Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki
— 80.2018
Cite this page
Please cite this page by using the following URL/DOI:
https://doi.org/10.11588/diglit.71010#0520
DOI issue:
Nr. 3
DOI article:Artykuły
DOI article:Jurkowlaniec, Tadusz: Drewno w gotyckiej rzeźbie architektonicznej w Prusach: Zworniki heraldyczne w Gdańsku*
DOI Page / Citation link:https://doi.org/10.11588/diglit.71010#0520
510
TADUSZ JURKOWLANIEC
10. Gdańsk, sklepienie nawy głównej kościoła franciszkanów p.w. Trójcy Świętej, fragment -
przęsło 1., 2. i 3. od wsch. Fot. archiwalne (1916/1923) © Bildarchiv Foto Marburg
szaku przegubowym, złożonym z dwóch lub trzech żelaznych prętów o różnej długości
(il. 11-12). Bolce górne, zespolone z belką wiązarową konstrukcji dachu, są zakończone
hakiem, na którym zaczepiono hak trzpienia środkowego lub dolnego. Pręty końcowe
przechodziłyby na wylot przez pola sklepienia oraz obrzeża zworników, które od strony
lica byłyby zablokowane jakimś elementem ruchomym (zawleczką? nakrętką?). Dziś -
bez znajomości wszystkich szczegółów instalowania płaskorzeźb (lub ich ściągnięcia na
dół), a zwłaszcza rozmiarów przelotów w sklepieniu, przez które przechodziły wieszaki -
należałoby przyjąć, że do założenia zworników było konieczne rusztowanie. Gdyby jed-
nak badania szczegółowe (niestety, również inwazyjne) ujawniły, że pierwotnie w monta-
żu niektórych herbów wykorzystano rzeczywiście wieszaki przegubowe, a haki ich
dolnych bolców dawało się przewlec przez otwory w wysklepkach (por. il. 13 i wyżej
przyp. 10), to zakładanie i zdejmowanie płaskorzeźb mogłoby odbywać się bez rusztowań
TADUSZ JURKOWLANIEC
10. Gdańsk, sklepienie nawy głównej kościoła franciszkanów p.w. Trójcy Świętej, fragment -
przęsło 1., 2. i 3. od wsch. Fot. archiwalne (1916/1923) © Bildarchiv Foto Marburg
szaku przegubowym, złożonym z dwóch lub trzech żelaznych prętów o różnej długości
(il. 11-12). Bolce górne, zespolone z belką wiązarową konstrukcji dachu, są zakończone
hakiem, na którym zaczepiono hak trzpienia środkowego lub dolnego. Pręty końcowe
przechodziłyby na wylot przez pola sklepienia oraz obrzeża zworników, które od strony
lica byłyby zablokowane jakimś elementem ruchomym (zawleczką? nakrętką?). Dziś -
bez znajomości wszystkich szczegółów instalowania płaskorzeźb (lub ich ściągnięcia na
dół), a zwłaszcza rozmiarów przelotów w sklepieniu, przez które przechodziły wieszaki -
należałoby przyjąć, że do założenia zworników było konieczne rusztowanie. Gdyby jed-
nak badania szczegółowe (niestety, również inwazyjne) ujawniły, że pierwotnie w monta-
żu niektórych herbów wykorzystano rzeczywiście wieszaki przegubowe, a haki ich
dolnych bolców dawało się przewlec przez otwory w wysklepkach (por. il. 13 i wyżej
przyp. 10), to zakładanie i zdejmowanie płaskorzeźb mogłoby odbywać się bez rusztowań