Marta Tara buła
Hildo«
Kwestionariusz produktów
i usług
Dzicy zjadają się nawzajem a kulturalni oszukują się nawzajem,
i tak oto toczy się świat.
Artur Schopenhauer
Pewien świeżo upieczony artysta — dziś, jak mówi prasa, „najbar-
dziej rozchwytywany młody artysta ostatnich sezonów" — któremu po-
mogłam w rozpoczęciu upragnionej kariery, ofiarował mi swój obraz:
miły dowód wdzięczności. Zrobił to z własnej woli; sam też dokonał
wyboru dzieła, które dla mnie przeznaczył. Wkrótce zaproszono go do
udziału w wystawie w dużym mieście, z możliwością sprzedaży prac.
Kiedy okazało się, że wybór padł także i na „mój" obraz, młody autor
przyszedł do mnie i mówi:
— Wiesz, Marta, jest taka sprawa... ten obraz, no wiesz, który ci
dałem... jakby go ktoś chciał kupić, to on jest jeszcze mój, O.K.?
Przytaczam tę anegdotę nie po to aby prawić morały. Nie mam za-
miaru rozpaczać nad upadkiem obyczajów ani analizować siły, z jaką
„kasa" — choćby tylko mgliście zasugerowana — działa na wyobraźnię
artystów. Interesuje mnie co innego: symptomy zmian. Ta historia, zabaw-
na lecz prawdziwa, przynosi ciekawy materiał do badań. Czego próbo-
wał dokonać nasz młody artysta? Chciał zmienić przeszłość: zastąpić
starą, niewygodną dla siebie wersję — nową, bardziej opłacalną. Stwo-
rzył coś w rodzaju kategorii czasu przeszłego niedokonanego, kategorii
która występuje wprawdzie w niektórych gramatykach, ale z punktu wi-
dzenia logiki zdarzeń wydaje się nie do przyjęcia. Nie do przyjęcia?
Hildo«
Kwestionariusz produktów
i usług
Dzicy zjadają się nawzajem a kulturalni oszukują się nawzajem,
i tak oto toczy się świat.
Artur Schopenhauer
Pewien świeżo upieczony artysta — dziś, jak mówi prasa, „najbar-
dziej rozchwytywany młody artysta ostatnich sezonów" — któremu po-
mogłam w rozpoczęciu upragnionej kariery, ofiarował mi swój obraz:
miły dowód wdzięczności. Zrobił to z własnej woli; sam też dokonał
wyboru dzieła, które dla mnie przeznaczył. Wkrótce zaproszono go do
udziału w wystawie w dużym mieście, z możliwością sprzedaży prac.
Kiedy okazało się, że wybór padł także i na „mój" obraz, młody autor
przyszedł do mnie i mówi:
— Wiesz, Marta, jest taka sprawa... ten obraz, no wiesz, który ci
dałem... jakby go ktoś chciał kupić, to on jest jeszcze mój, O.K.?
Przytaczam tę anegdotę nie po to aby prawić morały. Nie mam za-
miaru rozpaczać nad upadkiem obyczajów ani analizować siły, z jaką
„kasa" — choćby tylko mgliście zasugerowana — działa na wyobraźnię
artystów. Interesuje mnie co innego: symptomy zmian. Ta historia, zabaw-
na lecz prawdziwa, przynosi ciekawy materiał do badań. Czego próbo-
wał dokonać nasz młody artysta? Chciał zmienić przeszłość: zastąpić
starą, niewygodną dla siebie wersję — nową, bardziej opłacalną. Stwo-
rzył coś w rodzaju kategorii czasu przeszłego niedokonanego, kategorii
która występuje wprawdzie w niektórych gramatykach, ale z punktu wi-
dzenia logiki zdarzeń wydaje się nie do przyjęcia. Nie do przyjęcia?