Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 40.1978

DOI Artikel:
Wspomnienia pośmiertne
DOI Artikel:
Labuda, Adam S.: Profesor Zdzisław Kępiński in memoriam
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48233#0219

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
WSPOMNIENIA POŚMIERTNE

były czymś niepowtarzalnym, że Profesor jako wy-
kładowca pozostanie niezapomniany.
Wyliczone tematy mówią same za siebie, zawsze
kluczowe, choć nie zawsze w historii sztuki popu-
larne. Alle może najważniejsze, że każdy z nich
otrzymywał odważne, oryginalne oświetlenie. Orygi-
nalność sądu jest oczywiście tajemnicą osobowości
Profesora. To, że uczynił z niej podstawę sukcesu
dydaktycznego, wynikało z pojmowania wykładu jako
integralnej części dociekań naukowych, prowadzo-
nych w ciszy gabinetu czy bliblioteki. Profesor bez-
pośrednio, niekiedy — jak wielokrotnie stwierdza-
łem — z dnia na dzień, przenosił swe (przemyślenia
i ustalenia na forum sali uniwersyteckiej, jakby
■chciał poddać je próbie publicznego dyskursu. Jakże
często zawartość Jego 'wykładów przenikała do pu-
blikowanych później książek i artykułów. Ale nie
tu istota rzeczy: w każdym wykładzie nieomal
tkwiło ziarno, z którego wyróść mogła myśl godna
najszerszego rozpowszechniania. Bo wykład był nie
tylko przeniesieniem przemyśleń sfinalizowanych,
zamkniętych gdzie indziej; był także dialogiem z sa-
mym sobą, uporczywym drążeniem kwestii do koń-
ca nie rozwiązanej, był wreszcie poszukiwaniiem pro-
blemów nowych. Wykład, seminaryjna interwencja,
rozmowa mogły stawać się warsztatem pracy.
I Profesora może ekscytowały najbardziej takie nie-
oczekiwane zderzenia z problematyką nie obcą
wprawdzie, ale leżącą poza kręgiem bezpośredniego
zainteresowania — one mobilizowały umysł, czyniły
iz wypowiedzi Profesora zjawisko fascynujące. I nie
o Prawdę itu chodzi — ona mogła- to zbliżać się, to
oddalać — chodzi o ów ruch myśli, którego Profe-
sor w podobnych sytuacjach stawał się uosobieniem.
W tym przekształcaniu warsztatu w wykład, w
warsztat pracy -tkwi jedno ze źródeł siły dydaktyki
Profesora. Są i inne czynniki, wśród nich — okre-
ślone podejście do przedmiotu swej refleksji. Nim
Profesor odszedł od nas na zawsze, już legendarną
była Jego umiejętność, raczej sztuka dostrzegania
w dziele sztuki rzeczy niedostrzeganych, identyfiko-
wania stosunków i wartości zupełnie nieprzeczuwa-
tnych. Niezwykłe oko wsparte przy tym było świet-
nym wyczuciem słowa, którym potrafił tak się po1-
służyć, że nazywał zjawiska zamknięte, zdawałoby
się, wyłącznie dla świata widzenia. Mimo głęboko
odczuwanej autonomii zjawisk artystycznych, Pro-
fesor traktował dzieło sztuki jako twór złożony,
wielowarstwowy, nasycony pozaartystycznymi od-
niesieniami. Tropienie itych odniesień w filozofii
i astrologii, teologii i praktyce społecznego życia by-
ło prawdziwą pasją Profesora, otwierającą nam dro-
gi do najbardziej integralnej humanistyki.
Narracja — to następna dziedzina, w której Pro-
fesor dawał świadectwo swej oryginalności. Tutaj
objawiało się zrozumienie dla twórczej roli języka,

dynamicznej funkcji zwrotu retorycznego; tutaj iro-
nia i humor wkraczały, by skutecznie objaśniać
rzecz, zaciekawiać słuchacza. Bogactwo narracji Pro-
fesora jest trudne do opisania, niech więc dwie, trzy
impresje zastąpią całość. Profesor umiał i często to
czynił — ironizować rzeczy poważne, zbyt poważne,
zmltoliogizowane i znieruchomiałe i na odwrót —
z rzeczy zdawałoby się śmiesznych, nic-nie-znaczą-
cych czy wręcz trywialnych potrafił uczynić rzecz
poważną, godną uniwersyteckiego wykładu, wartą
poznawczego wysiłku. Poruszał się pewnie między
tymi spopularyzowanymi wartościami, wywołując we-
sołość, aktywizując wyobraźnię, pobudzając do sa-
modzielnego myślenia i pojmowania rzeczywistości
jako zjawiska otwartego i wciąż zmiennego. Aktua-
lizacja, wiązanie spraw odległych z dzisiejszymi,
spraw uwznioślonych przez historię i historyków —
z najbardziej codziennymi, błahymi i objawiający-
mi ułomności rodzaju ludzkiego — oto domena, w
której niepodzielnie panował niezrównany humor
Profesora, zwrócony tak ku przeszłości, jak i naszej
nie zawsze doskonałej współczesności. Nie stronił
Profesor od polemiki, swoiście jednak pojętej. Do-
konywał np. eskalacji pochwał czy komplementów,
po to, by ten gmach nagle 'zburzyć ii rzecz rozpo-
cząć od nowa. W gruncie rzeczy Profesor nie krą-
żył między opiniami cudzymi, wypośr odko wuj ąc
swą własną. Jego punkt wyjścia był osadzony gdzieś
indziej, w zakamarkach Jego rozległej wiedzy, w za-
gadkowych mechanizmach Jego wyobraźni badaw-
czej. I dlatego polemika była czarującym dodatkiem,
inaczej niż ironia i humor, które miały nie jedno,
a przynajmniej dwa oblicza: pierwsze nastawione
na kontakt ze słuchaczem i drugie — w istocie naj-
głębiej Odpowiadające temperamentowi Profesora —

poznawcze.
Nie mogę na koniec nie wspomnieć o tym, że
wykład i nauczanie w ogóle były w jakiejś mierze
realizacją sposobu bycia Profesora. Jest to warstwa
najbardziej nieuchwytna i szybko ulegająca naporo-
wi biegnącego czasu. Dostrzegam je w rzeczach tak
zwykłych, a nie pozbawionych swoistego uroku, jak
„nadchodzenie” Profesora na wykład, w improwiza-
cji przygotowań, w nieformalnej atmosferze towa-
rzyszącej naszym spotkaniom, nawet w pewnych
gestach i zachowaniach, które osiadły w pamięci nas
wszystkich.
Wiele pozostało tu spraw, o których nie powinno
się zapomnieć, a mówiłem przecież tylko o jednej z
ról Profesora: o Profesorze jako nauczycielu w kon-

tekście instytucji Uniwersytetu.
Nie trzeba podkreślać, jak wiele nasza formacja
intelektualna i zawodowa zawdzięcza Profesorowi,
jak wielki jest nasz dług wobec Niego. A prawdę
tę powinna wieńczyć świadomość, że zetknęliśmy się

z Człowiekiem Niezwykłym.

Adam S. Labuda
 
Annotationen