647
JOANNA M. SOSNOWSKA
Warszawa, Instytut Sztuki PAN
Pomniki-spolia w Polsce po 1917 roku
Małoznane opowiadanie Stefana Żeromskiego Pomyłki mówi o napotkanym
w lesie kamiennym kręgu, znaczącym mogiły poległych w walce rosyjskich
i niemieckich żołnierzy:
U podnóża tych drzew zatoczone jest koło rozległe z grubych kamieni, które tu zostawił
lodowiec czy Wisła pradawna porozrzucała po polach. Stoją wokół jakoby niewysokie
menhiry w wyniosłej trawie, prowadząc kamienną aleją do środkowego dolmenu, gdzie
jednak rzucają się w oczy najzupełniej nowoczesne, czarne, równo w głazie kute litery:
„29 Deutsche, 37 Russen Gefallen 1914".
Na niewysokich menhirach, z których każdy ma jednako ostre zakończenie, czytamy, obok
niemieckich, nazwiska owych „Deutsche" wyryte w twardym kamieniu:
„Moczyński, Rogoziński, Fabiński, Kornowski, Krajewski, Rekowski, Zakrzewski"...
A na obłych lodowcowych czy wiślnych kamieniach czytamy, obok rosyjskich, nazwiska
owych „Russen", którzy, wbiwszy noże po rękojeść w piersi wrogów, śpią tu na wieki
u pogranicza ich boju: „Wąsowicz, Zabielski, Galewski, Wiktor, Szczerbiński"...
Uczucia nasze schwytane zostały w potrzask1.
Inspiracją dla opisanego zdarzenia był rzeczywisty, niewielki wojenny cmentarz istnie-
jący do dziś w Maryninie, niedaleko Konstancina, gdzie wówczas pisarz mieszkał2 (il. 1-
2). Cmentarz ofiar dopiero co minionej wojny nie był w czasach Żeromskiego otoczony
jakimkolwiek kultem, tak jakby chciano zapomnieć o bratobójczych walkach, o służbie
we wrogich armiach.
Cmentarze wojenne wznoszone przez armie austriacką i pruską, rzadziej rosyjską,
wzdłuż linii frontu znaczyły strefę panowania. Te, które znalazły się później na terytorium
Polski, zostały zepchnięte w niepamięć, wydobyto je dopiero w końcu XX w., otaczając
zachowane resztki opieką konserwatorską3.
Pamięć zbiorową kształtuje władza i przy użyciu swoich narzędzi nacisku stoi na jej
straży, jedne wydarzenia celebruje, inne spycha w niepamięć i pilnuje, by nie zostały przy-
wołane przez politycznych przeciwników. Wydaje sięjednak, że niepamiętanie o walkach
I wojny światowej było w Polsce powszechne, bez jakiegoś szczególnego sterowania tym
procesem przez władzę. Nie było nakazu zapomnienia, on był niejako naturalny. Ten
aspekt odzyskania niepodległości jest słabo obecny w powszechnym myśleniu. Franklin
1 Stefan ŻEROMSKI, Pomyłki, Warszawa-Kraków 1923, s. 18.
2 http://konstancinjeziorna.blox.pl/2013/10/Cmentarz-w-Maryninie.html
3 Sprawy związane z grzebaniem poległych regulowały I i II konwencja genewska podpisane odpowiednio w 1864
i 1906 r.
JOANNA M. SOSNOWSKA
Warszawa, Instytut Sztuki PAN
Pomniki-spolia w Polsce po 1917 roku
Małoznane opowiadanie Stefana Żeromskiego Pomyłki mówi o napotkanym
w lesie kamiennym kręgu, znaczącym mogiły poległych w walce rosyjskich
i niemieckich żołnierzy:
U podnóża tych drzew zatoczone jest koło rozległe z grubych kamieni, które tu zostawił
lodowiec czy Wisła pradawna porozrzucała po polach. Stoją wokół jakoby niewysokie
menhiry w wyniosłej trawie, prowadząc kamienną aleją do środkowego dolmenu, gdzie
jednak rzucają się w oczy najzupełniej nowoczesne, czarne, równo w głazie kute litery:
„29 Deutsche, 37 Russen Gefallen 1914".
Na niewysokich menhirach, z których każdy ma jednako ostre zakończenie, czytamy, obok
niemieckich, nazwiska owych „Deutsche" wyryte w twardym kamieniu:
„Moczyński, Rogoziński, Fabiński, Kornowski, Krajewski, Rekowski, Zakrzewski"...
A na obłych lodowcowych czy wiślnych kamieniach czytamy, obok rosyjskich, nazwiska
owych „Russen", którzy, wbiwszy noże po rękojeść w piersi wrogów, śpią tu na wieki
u pogranicza ich boju: „Wąsowicz, Zabielski, Galewski, Wiktor, Szczerbiński"...
Uczucia nasze schwytane zostały w potrzask1.
Inspiracją dla opisanego zdarzenia był rzeczywisty, niewielki wojenny cmentarz istnie-
jący do dziś w Maryninie, niedaleko Konstancina, gdzie wówczas pisarz mieszkał2 (il. 1-
2). Cmentarz ofiar dopiero co minionej wojny nie był w czasach Żeromskiego otoczony
jakimkolwiek kultem, tak jakby chciano zapomnieć o bratobójczych walkach, o służbie
we wrogich armiach.
Cmentarze wojenne wznoszone przez armie austriacką i pruską, rzadziej rosyjską,
wzdłuż linii frontu znaczyły strefę panowania. Te, które znalazły się później na terytorium
Polski, zostały zepchnięte w niepamięć, wydobyto je dopiero w końcu XX w., otaczając
zachowane resztki opieką konserwatorską3.
Pamięć zbiorową kształtuje władza i przy użyciu swoich narzędzi nacisku stoi na jej
straży, jedne wydarzenia celebruje, inne spycha w niepamięć i pilnuje, by nie zostały przy-
wołane przez politycznych przeciwników. Wydaje sięjednak, że niepamiętanie o walkach
I wojny światowej było w Polsce powszechne, bez jakiegoś szczególnego sterowania tym
procesem przez władzę. Nie było nakazu zapomnienia, on był niejako naturalny. Ten
aspekt odzyskania niepodległości jest słabo obecny w powszechnym myśleniu. Franklin
1 Stefan ŻEROMSKI, Pomyłki, Warszawa-Kraków 1923, s. 18.
2 http://konstancinjeziorna.blox.pl/2013/10/Cmentarz-w-Maryninie.html
3 Sprawy związane z grzebaniem poległych regulowały I i II konwencja genewska podpisane odpowiednio w 1864
i 1906 r.