ARTYŚCI — PRZEDSIĘBIORCY EPOKI RENESANSU
wości. Dla ich rozstrzygnięcia władze miejskie z ini-
cjatywy Bogusza powołały jako rzeczoznawców ma-
larza Augustyna i rzeźbiarza Hermana. Herman miał
głos decydujący i w akcie z 5 listopada 1570 r. otak-
sował „samą figurę Meluzyny albo Syreny na 24 zł
rogi zaś jelenie na 2 złote” lc. Nie wiemy wprawdzie,
czy Czapka wartość tej roboty sztucznie obniżył czy
podwyższył, wydaj e się jednak, że dysproporcja mię-
dzy 24 złotymi za małą figurkę z drzewa a 60 zło-
tymi za dużą rzeźbę kamienną byłaby zbyt rażąca,
aby ją przyjmować na dobrą wiarę i na niej opierać
jakieś dalej idące wnioski.
*
Rozpatrzywszy działalność Hutte-Czapki na polu
sztuki, godzi się przyjrzeć jego aktywności w dzie-
dzinie gospodarczej. Bez wątpienia był przedsiębiorcą
o dużym rozmachu i mającym zastanawiające roz-
ległością stosunki handlowe i osobiste. One to za-
pewne pomogły mu dotrzeć do kancelarii królew-
skiej, skąd otrzymał imtaiunitet pokrywający jego
dość niewyraźne pochodzenie. Ale właśnie te powią-
zania stawiają nas przed zagadką, w j'aki sposób ten
airtysta-przedsiębiorca i nie wiadomo, czy szalbierz,
czy tylko lekkoduch umiał tak głęboko wkurzenie się
w grunt polski i lawirując ustawicznie między para-
grafami prawa, które mu zewsząd zagrażały, utrzy-
mać się na powierzchni.
Możliwe, że w tych sprawach szczególną rolę od-
grywał Jan Remer, który przez jakiś czas występo-
wał jako opiekun i wspólnik Czapki. Kim był Jan
Remer, dokładnie nie wiemy. Na razie bez osobnych
studiów można stwierdzić, że był on obywatelem lu-
belskim i zda je się wielkim kupcem oplatającym
swoimi interesami całą Rzeczpospolitą, zwłaszcza Po-
morze, Wielkopolskę i Ruś. Klientami jego, którym
wystarczała jego rękojmia, byli arystokraci (Kostko-
wie i Czarnkowscy), zamożna szlachta (Żórawińscy),
a wreszcie mieszczaństwo lwowskie i rohatyńskie.
Stosunki z Gdańskiem, Poznaniem i Rusią pozwalają
się domyślać, że handlował on wszystkim, głównie
zbożem, potażem, skórami i innymi produktami wiel-
kich gospodarstw, którymi, wiadomó, były latyfundia
magnatów i w ich rękach pozostające starostwa. Poza
tym, podobnie jak jego towarzysz, znany ze stosun-
ków z Czapką kupiec warszawski Hanusz Koswicz,
uwzględniał on w swym handlu alabaster, zarówno
w formie surowej jak i w formie gotowych już wy-
robów.
W związku z tym zwrócić należy uwagę na dwie
miejscowości wymienione w akcie rozwiązującym
spółkę Czapki z Remerem, na Wyszatycze i Krasny-
staw. Wyszatycze były królewszczyzną i wchodziły
w skład starostwa przemyskiego, gdzie chyba Remer
nie prowadził żadnych interesów; leżąc nad Sanem
miejscowość ta miała przewóz oraz przystań na
rzece, którą Ruś spławiała znaczną część swóich pro-
duktów do Gdańska17. Stąd nietrudny domysł, że
owe stoły i wairoabnice, które w liczbie przekraczają-
cej zapotrzebowanie jednej osoby Czapka miał do-
starczyć do Wyszatycz, przeznaczone były w rzeczy-
16 ind. Off. Advocat. 5, s. 216.
17 Źródła dziejowe, t. XVIII, cz. 2, s. 476 i nn.
