ANDRZEJ RYSZKIEWICZ
II. 5. F. Smuglewicz (?), Sw. Mikołaj uposażający
dziewczęta. Międzyrzec Podlaski, kościół św. Mikołaja.
(Fot. PIS)
Gurowski kandydatkę na żonę Ignacego. Była nią nie
magnatka wprawdzie i niezbyt urodziwa, ale ogrom-
nie bogata jedynaczka Szczęsna (Felicja) Woroniczów-
na. Rodzice stawiali w intercyzie ślubnej najdziwacz-
niejsze wymagania, jak na przykład, by małżonkowie
przez pierwsze 6 lat po ślubie nie opuszczali Polski dla
zagranicznych wojażów. Wszelkie tego rodzaju zastrze-
żenia nie powstrzymały Działyńskićh i ślub odbył się
w styczniu 1783 r. Sześć lat później zakupił Ignacy
intratne stanowisko szefa regimentu (od generała Ale-
ksandra Mycielskiego). Wiosną 1790 r. nabyli Dzia-
łyńscy posesję przy ul. Leszno (dziś nr 16) w Warszawie,
tak zwany odtąd pałac Działyńskićh lub dom pod
sfinksami, które strzegły głównego wejścia. Wówczas
też przystąpiono do wystawnego urządzenia gmachu,
zakupując w tym celu między innymi zbiory ks. Wyr-
wicza; tu zainstalował się Ignacy z żoną i dziećmi.
Wiosną 1702 r. opuścił jednak rodzinę, udając się na
czele swego pułku na pierwszą potrzebę wojenną —
kampanię litewską. W 1703 r. pochłonięty jest zupeł-
nie sprzysiężeniem, które doprowadziło do kościusz-
kowskiej insurekcji. Początkowo stał na jego czele, ale
później wodzostwa w walce nie przyjął. Pod względem
politycznym reprezentuje zdecydowanie „białych11, po-
wstrzymując jakobińskie zapały. Żegna Warszawę
i brata swego widzi po raz ostatni 22 stycznia 1794 r.
Udaje się wówczas na tułaczkę, której znaczna część
rozgrywa się na Syberii.
Małżeństwo Ignacego było zgodne i harmonijne
tylko w pierwszych latach poślubnych. Później poli-
tyczne i wojskowe zainteresowania odciągały go od
domu. Stałe dysonanse powodowała też matka Szczę-
snej, nie chcąca płacić wysokich rent uzgodnionych
intercyzą. Więź małżeńska rozluźniła się też po 1790 r.
doszczętnie. Gdy Ignacy trafił na syberyjskie zesłanie,
żona jego ogłosiła, że „mając kanoniczne przyczyny
nieważności ślubu11 wszczyna kroki rozwodowe, sta-
rając się jednak „z przyjaźni11 uzyskać ułaskawienie
Działyńskiego. Uzyskała w końcu jedno i drugie, a by-
ły szef regimentu powrócił z wygnania na Wołyń w to-
warzystwie swej byłej „niewolnicy11, („baby brzydkiej
i pijanicy11 jak świadczył dosadnie Duklan Ochocki),
z którą łączył go romans. Woroniczówna wcześniej już
zabiegała o rozwód, a uzyskawszy go powtórnie za
mąż nie wyszła. Poczęły się gorszące procesy byłych
małżonków, przerwane nagłą śmiercią Działyńskiego
w 1797 r.
Jaką wymowę miał, na tle tak zobrazowanych ko-
lei życia Działyńskićh, ich portret zbiorowy? Ustalmy
najpierw datę jego powstania. Datę antę quem określa-
ją lata 1793/94, czas kompletnego rozbicia małżeństwa
i starań rozwodowych. Obraz namalowany zaś został
po roku 1789, gdyż powtarza dosłownie dobry i niewąt-
pliwie z natury malowany portret Ignacego w mundu-
rze generalskim51. Powstanie płótna wiąże się więc
bez wątpienia z warszawską rezydencją Działyńskićh,
a może i z wyjazdem na wojaczkę. Zostało więc ono
namalowane w latach 1796—92, najpóźniej w 1793 r.
Dodajmy, że w latach tych Smuglewicz przebywał
w Warszawie, ciesząc się dużym uznaniem i wzięciem.
Czy sęena portretowa oznacza, jak suponował Kie-
niewicz, pożegnanie wojownika? Nie sądzę — patro-
nuje jej zresztą nie Mars, a chyba Hera, opiekunka
małżeństwa (zbliżona do wyobrażeń posągu Polykleta
z Argos). Wymowny gest małżonków, złączenie dłoni
ponad ofiarnym trójnogiem, to raczej nie uścisk po-
żegnania, a przysięga trwałej łączności, małżeńskiej
wspólnoty. Scena nabiera pewnej ostentacji przez
wpatrywanie się obojga bohaterów w widza. Prawo-
mocność aktu poświadcza obecność starszego brata
Ignacego; obu Działyńskim patronuje symbolicznie
przedstawiona, zobowiązująca dawność familii, powa-
ga wobec historii. Unaocznia ją rodowy Ogończyk na
frontonie świątyni, która ma symbolizować tradycję
nazwiska, „starożytny dom Działyńskićh11. Portretowi
5i Repr. u Kieniewicza, jw., jako frontispice.
