DYSKUSJA
np. planu wczesnorenesansowego kościoła S. Lorenzo
we Florencji z rzutem poziomym kościoła późnobaro-
kowego, np. w Kobyłce pod Warszawą, wyraźnie
wskazuje wyższość baroku nad renesansem pod wzglę-
dem umiejętności dania planu przejrzystego, to zna-
czy dającego ująć się rozumem. Natomiast w zakresie
tworzywa (materiału) rozkoszowanie się architekta
epoki baroku barwnymi marmurami, brązami, cielesna
namacalność form architektonicznych wyraża potęgę
zmysłowości u człowieka tych czasów. I wreszcie dy-
namizm architektury barokowej, który bezwzględnie
jest jej najbardziej charakterystyczną cechą, wyraża
te napięcia duchowe, które tak silnie charakteryzują
społeczeństwo zachodnio-europejskie po soborze Try-
denckim. A umiejętne rozłożenie światła w świątyni
prowadzi do ekstazy religijnej i do tego wyjątkowego
współdziałania różnych substancji — ducha i ma-
terii, o których tak doskonale wyraził się Zarnowski.
„materializacja ducha i zdematerializowanie materii1';
ale nigdy ich pomieszanie. Barok to nie tylko teatr,
który jest tutaj jednym z ważnych czynników, ale
nie jest wszystkim.
Na zakończenie chciałbym jeszcze podać małe spro-
stowanie. J. Białostocki twierdzi w referacie, że
pierwszym historykiem sztuki, który dzieła sztuki
polskiej wprowadza w ogólny dorobek baroku, jest
niemiecki współczesny historyk sztuki Weidhaas. Otóż
w streszczeniu mego referatu, o którym wyżej mó-
wiłem, podaję kościół w Kobyłce pod Warszawą jako
wybitny przykład do studiów nad architekturą ba-
roku, a w samej mojej pracy o baroku, o której
wspomniałem wyżej, takich przykładów jest znacz-
nie więcej. Sądzę, że dla nas Polaków nie jest to
obojętne i że jeszcze inne wypadki tego rodzaju da-
dzą się stwierdzić.
Podsumowując te uwagi stwierdzam, że między
zasadniczym stanowiskiem co do metody między mną
a J. Białostockim zachodzi ta różnica, iż J. Biało-
stocki ustawia kolejność w omawianiu epoki: styl-
epoka-postawa, a ja: styl-postawa-epoka. Mam wra-
żenie, że różnica tej kolejności ma wytłumaczenie
w zasadniczo odmiennym podejściu metodologicznym.
J. Białostocki wychodzi z retrospekcji, a ja z założe-
nia teoretycznego. Niezależnie od tego należy wyrazić
wdzięczność dla referenta za nowe wiadomości, któ-
rych nam dostarczył i za nowe myśli, które jego re-
ferat wywołał.
Piotr Bohdziewicz
Rezerwując sobie głos w czasie dyskusji nad pro-
blematyką baroku w Polsce, chciałbym teraz poruszyć
niektóre zagadnienia ogólne. Rzucam tu tylko kilka
myśli na tle moich zainteresowań barokiem, które się-
gają daleko w głąb czasów przedwojennych. Poza
moją pracą nad staropolskim przekładem Tassowego
Gofreda (1922) — wyrazem tych zainteresowań były
uwagi z pogranicza literatury i sztuki pt. Od rene-
sansu do baroku (Przegląd Warszawski 1922) i Uwagi
o seicentyzmie (Przegląd Współczesny 1925).
Porównując obecny stan badań nad barokiem u nas
ze stanem badań nad renesansem widzimy, że róż-
nica jest ogromna, że wielki wysiłek, wkładany u nas
w różnych czasach w studia nad renesansem, dopro-
wadził nie tylko do pokaźnej liczby cennych mono-
grafii, studiów, szkiców i recenzji oraz do zebrania,
uporządkowania i wydania bogatych materiałów, ale
również do zorganizowania wystaw poświęconych re-
nesansowi w Polsce w r. 1930 w Krakowie, a zwłasz-
cza do imponującej wystawy z r. 1953 w Warszawie.