18 Tamże, s. 472 i nn.
19 Być może, że śladem stosunków Czapki z Krasnym-
stawem jest osoba lwowskiego murarza Stanisława Mleko
(Mliko", Mleczko). W 1569 r. jako przedstawiciel bractwa
murarzy obok Stanisława Złego udziela on Czamkowskim
poręki za Czapkę w sprawie zamówionego u niego przez
biskupa Andrzeja nagrobka, a potem występuje stale w re-
wistości na eksport. Podobnie mogła się przedsta-
wiać umówa krasnostawska, tylko że Krasnystaw był
woale ludnym miasteczkiem starościńskim, a znajdu-
jąca się opodal niego przystań na Wieprzu i pobliska
Wisła spełniały tę samą rolę co Wyszatycze i San
w stosunku do ziemi przemyskiej'18.
Dodać by chyba jetezcze warto, że powiat krasny-
stawski prócz urodzajnej gleby posiada bogate złoża
wapienia (dopiero jednak później 19 eksploatowane),
że na jego terenie leżał Turobin i, Szczebrzeszyn20,
majętności Górków, jednego z najpotężniejszych, i to
nie tylko w skali prowincjonalnej, wielkopolskiego
rodu możnowładczego, a następnie ich spadkobierców
Czarnkowskich, i że wreszcie mieszczaństwo poznań-
skie wykazywało w tym czasie niesłychaną dynami-
kę, której skutki odczuwała bardzo silnie Ruś. Prze-
jawiała się ona -zwłaszcza w najłatwiej uchwytnej
dziedzinie stosunków ekonomicznych, może nie tylko
ich. Ścisłe związki dwóch najstarszych rzeźbiarzy
lwowskich, Hutte-Czapki i Horsta z Poznaniem -są
może nie tyle dziełem przypadku, ile raczej zja-
wiskiem symptomatycznym i dają Wiele do myślenia.
Od razu też nasuwa się pytanie, czy udział Poznania
w życiu artystycznym kraju nie był poważniejszy,
niż się na ogół przyjmuje, w szczególności, czy mia-
sto to nie stanowiło bramy wypadowej dla artystów
przybywających z Zachodu, podobnie jak był nią
Kraków dla Włochów.
*
Tu już zarysowuje się znacznie obszerniejsze za-
gadnienie, formułowanie jednak wyczerpującej odpo-
wiedzi byłoby dziś przedwczesne. Bo czy odnalezione
już ślady doprowadzą do niej czy tylko zbliżą, wy-
każą dopiero przyszłe badania, które wszak nie będą
mogły się ograniczać do źródeł pochodzących z jed-
nego tylko ośrodka terenowego, lecz będą musiały
objąć olbrzymie połacie tego polityczno-ekonomicz-
nego organizmu, którym była podówczas Rzeczpospo-
lita.
Na razie należy przypomnieć, że ogólne podniesie-
nie poziomu życia ekonomicznego w XVI w. przeja-
wiało się również w ożywieniu górnictwa obejmują-
cego prócz kopalin także materiały budowlane. Bu-
downictwo monumentalne, nie zadowalając się jak
dotychczas samą tylko cegłą, sięgało coraz częściej
do kamienia, co sprawiło, że zaczęto uruchamiać
wiele nie znanych lub nie eksploatowanych jego źró-
deł. Nie wiemy Wprawdzie dokładnie, skąd czerpali
materiał budowniczowie renesansowego Krakowa
i Poznania, Warszawy, Lublina i wielu pomniejszych
miast, istnieją jednak pewne wskazówki, że w pro-
cesie odkrywania nowych złóż tego wysokowartościo-
wego budulca i w organizowaniu ich eksploatacji po-
ważną rolę odgrywali sami artyści, przede wszystkim
architekci.
Szczegół to ńie nowy, a jako przykład może po-
służyć wzmianka w literaturze podana już przed laty
w odniesieniu do Wołynia, gdzie jezuiccy budowni-
jestrze mistrzów cechu budowniczego w latach 1582—1597
(zob. M. KOWALCZUK, Cech budowniczy we Lwowie za
czasów polskich (do roku 1772), Lwów 1927, s. 26, 67—70).
Z zapisku w księdze przyjęć do prawa miejskiego z 1585 r.
(Badecki, Katalog Nr 648, s. 127) okazuje się, że Mleczko
pochodził z Krasnegostawu, skąd miał uzyskać wymagane
dokumenty.
20 F. MIERNICZAK, Szczebrzeszyn, dawny powiat szcze-
brzeszyński i jego dzielnice od XIV do końca XVI stulecia,
Lublin (1928), s, 8 i nn.
