Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 28.1966

DOI Heft:
Nr. 2
DOI Artikel:
Pariset, François-Georges: Architekt z Bordeaux Louis Combes o bazylice św. Piotra w Rzymie
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.47789#0145

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
ARCHITEKT Z BORDEAU.X LOUIS COMBES...

interesującą częścią jego tekstu, trzeba nam na wstę-
pie wyjaśnić, jakim powodom Combes to zawdzięcza.
Architekt oddaj e się przede wszystkim rozważaniom
na temat świątyń greckich i rzymskich, które są owo-
cem wykształcenia akademickiego. „Jednolitość, pros-
tota i maje statyczność ich kompozycji nie pozostawia-
ją nic do życzenia”. Wszystko jest w nich uzasadnio-
ne koniecznością, kierowane rozsądkiem, wysublimo-
wane dobrym smakiem i talentem. Autor studiuje ich
rozwój, ich poszczególne elementy (jak np. dekorację
kolumn, która prowadzi do wytworzenia się porząd-
ków), naśladownictwo perystylu w tylnej części, co
stworzyło drugi rodzaj świątyń i wreszcie perystyle
po bokach, dzięki którym powstały świątynie trzecie-
go rodzaju.
„Odkrycia te zostały ujęte w reguły, utwierdzone
przez dobry smak i wyczucie: liczba kolumn tworzą-
cych fasadę, ich rozstawienie i odległość od muru, jak
również wybór między poszczególnymi porządkami —
wszystko to nie było rzeczą przypadkową.” W świą-
tyni Jowisza „mocno zaznaczone cienie, swą surowoś-
cią nakazywały szacunek i bojaźń.” W świątyniach
Diany, Flory i Wenus „formy bardziej wytworne, roz-
członkowane kolumnami, mniej ściśnięte, z perystyla-
mi, w których światło przyjemnie się rozpraszało, da-
jąc tyłko lekkie cienie, skłaniały duszę do uczuć ła-
godnych i zmysłowych”.
Rzymianie naśladują Greków. „Jedność jest ich za-
sadą. Żadna idea drugorzędna, czy pomocnicza jej nie
narusza, każda część budowli przyczynia się do stwo-
rzenia harmonijnej całości ... wszystkie części są tylko
rozwinięciem myśli zasadniczej”.
Panteon pobudza Combesa do uwag krytycznych
ze względu na brak tej jednolitości. Agryppa odbu-
dował wnętrze i zaadoptował tam portyk prostokąt-
nej świątyni. A „portyk ten, choć bardzo piękny sam
przez się, traci swoje piękno nie mając uzasadnienia
w kształcie świątyni, której wejście stanowi. Zainte-
resowanie oglądającego podzielone jest między dwa
sprzeczne wrażenia. Forma kolista, kontrastując
z prostokątnym portykiem, rodzi przeciwstawne poję-
cia. Gubi się jedność i nie odnajdujemy już tych spo-
kojnych wzruszeń, które powstawały na widok pierw-
szych świątyń, utworzonych jakgdyby z jednej bryły”.
Sformułowanie takie jest dyskusyjne, niemniej właś-
nie w imię zasady jedności Combes podejmuje ikry ty-
kę kościoła św. Piotra.
Pozostawmy świątynie okrągłe, których „nieprzer-
wane rzędy kolumn wywierają wrażenie jedyne
w swoim rodzaju”. Po cezurze średniowiecza, wraz
z nastaniem Renesansu „całkowicie zatracono system
świątyń antycznych. Portal kościołów współczesnych,
złożony z kilku kondygnacji kolumn, jest już tylko
sztuczną dekoracją, nałożoną na bryłę kościoła. Formy
stały się zwielokrotnione, bryły przeciążone i skompli-
kowane przez występy i uskoki”. Jednolitość i prosto-
ta ustępują miejsca bogactwu i zbytecznym ozdobom.
Tworzy się bogato, nie mogąc tworzyć pięknie.
„Słynna bazyłika ... nie jest wołna od tych błędów”
jeśli się ją porównuje z budowlami antycznymi.
„Spostrzeżenie natury ogólnej: ... od razu przy wejściu
nie jest się zaskoczonym jej ogromem, nie zdajemy
sobie z niego sprawy, dopiero po dłuższym przebywa-
niu poczynamy przekonywać się o jej rozmiarach”.
W tym miejscu Combes odsyła do „Podróży pew-
nego Francuza do Włoch” — Józefa Hieronima de
Lalande. Autorem jest nie kto inny jak wielki astro-
nom (1732—1807) który od 19 roku życia przeprowa-

