LISTY DO REDAKCJI
LISTY DO REDAKCJI
W Kronice „Biuletynu Historii Sztuki” (XLVI, 1984
nr 1, s. 139—143) ukazała się notatka Justyny Guze o wysta-
wie Echa Rafaela, zorganizowanej w Muzeum Narodowym
w Warszawie z okazji pięćsetnej rocznicy urodzin artysty.
Autorka notatki stwierdza m.in.: ...polskie zbiory graficzne
nie mogą się poszczycić ... pracami najwierniejszego Rafaelowi
rytownika, jakim był Marcantonio Raimondi. Ta błędna in-
formacja, która ma szansę dotrzeć do świadomości bardzo
dużej grupy czytelników „Biuletynu” w kraju i za granicą,
wymaga sprostowania, gdyż jest z wielu względów szkodliwa.
Przede wszystkim implikuje wyjątkowo zaściankowy charak-
ter naszych zbiorów graficznych (w notatce nie ma wszak
mowy o tym, że ryciny te straciliśmy np. na skutek działań
wojennych) i stawia pod znakiem zapytania poziom naszych
kolekcji i kolekcjonerów takich, jak np. Stanisław Kostka
Potocki. Wiadomo bowiem, że zwłaszcza w okresie Oświecenia,
w poważnej kolekcji graficznej nie mogło zabraknąć rycin
Marcantonia Raimondi, będących powszechnie uznanym i ce-
nionym substytutem sztuki Rafaela, mistrza „równego
starożytnym”.
Również przykrym i niebezpiecznym precedensem jest
fakt, że wynikające z niewiedzy fałszywe założenie wpłynęło,
jak sugeruje Autorka notatki, na koncepcję i kształt wystawy.
Spieszę wyjaśnić na tym miejscu, że prace rytownicze
Marcantonia Raimondi posiada co najmniej siedem zbiorów
polskich. Stwierdzenie tego stanu rzeczy nie wymaga szcze-
gólnie żmudnych kwerend, ponieważ istnieje ogromnie po-
żyteczna publikacja zbiorowa wydana przez „Arkady”
w serii „Polskie zbiory graficzne”, mianowicie tom pt.
Polskie kolekcjonerstioo grafiki i rysunku (Warszawa 1980),
w którym scharakteryzowano zawartość naszych zbiorów
graficznych. Miedzioryty Marcantonia Raimondi wymieniane
są tam w zasobach: Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu,
Muzeum Narodowego w Gdańsku, Biblioteki Jagiellońskiej
w Krakowie, Biblioteki PAN w Krakowie, Zbiorów Czarto-
ryskich w Krakowie, Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersy-
teckiej w Warszawie i Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Jeśli nawet wiele z tych prac to odbitki późne, a część z nich
to kopio, pozostajo fakt, że niezależnie od ich ilości i wartości,
miedzioryty Marcantonia Raimondi są w zbiorach polskich.
Np. w zbiorach Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej
w Warszawie jest ich kilkadziesiąt, w tym kilkanaście według
pierwowzorów Rafaela.
Sprawa ta nasuwa szersze refleksje. Ujawnia ogromny
niedostatek znajomości własnych zbiorów nawet wśród pro-
fesjonalistów i raz jeszcze ukazuje dobitnie, jak palącą ko-
niecznością jest publikowanie katalogów czy choćby inwen-
tarzy kolekcji polskich, zresztą nie tylko graficznych.
Oczywiście truizmem jest twierdzenie, że każda wiary-
godna synteza czy tylko interpretacja pewnych zjawisk
musi opierać się na możliwie kompletnych i drobiazgowo
udokumentowanych faktach i materiałach. W tych okolicz-
nościach może warto ton truizm przypomnieć.
Warszawa, 15 kwietnia 1986 Elżbieta Budzińska
Gabinet Rycin Biblioteki Uniw. w Warszawie
Czytelników mojej książki p.t. Piotr Michałowski, wydanej
przez Krajową Agencję Wydawniczą pod koniec 1985 r,
przepraszam za zawarte w niej błędy drukarskie, których
ilość przekracza wszelkie znane mi przykłady niedbalstwa.
Na mojej pracy dokonano fatalnego w skutkach eksperymentu,
polegającego na powierzeniu składu tekstu firmie jugosło-
wiańskiej, która w sposób poza tym poprawny zajmowała
się drukiem książki. Żmudna korekta nie dała rezultatów.
Ostateczny stan tekstu uniemożliwia poważne korzystanie
z niego, a ilość zniekształceń, dotyczących niejednokrotnie
spraw merytorycznych, nie pozwala na próbę opracowania
erraty. Pozostaje mi tylko żałować za cudze winy.
