„LISOWCZYK” REMBRANDTA
II. 15. Panowie szwedzcy w ubiorach polskich, G. Ch. Eimmart mł., Certamen eąuestre
(karuzel na cześć króla szwedzkiego Karola XI w r. 1672). (Fot. Z. Malinowski)
wizerunkowi lekkiej jazdy polskiej z połowy wieku
i z lat następnych.
Jest rzeczą pewną, że Rembrandt nie mógł wi-
dzieć i portretować oficera-lisowczyka około r. 1655
(taka jest bowiem ogólnie przyjęta data powstania
obrazu), mógł wszelako widzieć i sportretować oficera
lekkiej jazdy polskiej, który wyglądem swym od li-
sowczyków się nie różnił.
Przyjrzyjmy się raz jeszcze postaci Rembrandtow-
skiego jeźdźca. Przede wszystkim w oczy rzuca się
bezsprzeczna jednolitość stylu ubioru, uzbrojenia, spo-
sobu trzymania się w siodle i gestu owego młodzień-
ca. Nie może tu być mowy o reżyserii, kompilacji,
reprodukcji: całość jest jakby odlana z jednej formy.
Siad jeźdźca jest typowo polski: na małym lecz dość
wysokim siodle jeździec wyprostowany, lecz lekko
podany do przodu, na krótkich strzemionach, ugięty
w kolanach, łydkami ujmuje konia, stopy nieznacz-
nie odchylone, pięty opuszczone. Siad ten różni się
23 w. Dembołęcki, Przewagi elearów polskich, co
ich niegdy Lisowczykami zwano..., Poznań 1623. — Por. też
M. Dzieduszycki, Krótki rys dziejów i spraw Lżsow-
czyków, 2 tomy, Lwów 1844, oraz K. W. Wójcicki,
Obrazy starodawne, Warszawa 1843 (rozdział o lisowczykach).
24 Wady te wskazał mi doc. E. Skórkowski, autor
dzieła Polski arab i jego wpływ na hodowlę koni w kraju
i za granicą, „Roczniki Nauk Rolniczych”, t. 89—D, War-
szawa 1960.
zarówno od maniery zachodniej stosującej szerokie,
niskie, wygodne jak fotele siodła i strzemiona na
długich rzemieniach, jak i stylu ściśle orientalnego
(arabskiego, tureckiego, perskiego) stosującego strze-
miona szerokie dla oparcia stóp w miękkich pantof-
lach. Zaś ów zagadkowy koń, który nie jest ani
ciężkim zachodnim typem konia, ani arabem, ani,
jak chce Held, koniem sztucznie ze szkieletu skon-
struowanym, malowany był jednak z natury. Według
opinii hipologów-teoretyków koń ten posiada nie-
wątpliwe wady (szablaste plątające się nogi, przy-
krótlki zad), nie jest on może reprezentantem owej
opiewanej zaginionej rasy mocnego kawaleryjskiego
konia polskiego23 24, (il. 16—17). Zdrożony i zziajany,
z otwartym, zda się, dyszącym pyskiem, z wychudły-
mi bokami, z podwiązanym „do drogi” ogonem, jest
wszakże wiernym przedstawicielem tych koni, które
służyły w zagonach i podjazdach, lecz które na
śmierć nieraz zajeżdżali lisowczycy i ich następcy25.
25 W Liście o kozakach polskich. Do D. Martyn Luter od
śląskich i czeskich ewangelistów przez X. Nikiel Habspert
minister Ferbi Dei Zboru Wrocławskiego z niemieckiego na
polskiego (sic) przełożony, roku Pańskiego 1624, czytamy:
„Niemcy dziwią się, że żaden z nich żony, ani piernata
z sobą nie miał, tylko szkapy nędzne i chude; na takiej się
Lisowczyk kręci, biega dokoła, w sajdak tłucze, a głośno
woła.” W sowizdrzalskim Zwróceniu Matiasza z Podola ano-
nimowy autor narzeka: „Diabła to tam godzina, bodaj się
97
II. 15. Panowie szwedzcy w ubiorach polskich, G. Ch. Eimmart mł., Certamen eąuestre
(karuzel na cześć króla szwedzkiego Karola XI w r. 1672). (Fot. Z. Malinowski)
wizerunkowi lekkiej jazdy polskiej z połowy wieku
i z lat następnych.
