede wszystkim wytknął niestosow-
ność porównywania Siemiradzkiego z wielkimi mistrzami przeszłości: „Siemiradzki to
po prostu bardzo dobry artysta, który namalował kilka obrazów na bardzo interesujące
tematy piękniej niż czyni to większość współczesnych mu malarzy rosyjskich, i to wszyst-
ko". Za równie niewłaściwe uważał zestawianie autora Dirce z Briułłowem. Twórca
Ostatniego dnia Pompejów - przekonywał „Old Gentleman" - to artysta, który dał począ-
tek nowoczesnemu malarstwu rosyjskiemu, to „cała epoka" w jego historii. Siemiradzki
zaś jest co prawda „wspaniałą ozdobą naszego czasu", ale z pewnością nie najważniejszą
postacią współczesnego świata sztuki, jaką w epoce Mikołaja I był Briułłow. „Nie śmiem
twierdzić - kończył Amfitieatrow - aby «Dirce», tak bardzo zrugana przez znawców i tak
uwielbiana przez tłum, miała siłę płócien Briułłowa, z którymi zrównuje ją p. Rectus. Ale
może jednak uda jej się przeżyć swój czas?"150.
Dirce była ostatnim większym dziełem Siemiradzkiego widzianym i komentowanym
w Rosji. Chociaż aż do śmierci artysty w sierpniu 1902 r. rosyjscy krytycy nie mieli szcze-
gólnych powodów, by o nim pisać, wciąż jednak pamiętano i interesowano się twórczo-
ścią autora Pochodni Nerona. Na początku roku 1900 pracownię przy via Gaeta odwiedził
korespondent dziennika „Nowoje wriemia", któremu malarz szczegółowo opowiedział
o swojej pracy i planach na przyszłość. W rozmowie wyjawił też swój stosunek do moder-
nizmu: „Jak już powiedziałem, boję się go, a poza tym uważam, że jest nonsensowny. Te
wszystkie czerwone krowy i zielone konie wprawiają mnie wręcz w przerażenie". Dalej
podawał w wątpliwość szczerość działań nowatorów, nazywając je „wulgarną bufonadą",
świadomie obliczoną na szukającą ekscentrycznych podniet publiczność, ich samych zaś
uważał za „beztalencia" i „nieudaczników", którzy nie będąc w stanie zaistnieć w inny
sposób, chwytają się „nowych recept". Jego zdaniem zarówno malarstwo, jak i literatura
przeżywają obecnie okres upadku, wierzył jednak w ponowny rozkwit sztuki i w to, że na
wystawach znów pojawią się „prawdziwe dzieła, a nie wydumane obrazy panów nowato-
rów"151. Wypowiedzią tą Siemiradzki zadeklarował swą przynależność do obozu prze-
ciwników ruchu nowoczesnego w sztuce rosyjskiej i stanął obok Władimira Stasowa, od
dawna zwalczającego sztukę Siemiradzkiego, a teraz także nieprzejednanego wroga „de-
kadentów". Na wywiad zareagował Siergiej Diagilew, przywódca rosyjskich „nowato-
rów". W ostrej replice na „złośliwą paplaninę", usankcjonowaną przez „tani autorytet
naszej niegdysiejszej znakomitości", bronił „nowej sztuki" ijej twórców, wykazywał fał-
szywość i absurdalność niektórych myśli Siemiradzkiego, wykpiwałje, nie szczędząc przy
tym kąśliwych uwag na temat twórczości malarza, którego nazwisko „znane jest każdej
«porządnej» rodzinie"152. Redakcja pisma publikującego odpowiedź Diagilewa poprze-
dziła ją polemicznym wstępem Aleksandra Amfitieatrowa. Krytyk wielekroć dający
149 Ibid.
150 Old Gentleman [Aleksandr AMFITIEATROW], „3t^bl LII", s. 2.
151 Viator., „PyccKue xy^o>KHMKM B PiiMe. F. FI. CeMHpaACKuii", Hoeoe epeMS, 1900, nr 8643 (20 III), s. 2.
152 Cepreił AHTHJIEB, „HnTepBbK) c r.CeMupaACKUM. IIhcbmo b pe^aKijmo", Poccus, 1900, nr 327 (23 III); cyt. za:
Cepjeu Jjmujiee u pyccKoe ucryccmso: cmarnbu, omKpbimbie nucbMa, unmepsbio. PepenucKa. Co6peMeHHUKu
o p^ujiese. B ^Byx TOMax. CocTaBUTenn, aBTOpBi BCiyiiiiTejibHoM CTaTBn u KOMMeHTapneB Huba C. 3nnb6epniTeiiH
ii BnaAHMHp A. CaMKOB, t. II, MocKBa 1982, s. 100-102. Po ukazaniu się odpowiedzi Diagilewa Siemiradzki nadesłał