488
Kazimierz Pospieszny
znaczeniowo ze Złotą Bramą, co od początku (a nie
tylko sam portal, jak zwykli uważać inni) budowało
bogatą strukturę architektoniczno-semantyczną
świątyni. Zestaw takich elementów jak: Złota Bra-
ma, „empora" zachodnia - obie zachowane, o nie
kwestionowanej przynależności do pierwotnej
struktury - oraz wymieniona przegroda chórowa -
o czym później - a poza tym także monumentalna
brama wjazdowa domu konwentualnego, upraw-
niały do stwierdzenia, że zamek był budowlą wy-
jątkową w Prusach. Ta oczywista konstatacja nie
wymagała osobnych studiów sztuki regionu, więc
i do zarzutu, co do ich braku nie będę powracał.
Z faktu owej „wyjątkowości" zrodziła się
w moich dociekaniach uzasadniona wątpliwość,
niestety wyłączona z zakresu uwag Recenzenta,
o zdolności konwentu z Zantyru, jego (znikomej)
grupy kapłanów, w żadnym razie nie predestyno-
wanej do konkurowania z konwentem pruskiego
mistrza krajowego w Elblągu, do opracowania uni-
kalnego programu budowli. Jeżeli wiodąca rola lo-
kalnej centrali w Elblągu w ukształtowaniu super-
zamku w Malborku wydaje się Recenzentowi, tak
po prostu, „nieprzekonująca" [s. 166] to i tak nasu-
wa się pytanie o atuty Zantyru, nie kwestionując sa-
mego faktu przeprowadzki konwentu w 1281 r. do
Malborka. Cóż takiego miałoby przemawiać za po-
zycjąZantyru jako ośrodka (ideologii krucjatowej)
w Prusach? Bo przecież, po pierwsze, konwent
zantyrski przeprowadził się do wzniesionego
w części, co nie ulega kwestii, zamku w Malborku,
a po drugie, już na nowym miejscu prowadził pra-
ce dalej, chociażby budując od zachodu skrzydło
mieszkalne i kolumnowy krużganek. Nie oznaczało
to - moim zdaniem - braku zaangażowania w budo-
wę, lecz wskazywało na wielką rolę, jaką w tym pro-
cesie odegrała zaprowadzona po 1251 r. hierarchia
zakonno-administracyjna w Prusach, z centralą
w Elblągu - fakt szeroko omówiony w książce.
W świetle znanych nam wydarzeń z ok. 1250 r.,
odnoszących się do objęcia w posiadanie przez za-
kon krzyżacki grodu pomorskiego w Zantyrze
i okoliczności powstania tamtejszego konwentu,
zaś z drugiej strony ustanowienia w Elblągu
w 1251 r. siedziby mistrza pruskiego, gołosłowne
zastrzeżenia Raczkowskiego - co do roli mistrza
pruskiego w budowie Malborka - brzmią niezro-
zumiale. Uprzedzając passus metodologiczny, na-
leży zaznaczyć, że w tym, jak i każdym innym ana-
lizowanym przypadku, decydującą rolę przy
7 Marian KUTZNER, „Propaganda władzy w sztuce Za-
konu Niemieckiego w Prusach", [w:] Sztuka w kręgu
zakonu krzyżackiego w Prusach i Inflantach, red. Mi-
chał WOŹNIAK [Studia Borrussico-Baltica Torunen-
sia Historiae Artium, 2], Toruń 1995, s.17-67; id.,
wyciąganiu wniosków odegrał materiał źródłowy -
czego nie dostrzegł Recenzent - nie tyle archiwalny, co
architektoniczno-budowlany, w naszych czasach opra-
cowany z pozycji historyka sztuki przez Mariana Kutz-
nera7. Nie oznacza to wcale, że nie powinniśmy doce-
nić wyjątkowej wartości dokumentu lokacyjnego miasta
Malborka z 1286 r., poddanego w latach 70. XX w. ana-
lizie historycznej przez Jana Powierskiego, która to pra-
ca uchodzi za wzór - co nieczęsto się zdarza - krytycz-
nego studium czasu i miejsca. W dokumencie tym
Konrad von Feuchtwangen, pruski mistrz krajowy
w latach 1279-1280, wystąpił jako budowniczy zamku
w Malborku, zapewne przy wsparciu wielkiego mistrza
- o czym szerzej w książce - z nieznanej przyczyny
niedostrzegany w tej roli przez badaczy, nieobecny też
w refleksji Recenzenta. Tymczasem w kontekście
pierwszej wzmianki źródłowej z 1279 r. oraz w świetle
analizy architektury zamku, także tej styloznawczej,
rzekomo niesłusznie preferowanej w książce (zgodność
stylu z datowaniem budowli, w tym Złotej Bramy), wia-
domość tę należy traktować jako kluczową. Z pozycji
mistrza pruskiego, jednocześnie komtura elbląskiego
(bez śladu udziału komtura z Zantyru), Konrad wystą-
pił tam jako inwestor. W rozumieniu epoki oznaczało
to nie tylko fundatora, ale też pomysłodawcę-architekta
(artefix), zaś w przypadku współudziału kształconych
osób duchownych, kapituły albo konwentu braci kapła-
nów - gwaranta programu ideowego. Tak okoliczności
historyczne przedstawione w książce, jak i odtworzony
na podstawie szczegółowych badań murów proces po-
wstawania budowli, poszerzony o analizę zmian inicjo-
wanych w trakcie budowy (przesunięcie bramy wjaz-
dowej, powiększenie trzech okien i podniesienie
sklepienia kościoła NMP), zostały - bez uzasadnienia (!)
