WYSTAWY
11. 1. Jacąues Callot, Admirał Inghirami przekazuje jeńców tureckich królowi Toskany, Ferdynandowi I,
(ok. r. 1615—1616). Rys. kredką i bistrem, 194X303 mm. Kolekcja J. S. Newberry, New York.
Wystawa zaczynała się od rotundy na końcu
amfilady kilku sal. Tam umieszczono te wspaniałe
Clouefy, jakich dostarczyły zbiory Uniwerysytetu
Harvard (Fogg Art Museum i zbiór graficzny Biblio-
teki Uniwersyteckiej). Na osi sali, w perspektywie
amfilady sal, znalazł miejsce bodaj najpiękniejszy
z tych portretów M. de Plenne 1’aine, dworzanina
Henryka II, który miał towarzyszyć Marii Stuart do
Francji. Wyraz jakiejś zadumy w oczach, spokój
w twarzy o niezrównanej delikatności wyrazu zwłasz-
cza w lekkim półuśmiechu wąskich warg, delikatny
koloryt dwóch tonów: czarnej kredki i sangwiny,
stawiały ten portret istotnie na centralnym miejscu
tej pierwszej sali, między dwoma innymi świetnymi
portretami Franęois Clouet’n: Marii Stuart i Fran-
ciszka II jako Delfina. (Dodać można, że wszystkie te
trzy rysunki są stosunkowo nowymi nabytkami Har-
vard University — dopiero z 1946 r.
Mocnym akcentem w tej samej sali ibyły dwa
rysunki J. Callofa: sangwinowy szkic, świetnych
w inuehiu tancerzy d scena oddawania jeńców turec-
Ikich Ferdynandowi I, królowi Toscany przez admi-
rała Inghirami. Plamami bistru rysowane eharakte-
styczne postacie Turków przypominają typy Kozaków
z osełedcami (dl. 1). Obok umieszczono dwa pyszne
szkice J. Bellange’a, tak bardzo interesującego artysty,
którego twórczość reprezentują nam 'dziś tylko jego
sztychy i cenione bardzo rysunki o cechach wybitne-
go manieryzmu, wirtuozowsko operujące miękką linią
i plamą bistru, jak np. wystawiony rysunek Oriona,
niosącego na plecach Dianę.
Po serii portretów QueisneTa, przejściem do na-
stępnej sald były dwa rysunki du Cerceau i Taraval’a.
Piękne pejzaże Claude Lorrain’a, jeden tylko portret
Namteuira i cztery interesujące, ale nie najlepsze
rysunki N. Poussiin’a —• prowadziły do apogeum
sztuki rysowniczej francuskiej, do XVIII w.
Trudno wyliczać wszystkich reprezentowanych tu
artystów. Przede wszystkim wymienić należy Wat-
teau, którego pięknie pokazano na wystawie w kilku-
nastu rysunkach. Przedziwnie subtelne studia główek
'kobiecych, postaci kobiet w różnych pozach (imin.
zwracało uwagę studium kobiety śpiącej na szezlon-
gu — delikatny rysunek trzema kredkami), obok po-
staci charakterystycznych, aktorów itd. — dawały
pojęcie o tym finezyjnym rysowniku wdzięku ko-
biecego.
Mocną pozycję stanowił Fr. Boucher (7 rysunków),
z pięknym zwłaszcza studium -aktu kobiecego z Mu-
zeum w Bostonie, (rysunek pochodzi z kolekcji w Pa-
łacu Zimowym w Petersburgu, przeszedł następnie
do Ermitażu i został sprzedany na aukcji u Boeir-
ner’a w r. 1931; do Muzeum w Bostonie dostał się
w formie daru 'dopiero w r. 1943), z charakterystycz-
nymi projektami dekoracyjnymi i z pejzażem o zna-
nym motywie młyna w Charenton. Liczniej repre-
zentowany był Fragonard zarówno studiami o mo-
tywach pejzaży włoskich, zapowiadających już ro-
363
11. 1. Jacąues Callot, Admirał Inghirami przekazuje jeńców tureckich królowi Toskany, Ferdynandowi I,
(ok. r. 1615—1616). Rys. kredką i bistrem, 194X303 mm. Kolekcja J. S. Newberry, New York.
