Andrzej ryszkiewicź
DWA OBRAZY Z WARSZTATU ANTO1NE PESNE’A
W ZBIORACH POLSKICH
PRÓBA ATRYBUCJI
i
W czterdziestych latach XIX stulecia, przygotowu-
jąc swój znakomity słownik malarzy, natknął się Ra-
stawiecki na dwa obrazy XVIIH-wieczne„ które za-
frapowały go swym wysokim artystycznym poziomem,
związkiem ikonograficznym z Polską (a ściślej nawet
z Warszawą}, przede wszystkim zaś problemem autor-
stwa. Wierzył bowiem, że natrafił na ślad artysty pol-
skiego o nieprzeciętnym talencie, malarza, o którym
milczały źródła, a którego nazwisko — Kopecki —
przechowała tylko względnie niedawna tradycja. Naz-
wisko intrygowało Rastawieckiego: mogło przecież
odnosić się do głośnego portrecisty słowackiego (czy
jak wówczas uważano — węgierskiego) z I-ej połowy
XVIII w. — Jana Kupetzky’ego. Szybko jednak stwier-
dził niezgodność dat i uznał, że oba dzieła związała pa-
mięć ludzka z innym, późniejszym, polskim imienni-
kiem wielkiego Słowaka.
Oba obrazy, które tak zainteresowały zasłużonego
badacza, były niezbyt wielkimi olejnymi portretami
męskimi. Jeden z nich przedstawiał popiersie zażyw-
nego mężczyzny w futrzanej czapie i znajdował się
podówczas w zbiorze generała Ksawerego Kosseckie-
go, na drugim przedstawiono mężczyznę widzianego
po biodra, dzierżącego w lewej dłoni fajkę o wielkim,
dymiącym cybuchu. Ten drugi obraz zdobił niegdyś
głośną galerię stołeczną Józefa Ossolińskiego, z roz-
sprzedaży której nabył go również Kossecki, gdzie
też wówczas płótno, jak mówił Rastawiecki, „do cel-
niejszych obrazów tego zbioru należało". Miało przed-
stawiać rzeźnika z warszawskiego przedmieścia Pra-
ga, który to rzeźnik „pozostawał w .stosunkach przy-
jaźni" z malarzem, mieszkającym nawet w jego domu.
To wszystko przechowała tradycja, która też wyraźnie
określała, że te obrazy namalował Kopecki. Oba por-
trety znajdują się obecnie w Muz. Nar. w Poznaniu.
„Mężczyzna z fajką" jest bodaj dziełem Jana Kupetz-
ky’ego (w monografii Lazara reprodukowany jako Ma-
nyoki i tak też określony w Poznaniu), a ustny przekaz
być może pomylił czeską stolicę z prawobrzeżną czę-
ścią Warszawy.
1 Opis przejazdu przez Niemcy w listach, Lipsk 1844, s. 109—
110.
2 Wzmianka w Przeglądzie Naukowym 1845, t. II, s. 577,
sygnowana S.