12
II. 5. F. Smuglewicz (?), Sw. Mikołaj uposażający
dziewczęta. Międzyrzec Podlaski, kościół św. Mikołaja.
(Fot. PIS)
Gurowski kandydatkę na żonę Ignacego. Była nią nie
magnatka wprawdzie i niezbyt urodziwa, ale ogrom-
nie bogata jedynaczka Szczęsna (Felicja) Woroniczów-
na. Rodzice stawiali w intercyzie ślubnej najdziwacz-
niejsze wymagania, jak na przykład, by małżonkowie
przez pierwsze 6 lat po ślubie nie opuszczali Polski dla
zagranicznych wojażów. Wszelkie tego rodzaju zastrze-
żenia nie powstrzymały Działyńskićh i ślub odbył się
w styczniu 1783 r. Sześć lat później zakupił Ignacy
intratne stanowisko szefa regimentu (od generała Ale-
ksandra Mycielskiego). Wiosną 1790 r. nabyli Dzia-
łyńscy posesję przy ul. Leszno (dziś nr 16) w Warszawie,
tak zwany odtąd pałac Działyńskićh lub dom pod
sfinksami, które strzegły głównego wejścia. Wówczas
też przystąpiono do wystawnego urządzenia gmachu,
zakupując w tym celu między innymi zbiory ks. Wyr-
wicza; tu zainstalował się Ignacy z żoną i dziećmi.
Wiosną 1702 r. opuścił jednak rodzinę, udając się na
czele swego pułku na pierwszą potrzebę wojenną —
kampanię litewską. W 1703 r. pochłonięty jest zupeł-
nie sprzysiężeniem, które doprowadziło do kościusz-
kowskiej insurekcji. Początkowo stał na jego czele, ale
później wodzostwa w walce nie przyjął. Pod względem
politycznym reprezentuje zdecydowanie „białych11, po-
wstrzymując jakobińskie zapały. Żegna Warszawę
i brata swego widzi po raz ostatni 22 stycznia 1794 r.
Udaje się wówczas na tułaczkę, której znaczna część
rozgrywa się na Syberii.
Małżeństwo Ignacego było zgodne i harmonijne
tylko w pierwszych latach poślubnych. Później poli-
tyczne i wojskowe zainteresowania odciągały go od
domu. Stałe dysonanse powodowała też matka Szczę-
snej, nie chcąca płacić wysokich rent uzgodnionych
intercyzą. Więź małżeńska rozluźniła się też po 1790 r.
doszczętnie. Gdy Ignacy trafił na syberyjskie zesłanie,
żona jego ogłosiła, że „mając kanoniczne przyczyny
nieważności ślubu11 wszczyna kroki rozwodowe, sta-
rając się jednak „z przyjaźni11 uzyskać ułaskawienie
Działyńskiego. Uzyskała w końcu jedno i drugie, a by-
ły szef regimentu powrócił z wygnania na Wołyń w to-
warzystwie swej byłej „niewolnicy11, („baby brzydkiej
i pijanicy11 jak świadczył dosadnie Duklan Ochocki),
z którą łączył go romans. Woroniczówna wcześniej już
zabiegała o rozwód, a uzyskawszy go powtórnie za
mąż nie wyszła. Poczęły się gorszące procesy byłych
małżonków, przerwane nagłą śmiercią Działyńskiego
w 1797 r.
Jaką wymowę miał, na tle tak zobrazowanych ko-
lei życia Działyńskićh, ich portret zbiorowy? Ustalmy
najpierw datę jego powstania. Datę antę quem określa-
ją lata 1793/94, czas kompletnego rozbicia małżeństwa
i starań rozwodowych. Obraz namalowany zaś został
po roku 1789, gdyż powtarza dosłownie dobry i niewąt-
pliwie z natury malowany portret Ignacego w mundu-
rze generalskim51. Powstanie płótna wiąże się więc
bez wątpienia z warszawską rezydencją Działyńskićh,
a może i z wyjazdem na wojaczkę. Zostało więc ono
namalowane w latach 1796—92, najpóźniej w 1793 r.
Dodajmy, że w latach tych Smuglewicz przebywał
w Warszawie, ciesząc się dużym uznaniem i wzięciem.
Czy sęena portretowa oznacza, jak suponował Kie-
niewicz, pożegnanie wojownika? Nie sądzę — patro-
nuje jej zresztą nie Mars, a chyba Hera, opiekunka
małżeństwa (zbliżona do wyobrażeń posągu Polykleta
z Argos). Wymowny gest małżonków, złączenie dłoni
ponad ofiarnym trójnogiem, to raczej nie uścisk po-
żegnania, a przysięga trwałej łączności, małżeńskiej
wspólnoty. Scena nabiera pewnej ostentacji przez
wpatrywanie się obojga bohaterów w widza. Prawo-
mocność aktu poświadcza obecność starszego brata
Ignacego; obu Działyńskim patronuje symbolicznie
przedstawiona, zobowiązująca dawność familii, powa-
ga wobec historii. Unaocznia ją rodowy Ogończyk na
frontonie świątyni, która ma symbolizować tradycję
nazwiska, „starożytny dom Działyńskićh11. Portretowi
5i Repr. u Kieniewicza, jw., jako frontispice.
12