498
Katarzyna Murawska-Muthesius
lat 70., a następnie galerii parodystycznych portre-
tów „stalinowskich cnót” soc-artu, znikając wreszcie
wśród bezcielesnych postaci lat 80. i 90., gdy malar-
stwo „wyzwoliło się”, wyskoczyło z toru, tracąc tym
samym swoją inność - swoją „radzieckość”.
Mimo bogactwa materiału, reprodukcji i nośności
wielu spostrzeżeń autora, trudno pogodzić się
z faktem, że malarstwo radzieckiego socrealizmu uję-
te zostało w oderwaniu od języka kultury wizualnej
swojego czasu, np. plakatu, wyrywkowo będąc odno-
szone do filmu i teatru. Co więcej, zaprezentowane
zostało jako zjawisko całkowicie odizolowane od
sztuki zachodniej Europy i krajów ościennych. Nie
zatrzymując się dłużej nad rezultatami, jakie pozosta-
wić mogły wystawy sztuki brytyjskiej w 1957 oraz
1960 roku w Moskwie, jak i malarstwa francuskiego
impresjonizmu (1955), oraz lekceważąc wpływ wy-
stawy sztuki krajów socjalistycznych w Maneżu
(1958/59), w tym dyskusje, jakie wywołały quasi-abs-
trakcje Dunikowskiego i Markowskiego, Bown po-
wiela w istocie ksenofobiczne oraz imperialne spoj-
rzenia właściwe badaczom radzieckim — uparte
przekonanie, że sztuka radziecka może „wyżywić się
sama”, sięgając jedynie do wzorców rosyjskich, że
nie musi korzystać z żadnych obcych wzorów, ani
„korzyć się przed Zachodem”. Dodajmy na koniec, że
dowcipy uliczne jako motta do poszczególnych roz-
działów zdają się być dobrane niezbyt szczęśliwie
i, paradoksalnie, stawiają pod znakiem zapytania re-
wizjonistyczny charakter pracy.
Katarzyna Murawska-Muthesius
lat 70., a następnie galerii parodystycznych portre-
tów „stalinowskich cnót” soc-artu, znikając wreszcie
wśród bezcielesnych postaci lat 80. i 90., gdy malar-
stwo „wyzwoliło się”, wyskoczyło z toru, tracąc tym
samym swoją inność - swoją „radzieckość”.
Mimo bogactwa materiału, reprodukcji i nośności
wielu spostrzeżeń autora, trudno pogodzić się
z faktem, że malarstwo radzieckiego socrealizmu uję-
te zostało w oderwaniu od języka kultury wizualnej
swojego czasu, np. plakatu, wyrywkowo będąc odno-
szone do filmu i teatru. Co więcej, zaprezentowane
zostało jako zjawisko całkowicie odizolowane od
sztuki zachodniej Europy i krajów ościennych. Nie
zatrzymując się dłużej nad rezultatami, jakie pozosta-
wić mogły wystawy sztuki brytyjskiej w 1957 oraz
1960 roku w Moskwie, jak i malarstwa francuskiego
impresjonizmu (1955), oraz lekceważąc wpływ wy-
stawy sztuki krajów socjalistycznych w Maneżu
(1958/59), w tym dyskusje, jakie wywołały quasi-abs-
trakcje Dunikowskiego i Markowskiego, Bown po-
wiela w istocie ksenofobiczne oraz imperialne spoj-
rzenia właściwe badaczom radzieckim — uparte
przekonanie, że sztuka radziecka może „wyżywić się
sama”, sięgając jedynie do wzorców rosyjskich, że
nie musi korzystać z żadnych obcych wzorów, ani
„korzyć się przed Zachodem”. Dodajmy na koniec, że
dowcipy uliczne jako motta do poszczególnych roz-
działów zdają się być dobrane niezbyt szczęśliwie
i, paradoksalnie, stawiają pod znakiem zapytania re-
wizjonistyczny charakter pracy.