Musimy jednak uwzględnić, że w badaniach nad re-
nesansem było wiele ułatwień, że już współcześni,
szesnastowieczni ludzie postarali się o te ułatwienia
gromadząc obfite materiały, drukując pilnie różne
prace historyczne, literackie, naukowe. Dość wska-
zać na Acta Tomiciana, które stanowią kopalnię do-
tąd nie wyczerpaną i dotąd w pełni nie uprzystęp-
nioną.
Natomiast wiele zabytków piśmiennictwa XVII w.,
wiele materiałów niewydrukowanych przez współ-
czesnych i potomnych zmarniało albo uległo znisz-
czeniu w kolejnych dziejowych kataklizmach. Krótko
mówiąc — ułatwień w badaniach nad renesansem
było wiele, utrudnień w badaniach nad barokiem
mnóstwo. Trzeba jeszcze dodać, że do badań nad re-
nesansem nawracaliśmy nieraz. Zjazdy naukowe, po-
święcone temu zjawisku, przynosiły wciąż nowe plo-
ny, pobudzały do studiów. Więc najpierw Zjazd Dłu-
gosza z 1880 r., potem Zjazd Kochanowskiego z 1884,
Rejowski z 1905 i znów Zjazd im. Kochanowskiego
z 1930, który nie ograniczył się do spraw historycz-
nych i literackich, ale objął również sztukę i kulturę
obyczajową. Te kilkakrotne nawroty do studiów nad
renesansem sprawiły, że wiedza o nim poważnie się
wzbogaciła. Przeciwnie — nie przypominam sobie ani
jednej, zorganizowanej u nas na większą skalę sesji
naukowej, poświęconej barokowi w Polsce.
Stąd też orientujemy się dziś coraz lepiej w pol-
skim średniowieczu, renesansie, racjonalizmie, roman-
tyzmie, ale o baroku w Polsce wiemy stosunkowo
mało. Obecny zjazd jest więc w swej istocie pierw-
szym u nas zjazdem naukowym poświęconym baro-
kowi. Skwapliwie też korzystamy z niego my, histo-
rycy literatury — niestety aż nazbyt skąpo tu repre-
zentowani — aby zdobyć nowe wskaźniki orientacyj-
ne w tym ciekawym i wcale zawiłym okresie kul-
tury.
Poza Polską istnieje olbrzymia literatura nauko-
wa zajmująca się barokiem, zwłaszcza francuska, nie-
miecka i włoska. Mimo to wciąż jeszcze niedość wy-
raźny jest klimat baroku tak przecież odmienny od
klimatu renesansu. Dostrzegamy rozległą skalę tego
klimatu ogarniającego zjawiska, którymi sztuka przed-
tem się nie zajmowała, dostrzegamy piękno baroku
niełatwe do określenia, odmienne od renesansowego,
nie tylko wizualne, ale ogarniające szerokie kręgi
natury myślowej, zmysłowej i uczuciowej. Renesans
rozgranicza w sztuce dziedziny wrażliwości artystycz-
nej poszczególnych zmysłów, w baroku zaś obserwu-
jemy wzajemne przenikanie się tych dziedzin. To
przenikanie się różnych sztuk, to ich współdziałanie
skupia się zwłaszcza w ' sztuce operowej powstałej
z końcem XVI w. Do Polski dostaje się ona dość
wcześnie głównie dzięki podróżom królewicza Wła-
dysława.
