Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 63.2001

DOI Artikel:
Recenzje
DOI Artikel:
Wierzbicka, Anna: [Rezension von: Laura Claridge, Tamara Łempicka]
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.49351#0436

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
428

Recenzje

Przegląd czasopism polskich z okresu dwudziestolecia
międzywojennego - „Świat”, „Światowid”, „Kobieta
Współczesna”, „Sztuki Piękne” czy „Tygodnik Ilustrowa-
ny”, całkowicie pominiętych przez autorkę, przekonuje
o tym, jak bardzo prasa polska interesowała się twórczo-
ścią artystki. Łempicka była w tym czasie w Polsce paro-
krotnie, czego również Claridge, zdaje się, nie zauważyła.
W 1932 roku, podczas jednego z takich pobytów udzieliła
nawet wywiadu tygodnikowi „Świat”7. Brała też udział
w organizowanych w kraju wystawach, między innymi
w 1929 na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu
zdobyła medal za obraz Pierwsza komunia. Tego faktu
biografistka również nie podaje.
W przypisie 89 do rozdziału trzeciego autorka zazna-
cza, że wycinki prasowe pochodzące z albumu rodzinne-
go weryfikowała tylko wtedy, gdy uznała, że dany artykuł
lub recenzja jest ważna. Czyż jednak biografistki nie obo-
wiązuje sprawdzenie wszystkich podawanych w jej książ-
ce publikacji? Uniknęłaby wówczas wielu błędów i omy-
łek. Jak w wypadku często cytowanego przez nią pisma
„Pologne”, które tak naprawdę nazywało się „La Pologne
Politiąue, Economiąue, Litteraire et Artistiąue”. Stałą ru-
brykę w tym czasopiśmie miał znany polski krytyk
Edward Woroniecki, który w 1923 roku jako jeden
z pierwszych zauważył debiutującą na paryskiej scenie ar-
tystycznej Łempicką. Autorka dotarła co prawda do re-
cenzji Woronieckiego z tego roku, ale szkoda, że nie po-
dała, kto ją napisał. Również nieprawidłowy jest zapis
francuskiego pisma „Comeodia” jako „Commedia”. Au-
torem zaś cytowanej przez Claridge prawie w całości, za-
mieszczonej w tym czasopiśmie, recenzji z ekspozycji
malarki w 1930 roku był Andre Warnod, którego także nie
wymieniła. Podany przez nią w przypisie 23 rozdziału
czwartego artykuł Clementa Greenberga School of Paris,
jakoby zamieszczony w amerykańskim tygodniku „The
Nation” w marcu 1944 roku, nie istnieje. Przypuszczam,
że Claridge pomyliła ten tekst z innym esejem Greenberga
The School of Paris: 1946 zamieszczonym w zbiorze ar-
tykułów krytyka Art and Culture (Londyn 1961), który
został przez autorkę wymieniony, ale w innym fragmencie
książki. W rozdziale czwartym ponadto biografistka po-
daje definicję szkoły paryskiej, według niej oznaczającą
„grupę paryskich malarzy, którym udało się osiągnąć suk-
ces rynkowy i którzy z większą wspaniałomyślnością niż

kubiści czy surrealiści dopuszczali kobiety do galerii, sa-
lonów i kolekcjonerów”. Definicja ta sprawia wrażenie
wymyślonej na użytek książki i jest niezgodna z prawdą.
Claridge, prócz książki Greenberga, nie dotarła bowiem
do żadnej publikacji poświęconej środowisku Ecole de
Paris. Zapomniała też chyba o tym, że z kubizmem ekspe-
rymentowały należące do tego kręgu Alicja Halicka, Ma-
revna (nie Mariewna) i Maria Wassilieff.
Ostatnie sześć rozdziałów książki ukazuje życie
i twórczość Łempickiej w Stanach Zjednoczonych
i Meksyku. Ilość podanych w przypisach recenzji
z amerykańskich ekspozycji Tamary jest tu nie-
współmiernie większa od recenzji i artykułów doty-
czących jej działalności w Paryżu. A przecież
postkubistyczne obrazy artystki są dużo ciekawsze
od tych, które malowała po 1945 roku, kiedy jej
sztuka uległa dużemu spłyceniu, i kiedy, trochę chy-
ba wbrew sobie, usiłowała malować zgodnie z naj-
nowszymi kierunkami stylistycznymi. Trudno więc
zgodzić się ze zdaniem biografistki, że w latach 50.
i 60. Łempicka nadal rozwijała się.
W książce Claridge rażą także błędy w zapisach
nazwisk, które, jak można się domyślać, nie są zwy-
kłymi literówkami. Założycielem Academie Ran-
son, a nie Ransom, jak autorka nagminnie powtarza,
był znany nabista Paul Ranson. Galeria, w której
Łempicka wystawiała w 1930 roku należała do Co-
lette Weill, a nie Weil. Mela Muter, polska malarka,
którą autorka wymienia, pisała się przez jedno „t”.
Podobny bałagan odnajdziemy w podanej na końcu
książki bibliografii, gdzie połączono katalogi wy-
staw, publikacje i artykuły z encyklopediami. Tak
naprawdę bibliografia ta powinna nazywać się „wy-
braną bibliografią”, gdyż większość wymienionych
przez autorkę w przypisach artykułów i recenzji
z czasopism oraz gazet nie została tu uwzględniona.
Na pochwalę zasługuje natomiast błyskawiczne
tempo, w jakim publikacja ta ukazała się w Polsce.
Wydana na Zachodzie jesienią 2000 roku trafiła na
lady polskich księgarni już pod koniec grudnia tego
samego roku. Wielki to sukces Domu Wydawnicze-
go Rebis oraz tłumaczki Ewy Hornowskiej, której
ogromną zasługą jest, że tak szybkie wydanie książ-
ki nie zaważyło na jakości przekładu.

7 GARRICK, Warszawianka - atrakcją wystaw pary-
skich. „Świat” 1932, nr 2, s. 8.
 
Annotationen