Kraków, kwiecień 1986 Jan Ostrowski
Uniwersytet Jagielloński
Instytut Historii Sztuki
LISTY DO REDAKCJI
W Kronice „Biuletynu Historii Sztuki” (XLVI, 1984
nr 1, s. 139—143) ukazała się notatka Justyny Guze o wysta-
wie Echa Rafaela, zorganizowanej w Muzeum Narodowym
w Warszawie z okazji pięćsetnej rocznicy urodzin artysty.
Autorka notatki stwierdza m.in.: ...polskie zbiory graficzne
nie mogą się poszczycić ... pracami najwierniejszego Rafaelowi
rytownika, jakim był Marcantonio Raimondi. Ta błędna in-
formacja, która ma szansę dotrzeć do świadomości bardzo
dużej grupy czytelników „Biuletynu” w kraju i za granicą,
wymaga sprostowania, gdyż jest z wielu względów szkodliwa.
Przede wszystkim implikuje wyjątkowo zaściankowy charak-
ter naszych zbiorów graficznych (w notatce nie ma wszak
mowy o tym, że ryciny te straciliśmy np. na skutek działań
wojennych) i stawia pod znakiem zapytania poziom naszych
kolekcji i kolekcjonerów takich, jak np. Stanisław Kostka
Potocki. Wiadomo bowiem, że zwłaszcza w okresie Oświecenia,
w poważnej kolekcji graficznej nie mogło zabraknąć rycin
Marcantonia Raimondi, będących powszechnie uznanym i ce-
nionym substytutem sztuki Rafaela, mistrza „równego
starożytnym”.
Również przykrym i niebezpiecznym precedensem jest
fakt, że wynikające z niewiedzy fałszywe założenie wpłynęło,
jak sugeruje Autorka notatki, na koncepcję i kształt wystawy.
Spieszę wyjaśnić na tym miejscu, że prace rytownicze
Marcantonia Raimondi posiada co najmniej siedem zbiorów
polskich. Stwierdzenie tego stanu rzeczy nie wymaga szcze-
gólnie żmudnych kwerend, ponieważ istnieje ogromnie po-
żyteczna publikacja zbiorowa wydana przez „Arkady”
w serii „Polskie zbiory graficzne”, mianowicie tom pt.
Polskie kolekcjonerstioo grafiki i rysunku (Warszawa 1980),
w którym scharakteryzowano zawartość naszych zbiorów
graficznych. Miedzioryty Marcantonia Raimondi wymieniane
są tam w zasobach: Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu,
Muzeum Narodowego w Gdańsku, Biblioteki Jagiellońskiej
w Krakowie, Biblioteki PAN w Krakowie, Zbiorów Czarto-
ryskich w Krakowie, Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersy-
teckiej w Warszawie i Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Jeśli nawet wiele z tych prac to odbitki późne, a część z nich
to kopio, pozostajo fakt, że niezależnie od ich ilości i wartości,
miedzioryty Marcantonia Raimondi są w zbiorach polskich.
Np. w zbiorach Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej
w Warszawie jest ich kilkadziesiąt, w tym kilkanaście według
pierwowzorów Rafaela.
Sprawa ta nasuwa szersze refleksje. Ujawnia ogromny
niedostatek znajomości własnych zbiorów nawet wśród pro-
fesjonalistów i raz jeszcze ukazuje dobitnie, jak palącą ko-
niecznością jest publikowanie katalogów czy choćby inwen-
tarzy kolekcji polskich, zresztą nie tylko graficznych.
Oczywiście truizmem jest twierdzenie, że każda wiary-
godna synteza czy tylko interpretacja pewnych zjawisk
musi opierać się na możliwie kompletnych i drobiazgowo
udokumentowanych faktach i materiałach. W tych okolicz-
nościach może warto ton truizm przypomnieć.
Warszawa, 15 kwietnia 1986 Elżbieta Budzińska
Gabinet Rycin Biblioteki Uniw. w Warszawie
Czytelników mojej książki p.t. Piotr Michałowski, wydanej
przez Krajową Agencję Wydawniczą pod koniec 1985 r,
przepraszam za zawarte w niej błędy drukarskie, których
ilość przekracza wszelkie znane mi przykłady niedbalstwa.
Na mojej pracy dokonano fatalnego w skutkach eksperymentu,
polegającego na powierzeniu składu tekstu firmie jugosło-
wiańskiej, która w sposób poza tym poprawny zajmowała
się drukiem książki. Żmudna korekta nie dała rezultatów.
Ostateczny stan tekstu uniemożliwia poważne korzystanie
z niego, a ilość zniekształceń, dotyczących niejednokrotnie
spraw merytorycznych, nie pozwala na próbę opracowania
erraty. Pozostaje mi tylko żałować za cudze winy.
Kraków, kwiecień 1986 Jan Ostrowski
Uniwersytet Jagielloński
Instytut Historii Sztuki