Overview
Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Gryglewicz, Tomasz [Hrsg.]; Hussakowska-Szyszko, Maria [Hrsg.]; Kalinowski, Lech [Hrsg.]; Instytut Historii Sztuki <Krakau> [Hrsg.]; Małkiewicz, Adam [Hrsg.]; Bałus, Wojciech [Mitarb.]; Pore̜bski, Mieczysław [Gefeierte Pers.]
Mistrzowi Mieczysławowi Porębskiemu - uczniowie: [na Jubileusz Profesora Mieczysława Porębskiego] — Kraków, 2001

DOI Seite / Zitierlink:
https://doi.org/10.11588/diglit.25715#0070

DWork-Logo
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Pracy Tobie, Najjaśnieisaey Panie...

67

nie się nazywa: świeciłeś przykładem (choć niestety nie każdy to twoje
światło potrafił dostrzec i docenić).
Bardzo były szalone te nasze studenckie lata, ale ponad wszelkie (no,
prawie) zwariowane bale przedkładaliśmy twoje seminaria, zdarzało się
bowiem, że naprawdę czuliśmy się tam w samym centrum wielkiej burzy
mózgów (choć Tobie pewnie kojarzyło się to raczej z gradobiciem). Zda-
wało nam się wtedy, że dotykamy granic absolutu — a kto to przeżył, ten
wie, że jest to jedno z najwspanialszych doznań. Zapewne docieraliśmy
czasem do granic głupoty, ale Ty, mądry czarodziej, który przybrał dla
nas dobrotliwą i cierpliwą postać, wysłuchiwałeś tego z niezwykłym spo-
kojem i zwykle potrafiłeś znaleźć w całym tym bałaganie jakieś ziarno
prawdy — bardzo byliśmy łasi na Twoje pochwały.
Uczyłeś nas (wzbudzając niekiedy popłoch wśród dostojnych, sztyw-
nych panów oraz pań uczonych), że jeśli tylko nie przeczy się faktom,
do każdej rzeczy można dobrać się dowolnie, zajrzeć jej pod spódni-
cę, sprawdzić, co ma pod frakiem — i że służyć do tego może każde
dowolne narzędzie — pod żadnym jednak pozorem nie wolno jej znisz-
czyć, a nawet zadrapać. Uczyłeś nas też, że niekiedy bardzo marne na
pozór czyjeś dokonania kryć mogą w sobie niezwykłe bogactwo i że
niczym nie wolno pogardzać z założenia.
Jesteś czarodziejem. Posiadłeś pewną magiczną — zazdroszczę Ci
bardzo— jakże rzadką umiejętność: potrafisz rozebrać dzieło na czynni-
ki pierwsze, oswoić tajemnicę, która sprawia, iż jest ono sztuką, a ono
mimo to, zamiast się przemienić w czasem piękną, ale pustą formę lub
też po prostu rozsypać się w proszek, nabiera więcej siły, wabi jeszcze
mocniej.
Bywasz wielkim artystą — zdarzało się niekiedy na twoich wykła-
dach (nawet tych kursowych, które zabija zwykle nieznośna rutyna), że
ulegaliśmy zaklęciu, mieliśmy łzy w oczach. My — w dużej mierze
właśnie dzięki Tobie — naprawdę podejrzliwi i wymagający. Ale praw-
dziwy artysta może bardzo wiele (pamiętasz1— miałem to wielkie szczę-
ście, że tam wtedy byłem — co zrobił Kantor z krytykami z AICA, bar-
dzo niewdzięczną publiką, na przedpremierowym pokazie swej Umar-
łej klasy? — bywało, dostarczałeś nam podobnych przeżyć).
I oto teraz, kiedy to piszę, jedno po drugim tłoczą się wspomnienia
(niektóre z nich wciąż mi w życiu towarzyszą): „Paradygmaty" — wy-
stawka Twych rysunków w Kole Naukowym (niezmiernie ważnej wów-
czas dla nas instytucji), wspomnienia z Instytutu i z naszych wyjazdów
(pamiętasz, jak w Niedzicy robiłeś za Gertrudę Stein?), Ty, my w Krzysz-
toforach, jakaś wódka, Kantor...
I Ty, mój — że tak powiem — osobisty. Właśnie Niedzica, Kraków,
Ustroń, Paryż, Zakopane. Ty z Hanią, Jurek, Joanna (kiedy przed dwudzie-
stu laty po raz pierwszy Cię czczono, myliśmy razem nad ranem naczy-
 
Annotationen