83
13.
Dwudział polski w ręku Stwosza.
To wszystko, cośmy dotychczas w dziele niniejszem
rozsnuli, nie może być niestety płoszone u nas i podnoszone,
ponieważ zapanowała nad nami teraz gorączka trawiąca ośmie-
szania i oczerniania przeszłości naszej, tak, aby właściwie
niczego pokolenie obecne już nie znało wedle oświetlenia,
lecz przeciwnie, iżby pogardzanie i zobrzydzanie wszystkiego
H
7~\
Rys. 32. Pas bizantyński raczej sarmacki złożony z kół, czwartaków
i półkół. Z malowideł najstarszych monasteru w Akwizgranie. (P. Clemen :
Die rom. Malerei i. d. Rheinlanden str. 38.).
co nasze, wedle ciemności, skazało niechybnie wielkość
dawną Polski i jej sławę poczciwą na zapomnienie i zniknię-
cie sromotne. To co było i jest celem najważniejszym Niem-
ców, aby tępić i wytępić Sławjan i Polaków, to czyni się
sprawnie samo dobrowolnie. Grzebiemy sami siebie i wszystko
zanika dokoła nas, gdyż słyszymy wyłącznie o rzeczach naj-
gorszych, nam stale przypisywanych, dla wrzekomego poko-
nania których zaleca się jedynie konieczność w ciągu dalszym
naśladowania cudzoziemczyzny i obczyzny.
A zatem można wynosić pod niebiosa wiele na ołtarzu
krakowskim wtedy, kiedy się widzieć będzie na nim albo
sztukę niemiecką albo sztukę flandryjską — jednak o wyrazie
sztuki polskiej w twórczości Stwosza któżby poważył się
mówić?... To niepodobna, ażeby mogło być coś polskiego
na zabytkach polskich!... Tak wołają znawcy Polski!
13.
Dwudział polski w ręku Stwosza.
To wszystko, cośmy dotychczas w dziele niniejszem
rozsnuli, nie może być niestety płoszone u nas i podnoszone,
ponieważ zapanowała nad nami teraz gorączka trawiąca ośmie-
szania i oczerniania przeszłości naszej, tak, aby właściwie
niczego pokolenie obecne już nie znało wedle oświetlenia,
lecz przeciwnie, iżby pogardzanie i zobrzydzanie wszystkiego
H
7~\
Rys. 32. Pas bizantyński raczej sarmacki złożony z kół, czwartaków
i półkół. Z malowideł najstarszych monasteru w Akwizgranie. (P. Clemen :
Die rom. Malerei i. d. Rheinlanden str. 38.).
co nasze, wedle ciemności, skazało niechybnie wielkość
dawną Polski i jej sławę poczciwą na zapomnienie i zniknię-
cie sromotne. To co było i jest celem najważniejszym Niem-
ców, aby tępić i wytępić Sławjan i Polaków, to czyni się
sprawnie samo dobrowolnie. Grzebiemy sami siebie i wszystko
zanika dokoła nas, gdyż słyszymy wyłącznie o rzeczach naj-
gorszych, nam stale przypisywanych, dla wrzekomego poko-
nania których zaleca się jedynie konieczność w ciągu dalszym
naśladowania cudzoziemczyzny i obczyzny.
A zatem można wynosić pod niebiosa wiele na ołtarzu
krakowskim wtedy, kiedy się widzieć będzie na nim albo
sztukę niemiecką albo sztukę flandryjską — jednak o wyrazie
sztuki polskiej w twórczości Stwosza któżby poważył się
mówić?... To niepodobna, ażeby mogło być coś polskiego
na zabytkach polskich!... Tak wołają znawcy Polski!