.RECENZJE
kich im wyrobów północno-niemieckich, należało
szczególnie podkreślić. Wiązała się bowiem z wielką
ekspansją rzemiosła Gdańska w Polsce 2. połowy
w. XVII i była — jak należy sądzić — przynajmniej
częściowo uwarunkowana gustem polskiego odbiorcy.
W tym też czasie zachodnio-europejskie w swym ogól-
nym charakterze złotnictwo miast Pomorza, a przede
wszystkim gdańskie, skutecznie konkurowało nie tylko
z wyrobami zagranicznymi, lecz także z tymi ośrod-
kami w Polsce, które propagowały wyroby wzorowane
na wschodnich.
Najwięcej zastrzeżeń nasuwa umieszczony na koń-
cu książki „Wykaz zabytków gdańskiego złotnictwa
zachowanych w Polsce, według stanu badań do końca
1967 r.” (s. 173—229). Katalog ten ułożony według
trudnego do odcyfrowania klucza (ani nie ściśle chro-
nologicznie, ani alfabetycznie według nazwisk auto-
rów) zawiera tylko 165 pozycji, obejmujących obiekty
z Muzeum Pomorskiego w Gdańsku, Muzeów Narodo-
wych w Krakowie, Warszawie i Poznaniu, zbiorów
w Kórniku oraz znajdujących się w kościołach na
terenie części województwa gdańskiego. Dobór jest
zatem przypadkowy i zupełnie nie oddaje polskiego
stanu posiadania. Z niezrozumiałych przyczyn autorka
opuściła szereg muzeów, w których znajdują się gdań-
skie dzieła złotnicze i to niejednokrotnie w znacznej
liczbie (np. Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu
czy Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego' w Krako-
wie) oraz obiekty wymienione w Katalogu zabytków
Sztuki w Polsce. Te ostatnie braki są tym bardziej
istotne, że obejmują zabytki znajdujące się najczęściej
w pierwotnym miejscu przeznaczenia. Już tylko po-
bieżne przejrzenie wydanych do r. 1967 tomów i ze-
szytów Katalogu (nie mówiąc o przygotowywanych do
druku tekstach w Instytucie Sztuki PAN w Warsza-
wie) pozwala stwierdzić, jak wiele obiektów — nie-
jednokrotnie bardzo wysokiej klasy — zostało pomi-
niętych przez autorkę. Przykładowo tylko wymienić
można z terenu województwa krakowskiego misę
z dzbankiem K. Paulsena w kościele par. w Wieliczce,
z województwa łódzkiego dzban i misę w kolegiacie
w Łowiczu, poznańskiego — rokokową monstrancję
L. Dietricha w kościele par. w Zagórowie, lubelskie-
go — wymienione już antepedium w Chełmie, war-
szawskiego — nagrobek Jana Dobrogosta Krasińskiego
wykonany przez A. Mackensena II w kościele par.
w Węgrowie. Prace nad Katalogiem ujawniły taką
ilość gdańskich wyrobów w poszczególnych powiatach
i miejscowościach, że tylko na podstawie tego źródła
można by co najmniej podwoić liczbę obiektów wy-
mienionych w książce.
Nasuwa się zresztą pytanie, czy taki wykaz względ-
nie katalog jest w ogóle potrzebny. Przyjęty przez
autorkę system rozbudowanych opisów w poszczegól-
nych hasłach (nie wolnych od błędów i prze-
inaczeń, zwłaszcza w odcyfrowywaniu napisów), które
zresztą w znacznej mierze zostały powtórzone w roz-
działach omawiających poszczególne epoki, jest z jed-
nej strony zbytecznym dublowaniem katalogów mu-
zealnych, z drugiej zaś niepomiernie zwiększa objętość
książki będącej przecież pracą typu syntetycznego.
Zgodnie z tytułem II części, zamiast owego katalogu
zabytków należało umieścić kompletny wykaz złotni-
ków działających w Gdańsku (zarówno w ramach
organizacji cechowej, jak i poza nią) zestawiony na
podstawie badań archiwalnych oraz dawniejszych
opracowań. Każde hasło osobowe winno zawierać za-
sadnicze dane dotyczące życia i przebiegu pracy złot-
nika oraz spis jego prac. Nieodzowne jest przy tym
podanie podobizn wszystkich znaków złotniczych, wy-
stępujących na obiektach, łącznie z tymi, których nie
można jeszcze odnieść do konkretnej osoby. Muszą
być one rysowane zgodnie z ich rzeczywistym wy-
glądem i w jednakowej skali. Przykładów tego typu
opracowań dostarczają zarówno prace dawne w ro-
dzaju książki Czihaka, jak też najnowsze, dotyczące
różnych krajów i ośrodków w Europie (np. W. Scheff-
ler, Goldschmiede Niedersachsens, Berlin 1965; M. E.
