„GMACH DZIESIĘCIOLECIA SZTUKI POLSKIEJ"
487
w prace nad oprawą części pawilonów wystawowych'^ (ii. 12, 13). Zdaniem recenzen-
tów nie była też wystarczająco reprezentatywna. „Nie sądzę - notowała Nela Samotyho-
wa - aby z tych kilkunastu prac, zawieszonych wysoko w przykrej, amfiteatralnej sali -
publiczność mogła wyprowadzić wnioski co do ich zasadniczych założeń". Mimo skrom-
ności pokazu Samotyhowa usiłowała na podstawie wystawionych dzieł wskazać najważ-
niejsze cechy twórczości „Praesensu", takie jak odrzucenie pierwiastka literackiego,
konstruowanie kompozycji „z elementów wyjętych z rzeczywistości, lecz już przekształ-
conych, przetransponowanych na wartości płaszczyzn barwnych" oraz „tylko zupełnie
»wzrokowe« tych płaszczyzn kojarzenie". Za specyficzną właściwość awangardowych
eksperymentów członków „Praesensu" krytyczka uznała także możliwość ich zastosowa-
nia w architekturze, projektowaniu scenografii czy przedmiotów użytkowych'^.
To właśnie utylitarne wykorzystanie awangardowych eksperymentów, widoczne w ar-
chitekturze i opracowaniu ekspozycji wielu pawilonów wystawowych, uznano za najbar-
dziej wartościową i przekonującą manifestację możliwości i celowości prowadzonych
przez jej twórców poszukiwań. Leonia Jabłonkówna, rozczarowana pokazem „Praesen-
su" w Pałacu Sztuki, bardzo chwaliła architekturę oraz opracowanie płastyczne pawilo-
nów, przygotowane przez twórców z tą grupą związanych: „I taki ubogi i nieco nudny
w sali wystawowej modernizm polski tutaj właśnie pokazał co umie. Owa jednolitość
kompozycji, operowanie mocnymi, kontrastowymi plamami barwnymi lub też świetlny-
mi, odwaga w nieoczekiwanych zestawieniach geometrycznych form - doskonale się
przydały zastosowane nie jako martwe »systemy abstrakcyjne« w obrazach ramowych,
lecz organicznie i dynamicznie niejako związane z określonym przedmiotem i z określo-
nym celem"'^.
Również dla Stanisława Ossowskiego architektura była tą dziedziną, w której awan-
garda powinna szukać perspektyw swej twórczości, ponieważ to, co reprezentuje w ma-
larstwie, należy już do przeszłości i to „przeszłości bardzo ubogiej". Obrazy polskich
awangardzistów są echami dzieł Picassa i Braque'a sprzed kilkunastu lat, powtarzają na-
wet te same motywy (dzbanek i gitara). „W sali stów. »Praesens« - pisał Ossowski - wisi
kilkanaście malowideł; są to kompozycje form płaskich, nie wybiegające poza powierzch-
nię obrazu; przejawia się w nich pogarda dla intencji odtwórczych, a równocześnie nieza-
leżność od sztuki dekoracyjnej. [...] Sala »Praesensu« w dziedzinie malarstwa nie posiada
ani jednego nowego pomysłu. Te obrazki mogły kogoś zainteresować, ale przed laty pięt-
nastu. Dzisiaj uderza tam brak twórczości. Okazuje się, że niebezpiecznie jest »robić no-
woczesność« według ustalonych formułek. [...] Na sztukę przyszłości nie ma formuły""^.
Jan Kdeczyński zarzucił grupie „Praesens" przede wszystkim oderwanie od „życia pol-
skiego". Na tle „celowych wysiłków artyzmu polskiego, który pełnią piersi wchłania pol-
skość ze wszystkich dziedzin życia ludu i robotnika, szlachcica i mieszczucha, wsi
i miasta, zboża, lasu i fabryki", „moderniści" sprawiają wrażenie poruszających się w
ciasnym tunelu, oddzielającym ich od świata zewnętrznego i prowadzącym „na puste ugo-
ry abstrakcji". W rezultacie tworzą oni „kombinacje mózgowe, w zasadzie zresztą oparte
na tych samych zasadach konstrukcyjnych, na których sztuka się opiera od wieków". Ich
dzieła - oceniał Kdeczyński - „są ubogie i suche - choć artystyczne - i tylko w dziedzinie
architektury wydają plony owocne, ale i tutaj prześcigają ich ludzie, nie mający z góry
"" WINKLER, „Sztuka na P.W.K. w Poznaniu. HI.", s. 3.
SAMOTYHOWA, „Sztuki plastyczne na P.W.K. V.", s. 14.
J [Leonia JABŁONKÓWNA], op. cit., s. 10-H.
