KRONIKA STOWARZYSZENIA HISTORYKÓW SZTUKI
pretensji do prawa posiadania „gro-
bu” św. Wojciecha, mimo iż prze-
szło ono tak wcześnie na Gniezno
i wydaje się, że pretensje te były
uzasadnione. W Trzemiesznie, prócz
konfesji, do 1939 r. znajdował się
złoty relikwiarz ramienia św. Woj-
ciecha, jedna z głównych relikwii
tego świętego. Wiemy, że drugie
ramię ofiarował w r. 1000 Bolesław
Chrobry ces. Ottonowi III, który
podzielił je pomiędzy założone przez
siebie kościoły św. Wojciecha w
Akwizgranie i w Rzymie. Relikwie
św. Wojciecha otrzymały też: kap-
lica św. Wojciecha w Pereum w
1001 r., katedra w Ostrzyhomiu po
r. 1000 — przez opata-arcybiskupa
Anastazego — oraz, przez tegoż,
katedra w Bambergu w 1012 r.
Największą część relikwii (ciało)
otrzymała katedra w Gnieźnie przed
założeniem tam arcybiskupstwa,
niewątpliwie w 999 r. Tam powstał
wtedy drugi z kolei grób świętego,
ten do którego pielgrzymował Otto
III, ten sam który zostaje ograbio-
ny z relikwii w r. 1038 przez Brze-
tysława czeskiego. Jest rzeczą zro-
zumiałą, że klasztor trzemeszeński,
wydając w 999 r. na żądanie króla
bezcenną relikwię ciała męczenni-
ka, mającą stać się „fundamen-
tem” metropolii gnieźnieńskiej, z
pewnością nie wyrzekł się jej cał-
kowicie, lecz zachował część, nie-
zawodnie ową relikwię ramienia,
a zarazem pierwotny grobowiec-
-konfesję, pozostał więc pełnopraw-
nym posiadaczem „sepulchrum”.
Gdy następnie ciało św. Wojciecha
zostało z Gniezna uwiezione do
Pragi, jedyna prawdziwa relikwia
w kraju pozostała w klasztorze w
Trzemesznie. Nic dziwneeo zatem,
że w 1 poi. XII w. Bolesław Krzy-
wousty, reaktywując kult męczenni-
ka, szuka oparcia dla kultu nie
w Gnieźnie, a w Trzemesznie. Do-
kumenty wydane w tym czasie dla
naszego klasztoru dobitnie wskazu-
ją na takie właśnie motyw" podi°-
cia jego renowacji przez króla.
Klasztor oddano wtedy kanonikom
regularnym, nowopowstałej kongre-
gacji premonstrateńskiej, ale daw-
niej bez wątpienia należał on do
benedyktynów, których jedynie mo-
żemy brać pod uwagę w końcu
X w.
Przystępując do wykopalisk na-
leżało sprawdzić, jakie relikty tej
odległej przeszłości ocalały w pod-
ziemiach dzisiejszego barokowego
kościoła. Przede wszystkim zaś by-
ło rzeczą interesującą, czy da się
uchwycić ślad niejasno wspomina-
nego w dokumentach i tradycji
klasztoru z X w. Poszukiwania ar-
cheologiczne dały pomyślny rezul-
tat. Pod posadzką odsłonięto naj-
pierw fundamenty trzynawowej
bazyliki kamiennej, tej samej do
której należały zachowana fasada
zachodnia oraz kolumny odsłonięte
w pierwszym przęśle. Prosto zam-
knięty chór wiązał się z transep-
tem o regularnym skrzyżowaniu z
nawą główną. Mury tej bazyliki,
wykonane z granitowych ciosów,
podobnie jak dwie kolumny z pias-
kowca bardzo zbliżone do znanych
kolumn z Paulinzelle, całkowicie
odpowiadają datowaniu na czas ok.
poł. XII w. na który wskazują cy-
towane trzy dyplomy. Autorka po-
wołuje się na swój pierwszy arty-
kuł o badaniach w Trzemesznie
opublikowany w „Ochronie zabyt-
ków” w 1955 r. (nr 1, s. 34—49),
gdzie podała szczegółowe dane do-
tyczące romańskiej fazy odkrytych
reliktów. Jednocześnie przeprowa-
dza rewizję swoich wyrażonych tam
poglądów na fazę przedromańską,
której ślady odsłonięto w czasie
badań. Mianowicie pod skrzyżowa-
niem nawy i transeptu romańskie-
go odsłonięto fragmenty półkolistej
apsydy na zakończeniu wydłużonej
sali o wymiarach 4,7 X 9,2 m,
zamkniętej od zachodu poprzecz-
nym murem, zachowanym do wys.
