Recenzje
407
zawiera szereg elektryzujących proroctw dotyczą-
cych możliwości wykorzystania internetu oraz ksią-
żek elektronicznych. Wprawdzie — jak zaznacza sam
autor - muzealnicy długo jeszcze nie zrezygnują
z wydawania katalogów i innych publikacji w trady-
cyjnej postaci, jednak opisany przezeń przykład z in-
nej branży, monumentalny podręcznik interny
Harrisona (bez którego w Ameryce nie może obyć się
żaden lekarz, a który praktycznie istnieje już tylko
w wersji internetowej codziennie niemal aktualizo-
wanej, z możliwością sprawdzenia wydań wcze-
śniejszych oraz konsultacji on-line z innymi
użytkownikami i to wszystko za 89 dolarów rocz-
nie) nie tylko robi wrażenie, ale i nasuwa pytanie, czy
poza muzealnymi stronami internetowymi i bazami
danych nie powinny powstawać i strony problemowe.
Weil nie byłby prawnikiem, gdyby nie poruszał
kwestii prawnych i jest to niewątpliwie najbardziej
ekscytujący aspekt omawianej książki. Najpoważ-
niejszym problemem z tej dziedziny jest sprawa
dzieł sztuki zagrabionych w czasie II wojny świato-
wej, nie tylko przez nazistów. W końcu wojny rabo-
wali także oficerowie amerykańscy i wiele z ich
zdobyczy zaraz potem wyjechało do Stanów Zjed-
noczonych. Niektóre z nich pojawiły się na tamtej-
szym rynku dopiero w ostatnim dziesięcioleciu.
Weil opisuje wiele fascynujących historii, jak np.
sprawę dziewięciu manuskryptów karolińskich z ko-
ścioła św. Serwacego w Quedlinburgu wysłanych do
Teksasu pocztą wojskową przez mającego je ochra-
niać amerykańskiego porucznika. Rzecz wyszła na
jaw dopiero w 1990 r., dziesięć lat po jego śmierci,
kiedy spadkobiercy próbowali je sprzedać. Inny cha-
rakter miała sprawa pejzażu Edgara Degasa odnale-
zionego w 1995 r. w Art Institute w Chicago przez
spadkobierców zabitego w 1944 r. w obozie There-
sienstadt Friedricha Gutmanna (jego żona zginęła
potem w Oświęcimiu). Najbardziej chyba niezwykłe
były jednak przygody Odaliski Henri Matisse'a, któ-
ra w 1996 r. trafiła do Art Museum w Seattle na mocy
zapisu testamentowego państwa Bloedelów, którzy
kupili ten obraz w 1954 r. u renomowanego nowojor-
skiego marszanda, Knoedlera. Problem w tym, że
przed II wojną światową Odaliska należała do pary-
skiego marszanda Paula Rosenberga, który po wybu-
chu wojny ukryłją(wraz z innymi obrazami) w banku
w Bordeaux. W 1941 r. cała kolekcja została skonfi-
skowana. Naziści nie cenili twórczości Matisse'a
uważając ją za zdegenerowaną (Entartete Kunst),
w związku z czym rok później Odaliska została wy-
mieniona na inny, bardziej odpowiadający ich gustom
obraz w paryskiej galerii niemieckiego marszanda
Gustava Rochlitza. W 1999 r. muzeum w Seattle posta-
nowiło zadośćuczynić uzasadnionym roszczeniom
spadkobierców Rosenberga i oddało im Odaliskę, zażą-
dało jednak odszkodowania w wysokości 2 milionów
dolarów od Knoedlera, który — jak udowodniono -
działał w złej wierze pośrednicząc w sprzedaży skra-
dzionego 13 lat wcześniej obrazu. Sprawa zakończy-
ła się w październiku 2000 r. wypłaceniem przez
nowojorskiego marszanda odszkodowania o nieujaw-
nionej wysokości.
Nie trzeba chyba nikomu przypominać, jak waż-
ne i aktualne są te sprawy i dla nas. Wprawdzie pro-
cesowi rewindykacji daleko do ukończenia, jednak
w minionych latach Muzeum Narodowemu w War-
szawie udało się odnaleźć w USA i odzyskać dwa
zaginione w czasie wojny obiekty - obraz Pencza
i rzeźbę Padovana.
