O PEWNEJ ZIELONEJ TRUMIENCE
209
wykazują niewątpliwe związki ze sztuką niderlandzką. Może wzorem tych malowideł była jakaś
seria rycin do cyklu pasyjnego (ilustracja do rozważań o Męce?), dość popularnego w twórczości
graficznej artystów z Północy. W tym świetle nie jest wykluczone, że autor malowideł ze stall
jest także malarzem zielonej trumienki.
Niespodziewane odkrycie szczątków Bronisławy w trakcie prac budowlanych i pilna zapewne
konieczność ich przełożenia do nowej trumny z pewnością nie pozostawiły zbyt wiele czasu na
wykonanie stosownej skrzyni. Dlatego też zielona trumienka jest pomalowana bez podkładu,
a jej dekoracja wygląda trochę jakby zrobiona na prędce. Tematyka przedstawień zaczerpnięta
jest, podobnie jak cykl pasyjny w stallach, z apokryfu (trzy Marie idące za Chrystusem na
Golgotę, zwijanie włóczki z małym Jezusem). Malowidła niezbyt wysokiego lotu, kompozycja
właściwie żadna — nie wykluczają atrybuowania dekoracji trumienki malarzowi stall.
Być może wpływ na dóbr tematów, a nawet konkretnych wzorów formalnych, miała zlecenio-
dawczyni, ksieni Dorota Kątska, osoba tyleż gospodarna i praktyczna, ile też pełna głębokiej
religijnej refleksji i niemałej wiedzy21. Jej to zapewne przypisać należy program ikonograficzny
zielonej trumienki, której część dolna poświęcona jest życiu Chrystusa, ukazanemu w trzech
różnych etapach, dwa dotyczą jego „ludzkiej kondycji", ostatni — działania po Zmartwychwstaniu.
Pierwsza scena to zwijanie włóczki, gdzie dziecięcy Chrystus jako syn człowieczy pomaga matce
w pracy, druga — znaczona upadkami pod ciężarem krzyża droga na Golgotę — symbol odkupiciel-
skiej ofiary; i wreszcie etap trzeci — Chrystus Zmartwychwstały jako władca wręczający swemu
namiestnikowi klucze królestwa. Wieko poświęcono natomiast Matce Boskiej, orędowniczce i opiekunce,
której szczególną czcicielką była ksieni Dorota22.
Być może przedstawione rozważania rozjaśniły nieco ową pomrokę dziejów gęstniejącą z upływem
czasu wokół trumienki bł. Bronisławy. Udało się — mam nadzieję, że właściwie — osadzić ją
w czasie i związać z ludźmi, którzy trumienkę tę obmyślili i wykonali. Była też mowa o formie
i o treści. A zawartość? Wydaje się, że wciąż jeszcze powracającą wątpliwość dotyczącą osoby
pochowanej w murze rozbieranym w 1604 r.23, można rozstrzygnąć na podstawie ikonografii
wieka zielonej trumienki. Znalezienie szczątków ludzkich nad poziomem posadzki dowodzi, że były
to zwłoki pochowane tam po tzw. elevatio, czyli podniesieniu, a więc osoby otaczanej kultem.
Wśród nie żyjących już wówczas norbertanek niewątpliwie taką postacią była Bronisława, której
pamięć odżyła w końcu XVI w. w związku z kanonizacją św. Jacka24. Jej to zapewne szczątki
kryła skrzynka znaleziona w murze, i to ją właśnie namalowano jako jedną z adorujących
orędowniczek na wieku trumienki. Druga postać może jest wizerunkiem Judyty, norbertanki
współczesnej Bronisławie, zmarłej w klasztorze zwierzynieckim w 1255 r. — panny według tradycji
doskonale świątobliwej25. Obie z pewnością wydawały się godnymi i przemożnymi pośredniczkami
pomiędzy społecznością konwentu zwierzynieckiego a rajskim bytem w domu niebieskim. Dla
jednej los okazał się hojniejszy, jako Polka i, jak chce tradycja, krewna polskiego świętego —
Jacka, od wieków darzona czcią i otaczana uznanym przez Stolicę Apostolską kultem, otrzymała
kilka, nie nazbyt ubogich jak na miarę mniszki, trumienek — bo „...świętych na Kraków dosta-
tek..."26. Najstarszą z zachowanych jest malowana zielona trumienka w dawnym krakowskim
domu błogosławionej Bronisławy, norbertanki ze Zwierzyńca.
21 Dygat, Rybak, op. cit., s. 177 п.
22 Ibid., przypis 99 na s. 190.
23 Przybyszewski, op. cit.
24 Było to w 1594 r.
25 Kramarska-Anyszek, op. cit., s. 13.
26 Dwuwiersz, z którego pochodzi cytat, brzmi: „Nie baw się, lecz oglądaj oczyma ostatek, / zadziwisz się jak
świętych ma Kraków dostatek", i jest umieszczony w P. H. Pruszcza, Klejnoty stołecznego miasta Krakowa. Kraków
1745, w przedmowie do czytelnika gościa, s. nlb.