Jest rzeczą pewną, że Rembrandt nie mógł wi-
dzieć i portretować oficera-lisowczyka około r. 1655
(taka jest bowiem ogólnie przyjęta data powstania
obrazu), mógł wszelako widzieć i sportretować oficera
lekkiej jazdy polskiej, który wyglądem swym od li-
sowczyków się nie różnił.
Przyjrzyjmy się raz jeszcze postaci Rembrandtow-
skiego jeźdźca. Przede wszystkim w oczy rzuca się
bezsprzeczna jednolitość stylu ubioru, uzbrojenia, spo-
sobu trzymania się w siodle i gestu owego młodzień-
ca. Nie może tu być mowy o reżyserii, kompilacji,
reprodukcji: całość jest jakby odlana z jednej formy.
Siad jeźdźca jest typowo polski: na małym lecz dość
wysokim siodle jeździec wyprostowany, lecz lekko
podany do przodu, na krótkich strzemionach, ugięty
w kolanach, łydkami ujmuje konia, stopy nieznacz-
nie odchylone, pięty opuszczone. Siad ten różni się
23 w. Dembołęcki, Przewagi elearów polskich, co
ich niegdy Lisowczykami zwano..., Poznań 1623. — Por. też
M. Dzieduszycki, Krótki rys dziejów i spraw Lżsow-
czyków, 2 tomy, Lwów 1844, oraz K. W. Wójcicki,
Obrazy starodawne, Warszawa 1843 (rozdział o lisowczykach).
24 Wady te wskazał mi doc. E. Skórkowski, autor
dzieła Polski arab i jego wpływ na hodowlę koni w kraju
i za granicą, „Roczniki Nauk Rolniczych”, t. 89—D, War-
szawa 1960.
zarówno od maniery zachodniej stosującej szerokie,
niskie, wygodne jak fotele siodła i strzemiona na
długich rzemieniach, jak i stylu ściśle orientalnego
(arabskiego, tureckiego, perskiego) stosującego strze-
miona szerokie dla oparcia stóp w miękkich pantof-
lach. Zaś ów zagadkowy koń, który nie jest ani
ciężkim zachodnim typem konia, ani arabem, ani,
jak chce Held, koniem sztucznie ze szkieletu skon-
struowanym, malowany był jednak z natury. Według
opinii hipologów-teoretyków koń ten posiada nie-
wątpliwe wady (szablaste plątające się nogi, przy-
krótlki zad), nie jest on może reprezentantem owej
opiewanej zaginionej rasy mocnego kawaleryjskiego
konia polskiego23 24, (il. 16—17). Zdrożony i zziajany,
z otwartym, zda się, dyszącym pyskiem, z wychudły-
mi bokami, z podwiązanym „do drogi” ogonem, jest
wszakże wiernym przedstawicielem tych koni, które
służyły w zagonach i podjazdach, lecz które na
śmierć nieraz zajeżdżali lisowczycy i ich następcy25.
25 W Liście o kozakach polskich. Do D. Martyn Luter od
śląskich i czeskich ewangelistów przez X. Nikiel Habspert
minister Ferbi Dei Zboru Wrocławskiego z niemieckiego na
polskiego (sic) przełożony, roku Pańskiego 1624, czytamy:
„Niemcy dziwią się, że żaden z nich żony, ani piernata
z sobą nie miał, tylko szkapy nędzne i chude; na takiej się
Lisowczyk kręci, biega dokoła, w sajdak tłucze, a głośno
woła.” W sowizdrzalskim Zwróceniu Matiasza z Podola ano-
nimowy autor narzeka: „Diabła to tam godzina, bodaj się
97