1 m nad poziom posadzki jej wnę-
trza. Z posadzki tej zachowały się
in situ resztki w postaci płytek
ceramicznych wprawionych w mur
u jego podstawy. Mury sali z apsy-
dą, zbudowane z wielkich głazów
granitowych,, przedłużają się na
zewnątrz, ale ich dalszy bieg jest
przerwany przez fundamenty baro-
kowych filarów. W artykule z 1955 r.
autorka postawiła tezę, że funda-
menty sali z apsydą są reliktem
jednonawowej kaplicy przedromań-
skiej z końca X w. należącej do
klasztoru benedyktynów. Po ponow-
nej analizie całej dokumentacji wy-
kopalisk doszła jednak do wniosku,
że ocena ówczesna nie była słuszna
jeśli chodzi o formę architektonicz-
ną przedromańskiego kościoła. Mu-
ry sali z apsydą nie należały do
budowli jednoprzestrzennej, lecz do
chóru trzynawowej bazyliki, są one
bowiem wykonane w tej samej
technice co fundamenty korpusu
nawowego, z wielkich głazów ukła-
danych w warstwy coraz szersze
u podstawy. Natomiast fundamenty
transeptu dowiązane do korpusu w
XII w. są zupełnie od nich różne,
z regularnych kwadr w opus emp-
lectum, aż do dna głębokiego po-
sadowienia. Poziom posadzki pierw-
szej bazyliki był o 1 m wyższy niż
poziom sali z apsydą, oddzielonej
od korpusu poprzecznym murem.
Wynika stąd, że była tu krypta,
niewątpliwie sklepiona kolebką, z
wejściami wiodącymi z bocznych
aneksów o kwadratowym rzucie.
Kościół z X w. był więc beztran-
septową bazyliką krytą stropem, o
trójdzielnym chórze z kryptą, wy-
kazującą wyraźne analogie z koś-
ciołami północno-włoskimi drugiej
połowy X w. Ten typ kościoła tyl-
ko sporadycznie pojawia się na
północ od Alp, jako relikt budow-
nictwa karolińskiego, albo jako im-
port późniejszych wpływów lom-
bardzkich (do takich należą koś-
cioły w Werden, Helmstedt,
Lorsch, S. Cecylia w Kolonii, S.
Maxymin w Trewirze). Do tych
importów formalnych trzeba zali-
czyć i Trzemeszno I, zapewne nie
bez podstaw przypisywane w kro-
nikach założycielom z Werony. Był-
by to ów klasztor Panny Marii, do
którego przybył po ucieczce z Czech
św. Wojciech i w którym go potem
pochowano, klasztor z pewnością
założony już wcześniej (w 2 poł.
X w.) przez benedyktynów z pół-
nocnej Italii. W krypcie I kościoła
niewątpliwie umieszczono konfesję
świętego, utrzymaną w tej roli
i po r. 1000. Przemawia za tym
układ chóru kościoła z XII w.
W wykopaliskach stwierdzono, że
choć apsyda I kościoła uległa w
przebudowie romańskiej zniszcze-
niu, to wnętrze starej krypty było
nadal używane. Świadczą o tym
romańskie stopnie usytuowane tuż
przy narożnikach transeptu, zstępu-
jące właśnie do starej krypty.
Rewizja danych z chóru romań-
skiego pozwala na dalsze wnioski.
Mianowicie, ponieważ wschodnie
przęsło tego chóru zachowało reszt-
ki posadzki wzdłuż murów i wej-
ście w murze południowym na po-
ziomie tylko o 50 cm wyższym niż
pasadzka nadal używanej starej
krypty, znaczy to, że w fazie ro-
mańskiej obok krypty zawierającej
konfesję — sepulchrum urządzono
drugą kryptę, nową, usytuowaną
„ad sanctum”, zapewne dla grobów
prepozytów kanoników regularnych.
Ponieważ omawiane symetryczne
schodki mają tylko cztery stopnie,
mamy prawo przypuszczać, że urzą-
dzenia krypty rozciągały się także
i pod ramionami transeptu tworząc
podziemie pod całym chórem, nie-
wątpliwie przeznaczone jednocześ-
nie dla celów pielgrzymkowych
i sepulkralnych. Romańska krypta
została jednak zniszczona w gotyc-
kiej przebudowie kościoła w XV w.
Pozostały tylko relikty jej murów
obwodowych, na szczęście dosta-
tecznie wyraziste by można było
odczytać funkcję pomieszczeń za-
wartych w ich obrębie.
