Biuletyn Historii Sztuki
R. LIII, 1991, Nr 1—2
PL ISSN 0006-3967
TADEUSZ S. JAROSZEWSKI
Warszawa, Instytut Historii Sztuki U.W.
Roman Aftanazy, Materiały do dziejów rezydencji, pod red. Andrzeja J. Bara-
nowskiego, Polska Akademia Nauk — Instytut Sztuki, Część II: Ziemie Ruskie
Korony, t. VA — VB: Dawne województwo wołyńskie, Warszawa 1988, ss. 770,
il. 684
Gdy pan Władysław Karzymowski z Karzymowic
Wielkich na Wołyniu w jesiennej nocy 1918 roku,
huczącej burzą i trzaskami bolszewickich karabinów,
uciekał ze swego rodzinnego dworu, samotrzeć,
z piętnastoletnim synem Jackiem i stangretem Aloj-
zym, wyrosła w jego myślach nad tępą zgrozą, nad
rozpaczą i oszołomieniem klęski nie do powetowania
pewność przeraźliwie jasna. «Tymi oto żywymi
oczami nie zobaczę już nigdy mojego domu, lip
przy wjazdowej bramie, szuwarów nad wielkim
stawem w ogrodzie i pól w przestrzennej ciszy roz-
rzuconych aż po skraj horyzontu». [...] Jakoż i nie
zobaczył. Tak Juliusz German, poczytny w okresie
dwudziestolecia międzywojennego pisarz, rozpo-
czął jedną ze swych powieści1. Wywołał od razu
nastrój grozy i przypomniał czytelnikowi o wciąż
njezabliźnionych ranach kresowego ziemiaństwa.
Wielu przedstawicieli tej grupy społecznej ucie-
kając ze swych rodzinnych gniazd ratowało wpraw-
dzie życie, ale nie miało już nigdy ujrzeć odziedzi-
czonych po przodkach domów zrównanych z ziemią
przez zrewoltowany tłum. Wołyń w czasie pierwszej
wojny światowej i w czasie kampanii 1920 r. doznał
tak poważnych zniszczeń, iż do końca między-
wojnia nie był w stanie podnieść się z upadku.
Ofiarą wszelkiego rodzaju barbarzyńców pusto-
szących tę piękną krainę padły przede wszystkim
siedziby ziemiańskie rabowane i z premedytacją
niszczone. Przed drugą wojną światową mimo
wszystko nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów
strat, jakie poniosła kultura polska na Wołyniu
w pamiętnych latach 1914—1920. Zestawienie ich,
pomnożone o zniszczenia dokonane w czasie drugiej
wojny światowej, przynosi dopiero recenzowana
praca Romana Aftanazego stanowiąca tom V
pomnikowego wydawnictwa Materiały do dziejów
rezydencji i prezentująca siedziby na terytorium
dawnego województwa wołyńskiego. Po czterech
tomach omawiających pałace i dwory Wielkiego
Księstwa Litewskiego mamy zatem okazję znowu
podziwiać pracowitość, sumienność i wielką eru-
dycję Autora wprowadzającego nas tym razem na
salony rezydencji Wołynia.
Lektura recenzowanego tomu zapoznaje czy-
telników z wielką liczbą wspaniałych siedzib,
nieraz o imponujących rozmiarach, odznaczających
się przy tym wybitnymi walorami artystycznymi.
Jest ich (a raczej było!) na terenie Wołynia sto-
sunkowo więcej, niż w prowincjach północno-
-wschodnich. Aż dziw bierze, że polscy historycy
sztuki w okresie międzywojennym nie zdobyli
się na opracowanie (czy choćby spenetrowanie)
zabytków tej miary, co pałace w Równem i w Wiś-
niowcu, w Korcu i w Młynowie, w Kustynie i w Mię-
dzyrzeczu Koreckim, w Ostrożcu i w Nowomalinie,
a przecież wszystkie te obiekty znajdowały się
w granicach II Rzeczypospolitej! Książka Afta-
nazego uświadamia zatem najstarszemu pokoleniu
historyków sztuki stracone na zawsze możliwości
badawcze, a u piszącego te słowa wywołuje doj-
mujący żal, że nie urodził się trochę wcześniej.
Pan Roman nakazuje nam raz jeszcze zmienić
dotychczasowe poglądy na architekturę polską
XVIII i XIX w., ujawnione bowiem w tomie
„wołyńskim" zabytki mają tak wielki ciężar
gatunkowy, że nie mogą być w żadnym razie
pominięte w nowoczesnych opracowaniach z za-
kresu sztuki środkowoeuropejskiej. I tak wspom-
niane przed chwilą pałace w Równem i w Wiśniow-
cu powinny zająć należne im miejsce w dziejach
późnego l>aroku w Polsce, podobnie jak pałace
w Korcu, w Zasławiu, w Czajczyńcach (do tego
ostatniego jeszcze wrócimy), w Sławucie, w Bore-
młu i w Hrycowie.