Prawo musi ingerować w sprawy sztuki nie tylko
w kwestiach dotyczących własności. Bywa ono po-
trzebne do rozstrzygnięć natury obyczajowej. Weil
opisuje sprawę Denisa Banie, dyrektora Contempo-
rary Art Center w Cincinnati, oskarżonego w 1990 r.
o szerzenie treści obscenicznych w związku z wysta-
wą kontrowersyjnych fotografii Roberta Mapple-
thorpe'a. Barrie został w końcu uniewinniony, na
mocy Pierwszej Poprawki do Konstytucji Stanów
Zjednoczonych mówiącej o wolności słowa oraz
precedensowej sprawy z 1973 r. Miller versus Cali-
fornia, w której udowodniono, że jeśli dzieło zawiera
wartości artystyczne, to jego ewentualna obscenicz-
ność nie jest istotna z punktu widzenia prawa. Podob-
ną wykładnię zastosowano i w sprawie związanej
z fotografiami Mapplethorpe'a, które przedstawiały
nagich mężczyzn, często w sadomasochistycznych
układach. Jednak zarówno Barrie, jak i kuratorka
wystawy (występująca jako świadek w sprawie)
udowodnili, że wystawione fotografie mają niewąt-
pliwą wartość artystyczną.
Inną głośną sprawą, o której informowały i nasze
media było wstrzymanie dotacji dla Muzeum Brook-
lyńskiego przez ówczesnego burmistrza Nowego Jor-
ku, Rudolpha Giulianiego po odmowie usunięcia
z ekspozycji obrazu Madonny, do wykonania które-
go artysta użył odchodów słonia. Wprawdzie
w USA świętokradztwo nie może być przedmiotem
działania prawa, to jednak instytucje rządowe lub
władze miejskie nie mają obowiązku finansowania
przedsięwzięć, które budzą ich zastrzeżenia.
Tego typu sprawy nieoczekiwanie stają się coraz
bardziej aktualne i na naszym gruncie w kontekście
artystycznych „skandali" ostatnich trzech lat począw-
szy od Łaźni męskiej Katarzyny Kozyry na weneckim
Międzynarodowym Biennale Sztuki w 1999 r.
poprzez awantury z udziałem parlamentarzystów
w związku z wystawieniem w warszawskiej Zachęcie
w końcu 2000 r. instalacji Maurizia Cattelana z posta-
cią Papieża powalonego przez meteoryt oraz protesty
Ojców Paulinów przeciw wizerunkowi Matki Boskiej
Częstochowskiej ozdobionego wąsami (dzieło Ada-
ma Rzepeckiego z 1983 r.) na wystawie Irreligia
407
zawiera szereg elektryzujących proroctw dotyczą-
cych możliwości wykorzystania internetu oraz ksią-
żek elektronicznych. Wprawdzie — jak zaznacza sam
autor - muzealnicy długo jeszcze nie zrezygnują
z wydawania katalogów i innych publikacji w trady-
cyjnej postaci, jednak opisany przezeń przykład z in-
nej branży, monumentalny podręcznik interny
Harrisona (bez którego w Ameryce nie może obyć się
żaden lekarz, a który praktycznie istnieje już tylko
w wersji internetowej codziennie niemal aktualizo-
wanej, z możliwością sprawdzenia wydań wcze-
śniejszych oraz konsultacji on-line z innymi
użytkownikami i to wszystko za 89 dolarów rocz-
nie) nie tylko robi wrażenie, ale i nasuwa pytanie, czy
poza muzealnymi stronami internetowymi i bazami
danych nie powinny powstawać i strony problemowe.
Weil nie byłby prawnikiem, gdyby nie poruszał
kwestii prawnych i jest to niewątpliwie najbardziej
ekscytujący aspekt omawianej książki. Najpoważ-
niejszym problemem z tej dziedziny jest sprawa
dzieł sztuki zagrabionych w czasie II wojny świato-
wej, nie tylko przez nazistów. W końcu wojny rabo-
wali także oficerowie amerykańscy i wiele z ich
zdobyczy zaraz potem wyjechało do Stanów Zjed-
noczonych. Niektóre z nich pojawiły się na tamtej-
szym rynku dopiero w ostatnim dziesięcioleciu.
Weil opisuje wiele fascynujących historii, jak np.
