ŚCIANA
- LABIRYNT
TADEUSZA KANTORA
„Kompromisu nie uznaję".
T. Kantor w liście
do B.Urbanowicza
8 grudnia 1991 roku, w pierwszą rocznicę śmierci Tadeusza Kanto-
ra, temperatura w Krakowie wynosiła -18° C. Podobnie było nazajutrz.
Nie mogli tego przewidzieć aktorzy teatru Cricot 2, którzy na ten wła-
śnie dzień, w ramach obchodów rocznicowych, zaplanowali akcję „ży-
wych pomników” W hołdzie swojemu Mistrzowi. Mroźnym przedpołu-
dniem 9 grudnia przed bramą Cricoteki na Kanoniczej 5 stanęli na co-
kołach, przebrani i upozowani dokładnie według rysunków Kantora:
Wielki Wędrowiec (Jan Książek) i Dwaj Chasydzi z deską ostatniego ratunku
(bracia Janiccy). Widok skostniałych i sinych z zimna postaci, którym
me sposób było towarzyszyć dłużej niż 5 minut, narzucał pytanie: jaka
siła trzymała ich, zastygłych nieruchomo, na przenikliwym mrozie? Kim
był człowiek, który - nawet po śmierci - kazał im tkwić kilka godzin
w geście bezinteresownym i, pozornie, absurdalnym? Dla garstki przy-
tupujących kibiców, ku zdumieniu przypadkowych, zdezorientowanych
przechodniów...
Odejście Kantora - artysty, w którym jedni widzieli geniusza, inni
mistyfikatora - nie rozwiązało pytania o wartość jego twórczości i feno-
men sławy. Przez ostatnie miesiące trwał w kraju prawdziwy „festiwal
kantorowski”. Od powtórzonego raz jeszcze, 8 grudnia, seansu Umarłej
Klasy, do kameralnego pokazu akcji Jerzego Beresia Dialog z Tadeuszem
Kantorem, zorganizowanego w „Krzysztoforach”. Konferencje naukowe
58
- LABIRYNT
TADEUSZA KANTORA
„Kompromisu nie uznaję".
T. Kantor w liście
do B.Urbanowicza
8 grudnia 1991 roku, w pierwszą rocznicę śmierci Tadeusza Kanto-
ra, temperatura w Krakowie wynosiła -18° C. Podobnie było nazajutrz.
Nie mogli tego przewidzieć aktorzy teatru Cricot 2, którzy na ten wła-
śnie dzień, w ramach obchodów rocznicowych, zaplanowali akcję „ży-
wych pomników” W hołdzie swojemu Mistrzowi. Mroźnym przedpołu-
dniem 9 grudnia przed bramą Cricoteki na Kanoniczej 5 stanęli na co-
kołach, przebrani i upozowani dokładnie według rysunków Kantora:
Wielki Wędrowiec (Jan Książek) i Dwaj Chasydzi z deską ostatniego ratunku
(bracia Janiccy). Widok skostniałych i sinych z zimna postaci, którym
me sposób było towarzyszyć dłużej niż 5 minut, narzucał pytanie: jaka
siła trzymała ich, zastygłych nieruchomo, na przenikliwym mrozie? Kim
był człowiek, który - nawet po śmierci - kazał im tkwić kilka godzin
w geście bezinteresownym i, pozornie, absurdalnym? Dla garstki przy-
tupujących kibiców, ku zdumieniu przypadkowych, zdezorientowanych
przechodniów...
Odejście Kantora - artysty, w którym jedni widzieli geniusza, inni
mistyfikatora - nie rozwiązało pytania o wartość jego twórczości i feno-
men sławy. Przez ostatnie miesiące trwał w kraju prawdziwy „festiwal
kantorowski”. Od powtórzonego raz jeszcze, 8 grudnia, seansu Umarłej
Klasy, do kameralnego pokazu akcji Jerzego Beresia Dialog z Tadeuszem
Kantorem, zorganizowanego w „Krzysztoforach”. Konferencje naukowe
58