W referacie słusznie podkreślano ogromną rolę
słowa i gestu w sztuce baroku. Ta sztuka słowa i ge-
stu znajduje wyraz przede wszystkim w dramacie,
w teatrze, a w takim razie nie można pomijać tej
instytucji, która ma w tej właśnie dobie wielkie osią-
gnięcia w Anglii, Hiszpanii, Francji i Włoszech. Obok
słowa i gestu posługuje się ona także plastyką i mu-
zyką. Sztukę teatralną trzeba uznać za dominującą na
105
np. planu wczesnorenesansowego kościoła S. Lorenzo
we Florencji z rzutem poziomym kościoła późnobaro-
kowego, np. w Kobyłce pod Warszawą, wyraźnie
wskazuje wyższość baroku nad renesansem pod wzglę-
dem umiejętności dania planu przejrzystego, to zna-
czy dającego ująć się rozumem. Natomiast w zakresie
tworzywa (materiału) rozkoszowanie się architekta
epoki baroku barwnymi marmurami, brązami, cielesna
namacalność form architektonicznych wyraża potęgę
zmysłowości u człowieka tych czasów. I wreszcie dy-
namizm architektury barokowej, który bezwzględnie
jest jej najbardziej charakterystyczną cechą, wyraża
te napięcia duchowe, które tak silnie charakteryzują
społeczeństwo zachodnio-europejskie po soborze Try-
denckim. A umiejętne rozłożenie światła w świątyni
prowadzi do ekstazy religijnej i do tego wyjątkowego
współdziałania różnych substancji — ducha i ma-
terii, o których tak doskonale wyraził się Zarnowski.
„materializacja ducha i zdematerializowanie materii1';
ale nigdy ich pomieszanie. Barok to nie tylko teatr,
który jest tutaj jednym z ważnych czynników, ale
nie jest wszystkim.
Na zakończenie chciałbym jeszcze podać małe spro-
stowanie. J. Białostocki twierdzi w referacie, że
pierwszym historykiem sztuki, który dzieła sztuki
polskiej wprowadza w ogólny dorobek baroku, jest
niemiecki współczesny historyk sztuki Weidhaas. Otóż
w streszczeniu mego referatu, o którym wyżej mó-
wiłem, podaję kościół w Kobyłce pod Warszawą jako
wybitny przykład do studiów nad architekturą ba-
roku, a w samej mojej pracy o baroku, o której
wspomniałem wyżej, takich przykładów jest znacz-
nie więcej. Sądzę, że dla nas Polaków nie jest to
obojętne i że jeszcze inne wypadki tego rodzaju da-
dzą się stwierdzić.
Podsumowując te uwagi stwierdzam, że między
zasadniczym stanowiskiem co do metody między mną
a J. Białostockim zachodzi ta różnica, iż J. Biało-
stocki ustawia kolejność w omawianiu epoki: styl-
epoka-postawa, a ja: styl-postawa-epoka. Mam wra-
żenie, że różnica tej kolejności ma wytłumaczenie
w zasadniczo odmiennym podejściu metodologicznym.
J. Białostocki wychodzi z retrospekcji, a ja z założe-
nia teoretycznego. Niezależnie od tego należy wyrazić
wdzięczność dla referenta za nowe wiadomości, któ-
rych nam dostarczył i za nowe myśli, które jego re-
ferat wywołał.
Piotr Bohdziewicz
Rezerwując sobie głos w czasie dyskusji nad pro-
blematyką baroku w Polsce, chciałbym teraz poruszyć
niektóre zagadnienia ogólne. Rzucam tu tylko kilka
myśli na tle moich zainteresowań barokiem, które się-
gają daleko w głąb czasów przedwojennych. Poza
moją pracą nad staropolskim przekładem Tassowego
Gofreda (1922) — wyrazem tych zainteresowań były
uwagi z pogranicza literatury i sztuki pt. Od rene-
sansu do baroku (Przegląd Warszawski 1922) i Uwagi
o seicentyzmie (Przegląd Współczesny 1925).
Porównując obecny stan badań nad barokiem u nas
ze stanem badań nad renesansem widzimy, że róż-
nica jest ogromna, że wielki wysiłek, wkładany u nas
w różnych czasach w studia nad renesansem, dopro-
wadził nie tylko do pokaźnej liczby cennych mono-
grafii, studiów, szkiców i recenzji oraz do zebrania,
uporządkowania i wydania bogatych materiałów, ale
również do zorganizowania wystaw poświęconych re-
nesansowi w Polsce w r. 1930 w Krakowie, a zwłasz-
cza do imponującej wystawy z r. 1953 w Warszawie.
