RECENZJE — WYSTAWY
stał ściszony miękkim modelunkiem (N 11; N Ha).
Jednocześnie elegancja i „dworskie” wyrafinowanie przy-
brały tutaj szatę łagodną (np. Madonna z La Gleize —
N 13)i<>2, gdy ta sama tendencja rzeźby kolońskiej wy-
rażała się modelunkiem twardszym i nieco kontrastowym,
nadającym rzeźbie swoiste wartości linearne (np. figurki
apostołów z Kościoła Apostołów -— N 5; tronująca Maria
z Dietkirchen— N 4).
Szczególnie charakterystyczną, samodzielną domeną
obu regionów stała się w tym stuleciu rzeźba w kamieniu.
Głównym materiałem był biały marmur, sprowadzany
zapewne z Carrary, a także miejscowy alabaster. Spo-
glądając dzisiaj na te wyrwane z pierwotnego otoczenia
zabytki należy pamiętać, że ich połyskliwa biel nie była
w atmosferze kolorystycznej dawnych wnętrz odosobnio-
na. Jak trafnie podkreślił niedawno G. Schmidt, pokrewne
im były nastrojem jasne w tonacji, chłodne, złamane,
a w końcu nawet białe i żółte witraże; znajdowały też od-
powiedniki w technice en grisaille i w przewadze jasnych
tonów niektórych dzieł malarstwa103. W rzeźbie marmu-
rowej wzory francuskie uległy szczególnie wyrazistym
przetworzeniom. Posągi Marii z Dzieciątkiem z Diest
(wystawiona tylko replika z XIX w. — O 8) i z Ant-
werpii (O 7) — dzieła czynnego w 2. ćwierci wieku tzw.
Mistrza Madonn Mozańskich, nadzwyczaj trafnie scharak-
teryzowana w notach katalogowych przez R. Didier,
celują w wyszukanym przegięciu ciała i niezwykle sub-
telnym modelunku fałd, to ledwie zarysowujących się na
napiętej tkaninie, to znów suto i miękko zmarszczonych.
Bardziej znów chłodną i lakoniczną formułę tego wyrafino-
wanego stylu reprezentują fragmenty ołtarzowe z warsz-
tatu owego Mistrza (O 12). Pokazała także Wystawa
dzieła dwóch wielkich rzeźbiarzy z nad Mozy czynnych
w Paryżu, Jean Pepin de Huy (O 5) i Jean de Liege (O 10
i O 16). Związana z tym ostatnim głowa dziecięca z nie-
znanego nagrobka stanowi studium fizjonomiczne, które
dorównuje najlepszym ówczesnym portretom ze środo-
wiska paryskiego.
O ile mozańską i kolońską rzeźbę XIV w. znamionuje
odrębność i wnosi ona do sztuki europejskiej tego czasu
istotne wartości, złotnictwo i malarstwo miniaturowe tego
czasu, jakkolwiek reprezentowane na Wystawie przez
kilka bardzo dobrych dzieł, jak Madonna z Walcourt
(P 2), nie wyróżnia się w sposób istotny na tle „małej
sztuki” w innych krajach. Był więc ten sektor raczej tylko
dopełnieniem dwóch poprzedzających. Natomiast po-
minięto na Wystawie malarstwo kolońskie XIV w., co
było na pewno ze szkodą dla obrazu całości.
102 Skłonny byłbym ją, uznać za fragment grupy Zwiastowania a nie
Ukrzyżowania.
1°3 G, SCHMIDT, Beitrage zu Stil und Oeuvre des Jean de Utóge, , ,Metro-
Zamykały ekspozycję pokazane w sektorze Q dzieła
czasu około roku 1400. W tych latach twórczość obszaru
nadreńsko-mozańskiego zaczęła tracić swoją odrębność
roztapiając się w konglomeracie kontaktów i wpływów
stylu międzynarodowego. Można dla przełomu XIV
i XV w. wskazać na bardzo wybitne dzieła powstałe
w tym regionie, jak Koronacja Marii z Liege (Q 16),
można również wskazać na tradycyjną wymianę artys-
tów między Liege a Kolonią, której nieprzeciętnym rezul-
tatem jest nagrobek arcybiskupa Fryderyka von Sa-
arwerden (Q 19) — ale wszystkie te przejawy nowego
stylu stają się w pełni zrozumiałe dopiero w szerszym kon-
tekście sztuki franko-flamandzkiej i jej międzynarodo-
wych, sięgających od Hiszpanii po Europę Wschodnią
i od Skandynawii po Toskanię rozgałęzień (por. np. zależ-
ne od rzeźby włoskiej reliefy z historią św. Serwacego —
Q 14). Spojrzenie na mapę tej części ówczesnej Europy wy-
jaśnia przynajmniej częściowo przyczyny tej nowej sytu-
acji geokulturalnej regionu: tak Liege jak Kolonia zna-
lazły się teraz w bezpośrednim zasięgu wpływów po-
tężnej i dynamicznej cywilizacji państwa burgundzkiego.