- odrzucone przez Recenzenta. Co najbardziej dziwi,
to postawiony w związku z tym w recenzji zarzut, iż
studium nie obejmowało całości założenia [s. 164] i to
w sytuacji, kiedy odtwarzana przeze mnie krok po kro-
ku struktura założenia zamkowego nabrała sensu jako
jedna spójna koncepcja, ostatecznie wyklarowana
w trakcie budowy. To stopniowe, wielopłaszczyznowe
badania i zamykanie w logiczną, uzasadnioną historycz-
nie całość długiego procesu architektonicznych prze-
mian zespołu zamkowego, dawało mi pewność - po la-
tach badań „nad Malborkiem" - że „o to w tej
architekturze chodzi", przy czym z pełną świadomością
pozwalam sobie w tym miejscu na kolokwializm, jako
taki nieakceptowany przez Recenzenta.
Zupełnie inaczej powinniśmy też patrzeć na funk-
cjonowanie regionalnych lub ponadregionalnych
Wiesława RYNKIEWICZ-DOMINO, „Garść cegieł i ka-
mieni. Przyczynki do historii zamku krzyżackiego i ratusza
Starego Miasta w Elblągu", [w:] Studia Zamkowe, IV, Mal-
bork 2012, s. 201-216.
Kazimierz Pospieszny
znaczeniowo ze Złotą Bramą, co od początku (a nie
tylko sam portal, jak zwykli uważać inni) budowało
bogatą strukturę architektoniczno-semantyczną
świątyni. Zestaw takich elementów jak: Złota Bra-
ma, „empora" zachodnia - obie zachowane, o nie
kwestionowanej przynależności do pierwotnej
struktury - oraz wymieniona przegroda chórowa -
o czym później - a poza tym także monumentalna
brama wjazdowa domu konwentualnego, upraw-
niały do stwierdzenia, że zamek był budowlą wy-
jątkową w Prusach. Ta oczywista konstatacja nie
wymagała osobnych studiów sztuki regionu, więc
i do zarzutu, co do ich braku nie będę powracał.
Z faktu owej „wyjątkowości" zrodziła się
w moich dociekaniach uzasadniona wątpliwość,
niestety wyłączona z zakresu uwag Recenzenta,
o zdolności konwentu z Zantyru, jego (znikomej)
grupy kapłanów, w żadnym razie nie predestyno-
wanej do konkurowania z konwentem pruskiego
mistrza krajowego w Elblągu, do opracowania uni-
kalnego programu budowli. Jeżeli wiodąca rola lo-
kalnej centrali w Elblągu w ukształtowaniu super-
zamku w Malborku wydaje się Recenzentowi, tak
po prostu, „nieprzekonująca" [s. 166] to i tak nasu-
wa się pytanie o atuty Zantyru, nie kwestionując sa-
mego faktu przeprowadzki konwentu w 1281 r. do
Malborka. Cóż takiego miałoby przemawiać za po-
zycjąZantyru jako ośrodka (ideologii krucjatowej)
w Prusach? Bo przecież, po pierwsze, konwent
zantyrski przeprowadził się do wzniesionego
w części, co nie ulega kwestii, zamku w Malborku,
a po drugie, już na nowym miejscu prowadził pra-
ce dalej, chociażby budując od zachodu skrzydło
mieszkalne i kolumnowy krużganek. Nie oznaczało
to - moim zdaniem - braku zaangażowania w budo-
wę, lecz wskazywało na wielką rolę, jaką w tym pro-
cesie odegrała zaprowadzona po 1251 r. hierarchia
zakonno-administracyjna w Prusach, z centralą
w Elblągu - fakt szeroko omówiony w książce.