dzał obserwacje astronomiczne w Berlinie, a od 1753
r. należał do Akademii Nauk. De Lalande był umys-
łem wszechstronnym, ciekawym wszystkiego, świet-
nym popularyzatorem. Juliusz von Schlosser i Otto
Kurz nie doceniają jego Podróży do Włoch. Nie cytują
jej nawet w bibliografii swej Literatury o sztuce. Po-
dziw swój zachowują dla przewodnika Volkmanna,
który przetwarza starsze opracowania i który był
brewiarzem Goethego i w ogóle Niemców. Obaj auto-
rzy zaledwie wspominają, że układ tego przewodnika
pochodzi od bardzo głośnego w swoim czasie dzieła
de Lalande’a. Oba przewodniki podają bibliografię
krytyczną dla miast i najważniejszych budowli. Pierw-
sze wydanie pracy Francuza pochodzi z 1769 r., Niem-
ca zaś z 1770. Po dokładnym zaznajomieniu się, widać
wyraźnie, że dzieło francuskie inspirowało w wielu
punktach pracę niemiecką.
Po ukazaniu się książki de Lalande’a w ośmiu to-
mach w r. 1769, wyszło w r. 1786 wydanie drugie „po-
prawione i rozszerzone”. Byłoby rzeczą interesującą
zbadać różnice między nimi. Są one nieliczne, w tym
co dotyczy bazyliki św. Piotra opracowane w 1786 r.
w t. HI rozdz. 15—20 s. 385—550. W rozdziałach tych
mowa jest kolejno o historii, o terenie, na którym ko-
ściół się wznosi, o jego kolumnadzie, przedsionku, wnę-
trzu, kopule, o grotach czyli o kościele dolnym, oraz
o wyższości tej budowli nad innymi. Stała dążność do
wyjaśnienia, usprawiedliwienia pochwał i zarzutów,
nadaje pracy doniosłość, której nie należy lekceważyć.
Rozważania nad wnętrzem są przedmiotem roz-
działu 19. Autor podkreśla trzy rodzaje doskonałości
budowli: wielkość, dostojeństwo i dobry smak. Za-
pewne, nie wszystko jest doskonałe. Ale „wady mogą
być dostrzeżone jedynie przez najwybitniejszych ar-
chitektów, a nawet i oni muszą wiełe przemyśleć i za-
stanowić się, ażeby upewnić się co do słuszności swoich
obserwacji”. Tak więc, błędy te są mało widoczne
i nie czynią na widzu przykrego wrażenia. De Lalande
odwołuje się tu do artykułu w „Journal de Trevoux”
z grudnia 1759 r. s. 2972, po czym cytuje zdania ludzi
o wyrobionym smaku. Oto one: „Nie powiedziałbym,
że wchodząc ... jest się zdumionym ogromem kościoła,
gdyż trzeba uprzednio znać jego rozmiary ... Wszystkie
wielkie części tej olbrzymiej budowli mają pomiędzy
sobą tak naturalną zależność, proporcje tak słuszne,
że żadna z części nie wydaje się długa, szeroka lub
wysoka, ponieważ nie ma żadnego elementu, w po-
równaniu z którym mogłaby się taką wydawać, to
znaczy, że nie ma nic, co byłoby krótkie, wąskie lub
niskie. Nic tak nie zadziwia, jak właśnie brak zdu-
mienia na widok najpiękniejszej rzeczy na świecie;
zdać sobie sprawę z tej wielkości i przestronności moż-
na jedynie, gdy się ogląda jakąś część z osobna, kie-
dy wchodząc np. do kaplicy spostrzegamy nagle, że
jest ona wielka jak kościół. I tak jest ze wszystkim.
Gdy znajdujemy się przy wejściu do kościoła, figury
dzieci, podtrzymujące chrzcielnice wydają się wielkoś-
ci odpowiadającej ich wiekowi, kiedy zbliżamy się,
zdają się powiększać, aż wreszcie jesteśmy zdumieni
ich ogromną wysokością. Tak to budowla ta, ze wzglę-
du na swoje godne podziwu świetne proporcje, potra-
fi sprowadzić rzeczy zbyt wielkie do właściwych roz-
miarów. Kościoły gotyckie zadziwiają swym ogromem
... dzięki swym wspaniałym proporcjom kościół św.
Piotra na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia te-
go rodzaju”. De Lalande dorzuca tu w formie przy-
pisu: „Nie wszyscy architekci są tego zdania. Są i tacy,
którzy uważają to za błąd”.

135
 
Annotationen