Musimy jednak uwzględnić, że w badaniach nad re-
nesansem było wiele ułatwień, że już współcześni,
szesnastowieczni ludzie postarali się o te ułatwienia
gromadząc obfite materiały, drukując pilnie różne
prace historyczne, literackie, naukowe. Dość wska-
zać na Acta Tomiciana, które stanowią kopalnię do-
tąd nie wyczerpaną i dotąd w pełni nie uprzystęp-
nioną.
Natomiast wiele zabytków piśmiennictwa XVII w.,
wiele materiałów niewydrukowanych przez współ-
czesnych i potomnych zmarniało albo uległo znisz-
czeniu w kolejnych dziejowych kataklizmach. Krótko
mówiąc — ułatwień w badaniach nad renesansem
było wiele, utrudnień w badaniach nad barokiem
mnóstwo. Trzeba jeszcze dodać, że do badań nad re-
nesansem nawracaliśmy nieraz. Zjazdy naukowe, po-
święcone temu zjawisku, przynosiły wciąż nowe plo-
ny, pobudzały do studiów. Więc najpierw Zjazd Dłu-
gosza z 1880 r., potem Zjazd Kochanowskiego z 1884,
Rejowski z 1905 i znów Zjazd im. Kochanowskiego
z 1930, który nie ograniczył się do spraw historycz-
nych i literackich, ale objął również sztukę i kulturę
obyczajową. Te kilkakrotne nawroty do studiów nad
renesansem sprawiły, że wiedza o nim poważnie się
wzbogaciła. Przeciwnie — nie przypominam sobie ani
jednej, zorganizowanej u nas na większą skalę sesji
naukowej, poświęconej barokowi w Polsce.
Stąd też orientujemy się dziś coraz lepiej w pol-
skim średniowieczu, renesansie, racjonalizmie, roman-
tyzmie, ale o baroku w Polsce wiemy stosunkowo
mało. Obecny zjazd jest więc w swej istocie pierw-
szym u nas zjazdem naukowym poświęconym baro-
kowi. Skwapliwie też korzystamy z niego my, histo-
rycy literatury — niestety aż nazbyt skąpo tu repre-
zentowani — aby zdobyć nowe wskaźniki orientacyj-
ne w tym ciekawym i wcale zawiłym okresie kul-
tury.
Poza Polską istnieje olbrzymia literatura nauko-
wa zajmująca się barokiem, zwłaszcza francuska, nie-
miecka i włoska. Mimo to wciąż jeszcze niedość wy-
raźny jest klimat baroku tak przecież odmienny od
klimatu renesansu. Dostrzegamy rozległą skalę tego
klimatu ogarniającego zjawiska, którymi sztuka przed-
tem się nie zajmowała, dostrzegamy piękno baroku
niełatwe do określenia, odmienne od renesansowego,
nie tylko wizualne, ale ogarniające szerokie kręgi
natury myślowej, zmysłowej i uczuciowej. Renesans
rozgranicza w sztuce dziedziny wrażliwości artystycz-
nej poszczególnych zmysłów, w baroku zaś obserwu-
jemy wzajemne przenikanie się tych dziedzin. To
przenikanie się różnych sztuk, to ich współdziałanie
skupia się zwłaszcza w ' sztuce operowej powstałej
z końcem XVI w. Do Polski dostaje się ona dość
wcześnie głównie dzięki podróżom królewicza Wła-
dysława.
W referacie słusznie podkreślano ogromną rolę
słowa i gestu w sztuce baroku. Ta sztuka słowa i ge-
stu znajduje wyraz przede wszystkim w dramacie,
w teatrze, a w takim razie nie można pomijać tej
instytucji, która ma w tej właśnie dobie wielkie osią-
gnięcia w Anglii, Hiszpanii, Francji i Włoszech. Obok
słowa i gestu posługuje się ona także plastyką i mu-
zyką. Sztukę teatralną trzeba uznać za dominującą na
105