Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 70.2008

DOI Heft:
Nr. 3-4
DOI Artikel:
Recenzje
DOI Artikel:
Motyka, Jan: [Rezension von: Elżbieta Dzikowska, Wiesława Wierzchowska, Panek - Gielniak]
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.35032#0593

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE

583

się ważnym świadectwem tamtej epoki. Kształt edy-
torski książki, w formie mało konwencjonainej, wy-
daje się najwłaściwszy dia tak zebranego materiału.
Temperament obydwu Autorek niewątpliwie zawa-
żył na sposobie prezentacji i może w niektórych ro-
dzajach opracowań natężałoby z tej metody częściej
korzystać.
Głównymi bohaterami książki są dwaj artyści
należący do grona najwybitniejszych polskich twór-
ców ubiegłego stulecia. Jak wiadomo uprawiali
przede wszystkim sztukę graficzną. Jerzy Panek
(1918-2001), malarz i grafik o twórczym tempera-
mencie daleko wykraczającym poza dosłowność
rzemiosła i Józef Gielniak (1932-1972), określony
przez Panka po ich spotkaniu z typową dla niego
celną zwięzłością jako aadzwyczą/'aę/ Cłayy wy-
Ayztałcoąy yaa/oaC (s. 325), gdzie indziej aa/afor
i geałayz, znajdują się pod każdym względem, jak
można sądzić, na przeciwległych biegunach. Mieli
okazję zobaczyć się tylko dwa razy. Ten pierwszy
jest niezależnym, mającym absolutne poczucie wol-
ności i kipiącym witalnością typem pyknika, drugi
natomiast to subtelny melancholik, przykuty z po-
wodu nieuleczalnej choroby płuc do jednego miej-
sca, czyli sanatorium „Bukowiec" w Kowarach.
Dzieli ich pozornie chyba wszystko - ale nie wrażli-
wość i podejście do sztuki. To przydaje korespon-
dencji szczególnego posmaku, gdy wprost się nie
mówi, omija głębszy sens tego, co dla obydwu jest
tak naprawdę istotne. Autorkom opracowania dzięki
zamieszczonym wywiadom udało się ukazać boha-
terów w sposób wielostronny. Ze względu na traf-
ność charakterystyki wiele z wywiadów zasługuje na
uwagę. Zofia Gebhard tak wspomina Gielniaka (s.
321) : ł?ył/jagaday, wcałe aie zgorzAaiały aóał daże
poczucie 7/a/aora. Żył tał intensywnie, że w yego
twarzy widać óyto znc/zwyt życiem. Mini aiezwyłłą
cńaryza/ę, ten .szczegółay rodzą/ ea/aaac/i <7uc/?o-
we/. Ga/a óył postacią daeł/ową. Ciało, łtóre go
przyoô/eÆa/o, to óyła óardzo cieała powioÆa, //od
łtórą ł/yła się aiezwyłła day za. ITłaśaie yego da-
cAowosć óyła na/'ważnie/sza. 7en aiezwyłły ezłowieł
aświadoa/ił mi, że można sieóie samego aAsztaito-
wać, można przekroczyć niemoc /izyczną, óyć pogo-
dzonym ze samym .soóą i umieć się speinić. [...]
ATusia/pokocAać Panka, ko oka/ mie/i w sokie nie-
zwykłą, ckoć inną, witałaość. Pyk' przesiąknięci

' .Sztuka - mo/e życie. dóze/a Giełaiała ksty doprzy/aciół,
oprać. Henryk SZYMCZAK, Muzeum Okręgowe w Jele-
niej Górze 1982.
4 Anthony GRIFFITHS, Prints and Printmaking and 7a-
troduction to tke kkstory and 7ecknics, London 1980, s.
112. Gielniak otrzymał w 1963 r. jedną z równorzędnych
głównych nagród na Biennale w Lublanie, na którym
Grand Prix przyznano Robertowi Rauschenbergowi. Por.

życiem. Panek musiał mu się niezwykłe podokać,
krół życia, ekstrakt energie Musiał na niego patrzeć
z zaekwytem. P/ki wołny mocny niczym nie dawał
się skrępować. Podokało mu się nawet, że tyłe pił,
ko on nie mógł. Tęsknił do tego, ky /ak Panek móc
swokodnie pożyć. .Spotkanie takiego człowieka wy-
woływało w nim zockwyt. Aie zazdrość. Po nie za-
zdrościł nikomu. Pył /ak z/awisko. / /ak z/awisko -
minął. 1 właśnie Gielniak z odosobnienia w Bukow-
cu, jak to miał w zwyczaju robić wobec ludzi na któ-
rych mu zależało, zainicjował ich znajomość i przy-
jaźń. Był w sensie dosłownym osobą zajmującą się
pisaniem i do tego bardzo wiele i z niezwykłym wy-
czuciem. Najobszerniejszy wybór korespondencji ar-
tysty do przyjaciół opublikowano w 1982 C. Nie moż-
na natomiast w ogóle wyobrazić sobie Panka jako
kogoś, kto jak Gielniak realizowałby się w równym
stopniu zarówno poprzez listy, jak i twórczość pla-
styczną. Było to całkowicie sprzeczne z jego tempe-
ramentem. Przypominają one raczej zwięzłe komuni-
katy, i jak słusznie sugeruje Wiesława Wierzchowska
(s. 10), to co napisał do Gielniaka ilościowo zapewne
przewyższa całą jego pozostałą korespondencję.
Koniec lat 50. i lata 60. XX w. były w Polsce bez
wątpienia czasem szczególnie znaczącym dla grafi-
ki. To okres największej różnorodności i najbujniej-
szego jej rozwoju. Większość obecnych klasyków
współczesnej polskiej grafiki przeżywała wtedy
swoje najlepsze lata. Trudno sobie dzisiaj wyobra-
zić tych artystów bez całej plejady towarzyszących
im wybitnych postaci: krytyków i muzealników -
zainteresowanych sztuką, którzy pojawiają się na
kartach omawianej publikacji. Jest to równocześnie
czas decydujących zmian zarówno na poziomie
morfologii języka jak i sposobu jej obecności. Dzię-
ki pop-artowi grafika może teraz ostatecznie wkro-
czyć w tę sferę wizualnego odbioru, którą do tej pory
rutynowo wypełniało malarstwo^. To przesunięcie
zmienia jej oblicze w znaczący sposób. Jest znamie-
niem nowoczesności. Fakt ten w innym świetle sta-
wia kwestię realizacji wypowiedzi, niezależnie czy
końcowy rezultat znajdzie się w tece, czy na ścianie.
Świeżość kryjąca się w nowym sposobie manifesta-
cji własnego istnienia grafiki jest cechą charaktery-
styczną polskich prac z tamtego okresu. Obydwaj
artyści znajdowali się w samym centrum tych wyda-
rzeń.
L Medaarodaa Gra/ićaa 7?azytava/Pe TYpoyitioa 7aier-
aadoaałe de ła Gravare, Moderna Galerija, Ljublana
9.VI. - 15.IX. 1963, kat. 600, 826. Opisywaną powyżej
nową sytuację grafiki lat. 60. w czytelny sposób przypo-
mniano na wystawie prezentowanej w lutym 2006 r.
w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha" w
Krakowie: Ty A ITAea. ł?ooa? ia TCidył? Triata/ałiag
7967-7972, British Council Poland 2006.
 
Annotationen