różnicujący style modus, samo zróżnicowanie wreszcie — varietas — charakterów, stylów,
trójstopniowego modusu, samej kategorii piękna na koniec. „Grawitowanie" żywej twórczo-
ści wokół tych dynamizujących ją pojęć, kierujące tą grawitacją mechanizmy repetycji, ale i
innowacji, „inwersji", „reinterpretacji", utrzymywanie się w ruchu tych szczególnych
stabilizatorów, które określał mianem „tematów ramowych" — to zasygnalizowana ledwo
cząstka odkryć i propozycji metodologicznych, którymi Białostocki wzbogacił nie samą
tylko, i nie tylko naszą, historię sztuki, ale całą współczesną humanistykę.
Pracował nieprzerwanie, niestrudzenie. Na wypoczynek do Niedzicy przyjeżdżał samo-
chodem pełnym książek. Jedyny relaks, na który sobie pozwalał, to była przywożona
również płytoteka i samotne wędrówki w góry. Gdziekolwiek był, a podróżował stale,
wykorzystywał czas do maksimum. Chciał wszystko widzieć, wszystko zobaczyć. Uważał, że
historyk sztuki, o czymkolwiek pisze, pisać ma prawo jedynie z własnego, świeżym
badawczym okiem zobaczenia, z autopsji.
Samochodem jeździł szybko, pewnie. Prowadził znakomicie. Lubił długie, dalekie trasy.
Mówił, że wtedy właśnie, tylko wtedy wypoczywa.
Mieczysław Porębski
„Tygodnik Powszechny", 21 V 1989
trójstopniowego modusu, samej kategorii piękna na koniec. „Grawitowanie" żywej twórczo-
ści wokół tych dynamizujących ją pojęć, kierujące tą grawitacją mechanizmy repetycji, ale i
innowacji, „inwersji", „reinterpretacji", utrzymywanie się w ruchu tych szczególnych
stabilizatorów, które określał mianem „tematów ramowych" — to zasygnalizowana ledwo
cząstka odkryć i propozycji metodologicznych, którymi Białostocki wzbogacił nie samą
tylko, i nie tylko naszą, historię sztuki, ale całą współczesną humanistykę.
Pracował nieprzerwanie, niestrudzenie. Na wypoczynek do Niedzicy przyjeżdżał samo-
chodem pełnym książek. Jedyny relaks, na który sobie pozwalał, to była przywożona
również płytoteka i samotne wędrówki w góry. Gdziekolwiek był, a podróżował stale,
wykorzystywał czas do maksimum. Chciał wszystko widzieć, wszystko zobaczyć. Uważał, że
historyk sztuki, o czymkolwiek pisze, pisać ma prawo jedynie z własnego, świeżym
badawczym okiem zobaczenia, z autopsji.
Samochodem jeździł szybko, pewnie. Prowadził znakomicie. Lubił długie, dalekie trasy.
Mówił, że wtedy właśnie, tylko wtedy wypoczywa.
Mieczysław Porębski
„Tygodnik Powszechny", 21 V 1989