Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 66.2004

DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:
Lameński, Lechosław: O Eugeniuszu Zaku - dwa razy
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.49354#0257

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
Recenzje

251

własnego idiomu sylwety ludzkiej - specyficznie
zdeformowanej, upozowanej, umieszczonej w okre-
ślonej umownie przestrzeni - najbliżej było do Mo-
diglianiego [...]"9.
Kto w takim razie ma rację? Czyje wyniki badań
są pełniejsze, dają odpowiedź na najważniejsze pyta-
nia, jakie być może zadaje sobie zwykły widz stając
przed płótnami Eugeniusza Zaka? Myślę, że nie ma
potrzeby ani sensu, aby rozpatrywać efekty pracy
Barbary Brus-Malinowskiej i Artura Tanikowskiego
pod tym kątem. Tak samo jak do niczego nie dopro-
wadzi porównywanie - o charakterze licytacyjnym -
który z autorów popełnił więcej błędów i pomyłek w
ustaleniu podstawowych faktów z życia i twórczości
Zaka, analizy jego zachowanego dorobku plastyczne-
go, dotarcia do wcześniej nie publikowanych mate-
riałów archiwalnych (jak chociażby rodzinnych
fotografii), a na niepełnych i być może błędnych zapi-
sach bibliograficznych niektórych publikacji skoń-
czywszy. Znacznie ważniejsze jest to, że podjęli się
oni - niezależnie od siebie - przybliżenia sylwetki
twórczej (w mniejszym stopniu ludzkiej) tego cieka-
wego malarza, mimo, że wcale nie było łatwo ogar-
nąć jego artystyczne oeuvre, rozrzucone po różnych
zbiorach w kraju i za granicą. I nie ma większego zna-
czenia, że Barbara Brus-Malinowska próbuje doko-
nać tego poprzez mozolną analizę szczegółu, który
niechcący zaciemnia obraz całości, a nawet wprowa-
dza uczucie dezorientacji, podczas gdy Artur Tani-
kowski niemal od razu buduje interesującą, wartą
zastanowienia syntezę. Liczy się wszak efekt końco-
wy. A jest on bez wątpienia bardzo zachęcający,
tym bardziej, że - zarówno w jednym jak i drugim

przypadku — prowokuje do dalszych rozważań nad
artystą i międzynarodowym środowiskiem, w którym
tworzył. W tym kontekście chętnie dowiedziałbym się
jeszcze, co ciekawego napisał Zak w dziewięciu arty-
kułach opublikowanych na łamach „Deutsche Kunst
und Dekoration" w latach 1924-1926. Może w połą-
czeniu z niezwykle cennym wywiadem, jaki prze-
prowadziła z nim nieoceniona Stefania Zamorska
(Ostatni interwiew, „Sztuki Piękne" R. II 1925/1926,
s. 502-504), stworzyłoby to bazę pozwalającą na peł-
niejszą analizę jego opinii i poglądów na wybrane kwe-
stie artystyczne, wypowiedzianych w pełni sił
twórczych, tuż przed nagłą i niespodziewaną śmiercią.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Mimo, że na
początku niniejszego tekstu chwaliłem oba wydaw-
nictwa za staranną i wysoką jakość edytorską, to jed-
nak ciągle jeszcze wyciągi barwne stanowiące
podstawę do kolorowych reprodukcji, w sposób czy-
telny różnią się od oryginałów. Tym samym, aby
móc poznać realne piękno i subtelność malarstwa
Eugeniusza Zaka, nie wystarczy zajrzeć do katalogu
i albumu. Bez wątpienia najbardziej usatysfakcjono-
wani będą ci widzowie, którzy zobaczyli wystawę w
Muzeum Narodowym w Warszawie (18 grudnia
2003 - 29 lutego 2004), pozostałym pozostaje już
tylko nadzieja, że uda się im trafić na pojedyncze
obrazy tego niezwykłego malarza eksponowane w
różnych muzeach polskich, europejskich i świato-
wych, a tym samym, choć częściowo poznać doro-
bek człowieka - zdaniem Maximiliena Gauthiera,
przedwojennego monografisty Zaka - „małej postu-
ry, którego rozpierała energia. Silna osobowość o
cherlawej powierzchowności." 1°

9 TANIKOWSKI, Obrazy melancholii..., s. 70. 10 M. GAUTHIER, Eugene Zak. Les artistes juifs, Paris

[1932], s. 11-12.
 
Annotationen