""OSSOWSKI, op. cit., s. 196-197.
487
w prace nad oprawą części pawilonów wystawowych'^ (ii. 12, 13). Zdaniem recenzen-
tów nie była też wystarczająco reprezentatywna. „Nie sądzę - notowała Nela Samotyho-
wa - aby z tych kilkunastu prac, zawieszonych wysoko w przykrej, amfiteatralnej sali -
publiczność mogła wyprowadzić wnioski co do ich zasadniczych założeń". Mimo skrom-
ności pokazu Samotyhowa usiłowała na podstawie wystawionych dzieł wskazać najważ-
niejsze cechy twórczości „Praesensu", takie jak odrzucenie pierwiastka literackiego,
konstruowanie kompozycji „z elementów wyjętych z rzeczywistości, lecz już przekształ-
conych, przetransponowanych na wartości płaszczyzn barwnych" oraz „tylko zupełnie
»wzrokowe« tych płaszczyzn kojarzenie". Za specyficzną właściwość awangardowych
eksperymentów członków „Praesensu" krytyczka uznała także możliwość ich zastosowa-
nia w architekturze, projektowaniu scenografii czy przedmiotów użytkowych'^.
To właśnie utylitarne wykorzystanie awangardowych eksperymentów, widoczne w ar-
chitekturze i opracowaniu ekspozycji wielu pawilonów wystawowych, uznano za najbar-
dziej wartościową i przekonującą manifestację możliwości i celowości prowadzonych
przez jej twórców poszukiwań. Leonia Jabłonkówna, rozczarowana pokazem „Praesen-
su" w Pałacu Sztuki, bardzo chwaliła architekturę oraz opracowanie płastyczne pawilo-
nów, przygotowane przez twórców z tą grupą związanych: „I taki ubogi i nieco nudny
w sali wystawowej modernizm polski tutaj właśnie pokazał co umie. Owa jednolitość
kompozycji, operowanie mocnymi, kontrastowymi plamami barwnymi lub też świetlny-
mi, odwaga w nieoczekiwanych zestawieniach geometrycznych form - doskonale się
przydały zastosowane nie jako martwe »systemy abstrakcyjne« w obrazach ramowych,
lecz organicznie i dynamicznie niejako związane z określonym przedmiotem i z określo-
nym celem"'^.
Również dla Stanisława Ossowskiego architektura była tą dziedziną, w której awan-
garda powinna szukać perspektyw swej twórczości, ponieważ to, co reprezentuje w ma-
larstwie, należy już do przeszłości i to „przeszłości bardzo ubogiej". Obrazy polskich
awangardzistów są echami dzieł Picassa i Braque'a sprzed kilkunastu lat, powtarzają na-
wet te same motywy (dzbanek i gitara). „W sali stów. »Praesens« - pisał Ossowski - wisi
kilkanaście malowideł; są to kompozycje form płaskich, nie wybiegające poza powierzch-
nię obrazu; przejawia się w nich pogarda dla intencji odtwórczych, a równocześnie nieza-
leżność od sztuki dekoracyjnej. [...] Sala »Praesensu« w dziedzinie malarstwa nie posiada
ani jednego nowego pomysłu. Te obrazki mogły kogoś zainteresować, ale przed laty pięt-
nastu. Dzisiaj uderza tam brak twórczości. Okazuje się, że niebezpiecznie jest »robić no-
woczesność« według ustalonych formułek. [...] Na sztukę przyszłości nie ma formuły""^.
Jan Kdeczyński zarzucił grupie „Praesens" przede wszystkim oderwanie od „życia pol-
skiego". Na tle „celowych wysiłków artyzmu polskiego, który pełnią piersi wchłania pol-
skość ze wszystkich dziedzin życia ludu i robotnika, szlachcica i mieszczucha, wsi
i miasta, zboża, lasu i fabryki", „moderniści" sprawiają wrażenie poruszających się w
ciasnym tunelu, oddzielającym ich od świata zewnętrznego i prowadzącym „na puste ugo-
ry abstrakcji". W rezultacie tworzą oni „kombinacje mózgowe, w zasadzie zresztą oparte
na tych samych zasadach konstrukcyjnych, na których sztuka się opiera od wieków". Ich
dzieła - oceniał Kdeczyński - „są ubogie i suche - choć artystyczne - i tylko w dziedzinie
architektury wydają plony owocne, ale i tutaj prześcigają ich ludzie, nie mający z góry
"" WINKLER, „Sztuka na P.W.K. w Poznaniu. HI.", s. 3.
SAMOTYHOWA, „Sztuki plastyczne na P.W.K. V.", s. 14.
J [Leonia JABŁONKÓWNA], op. cit., s. 10-H.
""OSSOWSKI, op. cit., s. 196-197.