In Memoriam
199
inicjatywą wydawniczą Marii, wespół z Tadeuszem
Broniewskim i Mieczysławem Zlatem, a pod auspi-
cjami wrocławskiego Stowarzyszenia Historyków
Sztuki, była seria Śląsk w zabytkach sztuki, do której
udało się przekonać Wydawnictwo Ossolineum.
Znający tak jak Maria dolnośląską prowincję wie-
dzieli, jak wielki jest wśród jej mieszkańców niedo-
syt znajomości dawnego budownictwa, pomiędzy
którym żyli, jak istotne dla ochrony zabytków braki
identyfikacji z regionem. Polskiej literatury prak-
tycznie nie było. Dziś, kiedy na muzealnych wysta-
wach pokazujemy wytwory niemieckiej kultury XIX
w. - na przykład legnickiej fabryki fortepianów
Seilera (Wrocław, 1999 r.) - taki dydaktyzm zabyt-
koznawczy może się wydawać idealizmem, w latach
50. i 60. był natomiast autentyczną potrzebą, zwłasz-
cza jeśli się zważy ogrom spustoszeń bezmyślnie
dokonanych w substancji dawnej architektury Dol-
nego Śląska. Seria przynosiła nadto z każdym tomi-
kiem-monografią miasta odkrywcze studium
badanych zabytków i dzieł. Od 1959 do 1992 ukaza-
ło się 26 tomików, wśród nich monografia Oleśnicy
pióra Marii.
Naturalną konsekwencją takiej postawy był
udział Marii w interwencjach wrocławskiego Oddzia-
łu SHS w sprawy ratowania „poniemieckich" (jak
zwykli je nazywać urzędnicy) zabytków. Przypomnij-
my kilka. 1956 r. - bezowocna walka przeciw wybu-
rzaniu starego miasta w Nysie, 1965 r. - o ratowanie
zborów ewangelickich, 1971 r. - o zachowanie Domu
Tkaczy w Chełmsku, 1973 r. - o ratowanie zamków
w Luboradzu i Gorzanowie, 1975 r. - beznadziejne
protesty przeciw zburzeniu średniowiecznych mły-
nów we Wrocławiu. Jej bezpośrednią zasługąjest wy-
walczenie od władz gminnych, a tym samym
uratowanie, renesansowego zameczku w Wojnowi-
cach, mieszczącego po odbudowie Dom Pracy
Twórczej Stowarzyszenia.
* * *
Z zarysowanym tu nastawieniem Marii Starzew-
skiej do tradycji dolnośląskiej kultury łączy się Jej
zainteresowanie i troska - jako dyrektora Muzeum -
o muzea zwane regionalnymi. Jej zabiegi i pomysły
przyczyniły się do powstania nowych muzeów
w Bystrzycy, Środzie i w Legnicy. Zresztąjuż wcze-
śniej, w latach 1952-1955, współtworzyła ekspozycje
w muzeach Bolesławca, Jeleniej Góry, Wałbrzycha i
Raciborza. Ważniejsze były dokonania Marii jako
muzealnika we Wrocławiu, bo „Wpływ Jej indywidu-
alności na kształtowanie losów Muzeum [...] wyty-
czył mu drogę perspektywicznego rozwoju" - jak
sprawozdawał Józef Piątek.
Przede wszystkim była to intensywność wystaw
z obszaru głównego przedmiotu badań Marii Sta-
rzewskiej czyli dawnych rzemiosł, które urządziła
Maria Starzewska, podczas prac
inwentaryzacyjnych w 1965 r.
w 1950, 1951, 1952, 1954, 1955, 1955, 1959, 1960,
1960, 1962, 1963, 1968, 1973, 1978, 1981, 1983,
1984 r. (o czym będzie jeszcze mowa). Równocze-
śnie cechowała Ją gotowość współpracy przy wysta-
wowych projektach młodszych koleżanek i kolegów
-jeśli uznała je za warte poparcia. Do takich należa-
ły na przykład wystawy: Malarstwo śląskie przeło-
mu XV i XVI wieku (1962/1963), Malarstwo
Michala Willmanna (1959), Kultura wsi dolnoślą-
skiej (1965), Śląskie malarstwo XVI wieku (1966),
Rzeźba śląska barokowa (1968), Zrzeszenie arty-
stów „artes" (1969).
Wspominając wrocławskie wystawy muzealne
trzeba mi przypomnieć, że to od Marii Starzewskiej
uczyliśmy się należytego faęon d'etre muzealnika:
odwagi w projektowaniu wystaw trudnych oraz umie-
jętności w sposobach prac montażowych. Kiedy kie-
rownik wojewódzkiego wydziału kultury wątpił
w ideologiczną słuszność wystawy szesnastowieczne-
go malarstwa śląskiego (religijnego i niemieckiego !)
- Maria powiedziała mu krótko: „przecież pan ma
w rękach rozwiązanie, może mnie pan mianowicie
natychmiast zwolnić, ale póki jestem dyrektorem wy-
stawa będzie zrobiona". Kiedy zakazy nabywania
przez Muzeum malarstwa zwanego nieprzedstawia-
jącym uniemożliwiały nam spełnianie statutowego
obowiązku dokumentowania współczesnej twórczo-
ści, pojechałyśmy do wydziału kultury Komitetu Cen-
tralnego PZPR i dzięki temu „demarszowi" Wrocław
199
inicjatywą wydawniczą Marii, wespół z Tadeuszem
Broniewskim i Mieczysławem Zlatem, a pod auspi-
cjami wrocławskiego Stowarzyszenia Historyków
Sztuki, była seria Śląsk w zabytkach sztuki, do której
udało się przekonać Wydawnictwo Ossolineum.
