Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 63.2001

DOI article:
In memoriam
DOI article:
Michalski, Sergiusz: O Tadeuszu
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.49351#0447

DWork-Logo
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
In Memoriam

439

zniszczonego pałacu w Zawadzie wzbogacił zestaw
dzieł i projektów wielkiego architekta. O ile wiem,
czołowi niemieccy badacze twórczości Schinkla
i jego kontynuatora, Friedricha Augusta Stillera wy-
soko cenili i cenią ustalenia Tadeusza i Jego współ-
pracowników.
Ale Tadeusz pisał też o niektórych pałacach
późnobarokowych, o parkach sentymentalnych,
mieszkaniach warszawskich lat 30., portretach skan-
dalicznych, a wreszcie i o miłych sercu wielu dżentel-
menów maisons closes. Jego dorobek mierzony
w kategoriach bibliograficznych jest bardzo duży, ale
jest to dorobek znakomity także w kategoriach mery-
torycznych. A przecież w wypadku Tadeusza przy
dehberacjach o Jego piśmiennictwie naukowym sen-
su stricto nie powinno się zapominać o fakcie, iż był
On obciążony ponad zwykłą miarę obowiązkami dy-
daktycznymi. Olbrzymia liczba prac magisterskich,
która powstała pod Jego kierownictwem świadczy
o popularności Tadeusza wśród studentów, a także
o Jego nieustannej gotowości świadczenia pomocy
młodszym kolegom i uczniom. Niekwestionowani li-
derzy naszej dyscypliny, profesorowie Lorentz i Bia-
łostocki chętnie opierali się na Tadeuszu przy wielu
działaniach organizacyjnych i społecznych. Jego za-
sługi dla Stowarzyszenia Historyków Sztuki są po-
wszechnie znane, ale Tadeusz zasłużył sobie też na
wdzięczność wielu innych instytucji, takich jak daw-
nego Państwowego Wydawnictwa Naukowego, Mu-
zeum Narodowego, a wreszcie i rozmaitych urzędów
dokumentacji i ochrony zabytków.
Jak się wydaje, właśnie lata 70. stanowiły
najszczęśliwszy okres w życiu Tadeusza. Miał już
wówczas świadomość własnych dokonań i ugrunto-
wanej pozycji w społeczności historyków sztuki,
dyponował jeszcze jakże Mu potrzebnym oparciem
rodzinnym w postaci Matki i Ciotek; mimo pokaź-
nej cyrkumferencji wykazywał się żelaznym zaiście
zdrowiem, ruchliwością! znakomitym apetytem. Nie-
wczesną próbę rywalizacji z Tadziem w szlachetnej
dyscyplinie jedzenia tortów mój brat przypłacił wów-
czas dłuższą niemocą, natomiast „Grubaszon11 (jak
Tadzio chętnie sam o Sobie zwykł mawiać) wstał
od stołu w nienaruszonej kondycji. Tadeusz tryskał
wówczas dobrym humorem, zbierał zewsząd aneg-
doty i sam chętnie kreował lub prowokował nowe.
Tak na przykład, przekornie ożywił przedwojenny
pseudonim używany przez niektórych pisarzy dla
swych publikacji popularnych-mianowicie „J.P. Za-
jączkowski11- i wydał pod tymże nazwiskiem broszu-
rę o pałacach Warszawy, mnie przekonał zaś, abym
w liście do redakcji „Stolicy11 podpisanym innym
przedwojennym pseudonimem chałtur literackich
(podpisałem jako „dr. R. H. Majewski11) skonstruował
dla „Zajączkowskiego11 prawdziwie brzmiący życio-
rys, z polowaniem na grubego zwierza w Afryce

włącznie. Dalszym ciągiem tej nieszkodliwej, jak
myślę, mistyfikacji - pojawili się bowiem wnet czy-
telnicy pisma rzekomo znający osobiście Zajączkow-
skiego - bawiliśmy się z Tadziem setnie.
Pod koniec lat 70. Jan Białostocki przekonał Ta-
deusza o konieczności objęcia przezeń czołowych
funkcji organizacyjnych, których profesor albo sam
nie mógł już pełnić (Prezes SHS-u) lub też, którymi
nie chciał na razie sam się obarczać (Dyrektor Insty-
tutu Historii Sztuki UW). Nawet w czasach normal-
nych byłaby to mało wdzięczna kombinacja trudnych
bardzo stanowisk, wiadomo zaś w jak burzliwą epokę
historii kraj nasz miał wnet wkroczyć. Od Tadeusza
nie oczekiwano na ogół postawy na miarę człowieka
z żelaza, w Jego charakterze zdawały się w percep-
cji otoczenia dominować elementy koncyliacyjne,
mniej odporne na uderzenia i naciski.
Stało się inaczej: przez trudny okres wczesnych
lat 80. Tadeusz przeszedł doprawdy znakomicie -
był nieugięty w pryncypiach, elastyczny w sprawach
drobnych, pomagał też konspiracji. Był też po ludz-
ku odważny: mimo braku kondycji fizycznej i nara-
stających dolegliwości zdrowotnych upierał się -
sam byłem tego świadkiem - przy udziale w manife-
stacjach ulicznych; dzielnie też odpierał naciski ma-
chiny policyjnej i biurokratycznej. Cios przyszedł-
rzecz paradoksalna - z innej strony.
Tadeusz należał do nielicznych w naszych wa-
runkach zwolenników aktywnego oceniania pracow-
ników naukowych i rozstawania się z tymi, którzy
już żadnych nadziei rokować nie mogą. Próba po-
zbycia się takiego kolegi zaowocowała latem 1984
roku groteskowym konfliktem w IHS UW, w wyniku
którego Tadeusz zrezygnował z ponownego ubiega-
nia się o dyrekcję. Bardzo Go to wszystko zabolałe,
był też zawiedziony względnie pasywną reakcją śro-
dowiska. Postępująca od końca lat 80. rezygnacja
społeczności historyków sztuki z konsekwentnego
piętnowania postaw niegodnych i hochsztaplerskich
napawała Go melancholią i smutkiem.
Pozostały mu Włochy, liczne podróże do ziem
półwyspu, podróże które w Jego życiu pełniły funk-
cję poznawczą, delektacyjną, odpoczynkową a na-
wet - choć trudno w to uwierzyć - i katartyczną.
Każdy, komu dane było zwiedzać Italię w towarzy-
stwie Tadeusza widział ten piękny kraj odtąd innymi
oczyma — i ja to o sobie i o naszej podróży włoskiej
roku 1975 mogę powiedzieć. A potem wielu nam
towarzyszył wirtualnie już w trakcie własnych, od-
bywanych bez Niego, wojaży italskich, a do cieni-
stego mieszkania w tylnej oficynie przy Alejach
Jerozolimskich szły kartki i sążniste relacje.
Wiele z takich podróży włoskich kończyły się
tradycyjną Tadziową inwokacją na Dworcu Central-
nym, już w szarej, jesiennej i odległej od słońca Ita-
lii Warszawie, proszącą aby „Najwyższy rozpiął
 
Annotationen