Petrenko, Ukraińskie zołotarstwo XVI—XVIII st.,
Kyiw 1970). Spisy prac poszczególnych złotników w
formie krótkich haseł podających typ obiektu, wy-
miary, daty i ewentualnie napisy oraz jedynie zasad-
nicze elementy dekoracji, muszą — w miarę możli-
wości — obejmować wszystkie zabytki, zachowane
i niezachowanie. Dzieła złotnicze były może najbar-
dziej „ruchomymi” obiektami i do uzyskania pełnego
obrazu twórczości Gdańska w tej dziedzinie koniecz-
ne jest uwzględnienie przynajmniej najważniejszych
zespołów i zabytków .znajdujących się zagranicą. Na
pierwszym miejscu należy tu wymienić muzea w
Związku Radzieckim (np. Orużejnaja Pałata i Mu-
zeum Historyczne w Moskwie, Ermitaż w Leningra-
dzie) zawierające wspaniałe kolekcje gdańskich wyro-
bów złotniczych. Szczególnie historyczny zbiór Oru-
żejnej Pałaty, ujęty w wielotomowym katalogu Fili-
monowa, dostarcza wielu danych zarówno do spraw
artystycznych, jak też historycznych (dary posłów
i królów polskich) Równie ważne jest przebadanie
pod tym kątem innych zbiorów europejskich. Sprawę
tę umożliwiają katalogi muzealne, a także specjalne
opracowania poloników podjęte w Szwecji (Z. Łako-
ciński, Polonica Suecana Artistica, „Rocznik Hist.
Sztuki” III, 1962 — tamże wymieniony dzban K. Pa-
ulsena z kościoła w Forsmark), a także w Anglii
(A. Ciechanowiecki i B. O. Jeżewski, Polonica na wy-
spach brytyjskich, London 1966 — zawiera m. in.
opracowanie złotego kielicha z Żarnowca, wykonanego
przez Andrzeja Mackensena I w r. 1648). Ważnym
źródłem są także katalogi aukcyjne, pozwalające na
częściowe przynajmniej uchwycenie obiektów prze-
chodzących przez handel antykwarski. Te ostatnie
mają także duże znaczenie dla badań zabytków znaj-
dujących się na terenie Polski (np. Sammlung Giel-
dziński Danzig, Rudolph Lepke’s Kunst-Auction-Haus
Berlin 1912). Dla obiektów zaginionych, prócz wiado-
mości archiwalnych, szczególne znaczenie mają kata-
logi różnego typu wystaw z w. XIX i pocz. w. XX,
a także opracowania typu historyczno-pamiętnikar-
skiego. Wymienione źródła, niemal zupełnie pominięte
przez autorkę, znakomicie uzupełniają obraz gdań-
skiej twórczości, zwłaszcza XVII i XVIII w.
Na zakończenie warto jeszcze zadać pytanie, dla
kogo właściwie jest przeznaczona książka wydana
przez Gdańskie Towarzystwo Naukowe? Nie jest bo-
wiem wydawnictwem popularnym, a zarazem zawie-
ra zbyt mało danych, aby stać się kompendium wie-
dzy o gdańskim złotńictwie. Wartościowe uwagi
autorki dotyczące spraw cechu nie równoważą niedo-
statków opracowania drugiej części dotyczącej spraw
artystycznych. Rażące opuszczenia i błędy w charak-
terystyce dzieł, brak pełnego wykazu pracowni złot-
niczych, niemal zupełne pominięcie znaków i sygna-
tur mistrzów sprawia, że nie może być ona przydatna
ani w pracy muzealnika, ani inwentaryzatora, a nie-
wiele da także amatorowi czy kolekcjonerowi. Wielka
szkoda, że w dalszym ciągu będziemy musieli posłu-
giwać się dawnymi opracowaniami niemieckimi, tym
większa, że zapotrzebowanie na polskie książki z tej
dziedziny jest ogromne.
