KOMUNIKATY
U. 1. Karol Rypiński, Portret Teofili Giedrojć (późn. Zawadzkiej), 1837.
Rostów n. Donem, Muzeum Sztuk Pięknych. (Fot. W. E. Zworskij)
ANDRZEJ RYSZKIEWICZ
KILKA OBRAZÓW POLSKICH
ZE ZBIORÓW RADZIECKICH
Postulat gromadzenia i ogłaszania wiadomości o po-
lonikach rozsianych po świecie powraca od lat stu
kilkudziesięciu. Mamy też liczne, częściowe oczy-
wiście, próby jego realizacji, czy to w postaci perio-
dycznych Pamiątek polskich na obczyźnie, czy w pom-
nikowych Zbiorach polskich Edwarda Chwalewika, czy
w zapiskach przedwojennej Nauki polskiej. Ponadto
kilkakrotnie zbierano polonika zachowane w jednym
mieście (np. Wiedniu, czy Moskwie), lub w całym
kraju, jak zapoczątkowane obecnie Polonica na wys-
pach brytyjskich. Zasługa tych i analogicznych wy-
dawnictw jest oczywista: ujawniają, chronią od
zapomnienia, wprowadzają do literatury obiekty cał-
kiem nieznane, lub mało znane, a zawsze w małym
tylko stopniu dostępne. Jest tych dzieł sztuki wyko-
nanych przez czy dla Polaków oczywiście tłum nie-
zmierny, nie ma też mowy (a czasem i potrzeby),
by je wszystkie odnaleźć i spopularyzować. Najwięcej
jest ich w publicznych i prywatnych zbiorach ZSRR,
Oto ich garstka, tym razem ograniczona do obrazów
374
U. 1. Karol Rypiński, Portret Teofili Giedrojć (późn. Zawadzkiej), 1837.
Rostów n. Donem, Muzeum Sztuk Pięknych. (Fot. W. E. Zworskij)
ANDRZEJ RYSZKIEWICZ
KILKA OBRAZÓW POLSKICH
ZE ZBIORÓW RADZIECKICH
Postulat gromadzenia i ogłaszania wiadomości o po-
lonikach rozsianych po świecie powraca od lat stu
kilkudziesięciu. Mamy też liczne, częściowe oczy-
wiście, próby jego realizacji, czy to w postaci perio-
dycznych Pamiątek polskich na obczyźnie, czy w pom-
nikowych Zbiorach polskich Edwarda Chwalewika, czy
w zapiskach przedwojennej Nauki polskiej. Ponadto
kilkakrotnie zbierano polonika zachowane w jednym
mieście (np. Wiedniu, czy Moskwie), lub w całym
kraju, jak zapoczątkowane obecnie Polonica na wys-
pach brytyjskich. Zasługa tych i analogicznych wy-
dawnictw jest oczywista: ujawniają, chronią od
zapomnienia, wprowadzają do literatury obiekty cał-
kiem nieznane, lub mało znane, a zawsze w małym
tylko stopniu dostępne. Jest tych dzieł sztuki wyko-
nanych przez czy dla Polaków oczywiście tłum nie-
zmierny, nie ma też mowy (a czasem i potrzeby),
by je wszystkie odnaleźć i spopularyzować. Najwięcej
jest ich w publicznych i prywatnych zbiorach ZSRR,
Oto ich garstka, tym razem ograniczona do obrazów
374