263
wości. Dla ich rozstrzygnięcia władze miejskie z ini-
cjatywy Bogusza powołały jako rzeczoznawców ma-
larza Augustyna i rzeźbiarza Hermana. Herman miał
głos decydujący i w akcie z 5 listopada 1570 r. otak-
sował „samą figurę Meluzyny albo Syreny na 24 zł
rogi zaś jelenie na 2 złote” lc. Nie wiemy wprawdzie,
czy Czapka wartość tej roboty sztucznie obniżył czy
podwyższył, wydaj e się jednak, że dysproporcja mię-
dzy 24 złotymi za małą figurkę z drzewa a 60 zło-
tymi za dużą rzeźbę kamienną byłaby zbyt rażąca,
aby ją przyjmować na dobrą wiarę i na niej opierać
jakieś dalej idące wnioski.
*
Rozpatrzywszy działalność Hutte-Czapki na polu
sztuki, godzi się przyjrzeć jego aktywności w dzie-
dzinie gospodarczej. Bez wątpienia był przedsiębiorcą
o dużym rozmachu i mającym zastanawiające roz-
ległością stosunki handlowe i osobiste. One to za-
pewne pomogły mu dotrzeć do kancelarii królew-
skiej, skąd otrzymał imtaiunitet pokrywający jego
dość niewyraźne pochodzenie. Ale właśnie te powią-
zania stawiają nas przed zagadką, w j'aki sposób ten
airtysta-przedsiębiorca i nie wiadomo, czy szalbierz,
czy tylko lekkoduch umiał tak głęboko wkurzenie się
w grunt polski i lawirując ustawicznie między para-
grafami prawa, które mu zewsząd zagrażały, utrzy-
mać się na powierzchni.
Możliwe, że w tych sprawach szczególną rolę od-
grywał Jan Remer, który przez jakiś czas występo-
wał jako opiekun i wspólnik Czapki. Kim był Jan
Remer, dokładnie nie wiemy. Na razie bez osobnych
studiów można stwierdzić, że był on obywatelem lu-
belskim i zda je się wielkim kupcem oplatającym
swoimi interesami całą Rzeczpospolitą, zwłaszcza Po-
morze, Wielkopolskę i Ruś. Klientami jego, którym
wystarczała jego rękojmia, byli arystokraci (Kostko-
wie i Czarnkowscy), zamożna szlachta (Żórawińscy),
a wreszcie mieszczaństwo lwowskie i rohatyńskie.
Stosunki z Gdańskiem, Poznaniem i Rusią pozwalają
się domyślać, że handlował on wszystkim, głównie
zbożem, potażem, skórami i innymi produktami wiel-
kich gospodarstw, którymi, wiadomó, były latyfundia
magnatów i w ich rękach pozostające starostwa. Poza
tym, podobnie jak jego towarzysz, znany ze stosun-
ków z Czapką kupiec warszawski Hanusz Koswicz,
uwzględniał on w swym handlu alabaster, zarówno
w formie surowej jak i w formie gotowych już wy-
robów.
W związku z tym zwrócić należy uwagę na dwie
miejscowości wymienione w akcie rozwiązującym
spółkę Czapki z Remerem, na Wyszatycze i Krasny-
staw. Wyszatycze były królewszczyzną i wchodziły
w skład starostwa przemyskiego, gdzie chyba Remer
nie prowadził żadnych interesów; leżąc nad Sanem
miejscowość ta miała przewóz oraz przystań na
rzece, którą Ruś spławiała znaczną część swóich pro-
duktów do Gdańska17. Stąd nietrudny domysł, że
owe stoły i wairoabnice, które w liczbie przekraczają-
cej zapotrzebowanie jednej osoby Czapka miał do-
starczyć do Wyszatycz, przeznaczone były w rzeczy-
16 ind. Off. Advocat. 5, s. 216.
17 Źródła dziejowe, t. XVIII, cz. 2, s. 476 i nn.