98
pretensji do prawa posiadania „gro-
bu” św. Wojciecha, mimo iż prze-
szło ono tak wcześnie na Gniezno
i wydaje się, że pretensje te były
uzasadnione. W Trzemiesznie, prócz
konfesji, do 1939 r. znajdował się
złoty relikwiarz ramienia św. Woj-
ciecha, jedna z głównych relikwii
tego świętego. Wiemy, że drugie
ramię ofiarował w r. 1000 Bolesław
Chrobry ces. Ottonowi III, który
podzielił je pomiędzy założone przez
siebie kościoły św. Wojciecha w
Akwizgranie i w Rzymie. Relikwie
św. Wojciecha otrzymały też: kap-
lica św. Wojciecha w Pereum w
1001 r., katedra w Ostrzyhomiu po
r. 1000 — przez opata-arcybiskupa
Anastazego — oraz, przez tegoż,
katedra w Bambergu w 1012 r.
Największą część relikwii (ciało)
otrzymała katedra w Gnieźnie przed
założeniem tam arcybiskupstwa,
niewątpliwie w 999 r. Tam powstał
wtedy drugi z kolei grób świętego,
ten do którego pielgrzymował Otto
III, ten sam który zostaje ograbio-
ny z relikwii w r. 1038 przez Brze-
tysława czeskiego. Jest rzeczą zro-
zumiałą, że klasztor trzemeszeński,
wydając w 999 r. na żądanie króla
bezcenną relikwię ciała męczenni-
ka, mającą stać się „fundamen-
tem” metropolii gnieźnieńskiej, z
pewnością nie wyrzekł się jej cał-
kowicie, lecz zachował część, nie-
zawodnie ową relikwię ramienia,
a zarazem pierwotny grobowiec-
-konfesję, pozostał więc pełnopraw-
nym posiadaczem „sepulchrum”.
Gdy następnie ciało św. Wojciecha
zostało z Gniezna uwiezione do
Pragi, jedyna prawdziwa relikwia
w kraju pozostała w klasztorze w
Trzemesznie. Nic dziwneeo zatem,
że w 1 poi. XII w. Bolesław Krzy-
wousty, reaktywując kult męczenni-
ka, szuka oparcia dla kultu nie
w Gnieźnie, a w Trzemesznie. Do-
kumenty wydane w tym czasie dla
naszego klasztoru dobitnie wskazu-
ją na takie właśnie motyw" podi°-
cia jego renowacji przez króla.
Klasztor oddano wtedy kanonikom
regularnym, nowopowstałej kongre-
gacji premonstrateńskiej, ale daw-
niej bez wątpienia należał on do
benedyktynów, których jedynie mo-
żemy brać pod uwagę w końcu
X w.
Przystępując do wykopalisk na-
leżało sprawdzić, jakie relikty tej
odległej przeszłości ocalały w pod-
ziemiach dzisiejszego barokowego
kościoła. Przede wszystkim zaś by-
ło rzeczą interesującą, czy da się
uchwycić ślad niejasno wspomina-
nego w dokumentach i tradycji
klasztoru z X w. Poszukiwania ar-
cheologiczne dały pomyślny rezul-
tat. Pod posadzką odsłonięto naj-
pierw fundamenty trzynawowej
bazyliki kamiennej, tej samej do
której należały zachowana fasada
zachodnia oraz kolumny odsłonięte
w pierwszym przęśle. Prosto zam-
knięty chór wiązał się z transep-
tem o regularnym skrzyżowaniu z
nawą główną. Mury tej bazyliki,
wykonane z granitowych ciosów,
podobnie jak dwie kolumny z pias-
kowca bardzo zbliżone do znanych
kolumn z Paulinzelle, całkowicie
odpowiadają datowaniu na czas ok.
poł. XII w. na który wskazują cy-
towane trzy dyplomy. Autorka po-
wołuje się na swój pierwszy arty-
kuł o badaniach w Trzemesznie
opublikowany w „Ochronie zabyt-
ków” w 1955 r. (nr 1, s. 34—49),
gdzie podała szczegółowe dane do-
tyczące romańskiej fazy odkrytych
reliktów. Jednocześnie przeprowa-
dza rewizję swoich wyrażonych tam
poglądów na fazę przedromańską,
której ślady odsłonięto w czasie
badań. Mianowicie pod skrzyżowa-
niem nawy i transeptu romańskie-
go odsłonięto fragmenty półkolistej
apsydy na zakończeniu wydłużonej
sali o wymiarach 4,7 X 9,2 m,
zamkniętej od zachodu poprzecz-
nym murem, zachowanym do wys.