sprawę dziewięciu manuskryptów karolińskich z ko-
ścioła św. Serwacego w Quedlinburgu wysłanych do
Teksasu pocztą wojskową przez mającego je ochra-
niać amerykańskiego porucznika. Rzecz wyszła na
jaw dopiero w 1990 r., dziesięć lat po jego śmierci,
kiedy spadkobiercy próbowali je sprzedać. Inny cha-
rakter miała sprawa pejzażu Edgara Degasa odnale-
zionego w 1995 r. w Art Institute w Chicago przez
spadkobierców zabitego w 1944 r. w obozie There-
sienstadt Friedricha Gutmanna (jego żona zginęła
potem w Oświęcimiu). Najbardziej chyba niezwykłe
były jednak przygody Odaliski Henri Matisse'a, któ-
ra w 1996 r. trafiła do Art Museum w Seattle na mocy
zapisu testamentowego państwa Bloedelów, którzy
kupili ten obraz w 1954 r. u renomowanego nowojor-
skiego marszanda, Knoedlera. Problem w tym, że
przed II wojną światową Odaliska należała do pary-
skiego marszanda Paula Rosenberga, który po wybu-
chu wojny ukryłją(wraz z innymi obrazami) w banku
w Bordeaux. W 1941 r. cała kolekcja została skonfi-
skowana. Naziści nie cenili twórczości Matisse'a
uważając ją za zdegenerowaną (Entartete Kunst),
w związku z czym rok później Odaliska została wy-
mieniona na inny, bardziej odpowiadający ich gustom
obraz w paryskiej galerii niemieckiego marszanda
Gustava Rochlitza. W 1999 r. muzeum w Seattle posta-
nowiło zadośćuczynić uzasadnionym roszczeniom
spadkobierców Rosenberga i oddało im Odaliskę, zażą-
dało jednak odszkodowania w wysokości 2 milionów
dolarów od Knoedlera, który — jak udowodniono -
działał w złej wierze pośrednicząc w sprzedaży skra-
dzionego 13 lat wcześniej obrazu. Sprawa zakończy-
ła się w październiku 2000 r. wypłaceniem przez
nowojorskiego marszanda odszkodowania o nieujaw-
nionej wysokości.
Nie trzeba chyba nikomu przypominać, jak waż-
ne i aktualne są te sprawy i dla nas. Wprawdzie pro-
cesowi rewindykacji daleko do ukończenia, jednak
w minionych latach Muzeum Narodowemu w War-
szawie udało się odnaleźć w USA i odzyskać dwa
zaginione w czasie wojny obiekty - obraz Pencza
i rzeźbę Padovana.
Prawo musi ingerować w sprawy sztuki nie tylko
w kwestiach dotyczących własności. Bywa ono po-
trzebne do rozstrzygnięć natury obyczajowej. Weil
opisuje sprawę Denisa Banie, dyrektora Contempo-
rary Art Center w Cincinnati, oskarżonego w 1990 r.
o szerzenie treści obscenicznych w związku z wysta-
wą kontrowersyjnych fotografii Roberta Mapple-
thorpe'a. Barrie został w końcu uniewinniony, na
mocy Pierwszej Poprawki do Konstytucji Stanów
Zjednoczonych mówiącej o wolności słowa oraz
precedensowej sprawy z 1973 r. Miller versus Cali-
fornia, w której udowodniono, że jeśli dzieło zawiera
wartości artystyczne, to jego ewentualna obscenicz-
ność nie jest istotna z punktu widzenia prawa. Podob-
ną wykładnię zastosowano i w sprawie związanej
z fotografiami Mapplethorpe'a, które przedstawiały
nagich mężczyzn, często w sadomasochistycznych
układach. Jednak zarówno Barrie, jak i kuratorka
wystawy (występująca jako świadek w sprawie)
udowodnili, że wystawione fotografie mają niewąt-
pliwą wartość artystyczną.
Inną głośną sprawą, o której informowały i nasze
media było wstrzymanie dotacji dla Muzeum Brook-
lyńskiego przez ówczesnego burmistrza Nowego Jor-
ku, Rudolpha Giulianiego po odmowie usunięcia
z ekspozycji obrazu Madonny, do wykonania które-
go artysta użył odchodów słonia. Wprawdzie
w USA świętokradztwo nie może być przedmiotem
działania prawa, to jednak instytucje rządowe lub
władze miejskie nie mają obowiązku finansowania
przedsięwzięć, które budzą ich zastrzeżenia.
Tego typu sprawy nieoczekiwanie stają się coraz
bardziej aktualne i na naszym gruncie w kontekście
artystycznych „skandali" ostatnich trzech lat począw-
szy od Łaźni męskiej Katarzyny Kozyry na weneckim
Międzynarodowym Biennale Sztuki w 1999 r.
poprzez awantury z udziałem parlamentarzystów
w związku z wystawieniem w warszawskiej Zachęcie
w końcu 2000 r. instalacji Maurizia Cattelana z posta-
cią Papieża powalonego przez meteoryt oraz protesty
Ojców Paulinów przeciw wizerunkowi Matki Boskiej
Częstochowskiej ozdobionego wąsami (dzieło Ada-
ma Rzepeckiego z 1983 r.) na wystawie Irreligia