Wystawa zaczynała się od rotundy na końcu
amfilady kilku sal. Tam umieszczono te wspaniałe
Clouefy, jakich dostarczyły zbiory Uniwerysytetu
Harvard (Fogg Art Museum i zbiór graficzny Biblio-
teki Uniwersyteckiej). Na osi sali, w perspektywie
amfilady sal, znalazł miejsce bodaj najpiękniejszy
z tych portretów M. de Plenne 1’aine, dworzanina
Henryka II, który miał towarzyszyć Marii Stuart do
Francji. Wyraz jakiejś zadumy w oczach, spokój
w twarzy o niezrównanej delikatności wyrazu zwłasz-
cza w lekkim półuśmiechu wąskich warg, delikatny
koloryt dwóch tonów: czarnej kredki i sangwiny,
stawiały ten portret istotnie na centralnym miejscu
tej pierwszej sali, między dwoma innymi świetnymi
portretami Franęois Clouet’n: Marii Stuart i Fran-
ciszka II jako Delfina. (Dodać można, że wszystkie te
trzy rysunki są stosunkowo nowymi nabytkami Har-
vard University — dopiero z 1946 r.
Mocnym akcentem w tej samej sali ibyły dwa
rysunki J. Callofa: sangwinowy szkic, świetnych
w inuehiu tancerzy d scena oddawania jeńców turec-
Ikich Ferdynandowi I, królowi Toscany przez admi-
rała Inghirami. Plamami bistru rysowane eharakte-
styczne postacie Turków przypominają typy Kozaków
z osełedcami (dl. 1). Obok umieszczono dwa pyszne
szkice J. Bellange’a, tak bardzo interesującego artysty,
którego twórczość reprezentują nam 'dziś tylko jego
sztychy i cenione bardzo rysunki o cechach wybitne-
go manieryzmu, wirtuozowsko operujące miękką linią
i plamą bistru, jak np. wystawiony rysunek Oriona,
niosącego na plecach Dianę.
Po serii portretów QueisneTa, przejściem do na-
stępnej sald były dwa rysunki du Cerceau i Taraval’a.
Piękne pejzaże Claude Lorrain’a, jeden tylko portret
Namteuira i cztery interesujące, ale nie najlepsze
rysunki N. Poussiin’a —• prowadziły do apogeum
sztuki rysowniczej francuskiej, do XVIII w.
Trudno wyliczać wszystkich reprezentowanych tu
artystów. Przede wszystkim wymienić należy Wat-
teau, którego pięknie pokazano na wystawie w kilku-
nastu rysunkach. Przedziwnie subtelne studia główek
'kobiecych, postaci kobiet w różnych pozach (imin.
zwracało uwagę studium kobiety śpiącej na szezlon-
gu — delikatny rysunek trzema kredkami), obok po-
staci charakterystycznych, aktorów itd. — dawały
pojęcie o tym finezyjnym rysowniku wdzięku ko-
biecego.
Mocną pozycję stanowił Fr. Boucher (7 rysunków),
z pięknym zwłaszcza studium -aktu kobiecego z Mu-
zeum w Bostonie, (rysunek pochodzi z kolekcji w Pa-
łacu Zimowym w Petersburgu, przeszedł następnie
do Ermitażu i został sprzedany na aukcji u Boeir-
ner’a w r. 1931; do Muzeum w Bostonie dostał się
w formie daru 'dopiero w r. 1943), z charakterystycz-
nymi projektami dekoracyjnymi i z pejzażem o zna-
nym motywie młyna w Charenton. Liczniej repre-
zentowany był Fragonard zarówno studiami o mo-
tywach pejzaży włoskich, zapowiadających już ro-
363