Wróćmy do pierwszego z wymienionych dzieł. Hi-
storię jego łatwo odtworzył Rastawiecki. Ten, według
niego, „bardzo piękny" obraz wisiał w galerii Stani-
sława Augusta, a przedstawiał „jubilera Dinglingera
z Warszawy". Otóż jubiler ten miał wykonać koronę
elekcyjną dla Poniatowskiego, a nawet wypożyczyć
królowi na samą uroczystość precioza, stanowiące
własność prywatną Dinglingera. Toteż, jak pisał Ra-
stawiecki, „król, lubiący posiadać wizerunki osób bli-
żej mu znanych, lub którym był obowiązany, kazał
odmalować portret jubilera i takowy w galerii swej
zamieścił". Przy podziale królewskich zbiorów obraz
dostał się iks-. Józefowi Poniatowskiemu „i w galerii
jego przez starego dworskiego bywał okazywany jako
dzieło krajowego malarza Kopeckiego, który mu był
osobiście dobrze znany". Z tej też kolekcji przeszło
dzieło d'o gen. Kosseckiego. Wniosek, jaki wysnuł
z tych wieści Rastawiecki, był oczywisty: „Wiadomo-
ści powyższe, w pamięci osób współczesnych przecho-
wane i z ust ich pochodzące, zdają się dowodzić, że
w początkach już panowania St. Augusta był w War-
szawie artysta wielce znamienity, nazwiskiem Kopec-
ki". Nie mógł to być ów znakomity Słowak, który
zmarł już w r. 1740 i nigdy w Warszawie nie był. Ra-
stawiecki zastrzegł się, iż tego malarza bynajmniej nie
zamierza Polsce przywłaszczyć. Jednak przypomniał,
że Klementyna z Tańskich Hoffmanowa twierdziła\
jakoby Kupecki czy Kopecki był Polakiem, rodem
z Korsunia (wiadomość tę za nią powtórzył Skimboro-
wicz)1 2, że wreszcie rodziny nazwiskiem Kopecki są
w Polsce znane. Czyżby więc autor owych dwóch war-
szawskich portretów nie był właśnie tym Polakiem
Kopeckim z Korsunia? Sprawa intrygowała go szcze-
rze. Opisał ją też w specjalnym artykule Wspomnienie
o dwóch odrębnych malarzach Kopeckich, jednym ro-
dem Węgrze, drugim Polaku 3, który potem niemal bez
zmiany przedrukował w swym słowniku4. W tym to
słowniku dopisał tylko zastrzeżenie, które mu z lekka
podważyło wiarygodność tradycji: stwierdził miano-
wicie (za miarodajnym tu Naruszewiczem), że się Sta-
3 Biblioteka Warszawska 1847, t. II, s. 373—376. Wszystkie
powyższe cytaty z tego artykułu.
4 Rastawiecki E., Słownik malarzów polskich, t. I, War-
szawa 1850, S. 232—236.
156
DWA OBRAZY Z WARSZTATU ANTO1NE PESNE’A
W ZBIORACH POLSKICH
PRÓBA ATRYBUCJI
i
W czterdziestych latach XIX stulecia, przygotowu-
jąc swój znakomity słownik malarzy, natknął się Ra-
stawiecki na dwa obrazy XVIIH-wieczne„ które za-
frapowały go swym wysokim artystycznym poziomem,
związkiem ikonograficznym z Polską (a ściślej nawet
z Warszawą}, przede wszystkim zaś problemem autor-
stwa. Wierzył bowiem, że natrafił na ślad artysty pol-
skiego o nieprzeciętnym talencie, malarza, o którym
milczały źródła, a którego nazwisko — Kopecki —
przechowała tylko względnie niedawna tradycja. Naz-
wisko intrygowało Rastawieckiego: mogło przecież
odnosić się do głośnego portrecisty słowackiego (czy
jak wówczas uważano — węgierskiego) z I-ej połowy
XVIII w. — Jana Kupetzky’ego. Szybko jednak stwier-
dził niezgodność dat i uznał, że oba dzieła związała pa-
mięć ludzka z innym, późniejszym, polskim imienni-
kiem wielkiego Słowaka.
Oba obrazy, które tak zainteresowały zasłużonego
badacza, były niezbyt wielkimi olejnymi portretami
męskimi. Jeden z nich przedstawiał popiersie zażyw-
nego mężczyzny w futrzanej czapie i znajdował się
podówczas w zbiorze generała Ksawerego Kosseckie-
go, na drugim przedstawiono mężczyznę widzianego
po biodra, dzierżącego w lewej dłoni fajkę o wielkim,
dymiącym cybuchu. Ten drugi obraz zdobił niegdyś
głośną galerię stołeczną Józefa Ossolińskiego, z roz-
sprzedaży której nabył go również Kossecki, gdzie
też wówczas płótno, jak mówił Rastawiecki, „do cel-
niejszych obrazów tego zbioru należało". Miało przed-
stawiać rzeźnika z warszawskiego przedmieścia Pra-
ga, który to rzeźnik „pozostawał w .stosunkach przy-
jaźni" z malarzem, mieszkającym nawet w jego domu.
