Jan Michalski
festra óMMWw mmmmm
Mieczysławowi Porębskiemu
Czarodziejska granica
— Pod tq bramą przeszedł Golem.
Pierwszy raz zdarza mi się napisać recenzję przed otwarciem wysta-
wy. Obudziłem się wzruszony. Przez jedną, doniosłą chwilę wydawało
mi się, że widzę... co? Że użyłem mocnych zaklęć. Że miejsca rzeczy-
wiste — utrwalone w mojej pamięci — świecą takim blaskiem, jak na-
prawdę. Jak naprawdę?
Ze nic nie jest obojętne, nic nie kruszeje ze starości, żadna chwila
nie odchodzi w niepamięć, lecz każda odzyskuje wraz ze mną świado-
mość, powraca do doskonałej całości i jedni. Świadomość jest pustką.
Obudziłem się wzruszony, jak mały chłopiec, który wykopał kolbą bla-
szanego pistoletu dołek w piasku i patrzy jak wszystkie ziarenka osypu-
iq się koliście w głąb. Właśnie dlatego nazwy rzeczy ukazują mi teraz
swoje powinowactwa, niby korzeń Drzewa Jessego, który przerasta
w wielką koronę drzewa. Przez wiele dni i tygodni coś mnie męczyło,
chciałem wypowiedzieć coś, co było ważniejsze niż sądziłem, a nie
potrafiłem tego zrobić, chodziłem z tym — i nagle poczułem się wolny.
Teraz myślę, że autor, Krzysztof Zieliński, spełnia moje marzenie —
sporządził obraz cudowny, więc żywy, miejsca rodzinnego. Fotografie
Wąbrzeźna. Chodzą ludzie, jeżdżą samochody, świecą reklamy, sy-
pie się tynk murów, obłazi farba. Autor wybrał pogodę mglistą, baro-
festra óMMWw mmmmm
Mieczysławowi Porębskiemu
Czarodziejska granica
— Pod tq bramą przeszedł Golem.
Pierwszy raz zdarza mi się napisać recenzję przed otwarciem wysta-
wy. Obudziłem się wzruszony. Przez jedną, doniosłą chwilę wydawało
mi się, że widzę... co? Że użyłem mocnych zaklęć. Że miejsca rzeczy-
wiste — utrwalone w mojej pamięci — świecą takim blaskiem, jak na-
prawdę. Jak naprawdę?
Ze nic nie jest obojętne, nic nie kruszeje ze starości, żadna chwila
nie odchodzi w niepamięć, lecz każda odzyskuje wraz ze mną świado-
mość, powraca do doskonałej całości i jedni. Świadomość jest pustką.
Obudziłem się wzruszony, jak mały chłopiec, który wykopał kolbą bla-
szanego pistoletu dołek w piasku i patrzy jak wszystkie ziarenka osypu-
iq się koliście w głąb. Właśnie dlatego nazwy rzeczy ukazują mi teraz
swoje powinowactwa, niby korzeń Drzewa Jessego, który przerasta
w wielką koronę drzewa. Przez wiele dni i tygodni coś mnie męczyło,
chciałem wypowiedzieć coś, co było ważniejsze niż sądziłem, a nie
potrafiłem tego zrobić, chodziłem z tym — i nagle poczułem się wolny.
Teraz myślę, że autor, Krzysztof Zieliński, spełnia moje marzenie —
sporządził obraz cudowny, więc żywy, miejsca rodzinnego. Fotografie
Wąbrzeźna. Chodzą ludzie, jeżdżą samochody, świecą reklamy, sy-
pie się tynk murów, obłazi farba. Autor wybrał pogodę mglistą, baro-