WŁADYSŁAW TOMKIEWICZ
II. 14. Fragment il. 3. (Fot. Z. Tomaszewska)
II. 15. Fragment il. 3. (Fot. Z. Tomaszewska)
chłopczyk u jej stóp odwrócony jest ku widzowi ty-
łem głowy, której ciemię ma dokładnie wypracowaną
„gwiazdkę” rozdzielającą włosy; tak malowali Do-
menico Tintoretto i Bassanowie.
Chłopiec w czarnym ubraniu o pyzatych policz-
kach i wielkich czarnych oczach — to jakby amalga-
mat ówczesnej ikonografii Stanisława Kostki z gło-
wami chłopców, jakie malował Jacopo Bassano.
Zwłaszcza jego zamyślony chłopczyk przyglądający
się nędzarzowi na Uczcie u skąpca, jest jakimś krew-
nym postaci łowickiej. Tak więc i ten obraz mógłby
śmiało powstać na terenie Wenecji i jej Terraferma.
Wreszcie kilka słów o kolorycie obrazów łowickich:
jak już o tym była mowa, młodzieniec w scenie
Ofiarowania ma na sobie płaszcz cynobrowy, a taki
sam posiada św. Elżbieta w Nawiedzeniu. Jest to ulu-
biony kolor malarzy weneckich, a wywodzi się (przy-
najmniej od Bonifazia dei Pitati. Młoda niewiasta
podtrzymująca główkę narodzonej Marii ma suknię
o pięknej barwie cyklamenu, jakiego nie powsty-
dziłby się Paolo Veronese. Wreszcie w Nawiedzeniu
siedzący starzec ma płaszcz żółty, przechodzący w głę-
boki odcień starego złota.
Tak malowali tylko wenecjanie. To też nie ulega
dla mnie wątpliwości, że twórcy obrazów łowickich
szukać należy wśród Włochów pracujących w Krako-
wie, bądź też wśród polskich uczniów szkoły wenec-
kiej.
W Krakowie w trzecim dziesięcioleciu XVII w.,
na ile nam o tym pozwalają sądzić zachowane źródła
i zabytki, malarstwo włoskie reprezentowali dwaj
ludzie: Wenanty z Subiaco i Tomasz Dolabella.
Pierwszy z nich, kameduła przybyły na Bielany114,
już z racji swego pochodzenia nie mógł reprezentować
szkoły weneckiej (klasztor w Subiaco znajduje się
w regionie rzymskim). W latach, kiedy powstają ob-
razy łowickie, Wenanty jest już w klasztorze rytwiań-
skim, którego kościół zapełniał mnóstwem dzieł swe-
go pędzla. Kilka z tych obrazów, wziętych przed pa-
roma laty do konserwacji, wykazało nienajlepszy pę-
dzel, a ich mdła tonacja kolorystyczna odbiega od
barwnych efektów, jakich na sposób wenecki nie po-
żałował autor cyklu łowickiego.
Następuje więc zasadnicze pytanie: czy obrazy
z prezbiterium kolegiaty łowickiej mogły wyjść z pra-
cowni Tomasza Dolabelli?
u B. URBANOWICZ, Malowidła Venantego da Subiaco
w Rytwianach, „Brzegi. Artystyczny” 1952, inr 6.
126
II. 14. Fragment il. 3. (Fot. Z. Tomaszewska)
II. 15. Fragment il. 3. (Fot. Z. Tomaszewska)
chłopczyk u jej stóp odwrócony jest ku widzowi ty-
łem głowy, której ciemię ma dokładnie wypracowaną
„gwiazdkę” rozdzielającą włosy; tak malowali Do-
menico Tintoretto i Bassanowie.
Chłopiec w czarnym ubraniu o pyzatych policz-
kach i wielkich czarnych oczach — to jakby amalga-
mat ówczesnej ikonografii Stanisława Kostki z gło-
wami chłopców, jakie malował Jacopo Bassano.
Zwłaszcza jego zamyślony chłopczyk przyglądający
się nędzarzowi na Uczcie u skąpca, jest jakimś krew-
nym postaci łowickiej. Tak więc i ten obraz mógłby
śmiało powstać na terenie Wenecji i jej Terraferma.
Wreszcie kilka słów o kolorycie obrazów łowickich:
jak już o tym była mowa, młodzieniec w scenie
Ofiarowania ma na sobie płaszcz cynobrowy, a taki
sam posiada św. Elżbieta w Nawiedzeniu. Jest to ulu-
biony kolor malarzy weneckich, a wywodzi się (przy-
najmniej od Bonifazia dei Pitati. Młoda niewiasta
podtrzymująca główkę narodzonej Marii ma suknię
o pięknej barwie cyklamenu, jakiego nie powsty-
dziłby się Paolo Veronese. Wreszcie w Nawiedzeniu
siedzący starzec ma płaszcz żółty, przechodzący w głę-
boki odcień starego złota.
Tak malowali tylko wenecjanie. To też nie ulega
dla mnie wątpliwości, że twórcy obrazów łowickich
szukać należy wśród Włochów pracujących w Krako-
wie, bądź też wśród polskich uczniów szkoły wenec-
kiej.
W Krakowie w trzecim dziesięcioleciu XVII w.,
na ile nam o tym pozwalają sądzić zachowane źródła
i zabytki, malarstwo włoskie reprezentowali dwaj
ludzie: Wenanty z Subiaco i Tomasz Dolabella.
Pierwszy z nich, kameduła przybyły na Bielany114,
już z racji swego pochodzenia nie mógł reprezentować
szkoły weneckiej (klasztor w Subiaco znajduje się
w regionie rzymskim). W latach, kiedy powstają ob-
razy łowickie, Wenanty jest już w klasztorze rytwiań-
skim, którego kościół zapełniał mnóstwem dzieł swe-
go pędzla. Kilka z tych obrazów, wziętych przed pa-
roma laty do konserwacji, wykazało nienajlepszy pę-
dzel, a ich mdła tonacja kolorystyczna odbiega od
barwnych efektów, jakich na sposób wenecki nie po-
żałował autor cyklu łowickiego.
Następuje więc zasadnicze pytanie: czy obrazy
z prezbiterium kolegiaty łowickiej mogły wyjść z pra-
cowni Tomasza Dolabelli?
u B. URBANOWICZ, Malowidła Venantego da Subiaco
w Rytwianach, „Brzegi. Artystyczny” 1952, inr 6.
126