182
TOMASZ OLSZACK!
^ticr in.w.igo:e.
6. JH'rpw(//ńe wanJrago/y, Tacuinum
Geatrum) sanitatis, Tórpw, ^/ńń'otec<2
ws*. 77^2, wg/foNY/Ms*,
Florariumchristianum ...yńł/?rzyp. 6, ń. 763
i wymagała wyjątkowej ostrożności podczas próby wyrwania. Gniew wydzieranej ziemi
mandragory, a szczegółnie jej przerażający krzyk, miały doprowadzać do obłędu łub na-
wet śmierci. Posłużyć się więc należało psem - najlepiej czarnym (atrybut demonicznej
bogini Hekate), którego przywiązywano do obkopanego korzenia i kuszono pełną miską.
Zwierzę rzucało się na pokarm, wyrywało korzeń i padało martwe, człowiek zaś przeży-
wał dzięki zatkaniu uszu woskiem i ustawieniu się pod wiatr. Pozyskany korzeń, jeszcze
przed chwiią ucieieśnienie zła w postaci iudzkiej (ang. stawał się od tego
momentu pożyteczny i przyjazny, o i!e dbano o niego w sposób odpowiedni. Airaunę
należało bowiem odziać (np. w płaszcz), karmić i poić, kąpać i znaleźć jej godne miejsce
do przebywania. W zamian za to liczyć można było na magiczne właściwości korzenia-
amuletu, a to m.in. zapewnienie zdrowia, szczęścia, dar przepowiadania przyszłości i le-
czenia chorób. Z aspektem medycznym wiąże się z zupełnie odrębny temat wykorzystania
mandragory (sproszkowanego korzenia, owoców) w ziołolecznictwie, jako leku na bez-
płodność, afrodyzjaku, ale także znieczulającego narkotyku o właściwościach psychode-
licznych. Realne i paranormalne właściwości, chrześcijańskie i pogańskie wątki, splatały
się niekiedy w nierozerwalną, trudną do pojęcia jakość kreującą mandragorę na symbol
ambiwalentny, w zależności od intencji będący wizerunkiem istoty zdesakralizowanej,
zła, upadku człowieka i grzesznej strony jego osobowości, lub też nadziei na zbawienie,
nowego świata, a nawet samego Zbawiciela. Nadmienić należy, iż znajomość właściwości
mandragory nie była też obca średniowiecznej i nowożytnej kulturze polskiej, chociaż
omawiana roślina nad Wisłą nigdy nie rosła w warunkach naturalnych*-. W staropolsz-
czyźnie określano ją mianem pokrzyku, stryczka, wisielczego nasiku, niekrzcieńca czy
Poniższe informacje na podstawie: Jan PIOTROWSKI, „Mandragora w kulturze i w języku polskim", Zj'te/WmY?
Z,M&wa 42, 1998, nr 3, s. 31-34. Na temat mandragory w kulturze słowiańskiej patrz: Kazimierz MOSZYŃSKI, AY/fu-
m /u&wa SVcw/Tm, t. II. cz. 1, Warszawa 1967, s. 336-337.
TOMASZ OLSZACK!
^ticr in.w.igo:e.
6. JH'rpw(//ńe wanJrago/y, Tacuinum
Geatrum) sanitatis, Tórpw, ^/ńń'otec<2
ws*. 77^2, wg/foNY/Ms*,
Florariumchristianum ...yńł/?rzyp. 6, ń. 763
i wymagała wyjątkowej ostrożności podczas próby wyrwania. Gniew wydzieranej ziemi
mandragory, a szczegółnie jej przerażający krzyk, miały doprowadzać do obłędu łub na-
wet śmierci. Posłużyć się więc należało psem - najlepiej czarnym (atrybut demonicznej
bogini Hekate), którego przywiązywano do obkopanego korzenia i kuszono pełną miską.
Zwierzę rzucało się na pokarm, wyrywało korzeń i padało martwe, człowiek zaś przeży-
wał dzięki zatkaniu uszu woskiem i ustawieniu się pod wiatr. Pozyskany korzeń, jeszcze
przed chwiią ucieieśnienie zła w postaci iudzkiej (ang. stawał się od tego
momentu pożyteczny i przyjazny, o i!e dbano o niego w sposób odpowiedni. Airaunę
należało bowiem odziać (np. w płaszcz), karmić i poić, kąpać i znaleźć jej godne miejsce
do przebywania. W zamian za to liczyć można było na magiczne właściwości korzenia-
amuletu, a to m.in. zapewnienie zdrowia, szczęścia, dar przepowiadania przyszłości i le-
czenia chorób. Z aspektem medycznym wiąże się z zupełnie odrębny temat wykorzystania
mandragory (sproszkowanego korzenia, owoców) w ziołolecznictwie, jako leku na bez-
płodność, afrodyzjaku, ale także znieczulającego narkotyku o właściwościach psychode-
licznych. Realne i paranormalne właściwości, chrześcijańskie i pogańskie wątki, splatały
się niekiedy w nierozerwalną, trudną do pojęcia jakość kreującą mandragorę na symbol
ambiwalentny, w zależności od intencji będący wizerunkiem istoty zdesakralizowanej,
zła, upadku człowieka i grzesznej strony jego osobowości, lub też nadziei na zbawienie,
nowego świata, a nawet samego Zbawiciela. Nadmienić należy, iż znajomość właściwości
mandragory nie była też obca średniowiecznej i nowożytnej kulturze polskiej, chociaż
omawiana roślina nad Wisłą nigdy nie rosła w warunkach naturalnych*-. W staropolsz-
czyźnie określano ją mianem pokrzyku, stryczka, wisielczego nasiku, niekrzcieńca czy
Poniższe informacje na podstawie: Jan PIOTROWSKI, „Mandragora w kulturze i w języku polskim", Zj'te/WmY?
Z,M&wa 42, 1998, nr 3, s. 31-34. Na temat mandragory w kulturze słowiańskiej patrz: Kazimierz MOSZYŃSKI, AY/fu-
m /u&wa SVcw/Tm, t. II. cz. 1, Warszawa 1967, s. 336-337.