U końca Wystawy znajduje się więc zwiedzający w obec-
ności zjawiska, jakie uprzytomnił jej początek. Tak jak
u schyłku wczesnego średniowiecza z wielkiego zjawiska
cywilizacji karolińskiej i pokarolińskiej zaczęły się wy-
łaniać dwie odrębne, a przecież blisko spokrewnione kul-
tury — leodyjska i kolońską, tak znowu u schyłku
średniowiecza zaczęły one stopniowo wtapiać się z po-
wrotem w ogromny dorobek gotyku międzynarodowego.
Wystawy idące za wizją kultury i sztuki tak szeroką,
gromadzące dzieła tak liczne i tak różnorodne jak właśnie
ta Wystawa, są niezmiernie skomplikowane w realizacji
i wymagają poznawania długiego, wielokrotnych do nich
powrotów. Są to wystawy trudne i dlatego ściągają
często na siebie krytykę, zwłaszcza ze strony widzów nie-
cierpliwych, nie pragnących bliżej wniknąć w intencje
i środki pokazu. Tego nie uniknęła również Wystawa
„Ren —- Moza”104. Ale historyk sztuki mediewista, który
studiował ją bez pośpiechu i dokładnie, nie łatwo zapomni
danej mu jedynej okazji bezpośredniego porównania tak
wielu, tak ważnych i tak nieraz trudno dostępnych dzieł.
Długo będzie pamiętał salę gromadzącą wszystkie główne
dzieła złotnictwa romańskiego nad Mozą czy niezwykły
widok wnętrza z sześcioma wielkimi relikwiarzami
skrzynkowymi z XII i XIII w. Nawet jeśli sformułuje
pod adresem Wystawy czy Katalogu jakieś pytania lub
zastrzeżenia, nowe spojrzenie na wielki odcinek drogi
w europejskiej sztuce średniowiecznej będzie dlań trwałą
zdobyczą.
politan Museum Journal” IV, 1971, s. 81.
104 Zob. np. G. SELLO, Kolnische Superschau, ,,Die Zeit” 1972, nr 20
s. 24.
stał ściszony miękkim modelunkiem (N 11; N Ha).
Jednocześnie elegancja i „dworskie” wyrafinowanie przy-
brały tutaj szatę łagodną (np. Madonna z La Gleize —
N 13)i<>2, gdy ta sama tendencja rzeźby kolońskiej wy-
rażała się modelunkiem twardszym i nieco kontrastowym,
nadającym rzeźbie swoiste wartości linearne (np. figurki
apostołów z Kościoła Apostołów -— N 5; tronująca Maria
z Dietkirchen— N 4).
Szczególnie charakterystyczną, samodzielną domeną
obu regionów stała się w tym stuleciu rzeźba w kamieniu.
Głównym materiałem był biały marmur, sprowadzany
zapewne z Carrary, a także miejscowy alabaster. Spo-
glądając dzisiaj na te wyrwane z pierwotnego otoczenia
zabytki należy pamiętać, że ich połyskliwa biel nie była
w atmosferze kolorystycznej dawnych wnętrz odosobnio-
na. Jak trafnie podkreślił niedawno G. Schmidt, pokrewne
im były nastrojem jasne w tonacji, chłodne, złamane,
a w końcu nawet białe i żółte witraże; znajdowały też od-
powiedniki w technice en grisaille i w przewadze jasnych
tonów niektórych dzieł malarstwa103. W rzeźbie marmu-
rowej wzory francuskie uległy szczególnie wyrazistym
przetworzeniom. Posągi Marii z Dzieciątkiem z Diest
(wystawiona tylko replika z XIX w. — O 8) i z Ant-
werpii (O 7) — dzieła czynnego w 2. ćwierci wieku tzw.
Mistrza Madonn Mozańskich, nadzwyczaj trafnie scharak-
teryzowana w notach katalogowych przez R. Didier,
celują w wyszukanym przegięciu ciała i niezwykle sub-
telnym modelunku fałd, to ledwie zarysowujących się na
napiętej tkaninie, to znów suto i miękko zmarszczonych.
Bardziej znów chłodną i lakoniczną formułę tego wyrafino-
wanego stylu reprezentują fragmenty ołtarzowe z warsz-
tatu owego Mistrza (O 12). Pokazała także Wystawa
dzieła dwóch wielkich rzeźbiarzy z nad Mozy czynnych
w Paryżu, Jean Pepin de Huy (O 5) i Jean de Liege (O 10
i O 16). Związana z tym ostatnim głowa dziecięca z nie-
znanego nagrobka stanowi studium fizjonomiczne, które
dorównuje najlepszym ówczesnym portretom ze środo-
wiska paryskiego.
