D1RCE CHRZEŚCIJAŃSKA HeNRYKA Siemiradzkiego W PETERSBURGU I MOSKWIE (1898)
617
pióra i nerwowo piszą artykuły krytyczne i listy do redakcji. Pytam więc, czy takiej uwagi
i zainteresowania doczekałaby się rzecz «niczego nie warta»? Przy wszystkich brakach
obrazu p. Siemiradzkiego nie można nie uznać, że stoimy przed obrazem ważnym, przed
pod wieloma względami doskonałą pracą wielkiego mistrza, który dokładnie poznał
wszystkie szczegóły przedstawianej przez niego epoki antycznej, a dzieło to wymagało
wiele wysiłku, wiele talentu i prawdziwej sztuki"142. Michniewicza zastanawiało także to,
że radykalna negacja obrazu Siemiradzkiego, dokonana przez część krytyków, wcale nie
wpłynęła na odbiorców: „Wiecie, czym nade wszystko interesuje się obecnie petersburska
oświecona publiczność - ta publiczność, która nie jest zupełnie obojętna na sztukę, co
nieco o niej wie i udowadnia to pilnie odwiedzając wystawy obrazów? Interesuje się ona
«nic nie wartym», «bzdurnym», «pozbawionym treści», a nawet «martwym» i «nudnym»
obrazem p. Siemiradzkiego. [...] Być może nigdy p. Siemiradzki nie został u nas poddany
tak surowemu sądowi i nie wysłuchiwał tylu gorzkich prawd, żadne z jego dzieł nie było
osądzane z taką ostrością i bezwzględnością. A mimo to publiczność przybywa i przyby-
wa"143. I wbrew temu, co pisał Stasow, nie są to tylko „damulki wbite w obcisłe suknie, ze
sterczącymi do sufitu kurzymi piórkami" i „czarne surduty", ale ludzie pochodzący ze
wszystkich grup społecznych - „cały Petersburg". Dla krytyka był to najlepszy dowód na
to, że publiczność kieruje się swoimi upodobaniami estetycznymi, swoim gustem, a nie
drukowanymi w prasie opiniami znawców144. Identyczne spostrzeżenie poczynił publicy-
sta „Kraju", Kazimierz Bartoszewicz: „Jak widzimy, obraz Siemiradzkiego silnie poru-
szył tutejsze umysły i pióra, wywołał taką polemikę, której dawno już petersburszczanie
nie pamiętają w tej dziedzinie [...] Spory jednak kończą się na szpaltach gazet, w gabine-
tach i salonach. Na wystawie zaś przed obrazem grupy widzów zatrzymują się długo,
w ciszy i skupieniu ducha oddając się głębokiej kontemplacji. Tu słychać tylko szept tłu-
miony, tu duch krytyki milknie wobec potęgi talentu, a przedsionek Akademii zmienia się
w świątynię piękna, rzucającego nieprzezwyciężony czar nawet na ludzi, którzy przed
udaniem się na wystawę odczytali surowy sąd Rectusa"145.
Opozycja „znawcy - publiczność" najdobitniej pojawiła się w polemice o Dirce toczo-
nej przez Amfitieatrowa-Old Gentlemana i Gniedicza-Rectusa. Pierwszy, broniąc stano-
wiska, jakie zajął wobec obrazu Siemiradzkiego, zaatakował „znawców" negujących
wartość zarówno tego, jak i poprzednich dzieł malarza. Uznał, że nie mają oni zdolności
„bezpośredniego zachwycania się tym, co cenią", zastanawiają się nie nad tym, czy dana
rzecz im się podoba, ale „czy ma prawo się podobać?", czy jest zgodna z ich wykształco-
nym (a raczej „wytresowanym") gustem czy też przyjętym systemem estetycznych warto-
ści. „Teraz - dowodził - tłumowi podoba się «Dirce», a niezadowolenie znawców
z sukcesu obrazu wylewa się z ust p. Rectusa", cały jego tekst wprost przepełniony jest
nienawiścią do „tłumu". „Old Gentleman" nie tylko bronił prawa owego „tłumu" do do-
konywania własnych wyborów i wypowiadania opinii, ale także jednoznacznie z nim się
142 MHXHEBHH, „Ha ouepeąn...", s. 2.
143 Ibid.
144 Aleksandr Rostisławow skłonny był nawet twierdzić, że prasowa krytyka tylko utrudnia odbiór dzieła przeciętnemu
widzowi: „[...] biedna publiczność, zapełniająca podest i schody przed obrazem, w znacznej swej części achająca
i zachwycająca się, nie bez pewnego wewnętrznego przymusu, jest jednak zdezorientowana i zagubiona we wzajemnie
wykluczających się lub zbieżnych sądach prasy"; zob. AjieKcawąp P-B [Aleksandr ROSTISŁAWOW], „O «Anpu;ee»...",
s. 207. Z kolei wedle Nikołaja Krawczenki rozgłos wokół Dirce, wytworzony m.in. poprzez publikacje w prasie, nad-
miernie rozbudził oczekiwania publiczności i w efekcie znaczna jej część nie czuła się w pełni usatysfakcjonowana
zobaczywszy obraz Siemiradzkiego; zob. H. K. [Nikołaj KRAWCZENKO], „Ha BBiCTaBKax", s. 2.
