418
Ryszard Mączyński
» ta no Bcatiliwittit'.
3. G. J. Marstaller, Św. Józef z Kupertynu,
miedzioryt przed retuszami (ok. 1780?)
3. G. J. Marstaller, St. Joseph of Cupertino,
copperplate prior to retouchings (ca. 1780?)
Repr. wg/aft er H. Widacka, Warszawscy
ilustratorzy książkowi...
„Dzieła Marstallera - uzupełnia jeszcze - są lekkie,
finezyjne i wysmakowane, nie przeciążone nadmia-
rem dekoracji, dzięki czemu unikają przysłowiowego
horror vacui”s. Mnożąc zasłużone wobec sztycharza
pochwały nie da się jednak uniknąć konstatacji, że
poziom jego prac bywał nierówny, obok tych wyróż-
niających się kompozycją, czystością formy, subtel-
nością kreski - które, by przytoczyć opinię Andrzeja
Ryszkiewicza, „nie miały w Polsce konkurencji”9 -
powstawały też produkty słabsze, niezbyt udane (choć-
by Bezbożność wieku — ilustrująca wydanie Konarskie-
go De religione honestorum hominum - co w pewnej
mierze rekompensuje bogaty przekaz ideowy).
Marstaller był artystą działającym na pograni-
czu: baroku, rokoka, klasycyzmu, swobodnie sięga-
jącym do repertuaru ulubionych form każdego z
owych stylów. Wybór w dużej mierze zależał od te-
matyki rytowanego sztychu i jego przeznaczenia.
Dzieła religijne z reguły cechują się wyraźnymi na-
wiązaniami do tradycyjnych schematów kompozy-
cyjnych i odznaczają barokowym bogactwem detali
(przedstawienie św. Tekli). Winiety książkowe naj-
częściej otrzymywały modne, trafiające w gust prze-
ważającej części ówczesnych czytelników orna-
mentalne motywy rokoka (karta tytułowa do
„Kalendarza Warszawskiego”). Natomiast prace
o tematyce świeckiej, zwłaszcza konterfekty- gdzie
zresztą najłatwiej poprzez sięganie do wzorów anty-
kizujących lub antycznych przychodziło przełamy-
wanie portretowych kanonów ustępującej epoki -
zyskiwały już zdecydowanie klasycystyczny wyraz
(podwójny wizerunek Sarbiewskiego i Naruszewi-
cza). Oczywiście, o czym należy pamiętać, ów styl
ryciny zazwyczaj bywał w większym lub mniejszym
stopniu pochodną wykorzystywanych pierwowzorów.
Znamienne w dorobku Marstallera są liczne po-
wtórzenia. Analogiczne winiety z puttem ozdobiły
przekład powieści Lesage’a L’Histoire de Gil Blas
(1769), a cztery lata później także wydanie Pieśni
wszystkich Horacego (1773). W tej ostatniej publi-
kacji pojawił się też kartusz z herbem Rzeczypospo-
litej, który pięć lat później powtórzony został
8 WIDACKA, Marstaller... , s. 73 n.
9 RYSZKIEWICZ, op. cit., s. 65.
Ryszard Mączyński
» ta no Bcatiliwittit'.
3. G. J. Marstaller, Św. Józef z Kupertynu,
miedzioryt przed retuszami (ok. 1780?)
3. G. J. Marstaller, St. Joseph of Cupertino,
copperplate prior to retouchings (ca. 1780?)
Repr. wg/aft er H. Widacka, Warszawscy
ilustratorzy książkowi...
„Dzieła Marstallera - uzupełnia jeszcze - są lekkie,
finezyjne i wysmakowane, nie przeciążone nadmia-
rem dekoracji, dzięki czemu unikają przysłowiowego
horror vacui”s. Mnożąc zasłużone wobec sztycharza
pochwały nie da się jednak uniknąć konstatacji, że
poziom jego prac bywał nierówny, obok tych wyróż-
niających się kompozycją, czystością formy, subtel-
nością kreski - które, by przytoczyć opinię Andrzeja
Ryszkiewicza, „nie miały w Polsce konkurencji”9 -
powstawały też produkty słabsze, niezbyt udane (choć-
by Bezbożność wieku — ilustrująca wydanie Konarskie-
go De religione honestorum hominum - co w pewnej
mierze rekompensuje bogaty przekaz ideowy).
Marstaller był artystą działającym na pograni-
czu: baroku, rokoka, klasycyzmu, swobodnie sięga-
jącym do repertuaru ulubionych form każdego z
owych stylów. Wybór w dużej mierze zależał od te-
matyki rytowanego sztychu i jego przeznaczenia.
Dzieła religijne z reguły cechują się wyraźnymi na-
wiązaniami do tradycyjnych schematów kompozy-
cyjnych i odznaczają barokowym bogactwem detali
(przedstawienie św. Tekli). Winiety książkowe naj-
częściej otrzymywały modne, trafiające w gust prze-
ważającej części ówczesnych czytelników orna-
mentalne motywy rokoka (karta tytułowa do
„Kalendarza Warszawskiego”). Natomiast prace
o tematyce świeckiej, zwłaszcza konterfekty- gdzie
zresztą najłatwiej poprzez sięganie do wzorów anty-
kizujących lub antycznych przychodziło przełamy-
wanie portretowych kanonów ustępującej epoki -
zyskiwały już zdecydowanie klasycystyczny wyraz
(podwójny wizerunek Sarbiewskiego i Naruszewi-
cza). Oczywiście, o czym należy pamiętać, ów styl
ryciny zazwyczaj bywał w większym lub mniejszym
stopniu pochodną wykorzystywanych pierwowzorów.
Znamienne w dorobku Marstallera są liczne po-
wtórzenia. Analogiczne winiety z puttem ozdobiły
przekład powieści Lesage’a L’Histoire de Gil Blas
(1769), a cztery lata później także wydanie Pieśni
wszystkich Horacego (1773). W tej ostatniej publi-
kacji pojawił się też kartusz z herbem Rzeczypospo-
litej, który pięć lat później powtórzony został
8 WIDACKA, Marstaller... , s. 73 n.
9 RYSZKIEWICZ, op. cit., s. 65.