ZDZISŁAW ŻYGUŁSKI (jun)
II. 14. Lekka jazda polska w bitwie ze Szwedami, S. Pufendorf, De Rebus a Carolo
Gustano Sveciae rege gestis, Norymberga 1696. (Fot. J. Werner)
w r. 1616 pod Starodubem. Ani ubiorem, ani uzbro-
jeniem, ani taktyką wojenną nie odbiegali oni od
innych podobnych formacji lekkiej jazdy. Różnili się
natomiast sposobem utrzymania, charakterem, meto-
dami postępowania wobec ludności cywilnej zarówno
terytoriów obcych objętych działaniami wojennymi,
jak i kraju własnego. Służyli bez żołdu, na samej
tylko zdobyczy; zwano ich początkowo wolontariu-
szami, a także straceńcami, elearami lub kozakami22.
Niezrównani w odwadze, niezrównani też byli w
gwałtach i drapiestwie. Z magnatami polskimi szli
pod Moskwę dla obrony Dymitra Samozwańca, dziel-
nie stawali pod Cecorą i Chocimem, ale też w służbie
cesarza walnie się przyczynili do narodowej kata-
strofy Czechów pod Białą Górą. Byli postrachem he-
w ubiorach wyobrażonych tam oddziałów polskich (z lat
1649—51) wiele cech mundurowych. W szczególności badacz
ten stwierdził bezprzeczny wpływ polskiego żupana wojsko-
wego (zwanego casague) na późniejsze umundurowanie żoł-
nierzy francuskich, niemieckich i szwedzkich. Już w 1. po-
łowie w. XVII wiele oddziałów polskich nosiło jednolitą
barwę, oczywiście nie mogło być mowy o jednolitości umun-
durowania całego wojska. Por. O. Smith, Płaskorzeźba
batalistyczna w katedrze w Strdngnds, studium dotyczące
ubioru męskiego w 17-ym stuleciu, tłumaczenie z duńskie-
go, „Broń i Barwa”, 1937, s. 149—160.
retyków w krajach austriackich i niemieckich, nawet
i we Francji. Po powrocie do kraju dopuszczali się
niesłychanych gwałtów i rozbojów. Napiętnowani
przez literaturę polityczną zarówno protestancką, jak
i katolicką, doczekali się wreszcie uchwały sejmowej
wyjmującej ich spod prawa i tępieni byli bezlitośnie
nawet przez ludność wiejską. Ostatnie wzmianki
o nich znaleźć można w spisach żołdu cesarskiego
w latach trzydziestych, świadek naoczny, Wojciech
Dembołęcki, awanturniczy kapelan lisowczyków, tak
opisywał ich wygląd: „płaszcze opięte, czapki wyso-
kie, pludry wąskie jak rękaw, buty żółte podkute,
zbroi nie mają, krzywe papiery, wędzidła u koni ma-
łe, siodła małe, dziw że z nich nie spadną, po koniu
się w biegu pokładają ...”23. Ten pobieżnie naszki-
cowany obraz lisowczyków najzupełniej odpowiada
22 Słowo „elear” wywodzi się z węgierskiego, eljbl
haro — harcujący na przedzie. Nazwę kozaków odnoszono
w dawnej Rzeczypospolitej zarówno do ludzi z Siczy, Za-
porożców, jak i do rozmaitych formacji wojskowych. Mówio-
no więc o kozakach rejestrowanych (będących na żołdzie
Rzeczypospolitej), zwano niekiedy kozakami jazdę pancer-
ną, najczęściej zaś lekką. Tradycja ta przetrwała aż do
schyłku w. XVIII; słynni kozacy granowscy Czartoryskich
też byli formacją lekkiej jazdy. Nic więc dziwnego, że na-
bywca obrazu hetman Ogiński, dobrze obeznany z polską
wojskowością, nazwał Rembrandtowskiego jeźdźca „koza-
kiem”.
96
II. 14. Lekka jazda polska w bitwie ze Szwedami, S. Pufendorf, De Rebus a Carolo
Gustano Sveciae rege gestis, Norymberga 1696. (Fot. J. Werner)
w r. 1616 pod Starodubem. Ani ubiorem, ani uzbro-
jeniem, ani taktyką wojenną nie odbiegali oni od
innych podobnych formacji lekkiej jazdy. Różnili się
natomiast sposobem utrzymania, charakterem, meto-
dami postępowania wobec ludności cywilnej zarówno
terytoriów obcych objętych działaniami wojennymi,
jak i kraju własnego. Służyli bez żołdu, na samej
tylko zdobyczy; zwano ich początkowo wolontariu-
szami, a także straceńcami, elearami lub kozakami22.
Niezrównani w odwadze, niezrównani też byli w
gwałtach i drapiestwie. Z magnatami polskimi szli
pod Moskwę dla obrony Dymitra Samozwańca, dziel-
nie stawali pod Cecorą i Chocimem, ale też w służbie
cesarza walnie się przyczynili do narodowej kata-
strofy Czechów pod Białą Górą. Byli postrachem he-
w ubiorach wyobrażonych tam oddziałów polskich (z lat
1649—51) wiele cech mundurowych. W szczególności badacz
ten stwierdził bezprzeczny wpływ polskiego żupana wojsko-
wego (zwanego casague) na późniejsze umundurowanie żoł-
nierzy francuskich, niemieckich i szwedzkich. Już w 1. po-
łowie w. XVII wiele oddziałów polskich nosiło jednolitą
barwę, oczywiście nie mogło być mowy o jednolitości umun-
durowania całego wojska. Por. O. Smith, Płaskorzeźba
batalistyczna w katedrze w Strdngnds, studium dotyczące
ubioru męskiego w 17-ym stuleciu, tłumaczenie z duńskie-
go, „Broń i Barwa”, 1937, s. 149—160.
retyków w krajach austriackich i niemieckich, nawet
i we Francji. Po powrocie do kraju dopuszczali się
niesłychanych gwałtów i rozbojów. Napiętnowani
przez literaturę polityczną zarówno protestancką, jak
i katolicką, doczekali się wreszcie uchwały sejmowej
wyjmującej ich spod prawa i tępieni byli bezlitośnie
nawet przez ludność wiejską. Ostatnie wzmianki
o nich znaleźć można w spisach żołdu cesarskiego
w latach trzydziestych, świadek naoczny, Wojciech
Dembołęcki, awanturniczy kapelan lisowczyków, tak
opisywał ich wygląd: „płaszcze opięte, czapki wyso-
kie, pludry wąskie jak rękaw, buty żółte podkute,
zbroi nie mają, krzywe papiery, wędzidła u koni ma-
łe, siodła małe, dziw że z nich nie spadną, po koniu
się w biegu pokładają ...”23. Ten pobieżnie naszki-
cowany obraz lisowczyków najzupełniej odpowiada
22 Słowo „elear” wywodzi się z węgierskiego, eljbl
haro — harcujący na przedzie. Nazwę kozaków odnoszono
w dawnej Rzeczypospolitej zarówno do ludzi z Siczy, Za-
porożców, jak i do rozmaitych formacji wojskowych. Mówio-
no więc o kozakach rejestrowanych (będących na żołdzie
Rzeczypospolitej), zwano niekiedy kozakami jazdę pancer-
ną, najczęściej zaś lekką. Tradycja ta przetrwała aż do
schyłku w. XVIII; słynni kozacy granowscy Czartoryskich
też byli formacją lekkiej jazdy. Nic więc dziwnego, że na-
bywca obrazu hetman Ogiński, dobrze obeznany z polską
wojskowością, nazwał Rembrandtowskiego jeźdźca „koza-
kiem”.
96