Overview
Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Zakład Architektury Polskiej i Historii Sztuki <Warschau> [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki i Kultury — 3.1934-1935

DOI Heft:
Nr. 4
DOI Artikel:
Kronika
DOI Artikel:
Estreicher, Karol: Wystawa polskiej sztuki gotyckiej w Warszawie: Połosie
DOI Seite / Zitierlink:
https://doi.org/10.11588/diglit.37720#0400

DWork-Logo
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
czesnych im prądów europejskich, tchną one jakąś swoistą odrębnością —
nietylko indywidualnie twórczą, ale zakotwiczoną w kulturze kraju — która
mówi nam głośno o istnieniu własnej, o rodzimem obliczu plastyki średnio-
wiecznej, o własnych, choć dziś jeszcze przeważnie anonimowych artystach
i własnych środowiskach twórczych, porozrzucanych po całym kraju. Ta pew-
ność zaś domagać się będzie kategorycznie, by w najbliższej przyszłości dla
naszej sztuki plastycznej średniowiecza znalazło się poważne miejsce w ogól-
nych dziejach twórczości europejskiej.
Ten ważny dorobek wystawy propagandowy, o znaczeniu raczej „na
eksport", uzupełnia inny niemniej doniosły — dla Polski samej, o znaczeniu
samopoczucia kulturalnej jej wartości w rodzinie krajów europejskich: mo-
gliśmy przekonać się sami, że w pochodzie ducha twórczego średniowiecza
nie postępowaliśmy na szarym końcu, naśladując jedynie obcych czy biorąc
wprost od nich dorobek ich kultury artystycznej, ale że dorzucaliśmy do tego
dorobku od siebie niejedną niepoślednią wartość, poczętą z własnego rodzi-
mego przeżycia twórczego. Pewno, że wystawiając na widok publiczny te
ruiny dawnej świetności, te odrapane, pozbawione dawnej błyskotliwej poli-
chromji rzeźby, często w szczątkach tylko zachowane czy choćby tylko pod-
niszczone, te obrazy ołtarzowe, z których częściowo poodpadała farba, orga-
nizatorzy wystawy nie mogli liczyć na pełne uznanie szerokiej publiczności —
a podobno nawet niekiedy i artystów dzisiejszych — dla tej sztuki, odbiega-
jącej formą i duchem tak daleko od tego wszystkiego, co twórczość naszych
czasów ze sobą niesie. Mimo to nie należy wątpić, że pierwsze to odchyle-
nie rąbka zasłony z tego świata zaczarowanego nie pozostanie bez wpływu
na stosunek do niego przynajmniej myślącej części społeczeństwa naszego
i naszych artystów, otwierając im oczy na liczne, dotąd niezrozumiałe czy
niespostrzegane wogóle wartości sztuki średniowiecznej.
Niestety najmniej bodajże zainteresowania ważnym tym pokazem oka-
zało, ile sam spostrzec to mogłem i mnie mówiono, nasze duchowieństwo.
Zamało jeszcze zdaje sobie ono widocznie sprawę ze swej roli przyrodzonej
pierwszego i najgłówniejszego konserwatora naszych zabytków. F\ rola ta
nakłada obowiązek wykorzystania każdej sposobności, by dorastać do waż-
nego tego posłannictwa, od którego w wielkiej mierze zależeć będzie prze-
kazywanie przyszłym pokoleniom nieuszczuplonego skarbu naszej dawnej
kultury artystycznej.
Szczególne uznanie należy wyrazić prasie codziennej i perjodycznej,
i to tak stołecznej, jak również prowincjonalnej, która w obszernych nieraz
artykułach piór powołanych omawiała imprezę warszawską, zachęcając do
poświęcenia jej bacznej uwagi, co niewątpliwie wpłynęło dodatnio na wzrost
frekwencji wystawy. Jako curiosum jednakże, odosobnione zresztą, nie mogę
przemilczeć stanowiska jednego z t. zw. „poważnych" dzienników prowincjo-
nalnych, którego redakcja na propozycję fachowca, pragnącego napisać dla
niej artykuł o pokazie warszawskim, odpowiedziała, że „zadużo już o nim
pisano'1, choć sama nawet, zdaje się, wzmianki nawet nie zamieściła. Za-
mało, widać, było w tern wysoce kuituralnem i propagandowem przedsięwzię-
ciu sensacji dla .inteligenckiego" czasopisma.
Jest rzeczą całkiem zrozumiałą, że wystawa warszawska nie mogła dać
pełnego wyobrażenia o całokształcie naszej plastyki średniowiecznej, ze
względu nietylko na wielkie koszty, ale i na trudności czysto techniczne, pię-
trzące się przed organizatorami przy wydobywaniu z kościołów tych zabytków
olbrzymich nieraz rozmiarów i przewożeniu tych kruszących się niekiedy pod
 
Annotationen