O ile mozańską i kolońską rzeźbę XIV w. znamionuje
odrębność i wnosi ona do sztuki europejskiej tego czasu
istotne wartości, złotnictwo i malarstwo miniaturowe tego
czasu, jakkolwiek reprezentowane na Wystawie przez
kilka bardzo dobrych dzieł, jak Madonna z Walcourt
(P 2), nie wyróżnia się w sposób istotny na tle „małej
sztuki” w innych krajach. Był więc ten sektor raczej tylko
dopełnieniem dwóch poprzedzających. Natomiast po-
minięto na Wystawie malarstwo kolońskie XIV w., co
było na pewno ze szkodą dla obrazu całości.
102 Skłonny byłbym ją, uznać za fragment grupy Zwiastowania a nie
Ukrzyżowania.
1°3 G, SCHMIDT, Beitrage zu Stil und Oeuvre des Jean de Utóge, , ,Metro-
Zamykały ekspozycję pokazane w sektorze Q dzieła
czasu około roku 1400. W tych latach twórczość obszaru
nadreńsko-mozańskiego zaczęła tracić swoją odrębność
roztapiając się w konglomeracie kontaktów i wpływów
stylu międzynarodowego. Można dla przełomu XIV
i XV w. wskazać na bardzo wybitne dzieła powstałe
w tym regionie, jak Koronacja Marii z Liege (Q 16),
można również wskazać na tradycyjną wymianę artys-
tów między Liege a Kolonią, której nieprzeciętnym rezul-
tatem jest nagrobek arcybiskupa Fryderyka von Sa-
arwerden (Q 19) — ale wszystkie te przejawy nowego
stylu stają się w pełni zrozumiałe dopiero w szerszym kon-
tekście sztuki franko-flamandzkiej i jej międzynarodo-
wych, sięgających od Hiszpanii po Europę Wschodnią
i od Skandynawii po Toskanię rozgałęzień (por. np. zależ-
ne od rzeźby włoskiej reliefy z historią św. Serwacego —
Q 14). Spojrzenie na mapę tej części ówczesnej Europy wy-
jaśnia przynajmniej częściowo przyczyny tej nowej sytu-
acji geokulturalnej regionu: tak Liege jak Kolonia zna-
lazły się teraz w bezpośrednim zasięgu wpływów po-
tężnej i dynamicznej cywilizacji państwa burgundzkiego.
U końca Wystawy znajduje się więc zwiedzający w obec-
ności zjawiska, jakie uprzytomnił jej początek. Tak jak
u schyłku wczesnego średniowiecza z wielkiego zjawiska
cywilizacji karolińskiej i pokarolińskiej zaczęły się wy-
łaniać dwie odrębne, a przecież blisko spokrewnione kul-
tury — leodyjska i kolońską, tak znowu u schyłku
średniowiecza zaczęły one stopniowo wtapiać się z po-
wrotem w ogromny dorobek gotyku międzynarodowego.
Wystawy idące za wizją kultury i sztuki tak szeroką,
gromadzące dzieła tak liczne i tak różnorodne jak właśnie
ta Wystawa, są niezmiernie skomplikowane w realizacji
i wymagają poznawania długiego, wielokrotnych do nich
powrotów. Są to wystawy trudne i dlatego ściągają
często na siebie krytykę, zwłaszcza ze strony widzów nie-
cierpliwych, nie pragnących bliżej wniknąć w intencje
i środki pokazu. Tego nie uniknęła również Wystawa
„Ren —- Moza”104. Ale historyk sztuki mediewista, który
studiował ją bez pośpiechu i dokładnie, nie łatwo zapomni
danej mu jedynej okazji bezpośredniego porównania tak
wielu, tak ważnych i tak nieraz trudno dostępnych dzieł.
Długo będzie pamiętał salę gromadzącą wszystkie główne
dzieła złotnictwa romańskiego nad Mozą czy niezwykły
widok wnętrza z sześcioma wielkimi relikwiarzami
skrzynkowymi z XII i XIII w. Nawet jeśli sformułuje
pod adresem Wystawy czy Katalogu jakieś pytania lub
zastrzeżenia, nowe spojrzenie na wielki odcinek drogi
w europejskiej sztuce średniowiecznej będzie dlań trwałą
zdobyczą.
politan Museum Journal” IV, 1971, s. 81.
104 Zob. np. G. SELLO, Kolnische Superschau, ,,Die Zeit” 1972, nr 20
s. 24.