świtą wracającego z Polski do Turcji posła tureckiego Muman Be-
ja) towarzyszem tym był właśnie ks. Orłowski. Obaj księża przez
dwa lata zajmowali się w Stambule wykupywaniem niewolników;
koło roku 1780 ks. Maurycy wrócił, jak się zdaje, do kraju, a na
jego miejsce przysłany został ks. Rudolf od świętego Bartłomieja
przy którym towarzyszem redempcji był w dalszym ciągu ks.
Orłowski 3).
Z tym okresem związana jest właśnie działalność ks. Orłow-
skiego jako architekta, kierującego przebudową gmachu ambasady
weneckiej.
Pałac ten nabyty został przez Wenecję od znanej perjockiej
rodziny Testów w roku 1746; rezydenci weneccy mieszkali w nim
zwykle już od XVI wieku. Restaurowany był wielokrotnie m. in.
w latach 1728, 1752 — 1754, 1772. Rezydent Memmo zamierzał do-
konać zupełnej przebudowy gmachu, ale plan jego został odrzu-
cony przez senat wenecki, który polecił mu tylko gruntowne od-
nowienie pałacu i przeprowadzenie szeregu niezbędnych przeróbek.
Prace rozpoczęto w zimie z 1780 na 1781, pod kierunkiem tech-
nicznym ks. Orłowskiego4), któremu pomagali majstrowie Iseppo
i Bartolomeo Coccon; sprawy związane z dostawami materjałów bu-
dowlanych przez miejscowych ludzi załatwiał kupiec wenecki Va-
sallo, znający miejscowe języki. Równocześnie, też pod kierunkiem
ks. Orłowskiego przeprowadzono reperację drogi wiodącej z dziel-
nicy Pery do ambasady 5).
Gdy przybył nowy redemptor ks. Rudolf, między nim a ks.
Orłowskim nastąpiły jakieś nieporozumienia, jak się zdaje na tle
sposobu dysponowania funduszami przeznaczonemi na wykup nie-
wolników chrześcijan0). Z Warszawy, ze strony gabinetu królew-
skiego starano się te nieporozumienia załagodzić, uspakajając ks.
Orłowskiego, że nie dozna on żadnych przykrości, że jego zasługi
przy wykupywaniu jeńców są należycie oceniane i jest życzeniem
króla, aby nie stała mu się żadna krzywda '). Po zdaniu rachunków
ks. redemptorowi, otrzymał on polecenie powrotu do kraju. Ks.
Orłowski zwlekał z wyjazdem, tłumacząc, że rezydent Memmo, któ-
ry opuścił Stambuł, prosi aby on się zatrzymał dwa lub trzy mie-
siące „dla wyciągnięcia jednej tylko pałacowej 1 inji“, aż do przy-
bycia następnego rezydenta, według ułożonego projektu. Czekając
na postanowienie króla co do jego dalszych losów pisze ks. Orłow-
ski: „a tymczasem zleconą fabrykę pałacu weneckiego udoskona-
lam, od której za dwa lub trzy miesiące wolnym będę“ 8).
Dalszych losów ks. Orłowskiego nie znamy już tak dobrze.
Pozostał on w Konstantynopolu po wyjeździe ks. Rudolfa w marcu
czy kwietniu 1781 9), kontynuując przebudowę pałacu weneckiego.
379
ja) towarzyszem tym był właśnie ks. Orłowski. Obaj księża przez
dwa lata zajmowali się w Stambule wykupywaniem niewolników;
koło roku 1780 ks. Maurycy wrócił, jak się zdaje, do kraju, a na
jego miejsce przysłany został ks. Rudolf od świętego Bartłomieja
przy którym towarzyszem redempcji był w dalszym ciągu ks.
Orłowski 3).
Z tym okresem związana jest właśnie działalność ks. Orłow-
skiego jako architekta, kierującego przebudową gmachu ambasady
weneckiej.
Pałac ten nabyty został przez Wenecję od znanej perjockiej
rodziny Testów w roku 1746; rezydenci weneccy mieszkali w nim
zwykle już od XVI wieku. Restaurowany był wielokrotnie m. in.
w latach 1728, 1752 — 1754, 1772. Rezydent Memmo zamierzał do-
konać zupełnej przebudowy gmachu, ale plan jego został odrzu-
cony przez senat wenecki, który polecił mu tylko gruntowne od-
nowienie pałacu i przeprowadzenie szeregu niezbędnych przeróbek.
Prace rozpoczęto w zimie z 1780 na 1781, pod kierunkiem tech-
nicznym ks. Orłowskiego4), któremu pomagali majstrowie Iseppo
i Bartolomeo Coccon; sprawy związane z dostawami materjałów bu-
dowlanych przez miejscowych ludzi załatwiał kupiec wenecki Va-
sallo, znający miejscowe języki. Równocześnie, też pod kierunkiem
ks. Orłowskiego przeprowadzono reperację drogi wiodącej z dziel-
nicy Pery do ambasady 5).
Gdy przybył nowy redemptor ks. Rudolf, między nim a ks.
Orłowskim nastąpiły jakieś nieporozumienia, jak się zdaje na tle
sposobu dysponowania funduszami przeznaczonemi na wykup nie-
wolników chrześcijan0). Z Warszawy, ze strony gabinetu królew-
skiego starano się te nieporozumienia załagodzić, uspakajając ks.
Orłowskiego, że nie dozna on żadnych przykrości, że jego zasługi
przy wykupywaniu jeńców są należycie oceniane i jest życzeniem
króla, aby nie stała mu się żadna krzywda '). Po zdaniu rachunków
ks. redemptorowi, otrzymał on polecenie powrotu do kraju. Ks.
Orłowski zwlekał z wyjazdem, tłumacząc, że rezydent Memmo, któ-
ry opuścił Stambuł, prosi aby on się zatrzymał dwa lub trzy mie-
siące „dla wyciągnięcia jednej tylko pałacowej 1 inji“, aż do przy-
bycia następnego rezydenta, według ułożonego projektu. Czekając
na postanowienie króla co do jego dalszych losów pisze ks. Orłow-
ski: „a tymczasem zleconą fabrykę pałacu weneckiego udoskona-
lam, od której za dwa lub trzy miesiące wolnym będę“ 8).
Dalszych losów ks. Orłowskiego nie znamy już tak dobrze.
Pozostał on w Konstantynopolu po wyjeździe ks. Rudolfa w marcu
czy kwietniu 1781 9), kontynuując przebudowę pałacu weneckiego.
379