145 X. [Kazimierz BARTOSZEWICZ], „Pisma rosyjskie o artystach polskich", Kraj, 1898, nr 11, s. 19.
617
pióra i nerwowo piszą artykuły krytyczne i listy do redakcji. Pytam więc, czy takiej uwagi
i zainteresowania doczekałaby się rzecz «niczego nie warta»? Przy wszystkich brakach
obrazu p. Siemiradzkiego nie można nie uznać, że stoimy przed obrazem ważnym, przed
pod wieloma względami doskonałą pracą wielkiego mistrza, który dokładnie poznał
wszystkie szczegóły przedstawianej przez niego epoki antycznej, a dzieło to wymagało
wiele wysiłku, wiele talentu i prawdziwej sztuki"142. Michniewicza zastanawiało także to,
że radykalna negacja obrazu Siemiradzkiego, dokonana przez część krytyków, wcale nie
wpłynęła na odbiorców: „Wiecie, czym nade wszystko interesuje się obecnie petersburska
oświecona publiczność - ta publiczność, która nie jest zupełnie obojętna na sztukę, co
nieco o niej wie i udowadnia to pilnie odwiedzając wystawy obrazów? Interesuje się ona
«nic nie wartym», «bzdurnym», «pozbawionym treści», a nawet «martwym» i «nudnym»
obrazem p. Siemiradzkiego. [...] Być może nigdy p. Siemiradzki nie został u nas poddany
tak surowemu sądowi i nie wysłuchiwał tylu gorzkich prawd, żadne z jego dzieł nie było
osądzane z taką ostrością i bezwzględnością. A mimo to publiczność przybywa i przyby-
wa"143. I wbrew temu, co pisał Stasow, nie są to tylko „damulki wbite w obcisłe suknie, ze
sterczącymi do sufitu kurzymi piórkami" i „czarne surduty", ale ludzie pochodzący ze
wszystkich grup społecznych - „cały Petersburg". Dla krytyka był to najlepszy dowód na
to, że publiczność kieruje się swoimi upodobaniami estetycznymi, swoim gustem, a nie
drukowanymi w prasie opiniami znawców144. Identyczne spostrzeżenie poczynił publicy-
sta „Kraju", Kazimierz Bartoszewicz: „Jak widzimy, obraz Siemiradzkiego silnie poru-
szył tutejsze umysły i pióra, wywołał taką polemikę, której dawno już petersburszczanie
nie pamiętają w tej dziedzinie [...] Spory jednak kończą się na szpaltach gazet, w gabine-
tach i salonach. Na wystawie zaś przed obrazem grupy widzów zatrzymują się długo,
w ciszy i skupieniu ducha oddając się głębokiej kontemplacji. Tu słychać tylko szept tłu-
miony, tu duch krytyki milknie wobec potęgi talentu, a przedsionek Akademii zmienia się
w świątynię piękna, rzucającego nieprzezwyciężony czar nawet na ludzi, którzy przed
udaniem się na wystawę odczytali surowy sąd Rectusa"145.
Opozycja „znawcy - publiczność" najdobitniej pojawiła się w polemice o Dirce toczo-
nej przez Amfitieatrowa-Old Gentlemana i Gniedicza-Rectusa. Pierwszy, broniąc stano-
wiska, jakie zajął wobec obrazu Siemiradzkiego, zaatakował „znawców" negujących
wartość zarówno tego, jak i poprzednich dzieł malarza. Uznał, że nie mają oni zdolności
„bezpośredniego zachwycania się tym, co cenią", zastanawiają się nie nad tym, czy dana
rzecz im się podoba, ale „czy ma prawo się podobać?", czy jest zgodna z ich wykształco-
nym (a raczej „wytresowanym") gustem czy też przyjętym systemem estetycznych warto-
ści. „Teraz - dowodził - tłumowi podoba się «Dirce», a niezadowolenie znawców
z sukcesu obrazu wylewa się z ust p. Rectusa", cały jego tekst wprost przepełniony jest
nienawiścią do „tłumu". „Old Gentleman" nie tylko bronił prawa owego „tłumu" do do-
konywania własnych wyborów i wypowiadania opinii, ale także jednoznacznie z nim się
142 MHXHEBHH, „Ha ouepeąn...", s. 2.
143 Ibid.
144 Aleksandr Rostisławow skłonny był nawet twierdzić, że prasowa krytyka tylko utrudnia odbiór dzieła przeciętnemu
widzowi: „[...] biedna publiczność, zapełniająca podest i schody przed obrazem, w znacznej swej części achająca
i zachwycająca się, nie bez pewnego wewnętrznego przymusu, jest jednak zdezorientowana i zagubiona we wzajemnie
wykluczających się lub zbieżnych sądach prasy"; zob. AjieKcawąp P-B [Aleksandr ROSTISŁAWOW], „O «Anpu;ee»...",
s. 207. Z kolei wedle Nikołaja Krawczenki rozgłos wokół Dirce, wytworzony m.in. poprzez publikacje w prasie, nad-
miernie rozbudził oczekiwania publiczności i w efekcie znaczna jej część nie czuła się w pełni usatysfakcjonowana
zobaczywszy obraz Siemiradzkiego; zob. H. K. [Nikołaj KRAWCZENKO], „Ha BBiCTaBKax", s. 2.
145 X. [Kazimierz BARTOSZEWICZ], „Pisma rosyjskie o artystach polskich", Kraj, 1898, nr 11, s. 19.