Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Gryglewicz, Tomasz [Editor]; Hussakowska-Szyszko, Maria [Editor]; Kalinowski, Lech [Editor]; Instytut Historii Sztuki <Krakau> [Editor]; Małkiewicz, Adam [Editor]; Bałus, Wojciech [Contr.]; Pore̜bski, Mieczysław [Honoree]
Mistrzowi Mieczysławowi Porębskiemu - uczniowie: [na Jubileusz Profesora Mieczysława Porębskiego] — Kraków, 2001

DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.25715#0105

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
î lt:i

Jan Fejkiel

Co innego miedzioryt. Współcześnie rzadko spotykany, w hierachi
graficznej stał zawsze bardzo wysoko. W każdym razie dla warsztato-
wego grafika droga do miedziorytu na pewno nie prowadziła poprzez
doświadczenia w sitodruku. Nieuprzedzony Getowski akces do kultury
wyższej musiał więc zabrzmieć co najmniej ekscentrycznie. Ale prze-
cież do takich działań Get przyzwyczajał nas od dawna.
W krótkim czasie Get opanował miedzioryt w sposób doskonały.
W latach 1982-198ó prowadził Pracownię Grafiki Warsztatowej we
wrocławskiej PWSSP, w roku 1986 na krakowskiej ASP mógł popro-
wadzić „Bardzo krótki kurs miedziorytu".
Nas jednak bardziej od dydaktyki — nawet tej traktowanej po Ge-
towsku kompetentnie, choć na skraju powagi i humoru — interesuje
praktyka, czyli jak artysta poradził sobie z tą elitarną techniką i co wyni-
kło z tego spotkania. Niejednemu bowiem z dobrze zapowiadających
się artystów próba miedziorytu nie powiodła się. Znane są też przypad-
ki karier tyleż błyskotliwych, co krótkotrwałych. Brzemię formalnej i iko-
nograficznej tradycji, oddech historii, geniusz klasyków często obez-
władniają. Do wyjątków w skali nie tylko zresztą polskiej należy od lat
już twórczość Krzysztofa Skórczewskiego, który dla miedziorytu znalazł
współczesną wykładnię. Dla wielu jednak tradycja sztychu bywa para-
liżująca. Przynajmniej w tych środowiskach, gdzie przestrzega się kon-
wencji i kanonów warsztatowych, a przekraczanie granic dyscyplin ar-
tystycznych jest źle widziane, jeśli nie naganne.
Get w znacznym stopniu pozbawiony był tych ograniczeń. Miał
więcej swobody. Z natury swego talentu, ale i ze specyfiki otoczenia,
w którym wyrastał i w którym pracuje. Eugeniusz Get-Stankiewicz po-
chodzi z kresów (Wileńszczyzna), a bardzo wcześnie, bo w wieku
kilku lat, wraz z rodziną znalazł się na peryferiach (ziemie odzyskane).
Należy więc do pierwszego pokolenia kolonizatorów tych obszarów
i nie krępują go reguły gry obowiązujące zazwyczaj w kręgach bar-
dziej stacjonarnych. To raczej on sam w nowym miejscu i wśród no-
wych ludzi tworzył nową tradycję.
Studiował najpierw architekturę na Politechnice Wrocławskiej, potem
grafikę i plakat w PWSSP u wybitnych artystów — Stanisława Dawskiego
i Macieja Urbańca. To bodaj właśnie z plakatu wywodzi się pełna swo-
body i wolności sztuka Geta. Być może to właśnie „sztuka ulicy"uchroniła
go od snobizmu i hermetyczności działań artystowskich i pozwoliła na-
giąć elitarny miedzioryt do własnych potrzeb. Nie uprzedzajmy jednak
faktów. Chronologicznie jesteśmy na początku lat 80.
Szybko zdobyta biegłość, precyzja kreski, jej wyrazistość i ekspre-
sja — godne Dürera, dla innych powód do chwały — Getowi zaczyna
uwierać. Jak uciec od doskonałości, której zagraża akademizm? Czy
wystarczy ironia, uparcie powtarzany groteskowy autoportret, zbyt na-
 
Annotationen