Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Białostocki, Jan [Gefeierte Pers.]
Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie: In memoriam Jan Białostocki — 35.1991 [erschienen] 1993

DOI Heft:
I. Po śmierci Jana Białostockiego: Wspomnienia i nekrologi
DOI Artikel:
Woźniakowski, Jacek; Białostocki, Jan [Gefeierte Pers.]; Białostocki, Jan [Bearb.]: [Po śmierci Jana Białostockiego]: [wspomnienia i nekrologi]
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.19643#0091

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Jacek Woźniakowski

I

'ana Białostockiego poznałem chyba wtedy, kiedy spędzał wakacje w „Witkiewi-
czówce" i idąc na wycieczki przechodził przed naszym kozinieckim domem, aż namówiony
bodaj przez prof. Dworzaczka, starego naszego przyjaciela, zaszedł kiedyś. Włodzimierz
Dworzaczek, który też mieszkał wówczas w „Witkiewiczówce", mówił mi już, że to młody,
ale świetnie się zapowiadający historyk sztuki, a ja spotkałem go był kilkakroć, jak sunął
żwawo i skrzętnie — aż dziwne, że po tylu latach pamiętam doskonale jego drobną postać
i to dążenie ku górom, zielbewusst, i podobne zainteresowanie architekturą naszego
drewnianego domu, bystre, zwięzłe, wesołe.

Wiele lat później Janek, wchodząc do naszego krakowskiego mieszkania, zauważył
natychmiast w ciemnawym zakątku korytarza dwa obrazki, które mi towarzyszą od
wczesnej młodości — reprodukcję Św. Hieronima, sztychu Diirera, i fotografię pomnika
Colleoniego przez Verrocchia. Rzucił na nie okiem i powiedział tylko: „Kontemplacja i
czyn..."

Postanowiłem skorzystać z tej zakopiańskiej znajomości, kiedy przyszło mi do głowy
uporządkować na piśmie kilka myśli, niebanalnych, jak mi się zdawało, o gustach i sztuce
XVIII w. — ale nie miałem pojęcia, jak się do tego zabrać. Białostocki wyszedł ze swej
pracowni w warszawskim Muzeum Narodowym i rozmawialiśmy w jakiejś niby alkowie, w
którą rozszerzał się korytarz. W odpowiedzi na moje pytania od razu podał mi rzeczowo nie
tylko bibliografię podstawową, ale też mnóstwo szczegółowych prac w fachowej prasie
polskiej, angielskiej, amerykańskiej, niemieckiej, francuskiej i włoskiej — nie nadążałem z
notowaniem, kiedy wymieniał nazwiska autorów, tytuły artykułów i czasopism i na koniec
daty druku, opatrując każdą publikację krótkim komentarzem. Wiedziałem, że nie
specjalizuje się w XVIII w., i wpadałem w coraz głębsze zdumienie, aż wreszcie spytałem, jak
on to robi? Odpowiedział bez żadnych grymasów, że jego pamięć bibliograficzna przydaje się
i jemu, i jego studentom, więc stara się systematycznie ją ćwiczyć. Po latach Janek zauważył
kiedyś z laboratoryjnym niemal zaciekawieniem, że pamięć mu słabnie i że — przytaczając

87
 
Annotationen