398
kich im wyrobów północno-niemieckich, należało
szczególnie podkreślić. Wiązała się bowiem z wielką
ekspansją rzemiosła Gdańska w Polsce 2. połowy
w. XVII i była — jak należy sądzić — przynajmniej
częściowo uwarunkowana gustem polskiego odbiorcy.
W tym też czasie zachodnio-europejskie w swym ogól-
nym charakterze złotnictwo miast Pomorza, a przede
wszystkim gdańskie, skutecznie konkurowało nie tylko
z wyrobami zagranicznymi, lecz także z tymi ośrod-
kami w Polsce, które propagowały wyroby wzorowane
na wschodnich.
Najwięcej zastrzeżeń nasuwa umieszczony na koń-
cu książki „Wykaz zabytków gdańskiego złotnictwa
zachowanych w Polsce, według stanu badań do końca
1967 r.” (s. 173—229). Katalog ten ułożony według
trudnego do odcyfrowania klucza (ani nie ściśle chro-
nologicznie, ani alfabetycznie według nazwisk auto-
rów) zawiera tylko 165 pozycji, obejmujących obiekty
z Muzeum Pomorskiego w Gdańsku, Muzeów Narodo-
wych w Krakowie, Warszawie i Poznaniu, zbiorów
w Kórniku oraz znajdujących się w kościołach na
terenie części województwa gdańskiego. Dobór jest
zatem przypadkowy i zupełnie nie oddaje polskiego
stanu posiadania. Z niezrozumiałych przyczyn autorka
opuściła szereg muzeów, w których znajdują się gdań-
skie dzieła złotnicze i to niejednokrotnie w znacznej
liczbie (np. Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu
czy Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego' w Krako-
wie) oraz obiekty wymienione w Katalogu zabytków
Sztuki w Polsce. Te ostatnie braki są tym bardziej
istotne, że obejmują zabytki znajdujące się najczęściej
w pierwotnym miejscu przeznaczenia. Już tylko po-
bieżne przejrzenie wydanych do r. 1967 tomów i ze-
szytów Katalogu (nie mówiąc o przygotowywanych do
druku tekstach w Instytucie Sztuki PAN w Warsza-
wie) pozwala stwierdzić, jak wiele obiektów — nie-
jednokrotnie bardzo wysokiej klasy — zostało pomi-
niętych przez autorkę. Przykładowo tylko wymienić
można z terenu województwa krakowskiego misę
z dzbankiem K. Paulsena w kościele par. w Wieliczce,
z województwa łódzkiego dzban i misę w kolegiacie
w Łowiczu, poznańskiego — rokokową monstrancję
L. Dietricha w kościele par. w Zagórowie, lubelskie-
go — wymienione już antepedium w Chełmie, war-
szawskiego — nagrobek Jana Dobrogosta Krasińskiego
wykonany przez A. Mackensena II w kościele par.
w Węgrowie. Prace nad Katalogiem ujawniły taką
ilość gdańskich wyrobów w poszczególnych powiatach
i miejscowościach, że tylko na podstawie tego źródła
można by co najmniej podwoić liczbę obiektów wy-
mienionych w książce.
Nasuwa się zresztą pytanie, czy taki wykaz względ-
nie katalog jest w ogóle potrzebny. Przyjęty przez
autorkę system rozbudowanych opisów w poszczegól-
nych hasłach (nie wolnych od błędów i prze-
inaczeń, zwłaszcza w odcyfrowywaniu napisów), które
zresztą w znacznej mierze zostały powtórzone w roz-
działach omawiających poszczególne epoki, jest z jed-
nej strony zbytecznym dublowaniem katalogów mu-
zealnych, z drugiej zaś niepomiernie zwiększa objętość
książki będącej przecież pracą typu syntetycznego.
Zgodnie z tytułem II części, zamiast owego katalogu
zabytków należało umieścić kompletny wykaz złotni-
ków działających w Gdańsku (zarówno w ramach
organizacji cechowej, jak i poza nią) zestawiony na
podstawie badań archiwalnych oraz dawniejszych
opracowań. Każde hasło osobowe winno zawierać za-
sadnicze dane dotyczące życia i przebiegu pracy złot-
nika oraz spis jego prac. Nieodzowne jest przy tym
podanie podobizn wszystkich znaków złotniczych, wy-
stępujących na obiektach, łącznie z tymi, których nie
można jeszcze odnieść do konkretnej osoby. Muszą
być one rysowane zgodnie z ich rzeczywistym wy-
glądem i w jednakowej skali. Przykładów tego typu
opracowań dostarczają zarówno prace dawne w ro-
dzaju książki Czihaka, jak też najnowsze, dotyczące
różnych krajów i ośrodków w Europie (np. W. Scheff-
ler, Goldschmiede Niedersachsens, Berlin 1965; M. E.