To wszystko przechowała tradycja, która też wyraźnie
określała, że te obrazy namalował Kopecki. Oba por-
trety znajdują się obecnie w Muz. Nar. w Poznaniu.
„Mężczyzna z fajką" jest bodaj dziełem Jana Kupetz-
ky’ego (w monografii Lazara reprodukowany jako Ma-
nyoki i tak też określony w Poznaniu), a ustny przekaz
być może pomylił czeską stolicę z prawobrzeżną czę-
ścią Warszawy.
1 Opis przejazdu przez Niemcy w listach, Lipsk 1844, s. 109—
110.
2 Wzmianka w Przeglądzie Naukowym 1845, t. II, s. 577,
sygnowana S.
Wróćmy do pierwszego z wymienionych dzieł. Hi-
storię jego łatwo odtworzył Rastawiecki. Ten, według
niego, „bardzo piękny" obraz wisiał w galerii Stani-
sława Augusta, a przedstawiał „jubilera Dinglingera
z Warszawy". Otóż jubiler ten miał wykonać koronę
elekcyjną dla Poniatowskiego, a nawet wypożyczyć
królowi na samą uroczystość precioza, stanowiące
własność prywatną Dinglingera. Toteż, jak pisał Ra-
stawiecki, „król, lubiący posiadać wizerunki osób bli-
żej mu znanych, lub którym był obowiązany, kazał
odmalować portret jubilera i takowy w galerii swej
zamieścił". Przy podziale królewskich zbiorów obraz
dostał się iks-. Józefowi Poniatowskiemu „i w galerii
jego przez starego dworskiego bywał okazywany jako
dzieło krajowego malarza Kopeckiego, który mu był
osobiście dobrze znany". Z tej też kolekcji przeszło
dzieło d'o gen. Kosseckiego. Wniosek, jaki wysnuł
z tych wieści Rastawiecki, był oczywisty: „Wiadomo-
ści powyższe, w pamięci osób współczesnych przecho-
wane i z ust ich pochodzące, zdają się dowodzić, że
w początkach już panowania St. Augusta był w War-
szawie artysta wielce znamienity, nazwiskiem Kopec-
ki". Nie mógł to być ów znakomity Słowak, który
zmarł już w r. 1740 i nigdy w Warszawie nie był. Ra-
stawiecki zastrzegł się, iż tego malarza bynajmniej nie
zamierza Polsce przywłaszczyć. Jednak przypomniał,
że Klementyna z Tańskich Hoffmanowa twierdziła\
jakoby Kupecki czy Kopecki był Polakiem, rodem
z Korsunia (wiadomość tę za nią powtórzył Skimboro-
wicz)1 2, że wreszcie rodziny nazwiskiem Kopecki są
w Polsce znane. Czyżby więc autor owych dwóch war-
szawskich portretów nie był właśnie tym Polakiem
Kopeckim z Korsunia? Sprawa intrygowała go szcze-
rze. Opisał ją też w specjalnym artykule Wspomnienie
o dwóch odrębnych malarzach Kopeckich, jednym ro-
dem Węgrze, drugim Polaku 3, który potem niemal bez
zmiany przedrukował w swym słowniku4. W tym to
słowniku dopisał tylko zastrzeżenie, które mu z lekka
podważyło wiarygodność tradycji: stwierdził miano-
wicie (za miarodajnym tu Naruszewiczem), że się Sta-
3 Biblioteka Warszawska 1847, t. II, s. 373—376. Wszystkie
powyższe cytaty z tego artykułu.
4 Rastawiecki E., Słownik malarzów polskich, t. I, War-
szawa 1850, S. 232—236.
156