1 m nad poziom posadzki jej wnę-
trza. Z posadzki tej zachowały się
in situ resztki w postaci płytek
ceramicznych wprawionych w mur
u jego podstawy. Mury sali z apsy-
dą, zbudowane z wielkich głazów
granitowych,, przedłużają się na
zewnątrz, ale ich dalszy bieg jest
przerwany przez fundamenty baro-
kowych filarów. W artykule z 1955 r.
autorka postawiła tezę, że funda-
menty sali z apsydą są reliktem
jednonawowej kaplicy przedromań-
skiej z końca X w. należącej do
klasztoru benedyktynów. Po ponow-
nej analizie całej dokumentacji wy-
kopalisk doszła jednak do wniosku,
że ocena ówczesna nie była słuszna
jeśli chodzi o formę architektonicz-
ną przedromańskiego kościoła. Mu-
ry sali z apsydą nie należały do
budowli jednoprzestrzennej, lecz do
chóru trzynawowej bazyliki, są one
bowiem wykonane w tej samej
technice co fundamenty korpusu
nawowego, z wielkich głazów ukła-
danych w warstwy coraz szersze
u podstawy. Natomiast fundamenty
transeptu dowiązane do korpusu w
XII w. są zupełnie od nich różne,
z regularnych kwadr w opus emp-
lectum, aż do dna głębokiego po-
sadowienia. Poziom posadzki pierw-
szej bazyliki był o 1 m wyższy niż
poziom sali z apsydą, oddzielonej
od korpusu poprzecznym murem.
Wynika stąd, że była tu krypta,
niewątpliwie sklepiona kolebką, z
wejściami wiodącymi z bocznych
aneksów o kwadratowym rzucie.
Kościół z X w. był więc beztran-
septową bazyliką krytą stropem, o
trójdzielnym chórze z kryptą, wy-
kazującą wyraźne analogie z koś-
ciołami północno-włoskimi drugiej
połowy X w. Ten typ kościoła tyl-
ko sporadycznie pojawia się na
północ od Alp, jako relikt budow-
nictwa karolińskiego, albo jako im-
port późniejszych wpływów lom-
bardzkich (do takich należą koś-
cioły w Werden, Helmstedt,
Lorsch, S. Cecylia w Kolonii, S.
Maxymin w Trewirze). Do tych
importów formalnych trzeba zali-
czyć i Trzemeszno I, zapewne nie
bez podstaw przypisywane w kro-
nikach założycielom z Werony. Był-
by to ów klasztor Panny Marii, do
którego przybył po ucieczce z Czech
św. Wojciech i w którym go potem
pochowano, klasztor z pewnością
założony już wcześniej (w 2 poł.
X w.) przez benedyktynów z pół-
nocnej Italii. W krypcie I kościoła
niewątpliwie umieszczono konfesję
świętego, utrzymaną w tej roli
i po r. 1000. Przemawia za tym
układ chóru kościoła z XII w.
W wykopaliskach stwierdzono, że
choć apsyda I kościoła uległa w
przebudowie romańskiej zniszcze-
niu, to wnętrze starej krypty było
nadal używane. Świadczą o tym
romańskie stopnie usytuowane tuż
przy narożnikach transeptu, zstępu-
jące właśnie do starej krypty.
Rewizja danych z chóru romań-
skiego pozwala na dalsze wnioski.
Mianowicie, ponieważ wschodnie
przęsło tego chóru zachowało reszt-
ki posadzki wzdłuż murów i wej-
ście w murze południowym na po-
ziomie tylko o 50 cm wyższym niż
pasadzka nadal używanej starej
krypty, znaczy to, że w fazie ro-
mańskiej obok krypty zawierającej
konfesję — sepulchrum urządzono
drugą kryptę, nową, usytuowaną
„ad sanctum”, zapewne dla grobów
prepozytów kanoników regularnych.
Ponieważ omawiane symetryczne
schodki mają tylko cztery stopnie,
mamy prawo przypuszczać, że urzą-
dzenia krypty rozciągały się także
i pod ramionami transeptu tworząc
podziemie pod całym chórem, nie-
wątpliwie przeznaczone jednocześ-
nie dla celów pielgrzymkowych
i sepulkralnych. Romańska krypta
została jednak zniszczona w gotyc-
kiej przebudowie kościoła w XV w.
Pozostały tylko relikty jej murów
obwodowych, na szczęście dosta-
tecznie wyraziste by można było
odczytać funkcję pomieszczeń za-
wartych w ich obrębie.
98