158
R. LIII, 1991, Nr 1—2
PL ISSN 0006-3967
TADEUSZ S. JAROSZEWSKI
Warszawa, Instytut Historii Sztuki U.W.
Roman Aftanazy, Materiały do dziejów rezydencji, pod red. Andrzeja J. Bara-
nowskiego, Polska Akademia Nauk — Instytut Sztuki, Część II: Ziemie Ruskie
Korony, t. VA — VB: Dawne województwo wołyńskie, Warszawa 1988, ss. 770,
il. 684
Gdy pan Władysław Karzymowski z Karzymowic
Wielkich na Wołyniu w jesiennej nocy 1918 roku,
huczącej burzą i trzaskami bolszewickich karabinów,
uciekał ze swego rodzinnego dworu, samotrzeć,
z piętnastoletnim synem Jackiem i stangretem Aloj-
zym, wyrosła w jego myślach nad tępą zgrozą, nad
rozpaczą i oszołomieniem klęski nie do powetowania
pewność przeraźliwie jasna. «Tymi oto żywymi
oczami nie zobaczę już nigdy mojego domu, lip
przy wjazdowej bramie, szuwarów nad wielkim
stawem w ogrodzie i pól w przestrzennej ciszy roz-
rzuconych aż po skraj horyzontu». [...] Jakoż i nie
zobaczył. Tak Juliusz German, poczytny w okresie
dwudziestolecia międzywojennego pisarz, rozpo-
czął jedną ze swych powieści1. Wywołał od razu
nastrój grozy i przypomniał czytelnikowi o wciąż
njezabliźnionych ranach kresowego ziemiaństwa.
Wielu przedstawicieli tej grupy społecznej ucie-
kając ze swych rodzinnych gniazd ratowało wpraw-
dzie życie, ale nie miało już nigdy ujrzeć odziedzi-
czonych po przodkach domów zrównanych z ziemią
przez zrewoltowany tłum. Wołyń w czasie pierwszej
wojny światowej i w czasie kampanii 1920 r. doznał
tak poważnych zniszczeń, iż do końca między-
wojnia nie był w stanie podnieść się z upadku.
Ofiarą wszelkiego rodzaju barbarzyńców pusto-
szących tę piękną krainę padły przede wszystkim
siedziby ziemiańskie rabowane i z premedytacją
niszczone. Przed drugą wojną światową mimo
wszystko nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów
strat, jakie poniosła kultura polska na Wołyniu
w pamiętnych latach 1914—1920. Zestawienie ich,
pomnożone o zniszczenia dokonane w czasie drugiej
wojny światowej, przynosi dopiero recenzowana
praca Romana Aftanazego stanowiąca tom V
pomnikowego wydawnictwa Materiały do dziejów
rezydencji i prezentująca siedziby na terytorium
dawnego województwa wołyńskiego. Po czterech
tomach omawiających pałace i dwory Wielkiego
Księstwa Litewskiego mamy zatem okazję znowu
podziwiać pracowitość, sumienność i wielką eru-
dycję Autora wprowadzającego nas tym razem na
salony rezydencji Wołynia.
Lektura recenzowanego tomu zapoznaje czy-
telników z wielką liczbą wspaniałych siedzib,
nieraz o imponujących rozmiarach, odznaczających
się przy tym wybitnymi walorami artystycznymi.
Jest ich (a raczej było!) na terenie Wołynia sto-
sunkowo więcej, niż w prowincjach północno-
-wschodnich. Aż dziw bierze, że polscy historycy
sztuki w okresie międzywojennym nie zdobyli
się na opracowanie (czy choćby spenetrowanie)
zabytków tej miary, co pałace w Równem i w Wiś-
niowcu, w Korcu i w Młynowie, w Kustynie i w Mię-
dzyrzeczu Koreckim, w Ostrożcu i w Nowomalinie,
a przecież wszystkie te obiekty znajdowały się
w granicach II Rzeczypospolitej! Książka Afta-
nazego uświadamia zatem najstarszemu pokoleniu
historyków sztuki stracone na zawsze możliwości
badawcze, a u piszącego te słowa wywołuje doj-
mujący żal, że nie urodził się trochę wcześniej.
Pan Roman nakazuje nam raz jeszcze zmienić
dotychczasowe poglądy na architekturę polską
XVIII i XIX w., ujawnione bowiem w tomie
„wołyńskim" zabytki mają tak wielki ciężar
gatunkowy, że nie mogą być w żadnym razie
pominięte w nowoczesnych opracowaniach z za-
kresu sztuki środkowoeuropejskiej. I tak wspom-
niane przed chwilą pałace w Równem i w Wiśniow-
cu powinny zająć należne im miejsce w dziejach
późnego l>aroku w Polsce, podobnie jak pałace
w Korcu, w Zasławiu, w Czajczyńcach (do tego
ostatniego jeszcze wrócimy), w Sławucie, w Bore-
młu i w Hrycowie.
158