582
JAN MOTYKA
7. Jerzy PaneÆ, Portret Józefa Gielniaka,
Pan Tadeusz-Stary Rybak-Józef
Gielniak, 7PÓ5, łarta 5Ó,
2. Jerzy Portret Józefa Gielniaka,
ze ,szÆ;'ccw7??'Æ(2 Pan Tadeusz-Stary Rybak-Józef
Gielniak, 79ó3, ł^rta 64 verso,
u2^.sro,s'e ^rywaPzn'.
bywa w listach, nie jest ani gorszy, ani lepszy (z tym
różnie), ani specjalnie ciekawy. Po drugie, co zwy-
kle wynika z samego materiału, listy z rzadka bywa-
ją „pisarstwem" i warstwa poznawcza może zaczy-
nać się na mimowolnej faktografii i kończyć
niezbędnym przy ich edycji indeksem nazwisk. Po
trzecie więc, co stanowi samą esencję sztuki episto-
lograficznej, rzeczywistość budowana ze znaczeń,
a która jest nową jakością, występuje w nikłym stop-
niu. Często tamtego czasu przybliżyć się nie da, po-
został on już tylko czasem jej uczestników. Nie są to
jednakże powody przeciwko ogłaszaniu drukiem
korespondencji osób zasłużonych^, z oczywistych
racji dotyczy to głównie postaci z kręgu literatury,
myśli politycznej czy filozoficznej. Twórcza aktyw-
ność w dziedzinie sztuk pięknych rzadko bezpośred-
nio styka się z epistolografią, czy ogólnie rozumia-
nym piśmiennictwem. Istnieje przekonanie, że jeśli
tak, to ze szkodą dla tej pierwszej. Jako materiał źró-
dłowy nie jest też przedmiotem osobnych opracowań.
1 dlatego dobrze się stało, że właśnie zespół listów
^ Najlepszym znanym tego przykładem wydają się frag-
menty korespondencji kapistów, publikowanej w latach
osób ze środowiska artystycznego został opubliko-
wany, tym bardziej, że lektura książki, nie pozosta-
wia niedosytu.
Publikacja, co trzeba uznać za jedną z jej nieza-
przeczalnych zalet, znacznie przekroczyła ramy
przyjętej edycji korespondencji. Autorki uzupełniły
ją dodatkowo szeregiem istotnych wiadomości. Czę-
sto kolejne listy nakładają się na siebie z listami do
innych osób dotyczącymi tych samych wydarzeń,
artykułami z prasy i komentarzami. To pozwala być
bliżej rzeczywistości głównych postaci. Włączenie
do materiału wywiadów niedawno przeprowadzo-
nych przez Elżbietę Dzikowską, co nie jest prakty-
kowane w wydawnictwach o tym charakterze,
wzbogaciło warstwę wspomnień o jeszcze inny niż
dotąd wymiar - refleksję. Ten aspekt pogłębionej
obecności nie byłby możliwy tylko dzięki recenzjom
czy listom. Fakty, pozornie należące do tła, układają
się często w system trudno uchwytnych związków,
zdarzenia i anegdoty mało lub całkowicie nieznane,
o których już niedługo nikt nie będzie pamiętał, stają
1995-1998 w 7?oczm'ÆM 7%/V w TJuÆowie.
JAN MOTYKA
7. Jerzy PaneÆ, Portret Józefa Gielniaka,
Pan Tadeusz-Stary Rybak-Józef
Gielniak, 7PÓ5, łarta 5Ó,
2. Jerzy Portret Józefa Gielniaka,
ze ,szÆ;'ccw7??'Æ(2 Pan Tadeusz-Stary Rybak-Józef
Gielniak, 79ó3, ł^rta 64 verso,
u2^.sro,s'e ^rywaPzn'.
bywa w listach, nie jest ani gorszy, ani lepszy (z tym
różnie), ani specjalnie ciekawy. Po drugie, co zwy-
kle wynika z samego materiału, listy z rzadka bywa-
ją „pisarstwem" i warstwa poznawcza może zaczy-
nać się na mimowolnej faktografii i kończyć
niezbędnym przy ich edycji indeksem nazwisk. Po
trzecie więc, co stanowi samą esencję sztuki episto-
lograficznej, rzeczywistość budowana ze znaczeń,
a która jest nową jakością, występuje w nikłym stop-
niu. Często tamtego czasu przybliżyć się nie da, po-
został on już tylko czasem jej uczestników. Nie są to
jednakże powody przeciwko ogłaszaniu drukiem
korespondencji osób zasłużonych^, z oczywistych
racji dotyczy to głównie postaci z kręgu literatury,
myśli politycznej czy filozoficznej. Twórcza aktyw-
ność w dziedzinie sztuk pięknych rzadko bezpośred-
nio styka się z epistolografią, czy ogólnie rozumia-
nym piśmiennictwem. Istnieje przekonanie, że jeśli
tak, to ze szkodą dla tej pierwszej. Jako materiał źró-
dłowy nie jest też przedmiotem osobnych opracowań.
1 dlatego dobrze się stało, że właśnie zespół listów
^ Najlepszym znanym tego przykładem wydają się frag-
menty korespondencji kapistów, publikowanej w latach
osób ze środowiska artystycznego został opubliko-
wany, tym bardziej, że lektura książki, nie pozosta-
wia niedosytu.
Publikacja, co trzeba uznać za jedną z jej nieza-
przeczalnych zalet, znacznie przekroczyła ramy
przyjętej edycji korespondencji. Autorki uzupełniły
ją dodatkowo szeregiem istotnych wiadomości. Czę-
sto kolejne listy nakładają się na siebie z listami do
innych osób dotyczącymi tych samych wydarzeń,
artykułami z prasy i komentarzami. To pozwala być
bliżej rzeczywistości głównych postaci. Włączenie
do materiału wywiadów niedawno przeprowadzo-
nych przez Elżbietę Dzikowską, co nie jest prakty-
kowane w wydawnictwach o tym charakterze,
wzbogaciło warstwę wspomnień o jeszcze inny niż
dotąd wymiar - refleksję. Ten aspekt pogłębionej
obecności nie byłby możliwy tylko dzięki recenzjom
czy listom. Fakty, pozornie należące do tła, układają
się często w system trudno uchwytnych związków,
zdarzenia i anegdoty mało lub całkowicie nieznane,
o których już niedługo nikt nie będzie pamiętał, stają
1995-1998 w 7?oczm'ÆM 7%/V w TJuÆowie.