Znający tak jak Maria dolnośląską prowincję wie-
dzieli, jak wielki jest wśród jej mieszkańców niedo-
syt znajomości dawnego budownictwa, pomiędzy
którym żyli, jak istotne dla ochrony zabytków braki
identyfikacji z regionem. Polskiej literatury prak-
tycznie nie było. Dziś, kiedy na muzealnych wysta-
wach pokazujemy wytwory niemieckiej kultury XIX
w. - na przykład legnickiej fabryki fortepianów
Seilera (Wrocław, 1999 r.) - taki dydaktyzm zabyt-
koznawczy może się wydawać idealizmem, w latach
50. i 60. był natomiast autentyczną potrzebą, zwłasz-
cza jeśli się zważy ogrom spustoszeń bezmyślnie
dokonanych w substancji dawnej architektury Dol-
nego Śląska. Seria przynosiła nadto z każdym tomi-
kiem-monografią miasta odkrywcze studium
badanych zabytków i dzieł. Od 1959 do 1992 ukaza-
ło się 26 tomików, wśród nich monografia Oleśnicy
pióra Marii.
Naturalną konsekwencją takiej postawy był
udział Marii w interwencjach wrocławskiego Oddzia-
łu SHS w sprawy ratowania „poniemieckich" (jak
zwykli je nazywać urzędnicy) zabytków. Przypomnij-
my kilka. 1956 r. - bezowocna walka przeciw wybu-
rzaniu starego miasta w Nysie, 1965 r. - o ratowanie
zborów ewangelickich, 1971 r. - o zachowanie Domu
Tkaczy w Chełmsku, 1973 r. - o ratowanie zamków
w Luboradzu i Gorzanowie, 1975 r. - beznadziejne
protesty przeciw zburzeniu średniowiecznych mły-
nów we Wrocławiu. Jej bezpośrednią zasługąjest wy-
walczenie od władz gminnych, a tym samym
uratowanie, renesansowego zameczku w Wojnowi-
cach, mieszczącego po odbudowie Dom Pracy
Twórczej Stowarzyszenia.
* * *
Z zarysowanym tu nastawieniem Marii Starzew-
skiej do tradycji dolnośląskiej kultury łączy się Jej
zainteresowanie i troska - jako dyrektora Muzeum -
o muzea zwane regionalnymi. Jej zabiegi i pomysły
przyczyniły się do powstania nowych muzeów
w Bystrzycy, Środzie i w Legnicy. Zresztąjuż wcze-
śniej, w latach 1952-1955, współtworzyła ekspozycje
w muzeach Bolesławca, Jeleniej Góry, Wałbrzycha i
Raciborza. Ważniejsze były dokonania Marii jako
muzealnika we Wrocławiu, bo „Wpływ Jej indywidu-
alności na kształtowanie losów Muzeum [...] wyty-
czył mu drogę perspektywicznego rozwoju" - jak
sprawozdawał Józef Piątek.
Przede wszystkim była to intensywność wystaw
z obszaru głównego przedmiotu badań Marii Sta-
rzewskiej czyli dawnych rzemiosł, które urządziła
Maria Starzewska, podczas prac
inwentaryzacyjnych w 1965 r.
w 1950, 1951, 1952, 1954, 1955, 1955, 1959, 1960,
1960, 1962, 1963, 1968, 1973, 1978, 1981, 1983,
1984 r. (o czym będzie jeszcze mowa). Równocze-
śnie cechowała Ją gotowość współpracy przy wysta-
wowych projektach młodszych koleżanek i kolegów
-jeśli uznała je za warte poparcia. Do takich należa-
ły na przykład wystawy: Malarstwo śląskie przeło-
mu XV i XVI wieku (1962/1963), Malarstwo
Michala Willmanna (1959), Kultura wsi dolnoślą-
skiej (1965), Śląskie malarstwo XVI wieku (1966),
Rzeźba śląska barokowa (1968), Zrzeszenie arty-
stów „artes" (1969).
Wspominając wrocławskie wystawy muzealne
trzeba mi przypomnieć, że to od Marii Starzewskiej
uczyliśmy się należytego faęon d'etre muzealnika:
odwagi w projektowaniu wystaw trudnych oraz umie-
jętności w sposobach prac montażowych. Kiedy kie-
rownik wojewódzkiego wydziału kultury wątpił
w ideologiczną słuszność wystawy szesnastowieczne-
go malarstwa śląskiego (religijnego i niemieckiego !)
- Maria powiedziała mu krótko: „przecież pan ma
w rękach rozwiązanie, może mnie pan mianowicie
natychmiast zwolnić, ale póki jestem dyrektorem wy-
stawa będzie zrobiona". Kiedy zakazy nabywania
przez Muzeum malarstwa zwanego nieprzedstawia-
jącym uniemożliwiały nam spełnianie statutowego
obowiązku dokumentowania współczesnej twórczo-
ści, pojechałyśmy do wydziału kultury Komitetu Cen-
tralnego PZPR i dzięki temu „demarszowi" Wrocław