138
23.
Iglica osiowa na ołtarzu Marjackim.
Zdawałoby się, że przy omawianiu dwudziału polskiego
w rozdziałach poprzednich (10. str. 70. 11. str. 76. 13. str. 83
i 14. str. 87.) dużo już powiedziano dla obrony stylu naszego
nadwiślańskiego, że więcej dowodów już nie potrzeba.
Otóż pokazuje się wśród rozważań naszych, iż to wszystko,
cośmy podnieśli wyżej, jest tylko podstawą dla wywodów
tem konieczniejszych, im donioślejszych dotyczą one szcze-
gółów. Nie powinny powtarzania nużyć miłośnika prawdzi-
wego, gdyż nie znaczą one zacieśnienia poglądu, lecz prze
ciwnie świadczą, jak szerokie kręgi dalekie obejmują wła-
ściwości rdzennie nasze, rodzime, nie tyle podobne do znamion
sztuki zachodniej, ile właśnie odrębne, odmienne, samoistne
i osobliwe.
Do takich właściwości o wartości pierwszorzędnej należy
„iglica osiowa" w białodachu obrazu środkowego po
nad rzeźbami występująca, nad rzeszą postaci należących do
„Uśpienia M. Boskiej", (wz. 18. str. 55J. Mówimy, że iglica
ta należy do właściwości najważniejszych ołtarza Marjac-
kiego, chociaż niestety w roku jubileuszowym, dla uczczenia
rocznicy 400-ej śmierci W. Stwosza, usunięto ją zupełnie,
aby znikła bez śladu. Jakkolwiek patrząc na arcydzieło nikt
już nie powie, że jest iglica na osi, mimo to twierdzić
musimy, iż należy ona bezwarunkowo do twórczości arcy-
mistrza i jako taka blisko 450 lat trwając, uwieczniła się
w pamięci narodu.
Wyrzucono iglicę osiową, albowiem przypuszczenia kon-
serwatorskie zdobyły się na odwagę rozumowań czysto przy-
padkowych. Stało się to zgoła niewłaściwie, bo konserwator
ma konserwować to co widzi i co zastał, a nie powinien
zmieniać przedmiotu dlatego, jakoby nie odpowiadał on za-
, patrywaniom jego.
Iglica osiowa wieńcząca najozdobniej koronkę linji, nie-
bo oznaczających po nad głowami osób świętych, stała kil-
kaset lat i powinna była pozostać. Jeżeli jej brakowało
chwilowo w latach ostatnich przed odnowieniem ołtarza
w wieku XIX, nie wynika z tego, aby ją potem dorobiono
23.
Iglica osiowa na ołtarzu Marjackim.
Zdawałoby się, że przy omawianiu dwudziału polskiego
w rozdziałach poprzednich (10. str. 70. 11. str. 76. 13. str. 83
i 14. str. 87.) dużo już powiedziano dla obrony stylu naszego
nadwiślańskiego, że więcej dowodów już nie potrzeba.
Otóż pokazuje się wśród rozważań naszych, iż to wszystko,
cośmy podnieśli wyżej, jest tylko podstawą dla wywodów
tem konieczniejszych, im donioślejszych dotyczą one szcze-
gółów. Nie powinny powtarzania nużyć miłośnika prawdzi-
wego, gdyż nie znaczą one zacieśnienia poglądu, lecz prze
ciwnie świadczą, jak szerokie kręgi dalekie obejmują wła-
ściwości rdzennie nasze, rodzime, nie tyle podobne do znamion
sztuki zachodniej, ile właśnie odrębne, odmienne, samoistne
i osobliwe.
Do takich właściwości o wartości pierwszorzędnej należy
„iglica osiowa" w białodachu obrazu środkowego po
nad rzeźbami występująca, nad rzeszą postaci należących do
„Uśpienia M. Boskiej", (wz. 18. str. 55J. Mówimy, że iglica
ta należy do właściwości najważniejszych ołtarza Marjac-
kiego, chociaż niestety w roku jubileuszowym, dla uczczenia
rocznicy 400-ej śmierci W. Stwosza, usunięto ją zupełnie,
aby znikła bez śladu. Jakkolwiek patrząc na arcydzieło nikt
już nie powie, że jest iglica na osi, mimo to twierdzić
musimy, iż należy ona bezwarunkowo do twórczości arcy-
mistrza i jako taka blisko 450 lat trwając, uwieczniła się
w pamięci narodu.
Wyrzucono iglicę osiową, albowiem przypuszczenia kon-
serwatorskie zdobyły się na odwagę rozumowań czysto przy-
padkowych. Stało się to zgoła niewłaściwie, bo konserwator
ma konserwować to co widzi i co zastał, a nie powinien
zmieniać przedmiotu dlatego, jakoby nie odpowiadał on za-
, patrywaniom jego.
Iglica osiowa wieńcząca najozdobniej koronkę linji, nie-
bo oznaczających po nad głowami osób świętych, stała kil-
kaset lat i powinna była pozostać. Jeżeli jej brakowało
chwilowo w latach ostatnich przed odnowieniem ołtarza
w wieku XIX, nie wynika z tego, aby ją potem dorobiono