W świetle znanych nam wydarzeń z ok. 1250 r.,
odnoszących się do objęcia w posiadanie przez za-
kon krzyżacki grodu pomorskiego w Zantyrze
i okoliczności powstania tamtejszego konwentu,
zaś z drugiej strony ustanowienia w Elblągu
w 1251 r. siedziby mistrza pruskiego, gołosłowne
zastrzeżenia Raczkowskiego - co do roli mistrza
pruskiego w budowie Malborka - brzmią niezro-
zumiale. Uprzedzając passus metodologiczny, na-
leży zaznaczyć, że w tym, jak i każdym innym ana-
lizowanym przypadku, decydującą rolę przy
7 Marian KUTZNER, „Propaganda władzy w sztuce Za-
konu Niemieckiego w Prusach", [w:] Sztuka w kręgu
zakonu krzyżackiego w Prusach i Inflantach, red. Mi-
chał WOŹNIAK [Studia Borrussico-Baltica Torunen-
sia Historiae Artium, 2], Toruń 1995, s.17-67; id.,
wyciąganiu wniosków odegrał materiał źródłowy -
czego nie dostrzegł Recenzent - nie tyle archiwalny, co
architektoniczno-budowlany, w naszych czasach opra-
cowany z pozycji historyka sztuki przez Mariana Kutz-
nera7. Nie oznacza to wcale, że nie powinniśmy doce-
nić wyjątkowej wartości dokumentu lokacyjnego miasta
Malborka z 1286 r., poddanego w latach 70. XX w. ana-
lizie historycznej przez Jana Powierskiego, która to pra-
ca uchodzi za wzór - co nieczęsto się zdarza - krytycz-
nego studium czasu i miejsca. W dokumencie tym
Konrad von Feuchtwangen, pruski mistrz krajowy
w latach 1279-1280, wystąpił jako budowniczy zamku
w Malborku, zapewne przy wsparciu wielkiego mistrza
- o czym szerzej w książce - z nieznanej przyczyny
niedostrzegany w tej roli przez badaczy, nieobecny też
w refleksji Recenzenta. Tymczasem w kontekście
pierwszej wzmianki źródłowej z 1279 r. oraz w świetle
analizy architektury zamku, także tej styloznawczej,
rzekomo niesłusznie preferowanej w książce (zgodność
stylu z datowaniem budowli, w tym Złotej Bramy), wia-
domość tę należy traktować jako kluczową. Z pozycji
mistrza pruskiego, jednocześnie komtura elbląskiego
(bez śladu udziału komtura z Zantyru), Konrad wystą-
pił tam jako inwestor. W rozumieniu epoki oznaczało
to nie tylko fundatora, ale też pomysłodawcę-architekta
(artefix), zaś w przypadku współudziału kształconych
osób duchownych, kapituły albo konwentu braci kapła-
nów - gwaranta programu ideowego. Tak okoliczności
historyczne przedstawione w książce, jak i odtworzony
na podstawie szczegółowych badań murów proces po-
wstawania budowli, poszerzony o analizę zmian inicjo-
wanych w trakcie budowy (przesunięcie bramy wjaz-
dowej, powiększenie trzech okien i podniesienie
sklepienia kościoła NMP), zostały - bez uzasadnienia (!)
- odrzucone przez Recenzenta. Co najbardziej dziwi,
to postawiony w związku z tym w recenzji zarzut, iż
studium nie obejmowało całości założenia [s. 164] i to
w sytuacji, kiedy odtwarzana przeze mnie krok po kro-
ku struktura założenia zamkowego nabrała sensu jako
jedna spójna koncepcja, ostatecznie wyklarowana
w trakcie budowy. To stopniowe, wielopłaszczyznowe
badania i zamykanie w logiczną, uzasadnioną historycz-
nie całość długiego procesu architektonicznych prze-
mian zespołu zamkowego, dawało mi pewność - po la-
tach badań „nad Malborkiem" - że „o to w tej
architekturze chodzi", przy czym z pełną świadomością
pozwalam sobie w tym miejscu na kolokwializm, jako
taki nieakceptowany przez Recenzenta.
Zupełnie inaczej powinniśmy też patrzeć na funk-
cjonowanie regionalnych lub ponadregionalnych
Wiesława RYNKIEWICZ-DOMINO, „Garść cegieł i ka-
mieni. Przyczynki do historii zamku krzyżackiego i ratusza
Starego Miasta w Elblągu", [w:] Studia Zamkowe, IV, Mal-
bork 2012, s. 201-216.