27 - Rocznik Historii Sztuki, t. XVII
209
wykazują niewątpliwe związki ze sztuką niderlandzką. Może wzorem tych malowideł była jakaś
seria rycin do cyklu pasyjnego (ilustracja do rozważań o Męce?), dość popularnego w twórczości
graficznej artystów z Północy. W tym świetle nie jest wykluczone, że autor malowideł ze stall
jest także malarzem zielonej trumienki.
Niespodziewane odkrycie szczątków Bronisławy w trakcie prac budowlanych i pilna zapewne
konieczność ich przełożenia do nowej trumny z pewnością nie pozostawiły zbyt wiele czasu na
wykonanie stosownej skrzyni. Dlatego też zielona trumienka jest pomalowana bez podkładu,
a jej dekoracja wygląda trochę jakby zrobiona na prędce. Tematyka przedstawień zaczerpnięta
jest, podobnie jak cykl pasyjny w stallach, z apokryfu (trzy Marie idące za Chrystusem na
Golgotę, zwijanie włóczki z małym Jezusem). Malowidła niezbyt wysokiego lotu, kompozycja
właściwie żadna — nie wykluczają atrybuowania dekoracji trumienki malarzowi stall.
Być może wpływ na dóbr tematów, a nawet konkretnych wzorów formalnych, miała zlecenio-
dawczyni, ksieni Dorota Kątska, osoba tyleż gospodarna i praktyczna, ile też pełna głębokiej
religijnej refleksji i niemałej wiedzy21. Jej to zapewne przypisać należy program ikonograficzny
zielonej trumienki, której część dolna poświęcona jest życiu Chrystusa, ukazanemu w trzech
różnych etapach, dwa dotyczą jego „ludzkiej kondycji", ostatni — działania po Zmartwychwstaniu.
Pierwsza scena to zwijanie włóczki, gdzie dziecięcy Chrystus jako syn człowieczy pomaga matce
w pracy, druga — znaczona upadkami pod ciężarem krzyża droga na Golgotę — symbol odkupiciel-
skiej ofiary; i wreszcie etap trzeci — Chrystus Zmartwychwstały jako władca wręczający swemu
namiestnikowi klucze królestwa. Wieko poświęcono natomiast Matce Boskiej, orędowniczce i opiekunce,
której szczególną czcicielką była ksieni Dorota22.
Być może przedstawione rozważania rozjaśniły nieco ową pomrokę dziejów gęstniejącą z upływem
czasu wokół trumienki bł. Bronisławy. Udało się — mam nadzieję, że właściwie — osadzić ją
w czasie i związać z ludźmi, którzy trumienkę tę obmyślili i wykonali. Była też mowa o formie
i o treści. A zawartość? Wydaje się, że wciąż jeszcze powracającą wątpliwość dotyczącą osoby
pochowanej w murze rozbieranym w 1604 r.23, można rozstrzygnąć na podstawie ikonografii
wieka zielonej trumienki. Znalezienie szczątków ludzkich nad poziomem posadzki dowodzi, że były
to zwłoki pochowane tam po tzw. elevatio, czyli podniesieniu, a więc osoby otaczanej kultem.
Wśród nie żyjących już wówczas norbertanek niewątpliwie taką postacią była Bronisława, której
pamięć odżyła w końcu XVI w. w związku z kanonizacją św. Jacka24. Jej to zapewne szczątki
kryła skrzynka znaleziona w murze, i to ją właśnie namalowano jako jedną z adorujących
orędowniczek na wieku trumienki. Druga postać może jest wizerunkiem Judyty, norbertanki
współczesnej Bronisławie, zmarłej w klasztorze zwierzynieckim w 1255 r. — panny według tradycji
doskonale świątobliwej25. Obie z pewnością wydawały się godnymi i przemożnymi pośredniczkami
pomiędzy społecznością konwentu zwierzynieckiego a rajskim bytem w domu niebieskim. Dla
jednej los okazał się hojniejszy, jako Polka i, jak chce tradycja, krewna polskiego świętego —
Jacka, od wieków darzona czcią i otaczana uznanym przez Stolicę Apostolską kultem, otrzymała
kilka, nie nazbyt ubogich jak na miarę mniszki, trumienek — bo „...świętych na Kraków dosta-
tek..."26. Najstarszą z zachowanych jest malowana zielona trumienka w dawnym krakowskim
domu błogosławionej Bronisławy, norbertanki ze Zwierzyńca.
21 Dygat, Rybak, op. cit., s. 177 п.
22 Ibid., przypis 99 na s. 190.
23 Przybyszewski, op. cit.
24 Było to w 1594 r.
25 Kramarska-Anyszek, op. cit., s. 13.
26 Dwuwiersz, z którego pochodzi cytat, brzmi: „Nie baw się, lecz oglądaj oczyma ostatek, / zadziwisz się jak
świętych ma Kraków dostatek", i jest umieszczony w P. H. Pruszcza, Klejnoty stołecznego miasta Krakowa. Kraków
1745, w przedmowie do czytelnika gościa, s. nlb.
27 - Rocznik Historii Sztuki, t. XVII