Petrenko, Ukraińskie zołotarstwo XVI—XVIII st.,
Kyiw 1970). Spisy prac poszczególnych złotników w
formie krótkich haseł podających typ obiektu, wy-
miary, daty i ewentualnie napisy oraz jedynie zasad-
nicze elementy dekoracji, muszą — w miarę możli-
wości — obejmować wszystkie zabytki, zachowane
i niezachowanie. Dzieła złotnicze były może najbar-
dziej „ruchomymi” obiektami i do uzyskania pełnego
obrazu twórczości Gdańska w tej dziedzinie koniecz-
ne jest uwzględnienie przynajmniej najważniejszych
zespołów i zabytków .znajdujących się zagranicą. Na
pierwszym miejscu należy tu wymienić muzea w
Związku Radzieckim (np. Orużejnaja Pałata i Mu-
zeum Historyczne w Moskwie, Ermitaż w Leningra-
dzie) zawierające wspaniałe kolekcje gdańskich wyro-
bów złotniczych. Szczególnie historyczny zbiór Oru-
żejnej Pałaty, ujęty w wielotomowym katalogu Fili-
monowa, dostarcza wielu danych zarówno do spraw
artystycznych, jak też historycznych (dary posłów
i królów polskich) Równie ważne jest przebadanie
pod tym kątem innych zbiorów europejskich. Sprawę
tę umożliwiają katalogi muzealne, a także specjalne
opracowania poloników podjęte w Szwecji (Z. Łako-
ciński, Polonica Suecana Artistica, „Rocznik Hist.
Sztuki” III, 1962 — tamże wymieniony dzban K. Pa-
ulsena z kościoła w Forsmark), a także w Anglii
(A. Ciechanowiecki i B. O. Jeżewski, Polonica na wy-
spach brytyjskich, London 1966 — zawiera m. in.
opracowanie złotego kielicha z Żarnowca, wykonanego
przez Andrzeja Mackensena I w r. 1648). Ważnym
źródłem są także katalogi aukcyjne, pozwalające na
częściowe przynajmniej uchwycenie obiektów prze-
chodzących przez handel antykwarski. Te ostatnie
mają także duże znaczenie dla badań zabytków znaj-
dujących się na terenie Polski (np. Sammlung Giel-
dziński Danzig, Rudolph Lepke’s Kunst-Auction-Haus
Berlin 1912). Dla obiektów zaginionych, prócz wiado-
mości archiwalnych, szczególne znaczenie mają kata-
logi różnego typu wystaw z w. XIX i pocz. w. XX,
a także opracowania typu historyczno-pamiętnikar-
skiego. Wymienione źródła, niemal zupełnie pominięte
przez autorkę, znakomicie uzupełniają obraz gdań-
skiej twórczości, zwłaszcza XVII i XVIII w.
Na zakończenie warto jeszcze zadać pytanie, dla
kogo właściwie jest przeznaczona książka wydana
przez Gdańskie Towarzystwo Naukowe? Nie jest bo-
wiem wydawnictwem popularnym, a zarazem zawie-
ra zbyt mało danych, aby stać się kompendium wie-
dzy o gdańskim złotńictwie. Wartościowe uwagi
autorki dotyczące spraw cechu nie równoważą niedo-
statków opracowania drugiej części dotyczącej spraw
artystycznych. Rażące opuszczenia i błędy w charak-
terystyce dzieł, brak pełnego wykazu pracowni złot-
niczych, niemal zupełne pominięcie znaków i sygna-
tur mistrzów sprawia, że nie może być ona przydatna
ani w pracy muzealnika, ani inwentaryzatora, a nie-
wiele da także amatorowi czy kolekcjonerowi. Wielka
szkoda, że w dalszym ciągu będziemy musieli posłu-
giwać się dawnymi opracowaniami niemieckimi, tym
większa, że zapotrzebowanie na polskie książki z tej
dziedziny jest ogromne.
398