18 Tamże, s. 472 i nn.
19 Być może, że śladem stosunków Czapki z Krasnym-
stawem jest osoba lwowskiego murarza Stanisława Mleko
(Mliko", Mleczko). W 1569 r. jako przedstawiciel bractwa
murarzy obok Stanisława Złego udziela on Czamkowskim
poręki za Czapkę w sprawie zamówionego u niego przez
biskupa Andrzeja nagrobka, a potem występuje stale w re-
wistości na eksport. Podobnie mogła się przedsta-
wiać umówa krasnostawska, tylko że Krasnystaw był
woale ludnym miasteczkiem starościńskim, a znajdu-
jąca się opodal niego przystań na Wieprzu i pobliska
Wisła spełniały tę samą rolę co Wyszatycze i San
w stosunku do ziemi przemyskiej'18.
Dodać by chyba jetezcze warto, że powiat krasny-
stawski prócz urodzajnej gleby posiada bogate złoża
wapienia (dopiero jednak później 19 eksploatowane),
że na jego terenie leżał Turobin i, Szczebrzeszyn20,
majętności Górków, jednego z najpotężniejszych, i to
nie tylko w skali prowincjonalnej, wielkopolskiego
rodu możnowładczego, a następnie ich spadkobierców
Czarnkowskich, i że wreszcie mieszczaństwo poznań-
skie wykazywało w tym czasie niesłychaną dynami-
kę, której skutki odczuwała bardzo silnie Ruś. Prze-
jawiała się ona -zwłaszcza w najłatwiej uchwytnej
dziedzinie stosunków ekonomicznych, może nie tylko
ich. Ścisłe związki dwóch najstarszych rzeźbiarzy
lwowskich, Hutte-Czapki i Horsta z Poznaniem -są
może nie tyle dziełem przypadku, ile raczej zja-
wiskiem symptomatycznym i dają Wiele do myślenia.
Od razu też nasuwa się pytanie, czy udział Poznania
w życiu artystycznym kraju nie był poważniejszy,
niż się na ogół przyjmuje, w szczególności, czy mia-
sto to nie stanowiło bramy wypadowej dla artystów
przybywających z Zachodu, podobnie jak był nią
Kraków dla Włochów.
*
Tu już zarysowuje się znacznie obszerniejsze za-
gadnienie, formułowanie jednak wyczerpującej odpo-
wiedzi byłoby dziś przedwczesne. Bo czy odnalezione
już ślady doprowadzą do niej czy tylko zbliżą, wy-
każą dopiero przyszłe badania, które wszak nie będą
mogły się ograniczać do źródeł pochodzących z jed-
nego tylko ośrodka terenowego, lecz będą musiały
objąć olbrzymie połacie tego polityczno-ekonomicz-
nego organizmu, którym była podówczas Rzeczpospo-
lita.
Na razie należy przypomnieć, że ogólne podniesie-
nie poziomu życia ekonomicznego w XVI w. przeja-
wiało się również w ożywieniu górnictwa obejmują-
cego prócz kopalin także materiały budowlane. Bu-
downictwo monumentalne, nie zadowalając się jak
dotychczas samą tylko cegłą, sięgało coraz częściej
do kamienia, co sprawiło, że zaczęto uruchamiać
wiele nie znanych lub nie eksploatowanych jego źró-
deł. Nie wiemy Wprawdzie dokładnie, skąd czerpali
materiał budowniczowie renesansowego Krakowa
i Poznania, Warszawy, Lublina i wielu pomniejszych
miast, istnieją jednak pewne wskazówki, że w pro-
cesie odkrywania nowych złóż tego wysokowartościo-
wego budulca i w organizowaniu ich eksploatacji po-
ważną rolę odgrywali sami artyści, przede wszystkim
architekci.
Szczegół to ńie nowy, a jako przykład może po-
służyć wzmianka w literaturze podana już przed laty
w odniesieniu do Wołynia, gdzie jezuiccy budowni-
jestrze mistrzów cechu budowniczego w latach 1582—1597
(zob. M. KOWALCZUK, Cech budowniczy we Lwowie za
czasów polskich (do roku 1772), Lwów 1927, s. 26, 67—70).
Z zapisku w księdze przyjęć do prawa miejskiego z 1585 r.
(Badecki, Katalog Nr 648, s. 127) okazuje się, że Mleczko
pochodził z Krasnegostawu, skąd miał uzyskać wymagane
dokumenty.
20 F. MIERNICZAK, Szczebrzeszyn, dawny powiat szcze-
brzeszyński i jego dzielnice od XIV do końca XVI stulecia,
Lublin (1928), s, 8 i nn.
263